» Recenzje » Kung Fu Panda

Kung Fu Panda


wersja do druku

Przyjęcia do sekcji kung-fu od lat sześciu w górę

Redakcja: Marigold

Kung Fu Panda
Żaden film animowany nie miał w Polsce takiej promocji jak ten. Słyszałem o telefonach od zdezorientowanych rodziców, którzy pytali swoje dzieci "rany, co znaczą te wielkie dmuchane pandy, których wszędzie pełno?!". To Kung Fu Panda. Nadeszło Pandamonium. Polskie sale kinowe są do ostatniego miejsca wypełnione widzami w trzech podstawowych konfiguracjach: rodzic z dzieckiem, wkurzony starszy brat (siostra) z rozentuzjazmowaną siostrzyczką (braciszkiem), cała wesoła rodzinka. Każde z nich powinno znaleźć w Kung Fu Pandzie coś dla siebie. Nie przeszkodzi im nawet to, że film jest kolejną już wariacją na temat bajki dla dużych i małych.

Tytułowy miś Po jest ofermą z marzeniami. Ten typ bohatera kino kocha nie od dziś. Chce się wyłamać z rodzinnej tradycji zawodowego gotowania klusek i zostać mistrzem sztuk walki. Nieoczekiwanie Po staje przed szansą zostania największym wojownikiem Chin. Główny bohater przeżywa wszystko, czego potrzeba, żeby zaskarbić sobie sympatię widowni. Jest ciamajdą, której udaje się zwalczyć własne zwątpienie i słabości. Odkrywa w sobie nieznane talenty. Staje do walki i zwycięża - pomimo swoich ułomności, nawet kiedy inni w niego zwątpili. Aż się łezka w oku kręci. Każdy chce być taki jak Po. Dzieci mają wzorzec do naśladowania. McDonald's ma nowe zabawki do zestawów. Producenci już zagrzewają do boju armie animatorów, którzy ponownie przeniosą ten sam scenariusz w inne dekoracje. Ale co z tego, skoro dzieci się świetnie bawiły, rodzice trochę pochichotali pod nosem i spędzili trochę czasu z pociechami. Wilk syty i owca cała, nic tylko się radować.

Animacja Kung Fu Pandy stoi na najwyższym poziomie, ale do tego zdążyliśmy już przywyknąć. Trudno będzie komukolwiek wybić się w tym względzie ponad średnią na tyle, żeby spadły na niego szczególne wyrazy uznania.

Akcja najeżona jest żartami, które regularnie burzą sprawnie nabudowany patos i dramatyzm. Trudno więc traktować przedstawioną historię inaczej niż z gigantycznym przymrużeniem oka. Nikt nie popłacze się tak jak na legendarnym Bambi, bo pierwszą łzę natychmiast osuszy natrętny i przewidywalny żart. Ale większości widzów zdaje się to zupełnie nie przeszkadzać.

Świetnie wypadło podlanie całej historyjki filozoficznym sosem w buddyjskim stylu. Zantropomorfizowane zwierzęta stały się alegoriami nie tylko stylów walki kung-fu, ale i charakterologicznych cnót, które posiadać powinien każdy prawdziwy wojownik. Choć autorzy mogli pójść o krok dalej i zaznaczyć te cechy wyraźniej.

Recepta na komercyjny sukces jest znacznie prostsza niż na uznanie krytyków. Kung Fu Panda z pewnością zaskarbi sobie serca widowni, a na opinie tych drugich i tak wszyscy pozostaną głusi.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 4.5 / 6



Czytaj również

Jumanji: Następny poziom
Powrót do świata gry
- recenzja
Czarownica 2
Dawno temu w kniei
- recenzja
Jumanji: Przygoda w dżungli
Zamach na legendę
- recenzja
Kung Fu Panda 3
Wejście byka
- recenzja
LEGO: Przygoda
Zabawy klockami
- recenzja
Salt
Lara Croft na usługach CIA
- recenzja

Komentarze


Repek
    @Re
Ocena:
+4
Nikt nie popłacze się tak jak na legendarnym Bambi, bo pierwszą łzę natychmiast osuszy natrętny i przewidywalny żart. Ale większości widzów zdaje się to zupełnie nie przeszkadzać.

