» Recenzje » Lobo. Wyzwolony #6

Lobo. Wyzwolony #6


wersja do druku

Szanowny Panie Lobo, part two

Redakcja: Michał 'ShpaQ' Laszuk

Lobo. Wyzwolony #6
Jestem niewymownie wdzięczny za odpowiedź na mój poprzedni list, w którym zleciłem Panu kontrakt na osławionych Keitha Giffena i Alexa Horleya. Oferowałem w nim, że, w przypadku zrealizowania procesu eksterminacji, otrzyma Pan satysfakcjonującą zapłatę w postaci pozytywnej recenzji ostatniego zeszytu serii Lobo. Wyzwolony. Nadszedł zatem czas rozliczenia.

Pisze Pan, iż został postawiony w sytuacji konfliktu interesów. Jestem w stanie to zrozumieć. Nie co dzień otrzymuje się zlecenie wykończenia własnego tatusia oraz jego komiksowego partnera. Pomimo krzywd, jakie Panu wyrządzili, pozbycie się ich mogło budzić opory natury moralnej i ekonomicznej. Rozstanie się z osobami odpowiedzialnymi za stały przypływ gotówki to decyzja, jakiej, szczególnie przez wzgląd na finanse, nie należało podejmować pochopnie. Z tego powodu, wraz ze swoim czarnoskórym doradcą w stroju alfonsa próbował Pan znaleźć złoty środek. Załączony dwudziestokilkustronicowy raport wskazuje, iż wreszcie postawiliście na spryt i wykorzystanie potęgi rozumu popartej sprawdzoną siłą mięśni.

W ramach projektu: "Wyjść z twarzą z serii, w której głównym tematem jest mój zagrożony napletek" postanowił Pan przejąć kontrolę nad scenariuszem. Wspomnianie przejęcie nie odbyło się w pokojowej atmosferze, dumny organ lekko ucierpiał (pocieszam: podobno niektóre kobiety to lubią), ale Ważniak stał się na powrót panem swojego losu. Odbyło się to kosztem rezygnacji z chwytu "komiks w komiksie" i przy zastosowaniu szerokich kadrów oraz przestronnych plansz, które nadały akcji tempo zbliżone do galopu typowego dla ostatniej prostej. Pozostało już tylko uwolnić się od funkcji naczelnego Nababa utrudniającej pełnienie obowiązków galaktycznego hultaja. Wykończenie populacji całej planety to dla Pana chleb powszedni, więc proszę nie liczyć na nadmierny zachwyt. Wypada raczej zapytać: dlaczego tak późno?

W zakończeniu swojego listu zapewnia Pan, iż w przyszłości nie pozwoli się uwikłać w układ, który zagrozi utratą szacunku i pozycji u wiernych czytelników. Dowodem sprzeciwu wobec wszechwładzy massmediów mają być ostatnie dwie strony i, zawarte na ich łamach, bezkompromisowe przesłanie. Nam pozostaje to zapewnienie – z pewną dozą naiwnej wiary – przyjąć. Jednakże, aby sprawdzić czy Pan nie żartuje i zmobilizować Pana do działania, informuję, iż z powodu niewykonania kontraktu z zapłaty nici. Tak, robię Pana w konia. A nikt nie robi w konia Ważniaka.

Tak, czekam, aż ruszy Pan w pogoń i pokaże na co go stać.

Z wyrazami współczucia z powodu uszczerbku na dumie
- anonimowy wielbiciel


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Lobo. Wyzwolony #6
Lobo. Wyzwolony #6
Lobo. Wyzwolony #6
Lobo. Wyzwolony #6

3.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Lobo. Wyzwolony #6
Scenariusz: Keith Giffen
Rysunki: Alex Horley
Seria: Lobo
Wydawca: Mandragora
Data wydania: maj 2006
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Liczba stron: 24
Format: 17x26 cm
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 5 zł
Wydawca oryginału: DC Comics



Czytaj również

Lobo. Wyzwolony #4-5
Szanowny Panie Lobo...
- recenzja
Lobo: Portret bękarta
Sympathy for the Devil
- recenzja
Anihilacja #2
Popis Super-Skrulla
- recenzja
The Lobo: Paramilitary Christmas Special
Kto i dlaczego słabo zekranizował Lobo?

Komentarze


~Nick Drake

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
forma tekstu ciekawa, a wlasciwie nie dowiedziałem się, czy to dobry komiks czy nie.
31-08-2006 01:23
Repek
    Przeczytaj...
Ocena:
0
...poprzedni tekst i czytaj między słowami. :)

Pozdrówka
31-08-2006 14:55
~Nick Drake

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie chce mi się :D
01-09-2006 02:24
Repek
    OK...
Ocena:
0
...czyli cel recenzji został osiągnięty. :)

A na serio: to jest tak, że przy seriach, w których już w pierwszym tomie jest zaznaczona konwencja i cały pomysł, cięzko przy reckach kolejnych części coś odkrywczego powiedzieć. Mozna już tylko streszczać fabułę, co jest nudne lub czekać na cud jakiegoś przełomowego chwytu.

Stąd zabawa formą, aby przynajmniej recenzje się przyjemnie czytało. :)

Pozdrówka
01-09-2006 04:19
~Nick Drake

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
czytałem poprzednią część gdy sie swierzo ukazała, podobała mi sie i formalnie i tresciowo. ta troche mniej. Ale ten komiks jest na tyle błacha, że recenzja może być czystym eksperymenten.

trzymaj sie
02-09-2006 20:12
Repek
    Nick...
Ocena:
0
...biorę sobie uwagi do serca. ;)

Pozdrawiam
02-09-2006 21:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.