» Recenzje » Lara Croft and the Guardian of Light

Lara Croft and the Guardian of Light


wersja do druku
Lara Croft and the Guardian of Light
Wydana całe wieki temu pierwsza odsłona Tomb Raider, gra z nietuzinkową i drapieżną panną archeolog sporo namieszała w wirtualnej rozrywce, wprowadzając nowy, świeży standard, a tym samym stawiając wysoko poprzeczkę. Na przełomie lat powstawały kolejne części, każda dodająca jakieś nowości, osiągając raz lepszy, a raz gorszy skutek. Panna Croft stała się swego rodzaju ikoną popkultury, zarówno dzięki wdziękowi osobistemu, jak i specyficznemu charakterowi. Jeśli kura zaczyna znosić złote jaja to trzeba wyciągnąć z niej jak najwięcej. Przeniesienie serii na inne płaszczyzny okazało się jednak mało intratną opcją. Filmy kinowe z Angeliną Jolie w roli głównej były bardzo słabe, kilkuodcinkowy serial animowany też nie zrobił furory, a o wydaniach książkowych lepiej nie wspominać. Łatwo można było dostrzec, że czas Lary Croft właśnie się kończy. Całe szczęście twórcy poszli po rozum do głowy i wyszły całkiem dobre Legendy (dopiero od tej części pałeczkę przejęło Crystal Dynamics, poprzednie edycje były tworzone przez Core Design). Podobny poziom został utrzymany przy reedycji części pierwszej, czyli Anniversary oraz w Underworld. Coś jednak podkusiło Crystal Dynamics, by zrobić pewien mały myk. Mianowicie umieścić przygodę Lary w rzucie izometrycznym (widok z lotu ptaka). Przy czym, należy zaznaczyć, że nie jest to kolejna część serii Tomb Raider, a bardziej, być może początek czegoś nowego. Rzut izometryczny przywodzi na myśl takie tytuły jak Diablo, stare Grand Theft Auto czy Baldur’s Gate: Dark Alliance. Pomysł kontrowersyjny, ale jakże udany.


Jak zwykle wszystko się komplikuje

Historia dzieła Lara Croft and the Guardian of Ligot jest luźna, zrozumiała i typowa dla serii, z tym, że wcześniej można było odnaleźć wątki dotyczące samej bohaterki, a tu wszystko idzie jak po sznurku i dotyczy tylko jednego tematu. Oczywiście nie mówię, że jest to jakaś wada, ale jakiś fabularny zawijas dodałby dodatkowych rumieńców. Lara udaje się do Ameryki Łacińskie w okolice półwyspu Jukan, gdzie według wierzeń, przed wiekami miała miejsca bitwa pomiędzy Strażnikiem Światła – Totec’iem i Stróżem Ciemności – Xolotl’em. Pierwszy z nich pokonał drugiego i uwięził przegranego w magicznym artefakcie zwanym Lustrem Dymu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Lara odnajdując starożytny przedmiot nie do prowadziła do niego lokalnych rzezimieszków, którzy wbrew ostrzeżeniom uwalniają demona Xolotl’ona. Po dokonaniu spustoszenia wśród szeregów bandytów Stróż Ciemności ucieka. Żeby została zachowana jako taka równowaga, został wybudzony z długotrwałego snu także tytułowy Strażnik Światła, który dołącza do bohaterki i wspomaga ją w niestrudzonej walce z siłami zła.


Już nie taka sama

Gra została wydana głównie z myślą o kooperacji, ale bez obaw, samotni wyjadacze na pewno nie poczują się pominięci. Niestety jedyną szansą na pogranie z partnerem jest podłączenie dodatkowej klawiatury bądź pada do komputera. Wybierając Larę będziemy dysponować nielimitowaną amunicją do pistoletów, ładunkami wybuchowymi oraz linką z hakiem, z kolei Totec posiadać będzie włócznię i tarczę. Zostało to idealnie przemyślane, aby obie postacie wzajemnie się uzupełniały. Dla przykładu, ma to miejsce, gdy zechcemy dostać się na półeczkę skalną czy filar, ale problemem jest duża różnica wysokości. Nieodzownym elementem okaże się wtedy włócznia wojownika, a czasem linka Lary. Wszystko zależy od sytuacji. W przypadku zabawy solowej brytyjska piękność dostaje od strażnika włócznię.


Szukajcie a znajdziecie

Odwiedzimy czternaście fenomenalnie zaprojektowanych lokacji. Toksyczne bagniska, mroczne grobowce, tereny zalane lawą zapadną na długo w pamięci. Plansze może i są liniowe, ale nadrabiają złożonością. Kolejną siłą napędową gry są dobrze poukrywane znajdźki oraz stawiane przed graczem wyzwania. Poszukujemy artefakty, relikty, czerwone czaszki (które są częścią wyzwania), nowe bronie oraz power-upy zwiększające poziom zdrowia albo pojemność magazynku z amunicją, która w przypadku silniejszych spluwek szybko maleje. Znalezione starożytne przedmioty zwiększają/zmniejszają specjalne cechy ułatwiające rozrywkę. Relikty wpływają na m.in. szybkość poruszania się, zasięg rażenia zdalnie detonowanego ładunku wybuchowego, natomiast artefakty zmieniają siłę zadawanych obrażeń, zdolność do odnawiania pasku zdrowia. Wyzwania to nic innego jak zadanie stawiane przed nami na określonym etapie. Podstawą będzie osiąganie określonej liczby punktów poprzez znajdywanie diamentów albo likwidację naszych wrogów, skakanie po filarach bez upadku z nich, przebycie jakiegoś odcinka w określonym czasie. Są one zróżnicowane, wymagające nie lada pomysłowości i niekiedy szczęścia.
To samo tyczy się zagadek logicznych. Chociaż ich poziom trudności nie jest jakoś specjalnie wygórowany), to jednak czasem jakaś zagadka zatrzyma nas na kilka chwil (te najtrudniejsze znajdziemy w specjalnych budowlach skrywających cenne skarby). Czasem potoczymy kule w odpowiednie miejsca, pociągniemy za dźwignię, a nawet wykonany szalone akrobacje, by uniknąć lotu w przepaść. W zasadzie jest to standard dla naszej wysportowanej damulki. Warto zaznaczyć, że występuje mała różnica, jeśli wykonujemy zadania w singlu a co-opie, gdzie w przypadku drugiej opcji ważną kwestią będzie zgranie z partnerem, bez którego przejście dalej będzie niemożliwością. Przemierzanie kolejnych lokacji mocno utrudnią przeciwnicy. Ich różnorodność może nie powala, za to liczba pojawiających się wrogów w danym momencie jest wystarczająca, by powstrzymać nas przed dalszą wędrówka. Będą pająki, stwory jaszczuropodobne, zarówno małe jak i duże, umarlaki, którzy po zabiciu wydzielają toksynę bądź tacy co strzelają kulami ognia. Wymarły dinozaur T-Rex będzie jednym z trudniejszych przeciwników. Eksterminacje umożliwi nam szeroki wachlarz broni od pistoletów, po karabiny, strzelby, a na bardziej wybuchowym inwentarzu kończąc.


Ładne te widoki

LCatGoL jest grą ładną, z bardzo mrocznym klimatem. Postać Xolotl’a fajnie otoczona jest ciemnym dymem, wszechobecna flora albo etap, w którym nad głową bohaterów spadają kawałki magmy zapamiętamy na długo. Aspekt wizualny w żaden sposób nie odbiega od współczesnych standardów. Dźwięki także są dobre. W chwilach spokoju, gdy nie walczymy, a ruszamy mózgownicą wsłuchać się można w odgłosy natury, zaś w momencie pojawienia się wrogów rozbrzmiewa iście epicka nuta. Tak zachwalam tą grę, ale niestety nie ustrzegła się przed drażniącymi problemami. Sterowanie klawiaturą spowoduje, że nie raz będziemy pluć sobie w brodę, gdy nasza postać skoczy nie w tym kierunku co trzeba. Najlepiej po prostu zaopatrzyć się w pada. Przynajmniej łatwiej będzie można ukończyć co niektóre wyzwania. Przeciwnicy zabici z pistoletu czy karabinku rozpadają się na kawałeczki co jest troszkę absurdalne. Wygląda to tak jakby naboje były nabite czymś wybuchowym.


Wielki powrót

Najnowsza część przygód pani archeolog jest nieziemsko dynamiczna i co sekundę coś się dzieje. A to kolumny walą nam się na łeb, a to goni nas masywna kula nabita kolcami albo obślizgła ryba wielkich rozmiarów. To w zasadzie przemawia za tym, że w to trzeba zagrać i poświęcić od pięciu do dziesięciu godzin (jeśli chcemy odkryć wszyściutko) swojego życia. Grę można nabyć przez Steam za cenę około piętnastu euro co nie jest raczej atakiem na naszą kiesę, zwłaszcza za taką jakość jaką prezentuje dzieło Crystal Dynamics. Polecam.


Plusy:

  • lokacje
  • dużo broni
  • oprawa audiowizualna
  • tryb co-op
  • dużo znajdziek

Minusy:

  • sterowanie za pomocą klawiatury
  • pośmiertne zachowanie przeciwników
  • brak kooperacji online



Oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Lara Croft and the Guardian of Light
Producent: Crystal Dynamics
Wydawca: Square-Enix / Eidos
Data premiery (świat): 29 września 2010
Wymagania sprzętowe: Pentium IV 3 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB RAM, 8 GB HDD, Windows XP/Vista/7
Platformy: PC



Czytaj również

Tomb Raider #1: Zarodnik
Lara Croft ponownie
- recenzja
Shadow of the Tomb Raider
Assassin Croft
- recenzja
Tomb Raider
Nie tym razem
- recenzja
Rise of the Tomb Raider
Lepiej późno niż wcale
- recenzja
Tomb Raider
Nowa jakość Lary
- recenzja
Tomb Raider
Początek Legendy
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.