» Recenzje » Mafia II

Mafia II


wersja do druku

Piaskownica bez piasku

Redakcja: Marigold

Mafia II
Jakiś czas temu moda na sandboxy, piaskownice pełne zabawek, w których to my decydowaliśmy, czym będziemy się bawić, ustąpiła. Czy może raczej takie ukazanie świata gry przestało zaskakiwać i przeszliśmy nad nim do porządku dziennego. Takie gry ciągle się zdarzają, ale wydaje się, że jest ich mniej. Być może dlatego, że okazało się, iż sandbox, poza wielką arena działań oraz wieloma możliwościami, musi mieć też grafikę, muzykę, a nade wszystko fajny scenariusz i nie jest to takie proste w otwartym świecie (tak, panie The Saboteur, mówię między innymi o panu!). Rockstar potrafi robić sandboxy, które działają. Czy potrafią to także Czesi z K2?


Lata prosperity

Opowieści o gangsterach jest wiele. Mafia II jako kolejna wpisuje się w ten nurt i idzie drogą wyznaczoną przez swoja poprzedniczkę, opisując życie zorganizowanej przestępczości, tym razem w latach 40. i 50. XX wieku. Naszym protagonistą jest Vito Scaletta, włoski imigrant z widokami na amerykański sen. Jak wszyscy jego rówieśnicy dorasta, zaliczając do spółki z przyjacielem, Joe, drobne rozboje, kradzieże i inne przygody na bakier z prawem. Podczas jednego włamania Vito dostaje się w ręce stróżów prawa i, aby uniknąć odsiadki, zostaje wysłany na europejski front. Tam zaczyna się nasza przygoda i muszę stwierdzić, że tutorial GTA-podobnej produkcji, dziejący się podczas wyzwalania Sycylii z rąk Nazistów, to mocne, nowatorskie i dobre uderzenie.

Po powrocie do kraju Vito ponownie nawiązuje kontakt z Joe, tym razem by uniknąć powrotu na front. Próbuje także na szybko zdobyć sporą ilość gotówki, by opłacić długi zaciągnięte przez nieżyjącego już ojca. I tak już będzie przez całą grę - właściwie wszędzie, gdzie się udajemy, czeka na nas Joe, by ramię w ramię podpalać, wymuszać i wspinać się po szczeblach kariery w rodzinnej organizacji, jaką jest Mafia.


O dwóch takich...

W tym momencie zazwyczaj zaczynam w recenzji wyliczankę: grafika - muzyka - rozgrywka. Nie tym razem, bo o ile wszystkie te elementy w grze występują (z lepszym lub gorszym skutkiem dla oceny tego tytułu), to jednak w drugiej części Mafii urzekło mnie coś innego, a mianowicie więź. Więź nie z organizacją, bo ta kantuje nas, kiedy tylko może (a i Vito nie jest jej dłużny), ale właśnie z Joe Barbaro, kumplem z dzieciństwa. Wśród gatunków filmowych istnieje cos takiego jak buddy movie, w którym najważniejszą funkcję pełni dwójka ludzi i ich przyjaźń. Tak też jest w Mafii - jeśli jedziemy na akcję, to z Joe, jak jeden wdepnie w coś mocno nieświeżego, to drugi od razu pojawia się z pomocna dłonią (i tommy-gunem pod płaszczem). Więź przedstawiona jest świetnie, role bardzo dobrze rozpisane, a scenariusz ładnie ogrywa pewne schematy, ale i dodaje coś nowego, w tym całkiem fajne zakończenie.


Droga donikąd

Dobra, znacie jedną z największych zalet drugiej Mafii, czas przejść do innych elementów składających się na ocenę. Zacznijmy od świata i jego "piaskownicowatości. Najpierw jednak wyznanie - nie podobała mi się, kultowa w pewnych kręgach, czwarta część GTA. Po prostu było tam za dużo opcji - w jednym momencie mogę pracować dla kilku BNów, do tego randki, kawiarnia netowa, wyścigi, zlecenia na samochody i nie wiadomo, co jeszcze. Osiołkowi w żłoby dano... Dla mnie idealnym rozwiązaniem jest inFamous, gdzie wybór jest mniejszy (zadania główne, odbijanie dzielnic i dwa rodzaje znajdziek), ale łatwiej oddzielić mi to, co ważne od elementów dodatkowych. Na tym tle Mafia II wypada blado, bo wyboru nie ma w ogóle. Linia fabularna prowadzi nas za rękę, ale nie jest to złe. Problem w tym, że dano nam sandboxa, w którym nie ma nic do roboty. Jasne, można kraść bryki i sprzedawać je na złomowisku, tylko po co? Bo uzyskane w ten sposób pieniądze są nam na nic (można kupić kilka ubrań, aby mieć wszystkie wystarczy napaść na kilka sklepów).

