Macao

Biednemu zawsze wiatr w oczy

Autor: Łukasz Małecki

Macao
Poniższy tekst zajął pierwsze miejsce w konkursie "Zrecenzuj planszówkę!".
Gier euro o tematyce ekonomicznej powstało bez liku. Nie oznacza to, że nie ma wśród nich pozycji ciekawych. Wręcz przeciwnie, projektanci prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej wymyślnych mechanik, które przyciągną graczy spragnionych nowych wyzwań. Jednym z takich autorów jest Stefan Feld, autor Macao.
Co w środku
W pudełku znajdziemy sporo świetnych jakościowo komponentów. W pierwszej chwili przyciąga uwagę plansza – prosta i przejrzysta, nierozpraszająca graczy niepotrzebnymi ozdobnikami, lecz zarazem przyjemna dla oka, w stonowanych, pastelowych kolorach. Kolejnym istotnym elementem są karty, niezłej jakości, choć z pewnością mogłyby być odrobinę grubsze. Do tego dodajmy plansze graczy wykonane z solidnej tektury i róże wiatrów z tego samego materiału. Ponadto otrzymujemy sporo drewnianych kosteczek w sześciu kolorach, znanych każdemu miłośnikowi gier euro, pionki graczy (statki do przemieszczania się po morzach i dyski kolejności na murze i na torze punktacji), żetony dóbr, monet oraz własności i kary, a w końcu sześć kostek sześciościennych w kolorach odpowiadających kosteczkom akcji. W sumie za cenę proponowaną przez Popularny Sklep Internetowy otrzymujemy sporą ilość elementów i solidne wykonanie. Nie ma się wrażenia, że wydawca próbuje nabić nas w butelkę – zresztą Alea przyzwyczaiła graczy do doskonałej jakości produktów.
Plansza gotowa do rozgrywki dwuosobowej
Zagwozdki
Centralnym elementem mechaniki Macao, wokół którego kręci się – dosłownie i w przenośni – cała rozgrywka, jest róża wiatrów, nowatorski pomysł Felda.
Róża wiatrów
Sposób jej działania jest zwodniczo prosty, ale w rzeczywistości dostarcza mnóstwa emocji związanych z planowaniem i desperackimi próbami osiągnięcia upragnionych celów. Aby zrozumieć jej ideę, należy uzmysłowić sobie, że w Macao za wszystko płaci się kosteczkami akcji w odpowiednich kolorach: za aktywację kart zapewniających nam całą gamę bonusów; za przejmowanie dzielnic dających nam towary; za ruch statkiem i znacznikiem kolejności. Na początku każdej tury jedna z osób rzuca kostkami. Każdy z graczy może wybrać dwie z sześciu kostek (kilka osób może wybrać te same) i położyć wskazaną przez nie liczbę kosteczek akcji przy odpowiadających im miejscach na róży wiatrów. Jeśli więc wybierze np. czerwoną czwórkę i szarą dwójkę, będzie mógł położyć cztery czerwone kosteczki na róży wiatrów przy polu z czwórką i dwie szare przy polu z dwójką. Sęk w tym, że wybrane kosteczki nie będą dostępne od razu, a dopiero po określonej liczbie obrotów róży (każdy obrót oznacza nową turę). Kosteczkę leżącą przy polu z jedynką wykorzystamy już w najbliższej turze, ale te leżące przy polu z czwórką – dopiero za cztery! Stąd wynika podstawowy dylemat Macao: czy wykonać łatwą akcję już teraz, czy bardziej złożoną – a może nawet kilka – za pięć, sześć tur? Jakby tego było mało, wiele kart wymaga kilku kolorów kosteczek (maksymalnie czterech), co oznacza, że czasem musimy trafić z rzutami kilka razy – lub skorzystać z jokerów, za które, uwaga, płaci się kosteczkami w odpowiednich kolorach. Wnikliwi czytelnicy na pewno zauważyli, że do skutecznej gry w Macao niezbędna jest umiejętność kalkulowania ryzyka. Na ile kart wielokolorowych mogę sobie pozwolić? Brać słabsze i łatwiejsze w aktywacji, czy mocniejsze, ale ze świadomością, że uruchomię je dopiero za kilka tur (albo wcale, co jednak przy dobrym planowaniu zdarza się bardzo rzadko)? Istnieje wiele metod radzenia sobie z tymi dylematami.
Rozkład jazdy
