» Północny Wiatr » Listy » List trzeci

List trzeci


wersja do druku

listy z dalekich stron


Najdroższy Panie Ojcze!

Kreślę te słowa w zaciszu prywatnych komnat, w koszarach mojego skrzydła. Dookoła panuje cisza, przerywana tylko skwierczeniem łojowej świecy. Przede mną stoi portret nieznanej kobiety. To jeszcze, zdaje się, własność ald Tarasta. Człowiek nie żyje, a portret wciąż się śmieje. Jutro, skoro świt, przedstawię raport z patrolu memu dowódcy. Sierżant Skarves przyniósł mi nieco tutejszego alkoholu, którego wpływ na trzeźwość myśli zaczynam odczuwać. Choć brzydzę się prostymi trunkami, w jakich gustują moi żołnierze, to jednak mam ciągle w pamięci Twoje rady. Warto wycierpieć to prostackie palenie w gardle, jeśli ma ono przyczynić się do zdobycia szacunku u podwładnych. Do wydarzeń, które chcę opisać lepiej pasuje smak wojskowej gorzałki, niźli wykwintne oficerskie wina.

Na patrol wyruszyliśmy skoro świt, jeszcze zanim Manen na dobre przebudziło się ze snu. Koszary nasze znajdują się na obrzeżach miasta, jednak woleliśmy uniknąć zwracania na siebie uwagi mieszkańców. Musisz bowiem wiedzieć Ojcze, że w tym kraju nawet kamienie spiskują przeciwko Nordii i Królowi. Nieufność jest jedyną cechą, która łączy przyjezdnych i tutejszych.

Gdy wyruszaliśmy, w Manen panowało późne lato, tak więc byłem zdziwiony widokiem zimowych mundurów, które nosili moi podwładni. Szczęśliwie wziąłem swój płaszcz, ten który dostałem od Ciebie na trzydzieste urodziny. W miarę, gdy powoli podjeżdżaliśmy w górę, robiło się coraz chłodniej. Wiatr wiejący ze strony Nordii nie przynosił mi ukojenia, przeciwnie, niepokoił konie i przewiewał dusze na wskroś. Ludzie z prostego stanu, tacy jak moi podwładni, odczuwali dotkliwie wpływ kolejnych powiewów. Mnie przed odmrożeniami chroniła krew alm Malachów.

Kolejne noce i dnie upływały mi w rytmie wędrówki, wyznaczanym przez warty i postoje. Przewodnicy, pochodzący z Milczących Gór, pewnie znajdowali drogę pośród buczyn i dębów. Ludzie ci, doświadczeni we wszystkich górach starej Norii, tutaj w Virchy podobni byli do lisów, nieufni, cisi, zawieszeni pomiędzy obcymi górami a swoimi pobratymcami. Czasami zastanawiałem się, czy ludzie ci służą górom czy Królowi.

Czwartego dnia przewodnicy znaleźli ślady wiodące w górę Calkovej, ukryte w zaroślach przy drodze. Ślady prowadziły w stronę kopalni, dokąd mieliśmy odbyć nasz patrol, wydzieliłem więc przednią straż i kontynuowaliśmy jazdę w obranym kierunku.

Piątego dnia, z wieczora, ujrzeliśmy zabudowania kopalni.

Kopalnie nordyjskie w Virchy przypominają małe obozy warowne. Załogi nierzadko muszą bronić się przed watahami półdzikich Bardańczyków, spragnionych nordyjskiej krwi. Górnicy muszą umieć władać muszkietem równie sprawnie co oskardem. Pomimo niebezpieczeństw chętnych do pracy ku chwale Nordii nie brakuje. Zapewne wysoka zapłata nie pozostaje też bez echa.

