Ludzie z wyobraźnią
Odsłony: 12Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór.
Blog będzie tematyczny. Blog będzie o graczach.
Tak, będzie też o graczkach, którego to słowa osobiście nie znoszę i nie stosuję. Miejmy więc ten disclaimer za sobą.
Nie będę jednak tutaj pisała o graczach zwyczajnych, takich fajnych graczach z codziennych sesji, gdyż albowiem zaraz bym was pewnie zanudziła. Będzie tylko o największych ewenementach, najbardziej niesamowitych erpegowych kuriozach, jakie przez ostatnie dwie dekady gościły przy moim bądź moich znajomych stole. Oczywiście bez pokazywania palcami, oczywiście bez nazwisk ani nicków. Ale kto ma się domyślić, ten z pewnością nie będzie miał wątpliwości o kogo chodzi.
Innymi słowy będą ploty. Ale tylko historie prawdziwe i z sesji wzięte.
Nie odpuszczę oczywiście tym, co się nie myją, ani co bardziej przegiętym manczkinom, ani jaszczurom. Nikomu nie odpuszczę, gdyż albowiem są rzeczy, które trzeba a nawet należy piętnować. Już się boicie, czy aby nie staniecie się gwiazdą następnego odcinka? Pewnie powinniście...
Zaczniemy jednak od osobnika reprezentującego wyjątkowo rozpowszechniony w naszym małym erpegowym światku, a jakże pocieszny gatunek: zmyślacza. Jak wszyscy wiemy RPG to rozrywka dla ludzi z wyobraźnią. No, może nie wszyscy, gdyż albowiem wielu już było takich, co próbowali mnie przekonać, że jest inaczej. Nawet wielomiesięczna kuracja D&D 3.5 jednak nie pomogła i wciąż żywię to niedzisiejsze przekonanie. Dla potrzeb wpisu założymy więc, że RPG to gry dla ludzi z wyobraźnią, a grający w RPG ludzie nadprzeciętnym poziomem wyobraźni zwykli się charakteryzować.
Otóż niektórzy charakteryzują się poziomem tejże cechy wysokim aż nadto. I na przekór przysłowiu wcale nie jest tak, że od przybytku głowa nie boli.
Zaczyna się niewinnie. Od opowiadania, jakich to sesji nie poprowadził, jakich to przygód nie stworzył, jakich to w ogóle i och i ach. Gdy jednak uświadomimy sobie, że zmyślacz ma tak samo także i poza sesją, już nie jest niewinnie. Ciarki przechodzą po plecach.
Osobnik, o którym myślę, to podręcznikowy wręcz przykład zmyślacza. Bajdurzył nam często, gęsto i o wielu sprawach, ale zgubił zupełnie twierdząc, że jest Batmanem. No, nie tak dosłownie, nie podał się za zamaskowanego obrońcę Gotham. Niemniej jednak dał nam wyraźnie do zrozumienia, że ulice Warszawy są bezpieczniejsze.
Oto on, w dzień nieśmiały erpegowiec, w nocy walczy ze zbrodnią na ulicach twojego miasta. Oprychy są bez szans, gdyż albowiem zna on liczne sztuki walki i z godnymi Hollywood szczegółami relacjonuje dziesiątki, nie, setki, stoczonych potyczek. Jego ciało poznaczone bliznami, lecz nie zważając na nic dzielnie stawia czoła zbrodni. Nie raz, nie dwa stał się uczestnikiem bójki ulicznej, ba, nawet odwiedzał z tego tytułu komisariat. Nie myślcie jednak, że nasz bohater miewa z tego tytułu nieprzyjemności. Jest przecież nie tylko biegłym wojownikiem, ale i wytrawnym prawnikiem. Policja zaś zna go już dobrze i jest po jego stronie, zawsze po stronie sprawiedliwości.
To była jego ulubiona wymówka dla nieobecności na sesjach.
Zakończę filmikiem podesłanym przez znajomego przy ostatniej rozmowie o naszym małym zmyślaczu. Brzmią tak podobnie, że uśmiałam się do łez.