I tak bujamy się po Empire Bay fajnymi, klimatycznymi brykami, ale, poza miejscem rozpoczęcia czy zakończenia misji, nie ma dokąd jechać. No, chyba że chcemy pozwiedzać czy porobić trofea. Ale od strony rozgrywki - król jest nagi.


Co ja robię tu?

No dobra, wiemy już, że jesteśmy aspirującymi bandziorami z widokami na dostanie się pod opiekę potężnych mafijnych Donów, ale co mamy dla nich robić? Może zabrzmi to zabawnie, ale większość zadań nie pochodzi od nich ani ich podwładnych, gdyż polegają na wyciąganiu z kłopotów Joe albo siebie. Nawet jeśli robota jest zlecona przez naszych włoskich patronów, to zazwyczaj coś idzie nie tak i trzeba brać nogi za pas (albo chwytać za klamkę). Jest w tym jakaś przewrotność, która sugeruje, że obaj bohaterowie są łazęgami nie z tej ziemi. No, a jak kłopoty, to drogi są dwie - ucieczka (lub pościg) lub walka.

Kiedy kogoś gonimy lub sami jesteśmy celami pogoni, to zazwyczaj siedzimy wygodnie w jakimś automobilu. Sterowanie takowym jest bardzo przyjemne, całkowicie nierealistyczne, ale przez to łatwe. Ciekawe jest jednakże to, że auta posiadają bak i spalają benzynę (nowość, którą autorzy gier odkryli chyba dopiero teraz), a więc od czasu do czasu trzeba je zatankować. Nie wiąże się to z jakimiś przygodami, jest to prozaiczna wyprawa na stację benzynową. Dziwne i nic nie wnoszące. Za to pochwalić trzeba to, że rzeczywiście różne marki samochodów prowadzą się inaczej, są mniej lub bardziej sterowne czy mają różne przyspieszenie. W pewnym momencie pewnie każdy będzie miał swój ulubiony model, wtedy może go zachować w garażu (miejsce na kilka różnych samochodów), a nawet stuningować (większe przyspieszenie czy maksymalna prędkość).

Jeśli zaś chodzi o walkę, to w większości przypadków będzie dotyczyła strzelania (czasem pojawiają się walki wręcz, które ograniczają się do naparzania w dwa przyciski, a po pewnym czasie zastosowania kontry, nic wymyślnego). Autorzy postanowili zastosować system osłon oraz odradzające się życie, co, przy dosyć niskiej AI przeciwników, sprowadza się do wycelowania w miejsce, gdzie co chwilę pojawia się wychylający się przeciwnik i poczekanie aż to zrobi. Voilà, tyle. Nic specjalnego, porywczego czy odkrywczego. Chyba najsłabsza część składowa Mafii II.


Cały ten szajs

Czas przejść do technikaliów. Grafika nie wyróżnia się niczym szczególnym - nie jest ani straszliwie szpetna, ani nie powoduje ślinotoku, szczękościsku i ataków epilepsji z zachwytu. Dobra, porządna, rzemieślnicza robota, nic więcej, ale też nie mniej. Choć trzeba przyznać, że gdy w pewnym momencie zmienia się czas akcji ze smutnej i szarej zimy lat 40. na kolorowe i szalone lato lat 50., to różnica aż wylewa się z ekranu. Naprawdę fajny myk.

Za to pochwalić trzeba muzykę, która leci z radia. Stacje są trzy i trzeba przyznać, że słucha się ich z przyjemnością, a zmiana czasu o sześć lat w połowie gry, powoduje także zmianę muzyki i pojawienie się rock'n'rolla. Cała ścieżka jest tak skomponowana, że fani takich klimatów muzycznych powinni kupić OSTa. Naprawdę warto.