Zdziwiłem się więc, gdy nie dostrzegłem wartowników przy rozwartych wrotach. Wiedziony przeczuciem zdecydowałem się rozmieścić ludzi w budynkach leżących najbliżej palisady. Posłałem pięciu pieszych do chaty sztygara (poznałem ją dzięki bryłce węgla wkomponowanej w drzwi – symbolowi cechu nordyjskich górników). Strzelcom poleciłem wartować wspólnie z jeźdźcami na palisadzie. Kazałem również sprawdzić nabicia muszkietów i pistoletów, na wypadek ataku górali.

Muszę Ci wyznać, że tutaj, w środku opuszczonych zabudowań kopalni, odczuwałem strach, zabarwiony jednak podnieceniem i gotowością do działania.

Nie znalazłszy śladu górników, po sprawdzeniu posterunków postanowiłem zakosztować nieco snu. Patrole rozpuszczane w nocy zbyt często przynoszą kontrataki o poranku.

Z samego rana zabrałem się do poszukiwania sztygara i załogi. Pierwotnie celem patrolu miało być sprawdzenie kondycji kopalni i wytropienie kryjówki przemytników. Stanąwszy jednak przed tą zagadką przyznałem pierwszeństwo bezpieczeństwu rodaków ponad bezpieczeństwem skarbu.

Kopalnia składała się z kilku drewnianych chat zbudowanych w dużej jaskini, do której wejście prowadziło przez bramę w palisadzie. Umieszczenie domów w jaskini chroniło faktorię przed lawinami i ostrzałem z góry, skutkowało jednak nieznośną wilgocią i wiecznym chłodem.

Chata sztygara stała niczym bastion, broniący wstępu do jaskiń. Nie było sposobu wejść do kopalni, nie przeszedłszy wprzódy przez izby sztygara. Wejścia do kopalni broniły żelazne drzwi, wykute w kształcie wijących się pięciu węży. Węże tworzyły pięć kręgów, otaczających kilof - symbol cechu górników. W paszczy każdego węża było miejsce na pierścień brygadzisty, schodzącego z daną szychtą. Odrzwia sprawiały wrażenie wrót, prowadzących do innego, niebezpiecznego świata.

Nie znalazłszy nijak sposobu by otworzyć odrzwia pchnąłem konnego gońca z asystą, z raportem i prośbą o pomoc ze strony cechu.

Kolejne doby były udręką. Dnie wypełniały nam patrole wzdłuż pobliskich traktów, noce zaś spędzaliśmy wartując przy palisadzie. Sny moich żołnierzy wypełnione były echami łkań górników.

Piątego dnia pod palisadę przybył samotny Bardańczyk. Na znak pokojowych zamiarów zdjął swoją szarfę i niósł ją przywiązaną do lufy muszkietu.

Posłaniec przedstawił się jako Jesnar Bordak, członek hanzy Matisa. Herszt hanzy kazał zawiadomić, że deviria atakujące z kopalni, poprzez boczne wyjścia dały się we znaki hanzie, do tego stopnia, że zobowiązała się ona wystawić przewodników do pomocy w obławie armii nordyjskiej. Pozbawiony kontaktu z dowództwem, w obliczu starcia z bezdusznymi, zdecydowałem się przyjąć propozycję buntownika. Ze swojej strony przyobiecałem nie ujawniać wiedzy zdobytej w obławie przeciwko Barańczykom i nie wyjawić jej nikomu.

Dalszą część polowania na deviria muszę zachować do czasu następnego listu, albowiem otrzymałem rozkaz natychmiastowego stawienia się w Dowództwie Szwadronu.

Twój wierny syn:
Gelbrandt alm Malach

Większe zło

Gracze zostają wyznaczeni na wykonawców testamentu nordyjskiego kawalera Delvena ald Sarthas. Zmarły był swego czasu sławny z powodu cyklu wykładów geologicznych na CAU*.

Zadaniem Bohaterów Graczy jest odnalezienie dziedzica fortuny ald Sarthas Dla zwiększenia wiarygodności BG zostaje powierzony pierścień rodowy, z zadaniem przekazania go synowi zmarłego.

