» Blog » LARP – wspólna zabawa czy wspólne tworzenie przedstawienia?
09-06-2010 16:53

LARP – wspólna zabawa czy wspólne tworzenie przedstawienia?

W działach: LARPy, Konwenty | Odsłony: 35

LARP – wspólna zabawa czy wspólne tworzenie przedstawienia?
W długi weekend byłem na Fantazjadzie. Wyjazd udany, nawet bardzo, LARP trochę poniżej swojego potencjału, ale o tym pisać będę z pewnością szerzej w późniejszym terminie. Kilka sytuacji, które wydarzyły się w trakcie gry natchnęło mnie jednak do napisania krótkiej notki na temat, który widzicie powyżej.

Część postaci graczy (w tym ta odgrywana przez mojego dobrego kumpla) startowało zamkniętych w lochach inkwizycji. Spędzili tam cały pierwszy dzień i sporą część drugiego, aż w końcu części udało się uciec. Pozostali nie mieli tyle szczęścia, ale to oni odpowiedzieli za ucieczkę swoich współtowarzyszy niewoli śmiercią. Inkwizytor Major Izydor kazał ściąć i spalić na stosie po jednym więźniu za każdego uciekiniera.

Nietrudno wyobrazić sobie reakcję graczy na taki przebieg wydarzeń. Ja znam je z pierwszej ręki, bo jednym z ‘przykładnie ukaranych’ był wspomniany wcześniej kumpel. Trochę podyskutowaliśmy na ten temat i stanęło na tym, że Inkwizytor po prostu idealnie odegrał swoją rolę (Filip był zresztą cały czas fenomenalny – został nawet na koniec wyróżniony za to przez organizatorów). Sprawa robiła się już mniej pozytywna, gdy sięgnęliśmy po argumenty z poziomu meta gry.

Michał (bo tak ma na imię nieszczęśliwy kolega) do swojej roli przygotowywał się dość długo. Załatwił strój, rekwizyty, farbował ciuchy w nocy przed wyjazdem jak okazało się, że musi je mieć w odpowiednim kolorze, ba – nawet specjalne uszy elfie sobie z Internetu sprowadził. A potem nie pocieszył się za bardzo grą, bo albo gnił w więzieniu (co samo w sobie takim złym pomysłem nie było – sam zresztą na niego przystał), a jak już przestał to tylko po to, aby ulecieć do nieba. Dosłownie. A wszystko dlatego, że inny gracz miał nad nim taką władzę. I nie zawahał się jej, w imieniu dobrego wczuwania się w postać, wykorzystać.

Żadne pretensje w kierunku Inkwizytora się nie posypały, bardziej w stronę organizatorów, którzy nie dali mu (i innym podobnym ‘ważnym’ postaciom) odpowiednich wytycznych. Bo powstaje tutaj proste pytanie – czy posyłając tych ‘niewinnych’ na śmierć nie zepsuł im całkowicie zabawy mającej płynąć z LARPa? W tym miejscu trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie postawione w tytule notki.

Utarło się w naszym polskim środowisku, że LARP to mimo wszystko wciąż bardziej gra. A z gry chcemy czerpać jak najwięcej przyjemności, co rzadko kojarzone jest ze śmiercią odgrywanej przez nas postaci. Ludzie oczekują, że będą mieli fory, że to wszystko jest w sumie trochę jak na sesji – MG nie pozwoli tak po prostu wykończyć naszych godzinami dopieszczanych na toalecie postaci. Tyle tylko, że tutaj rolę MG w tej kwestii często przejmują współgracze. Jeśli więc chcą w swym odgrywaniu posuwać się tak daleko, jak Inkwizytor z podanego przykładu powinni się przynajmniej dwa razy zastanowić. Bo takimi czynami psują zabawę współgraczom, a więc jednocześnie rujnują im cały sens udziału w LARPie.

To całe ‘utarcie’ tyczy się jednak gier dużych – takich, na które przyjeżdża masa ludzi z różnych stron kraju, często niedoświadczonych czy przyzwyczajonych do pewnego rodzaju gier. Taka właśnie była Fantazjada. Jednakże można oczywiście z LARPa zrobić wspólne przedstawienie, gdzie ważniejsze od ‘dobrej zabawy’ jest współtworzona historia. Takie LARPy powstają, mają się dobrze, ale wymagają zgoła innego nastawienia od graczy i organizatorów. Ci pierwsi powinni czasem rezygnować z własnych celów, a ostatni przede wszystkim uświadomić graczy przed rozpoczęciem LARPa jak to wszystko będzie dokładnie wyglądać.

