» Recenzje » Lament zombie - S.G. Browne

Lament zombie - S.G. Browne


wersja do druku

Czyli od śmiecia do bohatera.

Redakcja: Bartek 'Barneej' Szpojda

Lament zombie - S.G. Browne
Zombie jakie jest, każdy widzi

Jak wygląda klasyczne zombie, to wie każdy, kto jest choć trochę obyty z popkulturą. Składa się najczęściej z nie pierwszej świeżości ciała, które wirus albo zła magia zmusiły do powstania. Zombie chodzi powoli, często w grupie, na ogół utykając i jęcząc. Ma w swoim "nieżyciu" dwa główne cele – dopaść kogoś żywego i go zjeść (koneserzy polecają mózgi) bądź też potulnie dać się zastrzelić albo zaszlachtować głównemu bohaterowi. Nade wszystko jednak nie posiada wolnej woli, zdolności do tworzenia prostych myśli ani możliwości mówienia. W swej właśnie filmowanej powieści S.G. Brown skorzystał z tego klasycznego modelu, zarazem jednak go udoskonalając.

Pierwsi zombie zaczęli pojawiać się już w czasie wojny secesyjnej. Przypadki spontanicznej rezurekcji były dość rzadkie, a przynajmniej nie mówiono o nich wiele. Na dobrą sprawę nie wiadomo, ile do dziś powstało nieumarłych i w której części świata jest ich najwięcej, jak również co stoi za ich stworzeniem. W czasie wielkiego kryzysu stali w kolejkach po chleb na równi z ludźmi, traktowani dość neutralnie. Gdy jednak okazało się, że z roku na rok żywych trupów zaczęło przybywać, sytuacja zmieniła się diametralnie a ludzie, nakarmieni popkulturową papką, mają na ich temat wyrobione zdanie. Obecnie bardzo ciężko być zombie. Wyszydzani, traktowani jak istoty drugiej kategorii spędzają swoje dni w celach dla zwierząt, jako manekiny używane do testów zderzeniowych, okazy w zoo albo króliki doświadczalne, które trzeba trzymać w zamknięciu w trosce o zachowanie mózgu w czaszce. Większości wyparła się rodzina i znajomi, państwo zaś pozbawiło wszelkich praw i opieki. Dla społeczeństwa przestali istnieć, żyją więc na uboczu, z rzadka pojawiając się na ulicach i ograniczając do minimum kontakty z "oddychaczami" (czytaj ludźmi). Przynajmniej na terenie większości stanów U.S.A.

Andy Warner jest jednym z kilku żywych trupów zamieszkujących Santa Cruz. Efektem wypadku samochodowego był w jego przypadku nie pogrzeb, a wstanie na nogi i zorientowanie się, iż utracił wszelkie funkcje życiowe. Żyje w piwnicy u rodziców, stara się nie rzucać w oczy, chodzi do terapeuty i na spotkania Anonimowych Nieumarłych oraz próbuje jakoś poskładać swe życie w całość. Kiedy jednak dochodzi doń, że w sprawie nieumarłych nic nie zrobi się samo, a jego koledzy traktowani są gorzej od zwierząt, spotyka na swej drodze żyjącego w silosie Raya, który dał radę oswoić się z nieżyciem; od tej chwili postanawia walczyć z niesprawiedliwością i własnymi ograniczeniami. A przy okazji uczy się żyć na nowo.

O śmierci na poważnie

Jeśli przedstawić fabułę Lamentu Zombie w dużym skrócie, można powiedzieć tak: "Przenieś się na chwilę do RPA czasów aparthaidu, głównym bohaterem czyniąc czarnoskórego. Następnie zamień Republikę na USA a bohatera na nieumarłego". Problem podzielonego społeczeństwa, wykluczenia części ludności, dochodzenia swych praw, obserwowanie niesprawiedliwości i próby zmiany stanu rzeczy, to wszystko ukryte jest pod płaszczykiem opowieści o żywych trupach. Opowieści, której skrót na tylnej okładce nie napawał optymizmem i pozwalał wierzyć, że mam do czynienia z kolejnym Przedwiośniem Żywych Trupów. O ile jednak w mash-up zombie byli dodani na siłę, to już w dziele Browne’a widać wyraźnie, że mają oni swoją rolę do odegrania, a ich losy są o wiele bardziej dojrzałe i zmuszające do myślenia, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Choćby Andy, z grona rodzinnego akceptowanego jedynie przez matkę, który utracił w wypadku żonę, nie czuje głodu i smaku, ma rozwalone struny głosowe i nie wie – do czasu – co z sobą zrobić. Nie jest jednak jedynym, szukającym nowego przepisu na życie. Oraz szczęścia.

Ja, zombie

Wrażenia nie psuje zastosowany przez autora styl. Główny bohater wypowiada się zawsze w pierwszej osobie, opowiadając o swoich losach w sposób dowcipny i obrazowy wtedy, gdy potrzeba, zaś poważny w sytuacjach powagi wymagających. Dzięki temu sceny nierównego traktowania zombie przez ludzi z jednej strony wywołują uśmiech na twarzy, z drugiej zaś zmuszają do zastanowienia się nad tym, jak potrafią być oni okrutni dla kogoś, kto różni się od nich tylko trochę, a jedyne, czego naprawdę pragnie, to odrobina spokoju i szansa na normalne życie. Bardzo cenna lekcja w dzisiejszych czasach.

Nietrudno też odnieść wrażenie, że autor "odrobił pracę domową", wiele jest bowiem opisów tego, co dzieje się z ciałem po śmierci, jak brak organów czy krwi wpływa na funkcjonowanie zombie, w jaki sposób mogą oni, przynajmniej częściowo, zahamować procesy gnilne i tak dalej. Brak jest w książce wyssanych z palca danych czy pomysłów, miast magii zaś tryumfy święci uzasadnienie naukowe. Tekst ubrawiają liczne nawiązania do świata współczesnego – w tytułach piosenek, nazwach firm, miejsc czy nazwiskach. Stwierdzenia w stylu: "Nawet w Hollywood nie umieliby otworzyć mojego wypadku (...)" skutecznie działają na wyobraźnię.

Świt żywych trupów

Lament wymaga pewnego specyficznego nastawienia. Nie jest to książka o zombie jako wrogach wszystkiego, co żywe, wymagających natychmiastowej eksterminacji. To historia istot, które los uczynił odpychającymi dla ludzi, a które z faktem tym muszą jakoś "żyć". By dobrze zrozumieć przesłanie Browna, należy się wczuć w ich położenie. Dla przyzwyczajonych do tradycyjnego obrazu nieumarłych, zresztą celnie wyśmiewanego w powieści, taki eksperyment może być trudny do przełknięcia. Pozostali odnajdą w niej ważne pytania i jeszcze ważniejsze odpowiedzi. I nie zmieni tego faktu nawet zakończenie, otwarte i o wydźwięku wybitnie pesymistycznym.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Lament zombie
Autor: S.G. Browne
Wydawca: Amber
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 7 września 2010
Liczba stron: 256
ISBN-13: 9788324137442
Cena: 29,80 zł



Czytaj również

Polecanki 2010 - część 2
Redaktorzy prezentują najciekawsze książki 2010 roku

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.