» Recenzje » Legend #1

Legend #1


wersja do druku

Trudne narodziny legendy

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Legend #1
Legendy to nie tylko ciekawe historyjki: oczarowują i budzą pragnienie uczestnictwa w fabule. Urzeczony słuchacz powinien stawiać się na miejscu bohatera i przeżywać jego przygody w myślach, żałując, że w rzeczywistości nie ma takiej szansy. Czy tak się dzieje z czytelnikami komiksu Legend? Czy, pochłonięci lekturą, tęsknią za światem opowieści? Czy po lekturze pierwszego tomu chcieliby znaleźć się na miejscu głównej bohaterki?

W centrum uwagi czytelnika znajduje się Seong Eun-gyo. Miejmy nadzieję, że znajdzie się wielu odbiorców, którzy pomyślą, iż to wspaniale, że piętnastoletnia bohaterka jest nieukiem i leniem, a jej główne zainteresowania to chodzenie na wagary, spanie na lekcjach, obżeranie się i wdawanie się w bójki. To przejawy jej nonkonformizmu! Mówi o sobie, że jest "przywódczynią grupy Tikal" (Wow! Prawdziwa szefowa młodocianego gangu!) i z zapałem wyjaśnia swoje sposoby wygrywania nieuczciwych walk. Jest więc sprawna i dzielna! To fakt, że Eun-gyo jest tępa i słabo kojarzy najprostsze fakty. Nadrabia jednak bezczelną pewnością siebie: oto nowa mistrzyni ciętej riposty! Czytelnicy na pewno ją polubią, gdy poznają jej problemy, jakże bliskie ich własnym. Oto narwana mamusia, ścigająca córkę z nożem za kolejne zawieszenie w prawach ucznia, i tatuś-pantoflarz, który z patelnią w ręku powstrzymuje morderczą małżonkę. Do tego zatarg z wrednymi starszymi uczennicami i wieczne niezadowolenie grona pedagogicznego. Wszystko jak w życiu przeciętnego nastolatka!

Jak widać, Eun-gyo nie jest nieskazitelna. Bohaterka z niej żadna, ale może dojrzeje (i zmądrzeje) biorąc udział w Wielkiej Przygodzie. A co do samej przygody… Fabuła budzi tyle samo wątpliwości co Eun-gyo. Po przeczytaniu pierwszego tomu trudno zrozumieć, o co chodzi. W pełnym kłopotów życiu dziewczyny pojawia się tajemniczy Junoa. Przystojniak najpierw próbuje ją porwać, a w końcu bierze "na litość". Opowiadając mętnie o porwanej siostrze, którą musi ratować, prowadzi Eun-gyo do muzeum. Tam czeka już magiczny portal, który prędziutko przenosi oboje do "innej przeszłości". Wszystkie te perypetie (z porwaniem siostry włącznie) zostały ukartowane przez Mrocznego Złego Bohatera o Czarnych Długich Włosach. Nie bardzo zresztą wiadomo dlaczego, gdyż Zły Bohater zasiada na tronie i napawa się swoim demonicznym planem, nie ujawniając szczegółów. Wiadomo tylko, że zamierza zdobyć legendarny (a jakże!) "miecz Chilji". Aby zrealizować ten cel, wybrał sobie parę głównych bohaterów i posłał ich na podbój historyczno-fantastycznego świata.

Przystojni bohaterowie: blondyn jako partner dla Eun-gyo, brunet jako pociągający antagonista - od razu widać, że komiks korzysta z konwencjonalnych rozwiązań. Osobowość bohaterów i sposób prowadzenia fabuły jest typowy dla komiksów dla dziewcząt. Podobnie jest z grafiką: w komiksie pojawia się sporo zbliżeń, dopieszczonych wizerunków postaci, rozwianych włosów. Wszystko to jest - w ramach przyjętej stylistyki - zrobione dobrze i… całkiem ładne. Rysunki są dopracowane i przyjemne dla oka, a cała szata graficzna stanowi atut komiksu. Jest na tyle dobra, że maskuje niedostatki fabuły; komiks można czytać z przyjemnością także dlatego, że nieźle wygląda. Ale czy tego oczekujemy od legendy?

Słowo "legenda" w dosłownym przekładzie oznacza "to, co powinno być przeczytane". Legend raczej nie jest rodzajem legendy tego typu. Pierwszy tom - wizytówka serii - powinien przyciągać uwagę i zachęcać do dalszego śledzenia historii. Powinien urzekać, uzależniać, budzić nieodparte pragnienie poznania dalszego ciągu historii. Tymczasem zaledwie zarysowuje wątki, które będą motorem akcji następnych tomów. Wprowadzenie akcji jest niezręczne, chociaż może się okazać, że dalsze perypetie będą ciekawsze: końcówka pokazuje, że autora scenariusza stać na niezłe pomysły. Na razie jednak trudno odpędzić myśl, że spokojnie można sobie darować lekturę.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Legend #3
Flet Tysiąca Fal, czyli muzyczna anegdotka
- recenzja
Legend #2
Szkatułkowa legenda
Legend
- recenzja

Komentarze


Mayhnavea
    Oj, Kasen, Kasen...
Ocena:
0
Jestem ciekaw, jak prezentuje sie ta manga na tle innych wydawnictw Kasenu, a przede wszystki - w porównaniu do swojego poprzednika, czyli "Wspomnień Demona".

Pomysł wydaje sie byc do bólu banalny i sztampowy, nie ma nic, czego byśmy nie znali chociażby z "Fushigi Yuugi". Ciekawe, co takiego ma "Legenda" a czego nie mają pozostałe komiksy na rynku.

Znam autorkę rysunków, wiec wiem, że strona graficzna komiksów może byc cąlkiem miła i atrakcyjna. Ale skoro fabuła raczej leży (bo ilu jeszcze można znieść farbowanych na czarno, sfrustrowanych Diamentów z "Les Bijou"), to juz tylko ładne buzie i śmieszne myki mogą uratować nas przed zupełnym zanudzeniem i zanurzeniem sie po czucki głów w jednowymiarowej konwencji.
03-02-2007 15:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.