Informacje o spodziewanym zysku będą zawarte w treści testamentu.

Większość dóbr kawalera leży w masywie Calkovej. Dziedzic przebywał w jednej z kopalni ojca, położonej na południowym zboczy góry, w celu zgłębiana tajników górnictwa i hutnictwa.

W Manen, w siedzibie cechu górniczego, BG mogą poznać lokalizację kopalni. Graczom, którzy wykażą się kunsztem górniczym zostanie przyznany pomocnik z ramienia cechu. [Test Etykiety PT 2]

Jeśli gracze wykażą się taktem, bądź powiązaniami, do ich ochrony może zostać wyznaczony patrol jazdy nordyjskiej. (W rzeczywistości chodzi o kontrolę śledztwa przez odpowiednie władze) [Test Autorytetu ]

Śledztwo w Manen wykaże, że kopalnia wykazywała ostatnio duże zyski, płynące z wydobycia i obróbki rudy dobrej jakości. Dzięki udoskonaleniom ald Sathrasa kopalnia miała mniejszą załogę niż inne pracujące w tym regionie. (Tylko piętnaście osób, zamiast trzydziestu)

Po dotarciu do kopalni graczom ukaże się widok opuszczonych zabudowań i zamkniętych wrót do windy. Warto zwrócić uwagę na dym unoszący się poprzez otwory wentylacyjne wydrążone w jaskini. Zabudowania są nienaruszone, ale opustoszałe. Nie ma śladu ludzi, posłania są zasłane, żywność świeża. [Nasłuchiwanie i wypatrywanie PT 0]

Kluczem do otwarcia odrzwi jest pierścień ald Sarthasa. Pierścień należy włożyć w paszczę dowolnego z węży wykutych na odrzwiach. Jeśli BG są nieobeznani z nordyjską techniką pierścień może np. lekko fluoryzować, bądź powodować samoczynne uruchamianie się machin parowych.

Dobrym pomysłem byłoby zostawienie żołnierzy jako straży tylnej, w obawie przed atakiem hanzy na niebronione zabudowania.

W jednym z chodników na graczy czeka automatyczny świder parowy. Gdy niebaczny BG zbliży się do pozornie nieruchomego urządzenia, zacznie ono pracować i zagłębi się w pobliską ścianę.

W innym z chodników, w miejscu przewężenia pękł tunel doprowadzający parę. Chodnik nieuchronnie zapełnia się wodą, skraplającą się na ścianach kopalni. Gracze powinni szybko znaleźć sposób na uszczelnienie, zanim woda zaleje kopalnię.[Para - obrażenia lekkie, W przypadku oparzeń twarzy testy społeczne. Pomaga okład z dziurawca i krwawnika]

W pewnych miejscach gracze mogą napotkać duchy pierwszych Bardańczyków, zamieszkujących niegdyś te jaskinie. Zjawy nie są agresywne, po zostawieniu im jedzenia mogą pomóc graczom w ustaleniu miejsca pobytu dziedzica. Duchom zależy na eliminacji deviria, ponieważ ich wpływ przyciąga zjawy do Kusiciela. [Test Opanowania o PT 0, aby móc rozpocząć rozmowę]

Gracze na swojej drodze mogą napotkać syfony. Przebycie zamkniętego zbiornika oświetlanego tylko świecącymi porostami wymaga sporej odwagi i dużych umiejętności pływackich. [Aby zanurkować Test Opanowania PT 2, aby przepłynąć Test Pływania PT 0] Być może istnieje droga opróżnienia syfonu poprzez system śluz, bądź podłożenie ładunków prochowych

W innych korytarzach może gromadzić się metan. Jego obecność da się poznać po zdechłych kanarkach, trzymanych tu ze względu na ich wrażliwość na ten gaz w prostych, żelaznych kratkach.[Wypatrywanie PT 2, obrażenia od poparzeń lekkie]

Na swojej drodze BG mogą napotkać podziemną rzekę, płynącą w wąwozie. Mogą ją przebyć za pomocą mostu zwodzonego, bądź znajdując obejście innymi chodnikami.

