Love Letter

Miłość w 5 minut

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Love Letter
Na Polterze recenzowaliśmy już gry z wielu zakątków świata. Kto by jednak pomyślał, że nawet w czasach globalizacji będziemy opisywać dla naszych Czytelników tytuły z dalekiej Japonii. Okazuje się, że przedstawiciele Kraju Kwitnącej Wiśni co roku odwiedzają targi w Essen, zaś marka Japon Brand skupia japońskich wydawców, którzy pod jednym szyldem promują swoje gry. Owocem współpracy właśnie z tą organizacją będzie seria recenzji opisujących nowości rodem z Dalekiego Wschodu. Love Letter była hitem tegorocznych targów w Essen (oprócz wydania Kanai Factory, obecna była również wersja AEG z dużo lepszą oprawą graficzną – i to ona właśnie przyciągała rzesze planszówkowiczów). Jest to szybka gra, która niesie mnóstwo emocji, a do tego trwa jedyne 5 minut. Czy jest się czym zachwycać? Po odpowiedź zapraszam do recenzji najnowszej gry Seiji Kanai.
Nie wiem, czy to reguła w stosunku do produkcji wydawnictwa Kanai Factory, ale otrzymany egzemplarz gry zapakowany był w różową kopertę sklejoną tęczowym serduszkiem! W środku znajdziemy 5 okrągłych, kartonowych żetonów zapakowanych w woreczek strunowy. Do tego dochodzi jeszcze 16 kart + 2 wersje jednej z nich z alternatywnymi ilustracjami. Tak, tak – to nie pomyłka! Cała gra to tylko kilkanaście kart. Karty są standardowej jakości, a oprawa graficzna Love Letter jest mocno specyficzna. Dla jednych kreska Noboru Sugiura będzie urocza, a dla innych po prostu brzydka. W opakowaniu znajdziemy jeszcze składaną na 4 części, czarno-białą instrukcję po angielsku, francusku i niemiecku, doskonale napisaną, z wyczerpującym opisem każdego typu kart. Było sobie królestwo, w którym żyła ze wszech miar wspaniała księżniczka. Nic dziwnego więc, że posiadała mnóstwo adoratorów, którzy wzdychali do niej z miłości. Niestety, żaden z nich nie mógł się dostać do zamku, w którym przebywała, aby wyznać jej swe uczucia. W Love Letter zadaniem gracza jest wysyłanie sług, którzy dostarczą księżniczce list miłosny i pomieszają szyki konkurentom. Przed rozgrywką, w zależności od liczby graczy, z talii usuwa się zakrytą odpowiednią ilość kart. Każdy uczestnik rozgrywki zaczyna z jedną kartą. W swojej turze gracz dociąga jedną, a następnie jedną kartę odrzuca z ręki i aktywuje jej efekt. Zabawa trwa do chwili, aż wszyscy uczestnicy, oprócz jednego, zostaną wyeliminowani lub skończą im się karty w talii pod koniec tury.
W Love Letter znajdziemy 8 rodzajów kart. Każdy typ posiada numer rangi i swój specyficzny efekt. Rodzaje różnią się liczebnością. Im wyższa ranga, tym mniej kart określonego rodzaju jest w talii. Księżniczka (8), Minister (7) i Generał (6) są po jednej sztuce, Czarodziej (5), Kapłan (4), Rycerz (3), Klaun (2) po 2 egzemplarze, a Żołnierzy (1) jest aż pięciu. O zwycięstwie w zabawie decyduje to, kto na końcu gry posiada kartę z wyższą rangą. Jeśli nie poszczęści nam się podczas dociągania kart, możemy użyć efektu posiadanej Karty, aby sobie pomóc lub pokrzyżować szyki przeciwnikom. Możemy np. podglądać "rękę" adwersarzy, ignorować efekty ich działań czy nawet wymienić "rękę" z przeciwnikiem. Jak sam autor podkreśla, rozgrywka w Love Letter to w 60% szczęście, a w 40% taktyka. Gra jest losowa, a tylko w niewielkim stopniu możemy planować jakieś posunięcia strategiczne. Bardzo szybko możemy zostać wyeliminowani z zabawy, czasem nawet bez podjęcia żadnej akcji. Na szczęście ciekawe efekty, a także ekstremalnie krótki czas rozgrywki (5 minut!) powodują, że z wielką chęcią zasiadamy do kolejnej partii. Emocji jest co niemiara. Noboru Sugiura stworzył grę genialną w swej prostocie. Bez wielkich aspiracji, ale z łatwą mechaniką i ciekawymi efektami kart. Love Letter sprawdzi się jako niebanalna gra imprezowa, a w gatunku ekstremalnie krótkich "fillerów" jest bezsprzecznie królem. Jeszcze raz okazuje się, że liczy się pomysł, a nie wykonanie czy złożoność gry. Nikogo więc nie powinno dziwić, że Love Letter były hitem tegorocznych targów w Essen. Plusy: Minusy:
Dziękujemy Japon Brand za udostępnienie gry do recenzji.