To są dwa bieguny, na pierwszy rzut oka mało istotne, w rzeczywistości jednak całkowicie zmieniające charakter danej gry. Prawda (w sensie najlepszego rozwiązania) leży pewno gdzieś pośrodku, bliżej jednej bądź drugiej strony w zależności od preferencji użytkowników. Najważniejsze, aby twórcy i gracze zaczęli zdawać sobie sprawę z takiego rozróżnienia – dzięki temu na pewno jeszcze fajniej będzie uczestniczyć w LARPach.

A jak Wy sądzicie? Czym z tych dwóch rzeczy bardziej dla Was jest LARP?


Na zdjęciu fantazjadowy Inkwizytor. Co prawda nie ten, o którym mowa w notce, ale zawsze. Znalezione w sieci, niestety nazwiska autora nie znam.

Komentarze


Aesandill
   
Ocena:
+5
Moim zdaniem był tu jeden duży błąd.
Nie inkwizytora, bo On tylko grał.
Orgów. Scenarzystów.
Sam pomysł by część Graczy na rozpoczęcie usadowić w tak słabym położeniu, powoduje problemy.
Gracz może przystać na to że zacznie w wiezieniu. Ale równierz może domniemywać że orgowie założyli jakis mechanizm go chroniący. Furtke pozwalajacą kierować mu własnym losem.

Widze tu ten sam mechanizm co w zwykłym RPG. Nie naginanie zasad przez MGa by chronić Graczy, lecz błąd polegajacy na ustaleniu gorszej pozycji dal któregoś z Graczy, bez jego wpływu.
Jeśli Gracz w czasie gry trafi do więzienia i go zetną(spalą), moze mieć pretense że dał się złapać. Jeśli jest złapany odgórną decyzją, to już gorzej.
Godze sie z możliwością śmierci postaci, pod warunkiem że miałem na nią jakiś wpływ. Mogłem się uchronić, mogłem nie popełnić błędu. Być czujniejszym.
Ale śmierć postaci bez możliwości wpływu na to, to akcja poniżej pasa.


Byłem pare razy w podobnej sytuacji.
Np:
Raz na LARPie Młotkowym okazało się żę my Chaosyci jesteśmy głównymi(i jedynymi) wrogami każdego, kiedy było nas 6 na jakieś 60 tych "praworządnych". Dodatkowo orgowie przez nieprzemyślane decyzje wystawili nas bezpośrednio, niemal jawnie pokazali kim jesteśmy.
09-06-2010 17:39
Furiath
   
Ocena:
+12
Gracz świadomie rozwala innym zabawę w imię dobrego psychologicznego odgrywania swojej postaci a całą odpowiedzialność odsuwa się na orgów?

Ciekawe...

Inkwizytor mógł odciąć łapę, mógł spróbować dać uciec wszystkim, aby podrzucić zbiegom szpiega, mógł milion innych rzeczy, ale wymyślenie sposobu na przyjazną zabawę dla wszystkich jest trudniejsze, niż zwykłe odgrywanie.


Ja bym w żadnego RPGa z takim egoistą i patologicznym odgrywaczem grać nie chciał, nawet przy najlepszym MG. :)

Aby nie było, że strasznie się czepiam inkwizytora - uważam, że w naszym środowisku istnieje przyzwolenie na egoistyczne granie. Taka gra jest normą, a zwracanie uwagi na wspólny fun to zaraz czepiactwo i wymyślanie.
09-06-2010 17:59
Lathea
    Przedstawienie...
Ocena:
+2
... też bywa ciekawe, ale chyba na krótszą metę. Gdy jedziesz gdzieś, inwestujesz czas i pieniądze, i w efekcie możesz zniknąć z gry po pierwszych piętnastu minutach gry z powodów różnych (czasami losowych, źle przygotowana mechanika), to gracza może zirytować.

LARPy trwające parę godzin, nastawione na odegranie, emocje rzeczywiście mogą pójść trochę w kierunku teatru. Ale i tam pojawią się kolejne problemy, chociażby zasada no touch, które wymagają kolejnych ustaleń.

Wniosek: warto mówić graczom jaki to jest LARP. Tak samo jak na sesję RPG dogaduję z grupą na co mamy ochotę, w co chcemy pograć, tak i na LARPie warto wyłożyć kawę na ławę (ale nie karty na stół:)).

Sama brałam udział w LARPie prowadzonym na konwencie, na który przyniosłam strój, nakręcałam się na niego długo i... zginęłam po kwadransie w pojedynku (losowość mechaniki). Naturalnie to tylko gra, więc nie byłam zła, ale jednak pozostaje żal.
09-06-2010 18:07
Aesandill
   
Ocena:
0
Tak w sumie zgadzam się też z Furiathem.

Jednak
Org nie może zakładać rozsądku i braku egoizmu grających. Szczególnie na LARPie który w przeciwieństwie do sesji składa się czesto z mocno przypadkowych osób.
Stąd wnioskuje że wina jest orgów. Przychodząc na LARPa licze się z egoizmem innnych Graczy, jeden sprubuje moją postać wrobić, inny zabić, kolejny okraść.

Pozdrawiam
Aes
09-06-2010 18:17
Ćma
   
Ocena:
+8
Co do poszukiwania "winnego" - jestem zdania że za zaistniałą sytuację ponoszą odpowiedzialność obie strony: i twórcy, którzy stworzyli niezbyt grywalną sytuację, i gracz który postanowił świetnie (sobie?) poodgrywać, dokumentnie psując innym zabawę.

Z ideą LARPa-przedstawienia wiąże się moim zdaniem jeden problem: kto się na nim bawi? W sytuacji kiedy mamy do czynienia z przedstawieniem, bawić ma się widownia. Tymczasem na LARPie widownia to aktorzy, i jeśli oni się nie bawią, nikt tego nie robi. Jeśli ktoś bawi się samym odgrywaniem, rzadko znajdzie się dopełniający go gracz bawiący się obserwowaniem tego odgrywania a bez tej komplementarności mamy do czynienia z grupą osób robiących "coś" osobno, a nie razem.

Jeśli LARP ma być przedstawieniem, to kto ma je oglądać?
09-06-2010 18:45
Repek
   
Ocena:
+2
Furiath +1

Typowy wypadek na LARPie, który jest formą rozgrywki, gdzie każdy sam sobie sędziuje. Co niestety kończy się tym, że "moja postać mi kazała".

M.in. dlatego dlatego dałem sobie już spokój z LARPami - za mała szansa na spójną historię i zabawę, za duża na graczy, którzy myślą tylko o tym, by dobrze wypaść i "wygrać".

Orgów bym za bardzo nie winił, choć nagradzać za taką lipę to żenua.

Pozdrówka
09-06-2010 20:36
~fungus

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+7
Furiath (jak to odmienic, motyla noga), mam wrażenie ze istnieje nie tylko przyzwolenie, ale wręcz nacisk na granie w ten własnie sposób. Granie z zastanawianiem się nie tylko 'co by moja postać zrobiła', ale też 'jak sprawić żeby się wszyscy dobrze bawili' jest, w moim odczuciu, odbierane jako juz nie dość 'true', jakieś hippisowskie herezje zamiast solidnego odgrywania.
repku, a ja bym orgów za coś takiego winił, jak najbardziej. Po pierwsze dopuścili do takiej sytuacji (i to już w samych załozeniach LARPa!), po drugie w moim odczuciu dobry org powinien wziąć gracza na stronę i się zapytać "Na pewno? Super pomysł, ale wiesz, rozwalisz zabawe sporej ilości osób. Może jednak coś innego?'. Ale tego nie zrobi, bo to nie jest 'true', a mityczna immersja jest ważniejsza niż to ile osób się bawi.
09-06-2010 22:07
Repek
   
Ocena:
+2
@Fungus
Myślę, że orgowie nie są w stanie wszystkiego ogarnąć. Gdyby interweniowali to też mogłoby z drugiej strony rozwalić klimat. Kwestia plusów i minusów - oczywiście zgadzam się, że lepiej byłoby interweniować. Nie ma dwóch zdań.