Tutaj przedstawię Ci dwie wersje finału przygody.

Obcywariant akcji. Dziedzic został porwany przez deviria, które chcą wykorzystać jego pochodzenie do swoich rytuałów godowych. Gracze będą musieli znaleźć sposób na wyciągnięcie panicza z leża królowej (jedna z jaskiń), bez angażowania się w konfrontację z deviria.

Gracze mają do dyspozycji urządzenia kopalni (przypominam o pomocniku z cechu). Mogą wpaść na pomysł wydrążenia innego korytarza do leża, bądź atak, za zasłoną świdra parowego. Może graczom na pomoc przyjdzie nordyjski pustelnik, były górnik, żyjący w podziemiach kopalni? Końcówka przygody to ucieczka z dziedzicem, pośród ciszy kopalni, trzasków maszynerii i odgłosów deviria.

Ludziewariant dyplomatyczny. Kopalnia została opanowana przez Bardańczyków. Wdarli się oni do jej dolnych partii, za pomocą chodników w zapomnianej bardańskiej kopalni. Górale domagają się prochu, muszkietów i żywności. Winią oni Nordyjczyków za plagę deviria (nota bene słusznie).

Być może dla sprowadzenia żądanych przedmiotów gracze będą musieli pchnąć gońca do Manen. Tutaj również gracze mogą wykazać się sprytem i wykorzystać zabobonność górali przy planowaniu akcji ratunkowej. A może na Bardańczyków wychodzących przez pobliskie tunele będzie czekała obława okupanta? Wszystko zależy od pomysłowości Twojej i Twych graczy.



*CAU - Cynazyjska Akademia Umiejętności

___

Dla tych, którzy nie odnaleźli w ilustracji odpowiedniego klimatu, nasza ilustratorka przygotowała drugą wersję. Zapraszam do zapoznania się z nią w Galerii.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Eldred
    Ilustracja...
Ocena:
0
Bardziej podobały mi się te z wcześniejszych listów. Pistolet ma zbyt krótką lufę, koszula trochę za współcześnie jak dla mnie wygląda, ale ogólnie fajnie.
Większe zło, przyjemne, ale raczej jako przerywnik, do wykorzystania nawet bez tej zahaczki o testamencie... BG mogą po prostu trafić do miasteczka górniczego, opustoszałego, a podczas mijania szybów usłyszą przeciągły krzyk ludzki spod ziemi i coś jakby warknięcie, po czym wszystko cichnie...
P.S.
W podpisie listu jest "ald Malach", a na ilustracji "alm Malach"
06-01-2006 16:53
Ezechiel
    Ech
Ocena:
0
Dla mnie ta ilustracja jest najlepszym oddaniem klimatu listów. Mroki nocy, światło świecy i samotny człowiek uciekający kolejną kartką do domu.

Poprzednie ilustracje były za ciemne, rozmyte, w tej czort postawiła do dokładność. Drobiazgi z poki (koszula, pistolet) będą sukcesywnie szlifowane, w miarę gdy cykl będzie krzepł.

Ten tekst do eksperyment dwojakiego rodzaju. Z jednej strony Monastyrowa wariant przygody a'la "Obcy", z drugiej tekst wplatający informację o wizji świata do listu. Ciekaw jestem bardzo jak się podoba czytelnikom.
06-01-2006 17:01
~baltazar

Użytkownik niezarejestrowany
    hmmm
Ocena:
0
pierwsza część tekstu jak w poprzednich listach fajna, klimatyczna i ogólnie na +

niestety propozycja przygody nie spasowała mi... ale pewnie dlatego, że gram w Mona aby uniknąć tego rodzaju przygód "a'la Obcy", chyba popszednia forma (pomysły na przygody)była lepsza...

pozdrawiam i licze
08-01-2006 10:00
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Ja tam uważam, że przygoda odchodząca od okelpanego schematu intryg może być ciekawa. Właśnie wizja steampunka, połączona z horrorem urzekła mnie w tym patencie.