Na początku tury gracze wyciągają pewną liczbę kart (dwie z nich, karty biur, są widoczne od początku gry i leżą przy odpowiednich polach planszy, ponumerowanych zgodnie z kolejnymi turami; pozostałe są dociągane z zakrytego stosu). Na podstawie wartości złota i prestiżu (punktów zwycięstwa), zapisanych w dolnej części kart, ustala się kurs wymiany złota na punkty prestiżu. Następnie, w kolejności zgodnej z układem dysków na murze, każdy gracz wybiera jedną kartę i kładzie ją na planszy gracza (na razie nieaktywną).
Mur. Kolejność dysków decyduje o kolejności dobierania karty i rozgrywania akcji
Po tej fazie jeden z graczy rzuca kośćmi i, zgodnie z opisaną wyżej mechaniką, każdy dobiera kosteczki akcji i kładzie je przy swojej róży wiatrów. Gdy wszyscy gracze są gotowi, różę przekręca się o jedno pole i te kosteczki, które przed chwilą leżały przy polu z jedynką, są gotowe do wykorzystania. Następnie, znów w kolejności zgodnej z układem na murze, gracze wykonują akcje. Mogą to być:
Statek u celu. Inni gracze wyprzedzeni, osiem punktów zainkasowane
W turze z tego przykładu za trzy monety
Dzielnice Makau
kupimy siedem punktów prestiżu
Gdy wszyscy gracze wykonają dostępne akcje (nie ma obowiązku wydawania wszystkich kosteczek i można po prostu spasować), tura dobiega końca. Rozgrywka toczy się dwanaście tur, po których następuje wyłonienie zwycięzcy na podstawie zdobytych punktów prestiżu.
Komu w duszy zagra?
Macao z pewnością nie jest typową grą euro – znajdziemy w niej mechaniki niespotykane w propozycjach innych autorów. Stefan Feld słynie z wykorzystywania w swoich projektach kostek i nie inaczej dzieje się w tym przypadku. Jest to oczywiście związane z pewną dozą losowości. Nie będziemy w stanie przewidzieć, jakie wartości wypadną na potrzebnych nam kostkach, a los bywa przewrotny. Niektórzy upatrują w tym wady Macao, twierdząc, że to gra zbyt losowa. I tak, i nie. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że wszyscy gracze korzystają ze wspólnej puli, więc każdy ma do dyspozycji te same kosteczki, choć oczywiście czasem sprzyjają one planom naszych przeciwników, a nam już niekoniecznie. Czy oznacza to, że w Macao o zwycięstwie decyduje ślepy los? Nie. Część informacji jest dostępnych od początku: koszty dzielnic i leżące w nich towary, kolejność pojawiania się kart biur. Skuteczna strategia pozwalająca wykorzystać do maksimum to, co jest dostępne, wygra z ułańską fantazją i liczeniem na łut szczęścia. Macao to w pewnym sensie gra o zarządzaniu kryzysem: kostek zawsze brakuje, widmo punktów karnych wisi nad głową, a czas goni. Do zalet Macao należy zaliczyć niepowtarzalność rozgrywek. W ciągu całej gry przez stół przewinie się zaledwie połowa kart, a do ręki weźmiemy ich jeszcze mniej – możemy ich wyłożyć maksimum dwanaście, czyli, jak łatwo policzyć, 10% ze 120 dostępnych. Liczba kombinacji jest niemal nieograniczona, a w każdym razie dużo większa niż całkowita liczba rozgrywek, jaką kiedykolwiek rozegramy.
Przykładowe combo (z autentycznej rozgrywki): pierwsza karta daje co turę fioletową kosteczkę. Druga pozwala odrzucić ją za złotą monetę, trzecia wziąć dodatkową monetę, gdy skorzystamy z karty Administration, czwarta – gdy wyłożymy kolejną kartę biura. Strategia rozwijania silnej bazy finansowej pozwala zdobyć sporo punktów, choć narażona jest na pewną losowość
Komu poleciłbym Macao? Wszystkim tym, którzy nie boją się połączenia gry ekonomicznej z niemal ameritrashowymi emocjami, które towarzyszą kostkom. Jeśli ktoś lubi planować rozgrywkę od pierwszej do ostatniej tury, nie odnajdzie się w Macao; jeśli jest gotów na nieco szaleństwa i konieczność elastycznego dostosowywania planów do sytuacji na planszy, powinien przynajmniej spróbować. Plusy: Minusy: