» Recenzje » Legacy #08. Allies

Legacy #08. Allies


wersja do druku

Powrót do przeszłości

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Legacy #08. Allies
Duet John Ostrander-Jan Duursema rozpoczął serię Legacy od mocnego uderzenia. Posunięcie to zaskarbiło sobie tylu zwolenników, co i przeciwników. Zamiast spokojnego wprowadzenia nowej serii postanowiono ukazać nieco "niekompletny" świat i wstrząsnąć nim, gdy czytelnik już się jako tako zadomowił. Zeszyt ósmy Legacy jest właśnie niczym innym, jak małym trzęsieniem ziemi w przedstawionym wszechświecie.

Pierwsze części serii pokazały wydarzenia widziane niejako od zewnątrz. Sojusz pomiędzy Imperium a Sithami został zerwany, a Darth Krayt mianował siebie imperatorem, podejmując równocześnie próbę pozbycia się dotychczasowego władcy. Jednak zabita przez Lorda Sithów osoba była pozorantem, a nie Roanem Felem, który, jak się zdawało, inteligentnie przejrzał plany Lorda Sithów i z pomocą popleczników w ostatniej chwili zdołał ewakuować się z Coruscant.

Allies ukazuje jednak całą sprawę w zupełnie innym świetle. Oto władza Roana Fela była zbyt słaba, by utrzymać lojalność podwładnych, przez co panoszący się moffowie wplątali Imperium (bez aprobaty imperatora) w sojusz z Sithami, a tym samym w wojnę z Sojuszem Galaktycznym. Ostatecznie Fel, poinformowany zawczasu o planowanym zamachu, salwował się ucieczką, która odbyła się nie dzięki wierności poddanych, lecz dlatego, że ktoś wysoko postawiony był zainteresowany takim obrotem sprawy…

Dawka spisków, jakie czytelnik może obserwować, przypomina nieco filmowe (i nie tylko) poczynania kanclerza Palpatine’a - niemal każdy występuje przeciw każdemu. Jednak czytelnik, kto śledził produkcje Expanded Universe, dotyczące wszelkich sithańskich imperiów, nie powinien być zdziwiony - intrygi i knowania to nieodłączny element współpracy z nimi.

Allies ma trójkę głównych postaci, bohaterów spisków. Imperator Fel na tym etapie niemal ciągle pada ofiarą machinacji swoich współpracowników. Jego władza jest zbyt słaba, a on sam zbyt nieporadny, by obronić się zarówno przed atakami Sithów, jak i własnych moffów. Wśród tych drugich najaktywniejszą wydaje się Nyna Calixte, tak naprawdę jedna z twórczyń obecnej sytuacji politycznej. Jak się niebawem okazuje, Calixte lojalna jest tylko wobec siebie i na dobrą sprawę wszyscy muszą się jej obawiać. Przyszłość tej postaci może być dwojaka. Póki co, na swój sposób potrzebna jest każdej ze stron, co może przyspieszyć jej karierę i wynieść ponad rangę moffa. Inną możliwością zaś jest… szybka śmierć, jeśli pozostali członkowie intrygi postanowią wyeliminować podstępną dyplomatkę "dla dobra ogółu". Ostatnią ze spiskujących postaci jest sithanka Lady Maladi, odpowiedzialna (jak mówi wstęp do całej serii - Legacy #0) pośród Sithów za wywiad. Skarcona po porażce przez Krayta, stawia kroki dużo uważniej i jest bardziej stanowcza w swoich kontaktach z Calixte.

Szczerze mówiąc, dopiero cofające się fabularnie o siedem lat Legacy #8 daje czytelnikowi właściwy pogląd na wydarzenia. Nie jestem przekonany, czy strategia, jaką obrali autorzy, była właściwa i czy nie lepiej byłoby rozwinąć wątek poruszony w tym zeszycie i opublikować go w pierwszych komiksach, przedstawiając historię chronologicznie, od początku. Co prawda takie wstawki retrospektywne urozmaicają opowieść, jednak nie zawsze się sprawdzają. W każdym razie niekoniecznie w tym wypadku.

Ponieważ Jan Duursema była zajęta przygotowywaniem nowego wątku fabularnego, do stworzenia warstwy graficznej dla Allies zaproszono nowego rysownika - Adama DeKrakera. Nie ma on większych problemów ani ze stworzeniem estetycznej grafiki, ani z wczuciem się w klimat Gwiezdnych wojen. Wszystko jest na swoim miejscu, postaci mają właściwe proporcje, kadry są ciekawe. Od jakiegoś czasu natomiast odnoszę wrażenie, że gdzieś w tle autorom Legacy odbijają się czkawką Knights of the Old Republic. Moich podejrzeń w żadnym razie nie osłabia ósmy zeszyt, w którym statki Sojuszu Galaktycznego przypominają rozwiniętą wersję okrętów klasy "Hammerhead" z tej właśnie serii.

Allies rozwiewa większość wątpliwości i niedomówień z wcześniejszych zeszytów, dzięki czemu całość serii wydaje się klarowniejsza i bardziej zrozumiała. Sprawia to, że dla tych, którzy nie są regularnymi czytelnikami serii Legacy, ósmy epizod jest dobrym miejscem, by lekturę rozpocząć. A lektura jest warta polecenia, choć nie ukrywam, że ucieszyłbym się, gdyby temat potraktowano nieco szerzej. Chociażby cofając akcję kilka lat wstecz i dając czytelnikowi głębszy wgląd w sytuację.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars: Legacy #08. Allies
Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Adam DeKraker
Kolory: Brad Anderson
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 14 lutego 2007
Liczba stron: 32
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 2,99 USD



Czytaj również

Dziedzictwo #2: Kawałki
Galaktyczne kawałki
- recenzja
Legacy #27. Into the Core
Przedsionek piekła
- recenzja
Legacy #25-26. The Hidden Temple
Ruszyła maszyna po szynach...
- recenzja
Legacy #23-24. Loyalties
Zgadnij sobie tytuł
- recenzja
Legacy #22. The Wrath of the Dragon
Krayt nie jest zadowolony...
- recenzja
Legacy #20-21. Indomitable
Skywalker i Krayt idą w odstawkę
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.