Odnośnie formy szkiców: Chyba lepiej dostać jeden rozbudowany szkic, niż kilka zarysów pomysłu ?
08-01-2006 12:29
~Tammo

Użytkownik niezarejestrowany
    Ostatni to list, i dyskusja, więc zamknąć należy cykl mych komentarzy.
Ocena:
0
Pierwsza rzecz, dyskusja przypomniała mi, iż w poprzednich komentarzach zapomniałem odnieść się do ilustracji 'Czort' rysowniczki.

Czynię to więc od ręki: ksiądz mnie nie zachwycił, lecz był przyzwoity, fryzura jego podobała mi się, pasowała bowiem do mych wyobrażeń kleru. Tło, było na tyle drugoplanowe, że nie wziąłem go pod uwagę nijak, i dla mnie fakt, iż jest to portret na tle lasu, a właściwie popiersie na tymże, nie miał znaczenia. Tło spełniło funkcję bycia w tle, że tym kulejącym powtórzeniem z metaforą się posłużę.

Druga ilustracja, owegoż heretyka Tocqueville'a przedstawia scenę dramatyczną - pojmanie. I ów dramatyzm przykuwa uwagę na tyle dobrze, że pewna nadmierna obłość głów - uwadze uchodzi. I świetnie, bo powinna. Niestety! Prawa strona rysunku pełna jest kresek niepotrzebnych, i całość zasłaniających. Czy heretyk krwawi, czy też to włosy mu twarz zasłaniają? A może to cień taki? Dla odmiany lewa strona jest wyraźna, widoczna, i zarzutu nie mam nijakiego do niej. Ale nieszczęsny strażnik po prawej! Ma się wrażenie, że patrzy on wprost w kamerę (nieprzypadkowo dobrane tu słowo!), niepewny czy warknąć, czy też się wyszczerzyć.

Przy wszystkich tych brakach jest to jednak niezła ilustracja, której beztalencie plastyczne jak niżej podpisany nigdy by nie wykonało.

Trzecia jednak praca... drażni. Zbyt oczywistym użyciem 3D-Studio lub podobnego mu programu, cokolwiek słabym rozplanowaniem fokusu, oczywistością motywów użytych.

Oczywisty nóz w chlebie wyglądał lepiej za czasów Warcrafta II, lub Diablo I, może dobrym pomysłem byłoby skopiować stamtąd grafikę, bo tutaj tandetność ciut razi. Sztucznie wypadają też dwa pierwsze elementy przyciągające wzrok, ale o tym później. Pistolet... jest wprost nie z tej bajki. Niezwykła krótkość jego lufy, będąca tu wcześniej przedmiotem dyskusji wzbudziła też przyznaję, mą dezaprobatę. Nie chcąc jednak wydawać sądu w sprawach na których się nie znam, poszukałem w historycznych i encyklopedycznych źródłach - znalazłem bronie palne krótkie, i mogę powiedzieć, że jakkolwiek lufa BYŁA krótką, to nie TAK krótką. Tutaj można odnieść wrażenie, że dłuższa jest rękojeść, niźli lufa.

Wszystko to jednak blednie przy dwu mych zastrzeżeniach. Pierwsze co rzuca się w oczy, na czym skupia wzrok widz tej pracy, to pochylony ciemnowłosy człowiek. To ma być ów porucznik alm Malach, Nordyjczyk? Niewysoki. Podobny z fryzury do księdza z pierwszej ilustracji. A rozmiarami pasuje do swego pistoletu. Pasuje mi na Włocha, tak ze stroju, jak i z ogólnego wyglądu. Koszula spowodowała, żem się skrzywił. Coś takiego, wg mnie (i jest to tylko opinia) to modne było jeszcze w zeszłym wieku.