Lepsze zasady [pilnujące, by coś takiego się nie działo] to jedno. Ale drugie - IMO jest po prostu problem z "kulturą" grania w LARPy.

To immersyjnie [siłą rzeczy, taki ich urok!] erpegi do kwadratu, gdzie ciężej zapanować nad graczem i jego egoizmem. Nie ma grupy, która może na bieżąco szybko reagować. Jak ktoś nie rozumie, że to, co fajne i klimatyczne nie zawsze wpływa dobrze na zabawę - IMO nie ma do końca zewnętrznych zasad, które by to ograniczyły. Szczególnie w dużych grupach.

Tutaj przypadek był skrajny, ale w larpach można niszczyć zabawę innym na mniej efektowne sposoby, których nikt nawet nie zauważy.

Pozdrówka! :)
09-06-2010 22:42
~Kamil

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Gracze startujący w lochach dobrowolnie przystali na taką rolę, z tego co wiem zabawa w obmyślanie planu ucieczki wyszła fajnie. Co do postaci które w trakcie gry tam trafiały - cóż, założeniem Fantazjady jest możliwie dobra realność psychologiczna świata. Na każdej dużej terenówce istnieje możliwość stracenia postaci, dostanie się do lochu i bycie przesłuchiwanym to względnie ciekawy fabularnie sposób zakończenia jej żywota.

Z założenia nie traktujemy gry jako przedstawienia w którym każdy aktor powinien mieć zapewnioną możliwość wykazania się na scenie. To rodzi na dużych larpach miałkie heroiczne akcje, słowotoki i namacalną umowność świata przedstawionego. Na Fantazjadzie promujemy model odgrywania postaci zgodnie z instynktem samozachowawczym i założeniami świata gry.
09-06-2010 22:52
Repek
   
Ocena:
+2
cóż, założeniem Fantazjady jest możliwie dobra realność psychologiczna świata.

O, i wszystko jasne, słowo-klucz padło. :P


Na Fantazjadzie promujemy model odgrywania postaci zgodnie z instynktem samozachowawczym i założeniami świata gry.

Cóż, jeśli gracze to wiedzieli, są sami sobie winni, że biorą udział w grze promującej zachowanie egoistyczne

Pytanie, czy wiedzieli.

Pozdro
09-06-2010 22:54
~fungus

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdaniem ogarnąć się sporo da, a już na pewno tak dużą akcję jak opisana.

Inna rzecz czy należy. Moim zdaniem tak, ale mam wrażenie że nie jest to dominujący na LARPach (tych większych, głównie) pogląd. Moim zdaniem poprawiło by to zabawę, ale w zasadzie ja za bardzo w LARPy nie gram, możliwe więc że drogą ewolucji środowisko LARPowców składa się z ludzi którym to pasuje. Ciekawa sprawa w sumie, ile osób lubi takie nieograniczone konsekwencje, a ilu tak gra z braku alternatywy albo presji ;)

Jest też kwestią dyskusyjną na ile interweniować. Np. szkoda w grze dwu/trzydniowej stracić postać po 15 minutach, ale trudno sobie wyobrazić okres ochronny.

Wracając do rpgów, to i przy stole sie takie zachowania spotyka, choć zwykle łatwiej sobie z nimi poradzić - jeśli chęć jest. Moim zdaniem często nie ma, bo to popularny model gry w Polsce.
09-06-2010 22:57
Malaggar
   
Ocena:
0
Ja wiem, że larp to nie dokładnie to samo, co rpg, ale na sesjach też krytykujecie graczy, którzy zachowają się zgodnie z charakterem postaci?
09-06-2010 23:05
~fungus

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Jeśli psują tym zabawę całej grupie? Tak.
09-06-2010 23:06
Repek
   
Ocena:
+2
@Fungus
Np. szkoda w grze dwu/trzydniowej stracić postać po 15 minutach, ale trudno sobie wyobrazić okres ochronny.

Można go sobie wyobrazić bez najmniejszego problemu. :) Na wszystko można wymyślić zasady, zapewniam. Ale jeszcze trzeba namówić graczy, by je respektowali - a to wcale nie jest takie proste.

--

@Malaggar
Jeśli psują tym zabawę innym - tak.

