» Recenzje » Łowcy smoków

Łowcy smoków


wersja do druku

Smoki i robótki ręczne

Redakcja: Iwona 'Ivrin' Kusion

Łowcy smoków
Przed seansem WALL.Ego pokazano zwiastun filmu dla dzieci – o bohaterach, smoku, księciu i błędnych rycerzach. Zapowiedź była ładna, zgrabnie zmontowana, animacja cieszyła oczy. Jedynym minusem był dubbing, ale do jego obecności w polskich kinach, przy okazji filmów animowanych powoli przywykam. Wszystkie te fakty (plus to, że kocham smoki) spowodowały, że z niezwykle pozytywnym nastawieniem udałam się na poranny seans Łowców smoków.

Mówiąc o filmie, skupiam się na trzech aspektach. Pierwszy, a zarazem najmniej pozytywny to polski dubbing. Naprawdę lubię Krzysztofa Tyńca i doceniam ogrom włożonej przez niego w każdy film pracy i wielkie zasługi położone na polu dubbingu. Jego jedyną wadą (a zdaniem niektórych zapewne wielką zaletą) jest charakterystyczny głos, którego nie sposób pomylić. Oglądając Łowców smoków, miałam niestety nieodparte wrażenie, że po raz kolejny oglądam Timona z Króla lwa. Tyniec bowiem podkłada głos pod Gwizdo - najlepszego przyjaciela bohatera - Lian-Chu, który ma zgładzić smoka – zjadacza świata i przywrócić światu wiosnę i spokój. Skąd więc skojarzenie? Odpowiedź jest prosta - Gwizdo jest istotą niewielkiego wzrostu, więc skojarzenie z surykatką z Króla Lwa nasunęło mi się samo. Największe zastrzeżenie mam jednak do Dominiki Kluźniak, której głosem przemawiała jedyna żeńska postać – Zoe. Rozumiem, że dziewczynki powinny mówić piskliwymi głosikami, gdyż podkreśla to wiek i płeć postaci. Zdaję sobie także sprawę z tego, że Zoe miała być irytującą i wygadaną dziewczynką. Jednak bez przesady! Kluźniak była niezwykle denerwująca i męcząca – po kilku minutach miałam ochotę powtórzyć za Gwizdo: "Czy ty kiedyś idziesz spać?".

Postaci jest niewiele, są obdarzone mocno rozwiniętymi cechami indywidualnymi, co pomaga kształtować przekonującą fabułę. Mamy wielki, położony na wielu poziomach, biały zamek (skojarzenie z Minas Tirith jak najbardziej na miejscu). Mieszka w nim złośliwy, by nie powiedzieć niesamowicie wredny, władca, który kiedyś stawił czoła zjadaczowi świata i stracił wzrok. Starcowi towarzyszy wierny sługa - Glidas, który ponad wszystko ceni spokój i własną wygodę. W takim, nie ukrywajmy smutnym, towarzystwie wychowuje się Zoe. Dziewczynka jest ciekawa świata, chciałaby być rycerzem i walczyć ze smokami, lubuje się w lekturze przygód dzielnych wojaków, ale – zgodnie z rolą, jaką nadaje jej tradycja – ma trafić pod opiekę zakonnic i nauczyć się zasad dobrego wychowania. Poza tym zamek opustoszał – najdzielniejsi rycerze zginęli, walcząc z okrutnym smokiem, a ci mniej dzielni umknęli, gdzie pieprz rośnie. Rozgoryczona Zoe postanawia wyruszyć na poszukiwania odważnego wojaka, który stawi czoła bestii. Zupełnym przypadkiem trafia na chłopów, którzy podają się za rycerzy - Gwizdona, Lian-Chu i ich dziwnego, gadającego psa. Przyprowadza ich do wuja, a ten obiecuje obsypać ich górą złota, jeśli tylko (taki drobiażdżek) ubiją potwora. Bohaterowie wyruszają w podróż pełną przygód, a towarzyszy im małą blondwłosa uciekinierka, która od nauki zdecydowanie bardziej woli niebezpieczną ścieżkę na kraniec świata. Fabuła, jak widać, niezbyt skomplikowana, ale ciekawa. Co jakiś czas mały dreszczyk emocji dla milusińskich, który dorosłym funduje uśmiech na twarzy. Zgrabna całość, o której rzekłabym ”niezwykła”, gdyby nie scena finałowa (myślę, że poprze mnie każdy, kto skusi się na seans).