Drugi element, który staje się fokusem wzroku widza, to zdjęcie. I cóż my tu mamy? Obowiązkowe refleksy światła na szkle, pasujące do tych, jakie zobaczylibyśmy przy świetle słonecznym, czy sztucznym, ale nie świecy czy pochodni. DOdatkowo osoba na zdjęciu przywiodła mi na myśl conajmniej parę bohaterek z Japońskich anime, co nijak nie pomogło mi poczuć klimatu, który w swym wcześniejszym komentarzu opisuje Ezechiel.

Przykro mi tak surowo oceniać czyjąś pracę, zwłaszcza, że pewien jestem, że włożono w nią trud i starania, ale moje wrażenia definitywnie są negatywne.

Tyle o ilustracjach, sam tekst też trza opisać.

List bardzo mi się podobał, i utrzymany był jak zwykle na poziomie poprzednich. Znowuż pojawił się detal, który przywiódł na mą twarz uśmiech, znowuż wzrosło me uznanie dla autora. Sztygarska chata z kawałkiem węgla, rozpuszczanie nocą patroli przynoszące kontrataki ze świtem, obfita nagroda nie pozostająca bez echa... Ładnie ujęte. Klimat gór pokazany poprzez przewodników, tendencje niepodległościowe oraz wzajemna nieufność - pięknie sportretowane. A w tym wszystkim, współpraca wrogów ludzkich, bo jest przecież ten gorszy wróg...

Autor utrzymał w trzecim już liście nader wysoki poziom, i chylę przed tym czoła.

Niestety dla mnie, część dotycząca sedna tekstu nie posiada tej cechy, która najbardziej bodaj mnie ujęła - swobody. Faktu, że mogę to przebudować jak zechcę i kiedy zechcę, i do czego zechcę. Tutaj otrzymuję staranne wskazówki, i ustalone ścieżki, i nagle zamiast skrzydeł u ramion, mam prosty graf binarny, i hulaj tu człowieku w tej ograniczonej przestrzeni. Duża to zmiana, i zanim skomentuję rzecz solidniej, niechaj się przeleży, i niech ja się przez nią przegryzę.

Podsumowując. "Listy", jak do tej pory, stanowią jedną z najlepszych rzeczy monastyrowych jaką czytałem. Iskrzą się pomysłami, stylem, utrzymane są na niezwykle wysokim poziomie, z którego nijak nie schodzą, i generalnie robią wrażenie - tak jako całość, jak i z osobna. Autorze, pochwała Ci się należy. Olbrzymia. Ze lekturę dziękuję, następne części przeczytam niezawodnie. Tak samo jak i resztę materiałów na skrzydłach północnego wiatru przyniesioną...

Tammo
08-01-2006 23:23
Ezechiel
    Ad vocem
Ocena:
0
Rysowniczka postanowiła spłatać psikusa miłośnikom aryjskich Nordyjczyków i narysowała człowieka nieprzeciętnego.

Szczegóły stołu, detale ubrania, to wszystko blednie wobec sylwetki. Z jednej strony zgarbiony nad listem, z drugiej zmęczony patrolem.

Co do przygody to graf jest krzywdzącym porównaniem. Miałem jeszcze trochę pomysłów zasygnalizowanych w lisćie, ale w trosce o zwięzłość tekstu ograniczyłem się do ich naszkicowania. Nie wiem czy jasne określenie wizji autora nie stanowi o jakości tego tekstu na tle poprzednich.

Odszedłem tutaj od pozornej dowolności na rzecz dokładnego zarysowania mojej wizji kopalni nordyjskiej.

Zawiedzionym brakiem lania wody, oraz przyziemną mechaniką polecam lekturę tematu "Czego oczekujecie od subsystemu Monastyr".