No i to chyba wszystko. Dobry scenariusz, świetna muzyka, przeciętna grafika, piaskownica z jedną zabawką i dwa rodzaje znajdziek (choć rozkładówki Playboya to strzał w dziesiątkę, gołe panie dobrze motywują do szukania). Co mi zostało w głowie po skończeniu gry? Wielka rozpierducha w chińskiej restauracji (i piosenka Chow Mein), ciekawa końcówka i przyjaźń dwóch mężczyzn. No i cały stos wirtualnych pisemek dla panów.

Qrchac
O Mafii II mówiło się długo, dużo i w samych superlatywach. Jednak życie to nie bajka, a to, że o czymś mówią, nic nie gwarantuje. Tak też jest w przypadku tego tytułu. Czy to oznacza, że jest zły? W żadnym wypadku, po prostu nie jest to gra idealna.

Największym rozczarowaniem jest system walki, a raczej zabawa w chowanego. Całość ogranicza się do znalezienia dobrej osłony i strzelania zza niej, aż wybije się wszystkich. Jeśli mamy w dłoni magnum i oswoiliśmy się już ze sterowaniem, to przeciwnicy padają jak muchy, w większości przypadków z kulą w głowie. Od tej reguły jest tylko jeden wyjątek, który bardziej irytował niż cieszył. Podczas walki w jednym z końcowych rozdziałów zostajemy zamknięci w magazynie, otoczeni przez kilku wrogów z karabinami i do tego obrzucani koktajlami Mołotowa, praktycznie bez żadnej skutecznej osłony. Powiem tylko, że mocno zastanawiałem się nad obniżeniem poziomu trudności.

Miasto, w którym się poruszmy jest dość duże, całkiem przyjemne dla oka, ale nie ma do zaoferowania nic ponad to. Brakuje przede wszystkim misji pobocznych. Oczywiście można pobawić się w wielkiego i złego, napadać na sklepy, kraść samochody, bić się z przechodniami i strzelać do policji, ale szybko się to nudzi i tak na dobrą sprawę nie ma na nic wpływu. Zachowanie otoczenia też zostawia całkiem dużo do życzenia. Czasami przechodnie rzucają się w rozpaczliwej ucieczce przed nami, kiedy jedziemy spokojnie po ulicy, a gdy gnamy na złamanie karku i mijamy ich o centymetry - nie reagują. Ruch uliczny też jest dość dziwny, są odcinki, gdzie praktycznie nigdy nie jedzie żaden samochód z naprzeciwka, ale kiedy zawrócimy i pojedziemy w druga stronę, nagle napotykamy całkiem spory ruch. A kwintesencją dziwności jest to, że na środku mostu jest on prawie zawsze pusty, ale na jego końcu stoi przynajmniej kilka aut.

Jednak kwintesencją Mafii i tym, co nie pozwala się od niej oderwać, jest coś zupełnie innego. Nie ma tutaj większego znaczenia średniej jakości gameplay, duże miasto, w którym nie ma za dużo do zrobienia czy jego dziwnie zachowująca się populacja. W tej grze urzekły mnie klimat, opowiadana historia i wszystko, co się na nie składało. Tak naprawdę liczą się szczegóły, które budują więź między graczem, Vito i całą reszta ferajny. Takie momenty jak obwożenie zalanych w trupa, śpiewających (albo raczej wyjących) i nietrzymających zawartości żołądka kumpli przez miasto, barwne rozmowy między postaciami czy fakt, że możemy dostać ochrzan za przejechanie czerwonego światła lub przesadnie szybką jazdę, czynią ten tytuł wyjątkowym. Bohaterami są ludzie z krwi i kości, którzy mają swoje słabości, kłopoty i przede wszystkim przyjaciół, na których zawsze można liczyć. Przechodząc kolejne rozdziały, z niecierpliwością czekałem na następne cut sceny popychające historię do przodu. Patrząc na to z boku, można powiedzieć, że Mafia II jest czymś pomiędzy GTA a Heavy Rainem – jakkolwiek dziwnym wydaje się to zestawienie.