Dosyć ciekawa warstwa fabularna blednie jednak całkowicie przy animacji, która jest absolutnie rewelacyjna. Film jest niesamowicie piękny, pełen fantastycznie zrealizowanych, doskonale zaplanowanych i perfekcyjnie wykonanych ujęć. Spalone chaty, niszczejące budynki, odłamki skał pływające w powietrzu tworzyły niezwykły klimat baśni. Baśniowy las, przez który wędruje grupa bohaterów, przeraża widza i to nie tylko tego mniej lub bardziej małoletniego. Najpiękniejsze i najbardziej sielskie zaś są ujęcia gigantycznych nenufarów. Liście wędrują w powietrzu, zapewniając podróżnikom chwilę wytchnienia i odpoczynku. Nie mam zastrzeżeń także do animacji postaci, których wygląd podkreśla cechy charakteru. Tchórzliwy Gwizdo jest niewysoki i chudy; dzielny, silny jak tur i naiwny niczym dziecko Lian-Chu jest olbrzymem o szczerym uśmiechu; wygadana Zoe to blondwłose, żywe srebro; złośliwy książę jest zasuszonym i kościstym staruszkiem, zaś lizusowały Glidas to czarnowłosy mężczyzna z wąsem i skwaszonym wyrazem twarzy. Pojawia się także na moment błędny rycerz i jak na bajkowego pobratymca Don Kichota przystało zachowuje się i wygląda jak szaleniec. Na uznanie zasługuje także wredny czerwony stwór, który staje na drodze bohaterom. Jedyne i niewielkie zastrzeżenie mam do wyczekiwanego smoka, który mi się zwyczajnie nie spodobał. Rozumiem jednak fabularne uzasadnienie takiego rysunku tej istoty. Na plus dopisuję twórcom także czołówkę, która znakomicie pasuje do treści filmu, jest zarówno ładna, jak i dobrze zrobiona.

Jak chyba łatwo się domyślić polecam film nie tylko tym najmłodszym i tym dzieciatym, ale każdemu. Łowcy smoków to pięknie zanimowana opowieść o przyjaźni, akceptacji, dzielnych bohaterach, paskudnych smokach i spełnianiu marzeń. Każdemu przydaje się czasem obejrzeć miły film, w którym odrobina moralizowania (jak to w baśni) jest ładnie wpleciona w kolejne wydarzenia i nie boli dorosłego widza. Takie bajki lubię.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 4.5 / 6



Czytaj również

Gdzie jest Nemo? [Blu-ray]
Błękitny evergreen, czyli daj się porwać
- recenzja
Łowcy Smoków
Poprowadź swoich smokobójców!
- recenzja
Teknolust
- recenzja
Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły
Pirate’s life for... you!
- recenzja

Komentarze


Szczur
   
Ocena:
0
Jak dla mnie zdecydowanie najlepsza kreskówka tego roku - przebijająca poziomem wykonania, humorem i dobrą konstrukcją fabuły (plus mocnym finałem i ładnym zakończeniem) Kung-fu Pandę, Shrecki oraz zdecydowanie Małpy w Kosmosie.
17-10-2008 14:06
Ainsel
   
Ocena:
0
Fenomenalna muzyka Klausa Bedelta dodatkowo plusuje całokształt :)
25-01-2010 17:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.