» Blog » Lady Blackbird: tym razem na wesołą nutę
15-10-2012 17:45

Lady Blackbird: tym razem na wesołą nutę

W działach: Lady Blackbird, RPG | Odsłony: 31

Lady Blackbird: tym razem na wesołą nutę
Z graniem bywa różnie, jednak prowadzę przede wszystkim w roku akademickim – wtedy jestem w Krakowie, wtedy też mam tu pod ręką komplet moich graczy, co pozwala w ogóle rozpocząć skomplikowaną procedurę umawiania się na sesję. Tym razem poszło zaskakująco łatwo i wczoraj otworzyłam "nowy sezon", prowadząc Lady Blackbird.

Wybór systemu podyktowany był moim lenistwem – początkowo chciałam poprowadzić coś w klimatach sensacyjno-przygodowych, jednak nie udało mi się nic przygotować, zdecydowałam więc sięgnąć po sprowadzoną podczas GRAMY! Lady Blackbird. To pozwoliło mi czytać "Nazwanie bestii" w zasadzie do wyjścia z domu. Miła odmiana, biorąc pod uwagę, że zwykle przygotowanie się zabiera mi kilka godzin. Muszę częściej sięgać po tego rodzaju gry.

Kolejny raz zaskoczyła mnie fantastyczna prostota mechaniki. Nawet moje niezborne tłumaczenie wystarczyło, żeby gracze natychmiast załapali, o co chodzi i od razu zaczęli używać kompletu oferowanych przez grę narzędzi.

Ze względu na to, że moja standardowa drużyna liczy jedynie trzy osoby, należało bardzo uważnie wybrać bohaterów, którzy pojawią się na sesji. Trójka to w moim odczuciu absolutnie minimum, poniżej którego nie można już zejść, jeśli gra ma toczyć się swobodnie, zgodnie z zamysłem autora. Nie sposób, oczywiście, zrezygnować z eponimicznej heroiny. Tę zaś swoimi praktycznymi umiejętnościami pilotażu wspierał Snargle, a także kapitan Cyrus Vance, na którego zdecydowałam się ze względu na uczucie, jakim darzy główną bohaterkę.

Panowie szybko weszli w rolę, jednak pani potrzebowała trochę więcej czasu, aby się rozkręcić i zacząć ustawiać ich po kątach. Do tego momentu gracz wcielający się w rolę Snargle'a zdążył już narzucić rozgrywce optymistyczny, swobodny ton. Przez pewien czas mieliśmy wprawdzie wrażenie, że w powietrzu wisi katastrofa, która spadnie na bohaterów w finale, tym razem jednak obyło się bez wielkich tragedii. Przeciwnie. Ostatecznie, całość wypadła naprawdę wesoło.

Kiedy Lady Blackbird dotarła już do kryjówki swego dawnego kochanka, okazało się, że ten zaraz po jej ucieczce skontaktował się z siłami Imperium, od początku zamierzając ją zdradzić. W międzyczasie doszło jednak do bitwy, w której Uriah Flint został śmiertelnie ranny, przez co dowództwo nad jego załogą przejęła jego kochanka, kapitan Veronica Morgan.

Wydawało się, że ta zmiana układu sił niewiele dawała nagle pozbawionej wszelkiej nadziei Lady Blackbird. Oto straciła dotychczasowy cel i wydawało się, że przyjdzie jej zrezygnować z dopiero co posmakowanej wolności. W kryjówce Flinta skonfrontowana z kapitanem Hollasem, głównodowodzącym "Ręki smutku", mogła jedynie pozwolić mu zabrać się na powrót do Imperium.

Zdesperowany kapitan Cyrus Vance nie zamierzał jednak rozstawać się z ukochaną, nawet jeśli jego namiętne uczucia wciąż pozostawały nieodwzajemnione. W akcie desperacji poprosił Lady Blackbird o rękę. Ta zaś przyjęła jego oświadczyny i natychmiast wzięła z nim ślub, którego udzieliła kapt. Morgan, na szczęście niechętna brataniu się z wrogiem. Związek był, rzecz jasna, wynikiem chłodnej kalkulacji, tym samym bowiem stała się bezwartościowa dla hrabiego Carlowe'a i swojej rodziny – przynajmniej z matrymonialnego punktu widzenia.

Otoczony przez piratów, pozbawiony ochrony Flinta, kapitan Hollas mógł jedynie wycofać na imperialne terytorium, modląc się, by udało mu się to zrobić w jednym kawałku. Co do Lady Blackbird... to jest, chciałam powiedzieć, pani Vance, miejmy nadzieję, że miłość pojawi się z czasem i w końcu będzie żyła długo i szczęśliwie u boku męża.

***
Lady Blackbird to gra, która niezmiennie zaskakuje mnie swoim potencjałem. Z tej, wydawałoby się, prostej i schematyczniej historii można wycisnąć naprawdę wiele emocji i ciekawych pomysłów. Wszystko zależy od graczy: tego, jak zdecydują się interpretować cechy swoich bohaterów, w którą stronę skierują opowieść. Mistrzowi Gry pozostaje jedynie reagować na ich poczynania, piętrząc przed postaciami kolejne trudności. Bez planowania i godzin przygotowań, za każdym razem otrzymuje zajmującą historię, zupełnie różną od tej, którą opowiedział wcześniej, z poprzednią grupą. Coś wspaniałego.

Na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze o tym nie wiedział: polską wersję gry można pobrać stąd, z kolei tutaj dostępny jest angielski oryginał.

PS. Muzyka z "Planety Skarbów" Disneya jest absolutnie niezastąpiona, a obejrzenie filmu przed sesją powinno być obowiązkiem każdego jej uczestnika.


[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne.]

Komentarze


Blanche
    PS 2.0
Ocena:
+16
Z bólem serca stwierdzam, że nie mogę przyłączyć się do ogólnego trendu i pisać o "Femigate", bo cała afera mnie ominęła. Jestem więc skazana na pisanie o RPG-ach. Wybaczcie! :P
15-10-2012 18:04
Squid
   
Ocena:
+1
Wesołość dość względna z tym małżeństwem z rozsądku :). Po jakichś 2 miesiącach od premiery jeszcze nie słyszałem o grze w LB, która skończyłaby się porównywalnie pozytywnie do Gwiezdnych Wojen. Polacy jednak są mroczni.
15-10-2012 18:04
Blanche
   
Ocena:
+1
Zakończenie może wydawać się nie do końca optymistyczne, zapewniam jednak, że - jeśli nie postaci - to gracze mieli z niego naprawdę dużo radości. No i kapt. Vance dosłownie umierał ze szczęścia. ;)

Swoją drogą, to rzeczywiście ciekawe, że ukochany nigdy nie wita Lady z otwartymi ramionami. Może sześć lat to jednak za dużo, żeby powiedzenie "stara miłość nie rdzewieje" miało zastosowanie.
15-10-2012 18:06
Squid
   
Ocena:
0
Gracze mogą się cieszyć nawet po zakończeniu-tragedii :).

To, że Flint zwykle jest zły, wszyscy zawdzięczają pewnie temu kawałkowi o walce z magiem ognia. Inna sprawa, że ja miałem jedno zakończenie z przyjęciem Lady z otwartymi ramionami - czasu było mało, a to już była moja trzecia sesja LB i nie chciało mi się ciągnąć.
15-10-2012 18:49
Blanche
   
Ocena:
0
Mnie taka koncepcja nigdy nie przeszła przez myśl, chociaż może w specyficznych warunkach...
15-10-2012 18:55
Urko
   
Ocena:
+3
Squid, ja prowadziłem LB od Avy dwa razy, raz było "po polsku", a raz cała załoga (grałem z piątką graczy) pokonała podłego Flinta, po którym schedę wspólnie przejęli Vance i Lady, aby kierując całą piracką czeredą dawać łupnia Imperium, żyć długo i szczęśliwie. Więc da się ;).
To w ogóle była awesome sesja - zaklinanie kałamarnic, zdradziecki mechanik, który na końcu powrócił na prawą ścieżkę.
Rzeczywiście jest coś dziwnego w tym, że Flint zawsze okazuje się być świnią. Może to kwestia tego, że każdy MG podświadomie kibicuje kapitanowi Vance'owi i chce popchnąć Lady Blackbird w jego ramiona? Chociaż raz u mnie wcale nie odrzucił LB - tylko okazał się być zbyt tradycyjnie nastawiony do podziału ról w rodzinie ;).
Blanche, swoją drogą przez Twoją sesję nie potrafię sobie teraz wyobrazić grania w LB bez pani Morgan! ;)
15-10-2012 21:21
Blanche
   
Ocena:
+1
O! Bardzo się cieszę, że moja NPC-ka staje się stałym elementem uniwersum :D
Nawiasem, u nas wyszedł związany z nią, dodatkowy fajny motyw. Otóż, Veronica jest ruda, a tak się złożyło, że graczka wcielająca się w Lady B. opisała swoją postać, jako rudowłosą piękność. Od momentu, kiedy usłyszała, że Flint ma nową kochankę była o nią piekielnie zazdrosna, podkreślając tę właśnie zbieżność. :P
15-10-2012 21:31
Squid
   
Ocena:
+1
Łał, Urko, doszliście do zaklinania kałamarnic. Gratulacje :).
15-10-2012 21:50
Urko
   
Ocena:
+2
Na sesji z Flintem - domowym agresorem symbolicznym okazało się, że "król piratów jest nagi" i nie jest w ogóle żadnym zagrożeniem - za to Morgan była Ogniokrwista i to ona była Final Bossem ;)
Zaklinaczką kałamarnic została panna Bishop i dzięki temu wyszła naprawdę superowa scena "odsieczy kosmicznej", kiedy kryjówkę Flinta otoczyła cała flota Imperium a piraci szykowali się ucieczki i / lub kapitulacji. Ale było!
15-10-2012 22:09
Blanche
   
Ocena:
0
Czuję, że jak będę następny raz prowadzić Lady Blackbird to Veronica oficjalnie obejmie stanowisko ulubionego NPC-a Mistrza Gry :P
15-10-2012 22:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.