Pozdrawiam
09-06-2010 23:07
Malaggar
   
Ocena:
0
A szkoda, bo to wina MG, że przy omawianiu postaci nie wyłapal możliwych problemów. A w wypadku opisanym to wina organizatorów.
Gracz dostał rolę, odegrał ją, a to, że sam fakt dobrego odegrania roli zepsuł zabawę innym to wina założeń, nie dobrego odgrywania.
09-06-2010 23:09
~fungus

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@repek: Jak nie widzę okresu ochronnego, tak że da się problem rozwiązać to nie wątpie. Wątpie co prawda że będzie to proste ;) Ale dominująca jest chyba na LARPach grupa ludzi która problemu nie widzi, więc i rozwiązywać go nie potrzebuje ;)
09-06-2010 23:10
Repek
   
Ocena:
+1
@Fungus
Ale dominująca jest chyba na LARPach grupa ludzi która problemu nie widzi, więc i rozwiązywać go nie potrzebuje ;)

To jak w erpegach, różnica żadna. :) Zawsze można na kogoś zwalić, że za nas nie pomyślał i być zadowolonym z siebie, jak się innym skopie przyjemność. :)

I dlatego też bronię trochę orgów. Powiem więcej - IMO w larpach na graczach spoczywa jeszcze większa odpowiedzialność niż w "zwykłym" RPG.

Tutaj sam jesteś sobie sędzią, sam czasem musisz powiedzieć: "nikt mnie nie uleczył z klątwy, która zabija mnie o północy? trudno, umieram".

Nie wiem, może powinien to ocenić psycholog, ale w larpach takie niemyślenie tylko o sobie IMO przychodzi ludziom ciężej. To w końcu oni sami coś robią, performatywność jest większa i zanurzenie w świecie całkowite [nie ma awatara postaci].

Pozdrówka
09-06-2010 23:22
Furiath
   
Ocena:
+3
Repek, nie ma co zwalać na formę LARPa - np. na zlotach ASGanowców czasami jest luda multum, a potrafią przyznać się, że oberwali plastykową kuleczką.

Chodzi raczej o ciągnąca się idologią tak RPG jak LARPów, że wczucie sie w postać jest najważniejszym, a czasem jedynym wyznacznikiem dobrego gracza. Że to właśnie o to chodzi w tej zabawie. A przecież IMO odgrywanie to tylko część grania.
09-06-2010 23:47
Scobin
   
Ocena:
+3
@Furiath

Twój przykład dotyczy jednak czegoś innego niż to, o czym pisał repek. W końcu nie chodzi o to, ile jest luda, tylko o różnicę w mechanizmach "wczuwactwa" (niektóre repek wymienił).


@Malaggar

Świat nie jest idealny i scenariusze też. :) Nie umiałbym sobie wyobrazić takiego scenariusza RPG/LARP-a, w którym istnieje zerowe ryzyko konfliktu między głębokim odgrywaniem a dobrą zabawą całej grupy. Zawsze będzie jakieś pole wolnego wyboru dla graczy – chociaż czasem większe, czasem mniejsze.

Zresztą przecież to przede wszystkim gracz w dużym stopniu tworzy charakter swojego bohatera. Nawet jeżeli MG daje postacie pregenerowane, to i tak jest to tylko szkielet, który dopiero gracz przyobleka w ciało. W końcu nie da się ze stuprocentową dokładnością z wyprzedzeniem opisać psychiki postaci, zresztą biada tym, którzy próbują. ;)
10-06-2010 00:06
Furiath
   
Ocena:
+2
Scobin - akurat odniesienie Repka uważam za mocno nietrafione.

W ASG gracze stawiają sami siebie w wyimaginowanej sytuacji konfliktu, który nawet czasami jest prawdopodobny. Identyfikacja z żołnierzem jest bardzo silna ("ja"), a awatar maleńki (żołnierz albo "ja w sytuacji konfliktu"). Czyli maksymalne wczucie.

W LARPACH awatar jest wielki, gdyż gracze chowają się za silnie i szczegółowo zdefiniowanymi rolami (często również z narzuconym rysem osobowości). Zostają wrzuceni w sytuację, która jest najczęściej fantastyczna i nieprawdopodobna. Pomimo aż tylu masek i skorup, egoistyczne granie jest normą.
10-06-2010 00:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.