Jest to tytuł skierowany do konkretnego rodzaju odbiorów. Mocny język, brutalność, nasycenie erotyzmem (momentami ocierającym się o pornografię) oraz nacisk położony na historię prawdziwej męskiej przyjaźni, a nie rozgrywkę, stawiają sprawę jasno. Ludzie z 2K stworzyli grę przede wszystkich dla facetów będących fanami Ojca chrzestnego, Chłopców z ferajny czy Kasyna. Nie twierdzę, że innym Mafia II nie przypadnie do gustu, ale nie mogę im tego zagwarantować – szczególnie jeśli chwytają ją z myślą o zwykłej grze akcji, gdzie trup ścieli się gęsto i nic innego nie ma tam znaczenia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.0
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Mafia II
Producent: Illusion Softworks / 2K Czech
Wydawca: 2K Games
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 24 sierpnia 2010
Data premiery (Polska): 27 sierpnia 2010
Platformy: PS3, Xbox 360, PC
Strona WWW: www.2kgames.com/mafia2/
Tagi: Mafia II



Czytaj również

Mafia II
Wideorecenzja
- recenzja
Mafia II
- recenzja

Komentarze


neishin
   
Ocena:
+2
Recenzje sponsoruje wspomniana w tekście piosenka Chow Mein :D
24-02-2011 11:01
Szept
   
Ocena:
0
"Ciekawe jest jednakże to, że auta posiadają bak i spalają benzynę (nowość, którą autorzy gier odkryli chyba dopiero teraz), a więc od czasu do czasu trzeba je zatankować. "
To było już w "Mafii".

http://szept.polter.pl/Pierwsze-zetkniecie-z-Mafia-II-b10428
25-02-2011 12:05
Akkarin
   
Ocena:
0
Zastanawia mnie dlaczego wszyscy tak namiętnie próbują zestawić ze sobą najnowsze GTA i Mafie 2. Rozumiem, że produkcje te maja wiele wspólnego i rzeczywiście można porównać grafikę, system walki czy jakość i prowadzenie fabuły. Nie potrafię tylko pojąć, dlaczego nazywamy Mafię 2 sandboxem, skoro ewidentnie nim nie jest. Dostajemy swobodę jazdy po mieście, ale nic poza tym. Nie ma misji pobocznych, bo wszystkie są powiązane z główną linia fabularną. Nie ma różnych zleceniodawców, bo są oni narzucani przez autora. Poza sklepami i złomowiskiem nie ma tu żadnych elementów wskazujących na idee sandboxu. Mafia 2 to rozbudowany shooter z dużym miastem do zwiedzania, dlatego nie można porównywać ze sobą elementów stricte sandboxowych, bo w Mafii ich nie ma. Kto jest za/przeciw?
27-02-2011 16:10
neishin
   
Ocena:
+1
Przeciw. Idę sandboxa nie są side-questy. Jest nim wolność podróżowania. W Mafii to jest - pytanie po kiedy grzyba? Pewnie żeby a) pochwalić się, że Czesi mogą coś takiego zrobić b) podbić czas rozgrywki.
28-02-2011 13:30
Akkarin
   
Ocena:
0
Sandbox, czyli piaskownica, to nie tylko wolność podróżowania. Gry tego typu maja, jak w piaskownicy, pozwalać nam na "budowanie/tworzenie" i robienie tego co w danej chwili chcemy. Wolne miasto to tylko część składowa tego gatunku - poza tym mamy tu właśnie questy poboczne, elementy "simsowe", zawody etc. Dobrze rozumiem, że wolne miasto było marketingowym chwytem, rozdmuchanym przez specjalistów od PR'u. Ale to, że istnieje tu ten element, a twórcy próbują zarobić na przyklejeniu grze łatki "sandbox", nie znaczy, że ona tym sanboxem jest. Dobrym przykładem jest tutaj Alpha Protocol - gra ma elementy RPG, Obsidian twierdzi, że jest to RPG, a tak naprawdę mamy do czynienia z strzelaniną na dopalaczach.
28-02-2011 15:04
Cursian
   
Ocena:
0
Może i późno, ale dopiero niedawno skończyłem Mafię 2. Uważam, że gra ma kapitalny klimat i dobrą fabułę. Gorzej z SI przeciwników (klasyczne "wychylacze"). Co do debaty neishina z Akkarinem - z całą stanowczością popieram tego ostatniego. Sama wolność podróżowania to za mało na sandbox (pięknie kłania się LA Noire). Popatrzcie choćby na Read Dead Redemption - gra oferowała nam side questy, gry barowe, wyzwania łowieckie itd. Mogliśmy się wziąć za to, na co w danej chwili mamy ochotę. To jest jest właśnie sedno gier tego typu.
02-11-2011 11:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.