Łowcy dusz - Jacek Piekara

Autor: 15939

Łowcy dusz - Jacek Piekara
Właśnie skończyłem lekturę Łowców Dusz Jacka Piekary, która to książka jest czwartym tomem opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Poprzednie książki (Sługa Boży, Młot na Czarownice i Miecz Aniołów) zdobyły niemałe uznanie wśród czytelników. Cała seria jest mocno kontrowersyjna, nie tylko ze względu na opowiadane historie. Opowieści o "licencjonowanym inkwizytorze" z każdym kolejnym tomem stają się punktem zapalnym do dyskusji nad twórczością Jacka Piekary. Jaka jest najnowsza książka tegoż autora, dowiecie się z poniższej recenzji.

Książkę o grubości 416 stron wypełniają cztery opowiadania. Jedno z nich zachęca do czytania już samym tytułem, który wierny serii czytelnik skojarzy z wcześniejszych powieści. Kilkukrotnie w czasie lektury autor nawiązuje do przeszłych dziejów inkwizytora, a czasem dawne wydarzenia wpływają na życie głównego bohatera dużo mocnej niż ten by sobie tego życzył. Nie chcę dokładnie opowiadać o fabule kolejnych opowiadań, gdyż niejednokrotnie składają się na nią zawiłe intrygi i zagadki, które zaskakują czytelnika. Niemniej warto napomknąć o tym, że zostanie nam zdradzone wiele sekretów, które do tej pory z pewnością ciekawiły fanów serii.

Styl kolejnych opowiadań, nawiązania i gra w skojarzenia jest na tyle zręczna, że recenzowaną pozycję czyta się łatwo i przyjemnie. W pewnym momencie nawet zdałem sobie sprawę, że przeczytałem już połowę książki, a przecież do zakupu minęło niewiele czasu. Krótko mówiąc, lektura pochłonęła mnie bez reszty. Czytałem Łowców… gdzie tylko się dało. I tak oto w dniu zakupu skończyłem książkę. Trochę szkoda, że tak szybko to minęło, niemniej trzeba to zaliczyć na plus. Łowców Dusz pochłania się jednym tchem, a zakończenie robi tak piorunujące wrażenie, że jeszcze długo po lekturze nie można wszystkiego ogarnąć.

Bardzo podoba mi się swoista gra w skojarzenia, z jakimi można często spotkać się w książce. Dla przykładu podam cytat: "Choć zdawałem sobie sprawę z faktu, że igram z ogniem. Ale cóż, my, inkwizytorzy, do igrania z ogniem jesteśmy, jak by nie patrzeć, przyzwyczajeni…". Zabawne, dosadne i - co by nie mówić - przywołuje na twarz mimowolny uśmiech. Takich smaczków i trafnych cytatów Mordimera jest w książce mnóstwo. Dodatkowo, świat widziany oczami głównego bohatera jest często przedstawiany jako obrzydliwy, trawiony chorobą i zepsuciem, a inkwizytor, jak sam siebie przekonuje, jest tylko małym robaczkiem, "człowiekiem prostym i skromnym". Jednak, jak można to sobie uświadomić po przeczytaniu ostatniego opowiadania z zbioru Miecz Aniołów, rzecz nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać. A lektura Łowców Dusz już zupełnie rozwiewa wątpliwości, że główny bohater jest tylko zwykłym inkwizytorem.

Od samego początku cyklu, podobało mi się stosowanie cytatów z Pisma Świętego jako wprowadzenia do kolejnych opowiadań. Tak po prawdzie, dopiero po lekturze całości opowiadania można było zweryfikować do czego odnosił się cytat. Nieraz lektura opowieści o licencjonowanym inkwizytorze niosła ze sobą pewna naukę. Podobnie jest w Łowcach Dusz, gdzie Mordimer mówi "Nigdy nie zwyciężysz wroga, którego twoja wyobraźnia uczyniła niepokonanym". Podobnych rad i przemyśleń na temat życia doczesnego jest więcej i sądzę, że jeśli to one spowodowały, że tak długo trzeba było czekać na tą książkę, to warto było.

Po przeczytaniu książki zauważyłem, że mało było w niej typowej akcji - walki i rozwiązań siłowych. Nie wpłynęło to jednak na dynamizm samej lektury. Muszę przyznać, że na kolejne rozmowy z ważnymi osobistościami czekałem z równą niecierpliwości co na walkę i przyspieszenie akcji. Do tego każde opowiadanie rozpoczyna się niejako z marszu. Czytelnik wchodzi w sytuację z takim stanem wiedzy, jaką posiada opisywany inkwizytor. Taki zabieg powoduje, że czytanie powieści staje się wręcz wymuszone. Bo czy ktokolwiek z nas chciałby, by ominęło go ważna scena lub akcja, która w sumie już się zaczęła?

Mimo wszystko jednak najnowszy zbiór opowiadań o Mordimerze Madderdinie jak dla mnie jest nieco zbyt heroiczny. Gdzieś po drodze zgubił się ten prosty, oddany swym posługom inkwizytor i sługa boży. Ostatnie opowiadanie, a szczególnie końcówka, mówi zbyt wiele. Lubię gdy jestem trzymany w niepewności. Zresztą, któż nie preferuje własnego wyobrażenia od nagiej prawdy? Trzeba jednakowoż przyznać autorowi, że pozbył się podłoża dla pewnego zarzutu, który wytykano mu przy okazji poprzednich tomów. Otóż tym razem nie uświadczymy zbyt często powtarzanych słów "Jestem licencjonowanym inkwizytorem Hez-hezronu, sługą bożym, młotem na czarownice i mieczem aniołów". Do tego wydaje mi się, jakby w Łowcach Dusz było mniej przekleństw niż w poprzednich tomach. Mnie osobiście zbytnio to nie przeszkadzało, lecz warto o tym napomknąć, gdyż oznacza, to że autor czyta recenzje i eliminuje z kolejnych książek niechciane rzeczy. Duży plus dla niego.

Byłbym też skłonny przypuszczać, że czytelnicy niezaznajomieni z wcześniejszymi książkami o Mordimerze Madderdinie mogą nie zrozumieć pewnych faktów, które są przedstawiane w najnowszym zbiorze opowiadań. Oczywiście, każda postać oraz wątek, który w jakiś sposób nawiązuje do przeszłości inkwizytora, opatrzony jest stosownym komentarzem głównego bohatera. Niemniej, aby w pełni rozsmakować się w nawiązaniach do przeszłych wydarzeń, trzeba przeczytać trzy poprzednie tomy.

Książka jest wydana poprawnie. Sam posiadam wydanie w miękkiej oprawie. Rysunek na okładce jest świetny. Czyżby to starzejący się Mordimer? Dodatkowo we wnętrzu książki także jesteśmy raczeni ilustracjami, które nie są niezbędne, aczkolwiek dobrze nawiązują do tego, co akurat czytamy.

Czy warto sięgnąć po Łowców Dusz? Uważam, że tak. Jest to lektura, którą czyta się szybko i z zainteresowaniem. A już z pewnością trzeba przeczytać ten tom, gdy mamy za sobą trzy poprzednie. Tym, którzy wcześniej mogli się zniechęcić postacią inkwizytora, także polecam zapoznanie się z najnowszym dziełem Jacka Piekary. Autor poprawił zarzucane mu wcześniej błędy i możliwe, że teraz lektura bardziej przypadnie Wam do gustu.