To akurat imho zapożyczenie z kina made in Hong Kong. Tam patos przełamywany jest tak samo, wystarczy zobaczyć parę filmów z Jetem Li. Ja to jednak liczyłem na plus, bo patos by ten pretekstowy i prościutki od strony historii film zabił.

Ja bawiłem się świetnie. :)

Pozdrówka
02-07-2008 22:13
beacon
   
Ocena:
0
Takie żarty i przełamywanie patosu to klasyczna cecha filmów animowanych ostatnich lat. Nie było ich nawet trzeba znikąd zapożyczać ;) Przynajmniej tak na to patrzę. Stąd porównanie z Bambi - kiedyś bajki robiło się według innej recepty.

Mnie takie żarty drażnią, wolę tandetne historyjki z żartami tam, gdzie to nie rozładowuje całkiem dramatyzmu. Ale obiektywnie ni to zada ni waleta. Ot po prostu tak to już jest.
02-07-2008 22:18
Neverwhere
   
Ocena:
+2
Na początku o recenzji: Troszkę za krótka jak na mój gust (ale to MÓJ gust, nie wiem jak inni to odbierają). Zabrakło mi dokładniejszego zajęcia się grafiką, a naprawdę można było. Co prawda większość tego typu produkcji musi trzymać poziom pod tym względem ALE w Kung-Fu Pandzie mamy doczynienia z bardzo ciekawymi elementami z innej kultury czy raczej kultur (wiadomo film się dzieje w Chinach, ale pewne szczegóły zostały zapożyczone także z Indii i Japonii). Po prostu niektóre lokalizacje powalają na kolana ozdobami, "smaczkami" i kolorystyką, a także dopracowaniem szczegółów.

Coś czego mi tu jeszcze brakowało to chociaż słowo o animacji walk... Jak dla mnie pod tym względem film był doskonały, walki oglądało się z przyjemnością i zaciekawieniem. Jak w dobrych filmach kung-fu :)

"Nie przeszkodzi im nawet to, że film jest kolejną już wariacją na temat bajki dla dużych i małych."

Jak to "nie przeszkodzi im nawet"... to chyba własnie to iż film jest taką wariacją pomoże im się dobrze bawić... Tak wiem że się czepiam, po prostu razi mnie budowa tego zdania.

A słóweczko, chociaż tycie tycie, o polskim dubbingu?

I ostatnia rzecz którą coraz częsciej spotykam na Polterze: Brak spójności między oceną a argumentami. Z twojej recenzji można wywnioskować, że jest to po prostu kolejna produkcja "dziecięco-doroślana", z grafiką która trzyma poziom, z próbami przemycenia jakiś głębszych treści no i humorem który Cię drażni. Oczywiście podkreślasz że wszyscy się na tym dobrze bawili... więc musiał być JAKIŚ powód ;)
Do tej recenzji chyba bardziej pasuje 3/6 albo 3.5/6.
Nie mówię że ocena jest zawyżona szczerze mówiąc ja dałabym tyle samo... po prostu ktoś kto przeczyta recenzje przed pójściem na film po to by zdecydować czy warto, może się mocno zdziwić tą rozbieżnością. Jedyny mocny plus filmu to to że wszyscy się dobrze bawili.

Ponarzekałam... pójdę sobie :P

03-07-2008 13:47
suzysparrow
    Panda wersja dla wszystkich i dla fanów filmów kung fu
Ocena:
+5
Na początek, muszę przyznać, że bałam się jak zachodnim producentom wyjdzie animowany film o kung fu i miałam spore opory wobec tego filmu.
Przyznam też, że nie podobały mi się "Gdzie jest Nemo", "Madagaskar" i sequele Shreka...
Może właśnie dlatego, "Kung-fu Panda" mile mnie zaskoczyła.
Recenzja prezentuje typowe "okcydentalne" podejście do tematu. Trudno się dziwić - co najmniej 95% publiczności reprezentuje ten sam target.

Jak dla mnie, Kung-fu Panda jest godnym spadkobiercą tradycji filmów kostiumowych kung-fu oraz specyfikcznego chińskiego dowcipu - zresztą żarłoczny, gruby panda jest wizerunkiem jednego z archetypicznych chińskich bohaterów. Na pewno nie jest on odpowiednikiem naszej "ofermy z marzeniami".
Co do "filozoficznego sosu", szczęśliwie film poszedł dużo dalej niż był to w stanie dostrzec recenzent. Ale jak widać, kto nie czuje klimatu, i tak zobaczy w filmie przynajmniej kolejną zabawną animację.

Nie zgodzę się z oceną wizualnych aspektów filmu. Fakt: współczesne animacje stawiają poprzeczkę wysoko, ale oprawa graficzna (intro, czołówka i napisy końcowe) mocno wybija się poza standardy dzisiejszych disneyowskich kreskówek.

W Krakowie promocja nie była zbyt uciążliwa, przeciwnie: prawie niewidoczna. Poza oczywiście licznymi zwiastunami w kinach.

Polecam!! Każdy kto choć raz zetknął się z kung fu lub chińską kulturą / filmografią znajdzie w tym filmie wyszukane smaczki.
03-07-2008 15:31
~Olaf

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
@Beacon bardzo słaba recenzja, pokazująca że nie przyłożyłeś się zbytnio do swojej pracy i na odwal napisałeś kilka zdań.
Już na wstępie stosujesz tani chwyt pisząc o promocji. Panda nie miała największej promocji z filmów animowanych w Polsce. Lider jest jeden, domyśl sie jaki, to nie jest trudne zadanie.

W drugim akapicie posługując sie ogólnikami w stylu: "Główny bohater przeżywa wszystko, czego potrzeba" utwierdza mnie tylko w przekonaniu, ze autor pisał ten tekst na siłę, bo recenzja pandy powstać musiała, a jaka powstała każdy widzi. Dodany wątek o żarłodajni Mcdonalda - typowa zapchajdziura - jak sie nie wie o czym sie ma pisać, to sie pisze najgorsze głupoty. Panie Jarosławie, miał pan pisać o filmie, a nie fast foodach.

O animacji jest 1 zdanie (słownie jedno), następnie otrzymujemy farmazony w stylu patosu i dramatyzmu. Czy autor recenzji pomylił sale kinowe i w końcu Kung fu pandy nie obejrzał? Bo skoro film miał taką zajebistą promocje jak dowiadujemy sie na początku, a ponadto wątpię, aby autor nie widział zwiastunów, to skąd te żałosne przytoczenie Bambi, skoro z góry wiadomo, o czym są oba filmy. W dodatku ze zdania "Trudno więc traktować przedstawioną historię inaczej niż z gigantycznym przymrużeniem oka" wynika, ze autor po pandzie spodziewał sie czegoś innego. Chyba trudno sobie wyobrazić animacje komediową otrzymaną w poważnym, dramatycznym tonie. Jaka jest różnica między przymrużeniem oka, a gigantycznym przymrużeniem oka?

Natrętny i przewidywalny żart to jest w "Strasznych filmach". Nie spotkałem sie jak dotąd z żadna opinią że żart w pandzie jest natrętny.

"Świetnie wypadło podlanie całej historyjki filozoficznym sosem w buddyjskim stylu" Szkoda tylko, że w tym filmie mamy swoisty zlepek różnych poglądów czy filozofii i do jednego wora - nazwanego buddyzmem nie można tego wrzucić, bo równie dobrze można powiedzieć o taoizmie czy konfucjanizmie. Autor zagalopował sie trochę sprowadzając wszystko do jednego. Myślę, ze można było napisać, ze w filmie pojawiają sie elementy filozofii dalekowschodnich nie wyszczególniając żadnej z nich.

"Recepta na komercyjny sukces jest znacznie prostsza niż na uznanie krytyków. Kung Fu Panda z pewnością zaskarbi sobie serca widowni, a na opinie tych drugich i tak wszyscy pozostaną głusi."

Z jednym się zgodzę: nie polecam tej recenzji i warto, by czytelnicy pozostali na nią głusi, bowiem w przeciwieństwie do Beacona, krytycy o których tak ładnie wspomina, przyjęli pandę dobrze, a nawet bardzo dobrze. Film zyskał uznanie krytyków, ale autor postanowił napisać własną, skrzywioną prawdę. Proponuje poczytać recenzje na zagranicznych serwisach.

@korekty
"Po staje przed szansą zostania" - styl zdania nie do pozazdroszczenia
Zdania w drugim akapicie topornie zbudowane, nagminnie powtarza się słowo - swoich, swoje.
"zagrzewają do boju armie animatorów" - jedna armia czy wiele armii? Bo chyba tych animatorów tak wielu nie ma, a ze zdania wynika ze tych armii to co najmniej setka :). Może zabrakło ogonka przy e?

