» Recenzje » Limuzyna [DVD]

Limuzyna [DVD]


wersja do druku

(Nienajmilszy) sen o mojej Warszawie

Redakcja: Agnieszka 'Kassildah' Bukowczan-Rzeszut

Limuzyna [DVD]
Warszawa to nie Los Angeles, Łukasz Targosz to nie Cliff Martinez, Agnieszka Grochowska to nie Ryan Gosling, a Jérôme Dassier to nie Nicolas Winding Refn. Taka była pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po obejrzeniu Limuzyny. Nakręcone niespełna dwa lata temu Drive stało się fenomenem, przez co trudno dziś uniknąć podobnych porównań, a jego twórcy zawiesili poprzeczkę tak wysoko, że trudno mu dorównać. Porównywanie obydwu produkcji jest tym bardziej zasadne, że obydwa filmy utrzymane są w podobnej stylistyce. Rzecz w tym, że obraz Dassiera powstał wcześniej, ale dopiero niedawno trafił do dystrybucji w Polsce.

To dość dziwne, zważywszy na fakt, że mamy do czynienia z polską produkcją, choć realizowaną przy współpracy z zagranicznymi firmami i aktorami. Za sprawą Monolith Video obraz można już oglądać w Polsce. Niestety, w międzyczasie pojawiła się silna konkurencja w postaci wspomnianego filmu Windinga Refna. Nie da się przy tym ukryć, że obydwa tytuły reprezentują wyraźnie odmienny poziom, należą do innej ligi. Ale po kolei...

Jest coś niesamowicie pociągającego w wizerunku miasta pogrążonego w mrokach nocy, rozświetlanych neonami, światłami samochodów, witryn i okien. Ten tajemniczy urok wiąże się zapewne z pewnym lękiem i wyobrażeniami o – nomen omen – "ciemnej stronie" przestrzeni zurbanizowanych, a zwłaszcza wielkich metropolii. Nie bez powodu akcja mrocznych "wielkomiejskich symfonii" rozgrywała się już w Nowym Jorku (Taksówkarz Martina Scorsese), L.A. (Drive Nicolasa Windinga Refna, Zakładnik Michaela Manna) czy, jak w tym wypadku, w Warszawie. Łatwo wyobrazić sobie szemrane interesy i brudne sekrety, jakie pod osłoną nocy zalewają ich mokre od deszczu ulice.

Tutaj pierwszy, największy plus dla Limuzyny – tym, czego nie można odmówić filmowi Dassiera jest nastrój. W jego budowaniu zasłużył się Bill Butler, odpowiedzialny za zdjęcia. Poza tym, historia nie pędzi na złamanie karku, jest opowiadana powoli i z zachowaniem właściwego sobie rytmu narracji. Nie jest nudna, ale spokojna. Niespieszna atmosfera nocnego życia podkreślana jest scenami milczenia i estetyzującymi ujęciami jadącego pojazdu, pulsującego światłami "tętna" miasta i spokojnymi (choć momentami dość dramatycznymi) wypowiedziami ojca głównej bohaterki, granego przez Adama Ferency. Dynamizmu nadają zaś umiejętnie rozmieszczone zwroty akcji i zwieńczenie wszystkich wątków w jednej, finałowej sekwencji.

Niestety, o ile reżyser zadbał o jakość konstrukcji fabuły na poziomie ogólnym, o tyle poszczególne fragmenty nie są już tak misternie zrealizowane. Pod tym względem film jest dość nierówny. Dobre wrażenie psuje zwłaszcza źle poprowadzona scena rozmowy Ani (Agnieszka Grochowska) z oficerem Modrakiem (Andrzej Grabowski) przy bagażniku samochodu, będąca z założenia jedną z najmocniejszych dramatycznie w całym filmie. Równie kiepski jest praktycznie cały wątek F., tajemniczego Rosjanina, którego główna bohaterka spotyka na parkingu. W jego rolę wcielił się fatalny Andrei Chadov, zdecydowanie najgorszy aktor, którego zatrudniono do pracy przy Limuzynie. Na szczęście jednak jest on jedyną bodaj wpadką obsadową w Limuzynie.

Drugim mocnym punktem filmu jest bowiem aktorstwo, choć i tutaj nie obeszło się bez rozczarowań. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest odtwórczyni głównej roli (Grochowska). Nie spodziewałem się po niej tak dobrej kreacji. Mam wrażenie, że źródłem wszelkich niedostatków jej postaci jest Dassier, odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię, bo sama aktorka doskonale zagrała każdą emocję. Christopher Lambert, czyli gwiazdor tej produkcji, wcielający się w główną rolę męską (Devereaux), podobnie jak Lesław Żurek (filmowy Paweł) i Piotr Adamczyk (Mecenas) wypadli całkiem nieźle, choć trudno powiedzieć o nich coś więcej. Zaskakująco dobra okazała się natomiast grupa aktorów, którzy nie mieli za wiele do zagrania: Magdalena Mielcarz, Adam Ferency, Andrzej Grabowski i Anna Przybylska. Aż szkoda, że nie dostali więcej czasu ekranowego.

Odrobina prywaty, czyli post scriptum
Limuzyna ukazała się w Polsce na DVD, w standardowym wydaniu z oferty Monolith Video, pod koniec listopada 2012 roku. Z uwagi na zimowe zamieszanie film dotarł do mnie dość późno, ale dzięki temu miałem okazję obejrzeć go w jeden z długich, zimowych wieczorów. Wspominam o tym dlatego, że wiążą się z tym dwa spostrzeżenia. Pierwsze działa na korzyść obrazu Dassiera. Okazuje się bowiem, że niesamowity nastrój nocnego (z pozoru) nie-dziania się idealnie pasuje do atmosfery za oknem. Druga obserwacja jest już mniej pozytywna. Przed napisaniem tego tekstu dałem sobie kilkanaście dni, żeby spojrzeć na film z lekkiego dystansu. Niestety, nie mam ochoty oglądać Limuzyny ponownie, co oznacza, że nie mogę go z czystym sumieniem polecić. Nastrój to jednak za mało, by przysłonić wszystkie rażące mankamenty, które można w tym thrillerze wskazać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Limousine
Reżyseria: Jérôme Dassier
Scenariusz: Jérôme Dassier
Muzyka: Łukasz Targosz
Zdjęcia: Bill Butler
Obsada: Christopher Lambert, Agnieszka Grochowska, Adam Ferency, Magdalena Mielcarz, Piotr Adamczyk, Andrzej Grabowski, Anna Przybylska, Lesław Żurek
Kraj produkcji: Polska
Rok produkcji: 2008
Data premiery: 22 listopada 2012
Czas projekcji: 100 min.
Dystrybutor: Monolith Video



Czytaj również

Bitwa pod Wiedniem
Historyczne zwycięstwo, filmowa porażka
- recenzja
Toy Story 3 [DVD]
W życiu niezmiennie - wszystko się zmienia
- recenzja
Nirvana
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.