Autor spełnił tylko postulat o większej konkretyzacji tekstu. Jeżeli czytelnicy wolą luźniejsze zahaczki i sceny, od solidnych szkiców przygód niechże dają temu wyraz w stosownych miejscach.

Widać, że listy ewoluują, szukają swojej formy. Raz konkretne, innym razem informacyjne, bądź opisowe.

A nóż w chlebie znajdziesz w dowolnej kwaterze zajmowanej przez kilkunastu głodnych mężczyzn
08-01-2006 23:59
~Michap

Użytkownik niezarejestrowany
    Obrazek
Ocena:
0
Co by się tam nie rozwodzić nad szczegółami tej nieszczęsnej ilustracji, podkreślić należy po pierwsze, że jest to praca mizerna i pozbawiona jakiegokolwiek klimatu, i wdawanie sie w detale typu długość lufy, krój koszuli czy nóż w chlebie, można podciągnąć pod chwytanie się brzytwy, które i tak przed utonięciem nie uratuje.

List natomiast jest ok. Całkiem ciekawy.
09-01-2006 13:43
Joseppe
    O obronie Czort :)
Ocena:
0
Chcialem tylko powiedziec, ze, co prawda wiele z tego co piszecie prawda jest, to jednak wlasnie niezwykle nowoczesna grafika bardzo mi do tego listu pasuje, lamie bowiem konwencje i wzmaga tylko czujnosc i ciekawosc czytelnika.

Pozdrawiam,
J.
09-01-2006 15:54
~Michap

Użytkownik niezarejestrowany
    O!
Ocena:
0
Ładnie tu o tym łamaniu konwencji zaczepiłeś! Rzeczywiście jakby pod tym kątem na obrazek spojrzeć, to coś w nim jest.
09-01-2006 16:54
~czort

Użytkownik niezarejestrowany
    Dziekuje...
Ocena:
0
...za wszlekie komentarze na temat pracy. Sztuka jest kreatura subiektywna, wiec ja jako poczatkujacy artysta musze brac pod uwage wady i zalety moich prac. Najpiej wady, gdyz to one pokazuja mocne i zle strony dziel malarzy/rysownikow/grafikow komputerowych. Postaram sie, aby kolejne realizacje byly godne Listow oraz godne Waszej uwagi.
Pozdrawiam,
czort
13-01-2006 15:02
~Uliver

Użytkownik niezarejestrowany
    Ilustracja
Ocena:
0
Ten koles na obrazku wygląda jakby urwał się z dyskoteki z lat siedemdziesiątych, z Ameryki. Ta koszula, te baczki i fryzura. Jeszcze to zdjęcie obok.
A list klimatyczny.
17-01-2006 15:38
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Uliver - masz osobiście u mnie przekichane. ;-)

Tego kolesia podobno rysowniczka tworzyła na mój obraz i podobieństwo. Gdybym nie był bytem wirtualnym, to bym tak wyglądał.

Baczki i fryzura ... Dobre sobie ! :-)

PS Proszę w imieniu swoim i Rysowniczki o nieco bardziej twórcze uwagi dotyczące Listów i ilustracji. Mówcie co poprawić, jakie elementy dopasować, co Wam nie gra. Tworzymy dla Was.
17-01-2006 22:19
~Ballis

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Rysunek jak dla mnie w stylu noir. Pistolet (nordyjski, z krótką lufą i nowym mechanizmem spustowym - mnie nasunął pomysł na przygodę o kradzieży supernowoczesnej broni z magazynów Nordów) i gostek fajni.
Reszta grafiki dziwna - nie znam się na tym ani trochę, rysować nie umiem, ale coś złego stało się z perspektywą (szklanka wygląda jakby lewitowała, kałamarz dziwnie krzywy), a ramka na obrazek (który wygląda jak zdjęcie) psuje klimat. Co innego medalik z malunkiem, co innego kodak w antyramie.

Ale, ogólnie, duży plus za pomysłogenność:-)

Pozdro,

B.
19-01-2006 09:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.