» Blog » Kuzynki - Andrzej Pilipiuk
19-02-2008 00:11

Kuzynki - Andrzej Pilipiuk

W działach: Książka | Odsłony: 2

Kuzynki - Andrzej Pilipiuk
Cyklu "punktowych wspomnień czar" ciąg dalszy. Trylogia o kuzynkach Kruszewskich to pierwsze książki, jakie zakupiłem za moje ciężko zarobione punktaski zaraz po otwarciu sklepiku. Pomysł kompletowania trylogii czegokolwiek może być ryzykowny, gdyż w pewnym momencie można ugrząźć bez drugiego tomu czegoś tam lub, co gorsza, jedynie z owym drugim tomem, ale co mi tam...

O kolejnych książkach z serii pracując na Polterze chyba nie dało się nie słyszeć, więc nie będę zmyślał, że do powieści podchodziłem bez żadnych oczekiwań. Co więcej, przed lekturą przeleciałem po Polterze i pobieżnie przejrzałem kilka recenzji… i jak się okazuje te wszystkie piątki i peany zachwytu to jakaś straszna, straszna pomyłka…

No, przesadzam oczywiście, choć nie do końca. Ostatnio przejrzałem jeszcze raz wszystkie te wspomniane opinie i stwierdzić muszę, że nie mogę pochwalić się żadną wiedzą backgroundową ani podobnymi doświadczeniami – wiem, że książka to rozbudowane opowiadanie opublikowane gdzieś tam kiedyś tam, ale nie dlatego, że je czytałem, a dlatego że stoi to jak byk na okładce. Nie jestem również fanem żadnego z systemów RPG, nie znam hermetycznych żarcików, nie znam społeczności, nie dane mi było również poznać, ba, zobaczyć nawet, autora (co, możliwe, zmieni się w najbliższych tygodniach).

Nie podchodzę więc do książki z perspektywy fantomu klepiącego się po pupciach, a zwykłego czytelnika. I cóż tam widać?

Ano pomysł jest dobry. Od pierwszej strony czyta się powieść w napięciu i swego rodzaju podekscytowaniu. Autor szybko wprowadza czytelnika w nastrój książki i powoli odsłania kolejne fragmenty tajemnicy… Tego "powoli" starcza na jakichś 80 do 100 stron, po których to niestety akcja pada i książka (również powoli) rozłazi się we wszystkich kierunkach, że tak to metaforycznie ujmę.

Żeby nie zostać źle zrozumianym – nikt Andrzejowi Pilipiukowi nie odbierze lekkości pióra. Kuzynki czyta się szybko i łatwo, powieść również nie zanudza – niech bogowie bronią. Ogólna koncepcja też jest całkiem niezła i fabuła prezentuje się zachęcająco, problemem jest akcja, lub raczej jej brak. Brak czegoś co wciągnęłoby, przykuło uwagę czytelnika, chwyciło go w swoje szpony i nie pozwoliło się oderwać. Tymczasem Kuzynki, nie wiedzieć po co, są za wszelką cenę ciągnięte do tej 319 strony.

Swego czasu bawiliśmy się z kumplami w RPG, które w tej chwili do złudzenia przypomina mi to co dzieje się Kuzynkach. Jest fabuła, mamy postaci, sprowadzamy na nie trudności i nieszczęścia, jednak tylko tak, aby przypadkiem postaciom naszym krzywda się nie stała i by za bardzo im nie utrudnić życia – wszystko idzie jak po maśle, do szkół przyjmują niemalże z ulicy, ludzi wywalają z pracy w CBŚ, co nie przeszkadza im dalej korzystać z przywilejów pracowników tego biura… ech. Dalej. Bardzo dobrze, że autor ma swoje poglądy na temat przystąpienia Polski do Unii, urzędników państwowych oraz systemu edukacji i nauczycieli w tymże. Rozumiem też, że każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów i, jeśli jest literatem, ma prawo do tego wykorzystać właśnie literaturę (działo się tak przez wieki, żadna to nowość). Niemniej jednak pompowanie w czytelnika własnego obrazu świata (abstrahując od tego czy słusznego czy nie) na dłuższą metę irytuje. Ja przepraszam za te "przebitki" z Księżniczki, ale dalej w zasadzie jest zero poprawy w tym elemencie.

Żeby nie było, że znów marudzę – nie jest żadną tajemnicą, że Andrzej Pilipiuk z wykształcenia jest archeologiem, w związku z czym naturalnym jest, iż posiada szeroką wiedzę historyczną. Podejrzewam również jakieś zamiłowania techniczne u autora, gdyż całą tą wiedzę (i historyczną i techniczną) autor stara się "wkręcać" i pokazywać gdzie tylko można. Naturalnie nie jestem w stanie zmierzyć głębokości i jakości tej wiedzy (wszak jestem marnym anglistą), jednak efekt (znów: dla zwykłego czytelnika) jest jeden – powieść zdecydowanie nabiera realizmu, postaci i wydarzenia są głęboko osadzone w przedstawionym świecie, każde z nich ma swoje miejsce, przeszłość, historię. Dzięki wpleceniu do tego elementów stricte fantastycznych efekt (jak zwykle u tego autora) jest zdecydowanie pozytywny. Co więcej, dzięki pojawiającym się tu i ówdzie dygresjom, "instrukcjom" i "recepturom" czytelnik może odnieść wrażenie, że gdyby tak odpowiednio się przygotować i wziąć książkę do ręki, to dałoby radę coś skręcić, coś uwarzyć, coś upichcić.

Jeszcze dwa słowa o wydaniu, które jest całkiem ładne, z układem okładki charakterystycznym dla Fabryki Słów. Ładny rysunek od frontu, dalej jest już niestety gorzej. Oczywiście rysunek jest kwestią gustu, ale pewnie i tak przy tej okazji wyłazi ze mnie, że jestem gorącym miłośnikiem kreski Dominika Brońka.

Kuzynki to nie jest powieść zła. Wydaje się mocno jednak tracić u kogoś, kto nie łapie się w "fandomizowanie", żarciki pod względem autora książki czy innych pisarzy. Kurczę, nie mieszkam nawet w Krakowie, żeby ekscytującym stało się odkrywanie jego tajemnic (kompletnie jest mi, niestety, obojętny). W dodatku popełniłem, jak myślę, jeden karygodny, niewybaczalny wręcz błąd – przed rozpoczęciem lektury o Kruszewskich przeczytałem 2586 kroków, który został połknięty w całości, od którego nie mogłem się oderwać. Nie, "5" to to zdecydowanie nie jest.
1
Notka polecana przez: beneq
Poleć innym tę notkę

Komentarze


senmara
   
Ocena:
0
wykształcenie archeologiczne zapewnia umiejętności wszelakie :P
19-02-2008 11:19
SethBahl
   
Ocena:
0
Ludzie renesansu :>
19-02-2008 12:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.