Maciej 'Zephyel' Kowalski - wywiad

Autor: wloczykij_

Maciej 'Zephyel' Kowalski - wywiad
Włóczykij: Na początek mogę prosić o kilka słów o sobie?
Maciej 'Zephyel' Kowalski: Kilka słów o sobie? Jestem bardzo młodym człowiekiem z głową pełną pomysłów. Mieszkam w małej miejscowości o pięknej nazwie Zduńska Wola i obecnie kształcę się w liceum. Do moich zainteresowań należy głównie Magic: the Gathering i polska fantastyka, ale swoją przyszłość chcę związać z piękną dziedziną nauki - informatyką.

W: Jak wyglądają Twoje doświadczenia z MTG na codzień? Jesteś graczem, sędzią, organizatorem? Jakieś sukcesy z tym związane?
Z: Jestem, głównie ze względu na wiek, tylko graczem i w najbliższym czasie nie chcę tego zmieniać, zwłaszcza, że i na samo granie ostatnio ciężko znaleźć mi czas - strasznie dużo zajmuje go nauka i spotkania z przyjaciółmi-niemagicowcami. Chociaż... zawsze znajdzie się chwila na szybkie pojedynki przez sieć, które zwykle kończą się porażką moich dzikich decków, które staram się opierać na niestandardowych rozwiązaniach.

W: Jak zrodził się pomysł na ligę i uncommonowy format?
Z: Pomysł zrodził się znikąd, na zasadzie 'hm, a może by tu zrobić ligę?'. Idea powstała jeszcze za czasów, gdy Szefem Działu był Michał 'Thoctar' Małysa, ale nie udało się jej wprowadzić w życie za jego kadencji. Format wymyśliłem przeglądając te już istniejące - UNCe to lekka przeróbka popularnego Paupera, z taką różnicą, że zamiast Commonów talie złożone są z Uncommonów.

W: Czy organizowanie Ligi Poltera kosztowało Cie jakieś wyrzeczenia? (I gdy tak - czy było warto?)
Z: Nie, organizowanie Ligi nie wiązało się z żadnymi wyrzeczeniami. Ba, powiem nawet, że prowadzenie jej jest dla mnie wielką przyjemnością, na którą nie potrzeba wcale poświęcać tak dużo czasu i mam nadzieję kontynuować rozgrywki dopóki będą ludzie, którzy chcą brać w nich udział.

W: Co podobało Ci się w lidze, a co było bolączką? (chodzi mi o wszystko, graczy, format, nagrody, organizacje)
Z: Hmm... Największym zaskoczeniem była dla mnie reakcja graczy - chodzi mi tutaj i o to, że zapisują się, poświęcają czas na rozkminę i rozgrywkę, ale też o to, że są świetnymi ludźmi, z którymi można pogadać nie tylko o Magicu. Ucieszyło mnie też bardzo, że już na Pierwszą Ligę Poltera znalazł się sponsor (wielkie 'dziękuję!' dla sklepu Planeswalker.pl) i wynagrodził wysiłek włożony w Ligę zwycięzcy. Liga dla mnie jest świetnym przeżyciem, a złych momentów było jak na lekarstwo. I dobrze.

W: Jak oceniasz poziom graczy w lidze?
Z: Myślę, że jest tak, jak w życiu - zdarzają się dobrzy gracze (którzy poświęcają budowie i testowaniu swojego deczywa po paręnaście, a czasem i więcej, godzin), ale są też i gracze, którzy przez Ligę wracają do Magica lub dopiero uczą się grać. Sądzę, że każdy gracz jest wartościowy i pozwala cały czas rozwijać Ligę, aby z każdą edycją było coraz lepiej.

W: Masz jakieś oczekiwania/sugestie dla nowych/początkujących graczy w lidze?
Z: Są dwie takie rzeczy. Pierwsza to to, żeby testowali swój deck, ogrywali go pod siebie i poświęcili mu trochę czasu - pozwoli im to zaginać najlepszych, bo nie ma nic gorszego, jak nieznajomość własnej konstrukcji. Drugą sprawą jest to, żeby nie rezygnowali po pierwszym przegranym pojedynku i nie poddawali się.

W: Zdarzały się jakieś oszustwa, albo trudne kwestie sporne, np. gracze przedstawiający sprzeczne relacje z jakieś sytuacji? Jak wyglądało rozsądzanie ich?
Z: Od oszustw póki co Liga trzyma się z daleka, ale sporne sytuacje były. Do tej pory zdarzyło się ich na szczęście mało, mógłbym je zliczyć na palcach jednej ręki. Rozsądzanie takich sporów nigdy nie jest przyjemną i łatwą sprawą - zawsze chcę wysłuchać obu stron i dojść do porozumienia, np. do przedłużenia o chwilę terminu rundy, żeby gracze mogli się zgrać. Niestety, nie zawsze da się tak rozwiązać zaistniałą sytuację i czasem muszę podjąć decyzję o walkowerze dla któregoś gracza, tak, jak było w półfinale tej Ligi (wielki szacun dla Dewastatora, który z honorem przyjął decyzję i ostatecznie zajął trzecie miejsce).