Tekst napisany chaotycznie, w sporej części nie na temat, wnioski wyciągane z kosmosu, ogólnie aż dziw bierze ze został dopuszczony do publikacji.

Ocena filmu 5,5/6
Ocena recenzji 0/6
03-07-2008 17:20
malakh
   
Ocena:
0
Już na wstępie stosujesz tani chwyt pisząc o promocji. Panda nie miała największej promocji z filmów animowanych w Polsce. Lider jest jeden, domyśl sie jaki, to nie jest trudne zadanie.

Bzdura. Po Szczecinie jeżdżą Panda-tramwaje, całe oklejone oczopląsowymi plakatami, pełno jest plakatów na przystankach, słyszalem spoty w radiu, w telewizjo często lecą reklamy, a wczoraj do rąk wepchnieto mi zachęcającą do pójścia do kina ulotkę. A gdym miał żonę i dwójkę dzieci, to bym nawet mógł skorzystać z promocji biletowych - nie pamiętam, aby jakaś inna animacja miała taką "oprawę", nawet "Shrek".

Bodajże tylko "Skok przez płot" był reklamowany w Szczecinie obklejaniem całych tramwajów;p
03-07-2008 18:01
Marigold
    at Olaf
Ocena:
0
"Po staje przed szansą zostania" - styl zdania nie do pozazdroszczenia

A możesz wyjaśnić, co Ci się w tym zdaniu nie podoba?

Zdania w drugim akapicie topornie zbudowane
Skoro tak uważasz, Twoje prawo :) Mój znajomy - wykładowca na polonistyce czytał i akurat ten akapit chwalił najbardziej...

jedna armia czy wiele armii? Bo chyba tych animatorów tak wielu nie ma, a ze zdania wynika ze tych armii to co najmniej setka :). Może zabrakło ogonka przy e?

A to już chyba opinia autora? Animatorów całkiem sporo, więc chyba nie ma przeciwskazań dla stosowania liczby mnogiej?
03-07-2008 20:55
beacon
   
Ocena:
0
Jak to "nie przeszkodzi im nawet"... to chyba własnie to iż film jest taką wariacją pomoże im się dobrze bawić... Tak wiem że się czepiam, po prostu razi mnie budowa tego zdania.
Neverwhere, spróbuj przeczytać moje zdanie dokładniej. Domyślisz się, o co w nim chodzi ;)



Dokonałem selekcji materiału, napisałem recenzję pod pewnym kątem. Nie lubię opisywać wszystkiego po kolei według jakiegoś sztucznego planu zawierającego wszystko, co da się o filmie napisać. No i tyle.

Do komentarzy odnośnie konstrukcji tekstu nie za bardzo mam się co odnosić, bo nie widzę na horyzoncie żadnego eksperta, który zaproponowałby mi co można zmienić i dlaczego tak a nie inaczej.

Co do oceny filmu - pozytywna ocena wynika z tego, że ludzie na pewno będą się na nim dobrze bawić. Zaznaczyłem to w tekście.

Za to Olafa zapraszam do pracy w naszej redakcji. Z pewnością wniesie świeże, eksperckie spojrzenie ;)

Pozdrawiam i dziękuję za komentarze.
03-07-2008 23:35
Neverwhere
   
Ocena:
+3
Ależ ja wiem o co by Ci mogło chodzić gdyby to zdanie miało sens. Ale nie ma z logicznego punktu widzenia. Występują po sobie dwa zaprzeczenia. Ładnie brzmi, nic poza tym.

Myślę że dla kogoś kto czyta recenzje lepiej by było uzyskać jak najwięcej informacji i zapewne taki "ktoś" prosiłby o "sztuczną" (nie wiadomo czemu sztuczną... bo przecież nikt sztucznie nie każe Ci pisać) ,ale za to porzyteczną dla siebie, recenzje.

Tak... wszyscy widzimy że zaznaczyłeś, tylko że tak naprawdę nie wiadomo dlaczego...
Ktoś kto czyta recke nie wie czy on się będzie dobrze bawił skoro recenzent nie napisał z czego ta "dobra zabawa" wynika...
No bo nie z humoru (napisałeś że Cie irytował)
Nie z powodu grafiki/animacji (ot standardzik)
Buddyjsko - zenowskie wstawki? Nie wierze żeby to wyłacznie było źródłem dobrej zabawy.
Łatwo jest napisać o odczuciach ale z czego one wynikają już trudniej.

Summa Sumarum nie wiadomo dla kogo ta recenzja... dla satysfakcji recenzenta że ją napisał, czy dla osobnika wybierającego się na KFP (czytającego)...
04-07-2008 00:44
beacon
   
Ocena:
0
Jeśli szukasz kompletnych informacji na temat filmu, lepiej sięgnij do opisu w wikipedii. Recenzja ma dostarczyć najważniejszych informacji, określić jakiego typu to film i komu się może spodobać/komu nie, ma być miejscem wypowiedzenia się recenzenta na temat filmu. Nie ma być encyklopedyczną definicją.

Spójrz do tygodników opinii - która recenzja skrupulatnie opisuje wszystko po kolei? Żadna. Wybiera się najważniejsze rzeczy i wypowiada na temat filmu. Nie robi się prezentacji, tylko recenzję. A to co innego.

Wkurzają mnie takie wynurzenia w komentarzach. Każdy wie lepiej jak napisać recenzję, a nikt nie miał nigdy styczności z pracą dziennikarską i najwidoczniej nie czyta gazet. Bo gdyby czytał to by wiedział, że pisze się inaczej niż jemu się wydaje.
04-07-2008 16:44
Neverwhere
   
Ocena:
+4
No właśnie najważniejszych informacji...
W twojej recenzji, przynajmniej moim zdaniem, ich nie ma.
No cóż ale po tej krótkiej wymianie zdań można wywnioskować jedno: Ty masz zawsze racje ;)
Ponadto wiesz kto miał z czym styczność i czy czytuje gazety.
Chylę czoła.
No nic to nie ma sensu bo zaczynam offtopować a z tej dyskusji jak widać nic nie będzie.
Wniosek końcowy:
Recenzja jest powierzchniowa i niekompletna.

Co do filmu:
Zachwyciły mnie animacje walk, niektóre lokalizacje (np.: więzienie i sceny które miały tam miejsce), polski dubbing jest do przyjęcia (aczkolwiek pierwszy raz stwierdzam że jest troszkę gorszy od angielskiego, co w tego typu produkcjach zdarza się nieczęsto), sam film ma nieskomplikowaną fabułę i jest okraszony żartami ,które albo żerują na danej sytuacji/charakterze bohatera, albo mają za zadanie zniszczyć czający się w cieniu akcji patos ;) (tym samym mamy doczynienia ze swego rodzaju parodią filmów kung - fu).
Film jest łatwy w odbiorze, prosty i przyjemny.
04-07-2008 22:49
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdanie też nie ma w niej najwalniejszych informacji. Przychylam sie tez do opinii że jest powierzchniowa i niekompletna.

"ma być miejscem wypowiedzenia się recenzenta na temat filmu"
Tylko ze na temat filmu, poza jego streszczeniem sie nie wypowiedziałeś.

"Spójrz do tygodników opinii - która recenzja skrupulatnie opisuje wszystko po kolei? Żadna. Wybiera się najważniejsze rzeczy i wypowiada na temat filmu."

No koledzy po fachu na polterze opisują wszystko po kolei od fabuły, po muzykę i drobne detale. Tym jednym zdaniem podważyłeś ich wiarygodność i umiejętności.

A twoja odpowiedz -"Żadna." świadczy tylko o bardzo ubogiej znajomości pojęcia recenzji, które mylisz z niedorobionym presskitem, z którym zapewne spotkałeś się w tych wspomnianych gazetach.
04-07-2008 23:05
beacon
   
Ocena:
0
Pogadaliśmy i nie ma sensu ciągnąć. Dzięki za komentarze, pewnie coś z nich wywnioskuję i spróbuję napisać następnym razem trochę inaczej. Niestety, od mentorskich tonów robi mi się niedobrze. Zdecydowanie fajniej jest, kiedy wypowiada się na temat cudzej pracy w miłej atmosferze porad i uwag, a nie napuszonego wywodu zblazowanego speca od wszystkiego. Zwłaszcza, jeśli się żadnym specem nie jest.

Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
05-07-2008 00:54
malakh
   
Ocena:
-2
beacon +1
05-07-2008 10:49
~Anka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
ekhem, ekhem...
Beacon, jeżeli nawet laicy nie uważają twojego tekstu za dobry i pomagający w trudnym wyborze-iść czy nie iść do kina?-to coś w tym musi być. Przyglądam się całej dyskusji i widzę, że nie masz odpowiedzi na rzeczowe argumenty komentujących. Zamiast tego popadasz w styl wypowiedzi, który tak potępiasz-zblazowanego speca od wszystkiego , który zawsze"wie lepiej". No, ale jak widać, krytyka, nawet gdy jest konstruktywna, nie wszystkim służy.

Dla mnie twój tekst nie jest recenzją. Owszem, nadaje się na przyjemną notkę na bloga, ale umieszczenie go w dziale film to porażka.
Podobnie jak inni, nie rozumiem, czemu porównujesz Kung Fu Pandę do Bambi, ani po kiego grzyba wspominasz o patosie i dramatyzmie mówiąc o filmie, po którym wiadomo(w końcu miał świetną promocję)że jest stworzony w konwencji komedii.

Rozumiem, że mógł ci się nie podobać-de gustibus...- ale to, co napisałeś, nie wnosi przeciętnemu użytkownikowi nic, na czym mógłby oprzeć swoją decyzję przy kupnie biletu w kinie.

Twoja radosna twórczość nie jest dla mnie recenzją-ale że została umieszczona w takim dziale, nie mogę powiedzieć nic oprócz tego, że zasługuje na ocenę 1/6 .
05-07-2008 11:41
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
@Beacon "od mentorskich tonów robi mi się niedobrze. Zdecydowanie fajniej jest, kiedy wypowiada się na temat cudzej pracy w miłej atmosferze porad i uwag, a nie napuszonego wywodu zblazowanego speca od wszystkiego"

O proszę, i mówi to osoba która kilka komentarzy wyżej sama udzielała, nazwijmy to fachowo "mentorskich porad", sama poszukiwała "eksperta na horyzoncie". Odpowiedz sobie w duchu na pytanie, a ty jesteś ekspertem aby osądzać innych? Jesteś Bogiem, pępkiem świata, każdy ma podskakiwać wkoło Ciebie jak zagrasz? Tekst mi sie nie spodobał to to wyraziłem komentarzem. Co dostałem w zamian - że ci niedobrze i ze boisz sie zblazowanych speców.

Jak ci się robi niedobrze to zmień dietę, może mniej hamburgerów? (to tak żartobliwie, bo nie spotkałem sie jeszcze z nikim poza Tobą, kto na jakieś tam komentarze reagowałby torsjami). Takie stwierdzenia w stylu, że "ci niedobrze", świadczą tylko o tym, gdzie tak naprawdę masz komentarze zwykłych ludzi.

Jak chcesz rozmowy w miłej atmosferze to powiedz - tak może tu napisałem za mało, a tam akurat tak mi sie skojarzyło, a nie będziesz wszystkich wkoło obrażał, ze nie czytają gazet albo rzucał wyzwiskami w stylu "zblazowanego speca". Bo zauważyłem ze to norma na polterze, ze jak ktoś pisze, że coś jest słabe, nie podoba mu się, a powiedzmy sobie szczerze - jest masa lepszych tekstów na poltku niż to "dziwactwo" powyżej, to zaraz jest wyzywany od braku umiejętności oceny, zarzuca mu sie, że jest taki i owaki. Troche opamiętania we własnym samouwielbieniu by sie przydało, bo sami sobie opinie psujecie takimi zagraniami.

Specem nie jestem, ale takie, za przeproszeniem wszystkich, cieniackie teksty, niewnoszące nic konstruktywnego do tematu to każdy pozna. Gdyby to był zrobiony przez Ciebie kawał dobrej roboty, to bym napisał, że
dałeś z siebie wszystko i tematu nie drażył. Jakbyś nie zauważył, po swoimi dobrymi tekstami otrzymujesz ciepłe słowa i pochwały. Ale najwyraźniej z tego sobie sprawy nie zdajesz. Krytykę tez trzeba przyjmować, ale nie w ten sposób jaki ty to robisz, ja Cię od zblazowanych speców nie wyzywam, ani nie obrażam. Czasami zastanów sie co piszesz, bo albo przeczysz sobie albo szkodzisz kolegom z redakcji.

Komentarz Malakha pominę, bo chłopak jest zajęty plakatowaniem tramwajów w Szczecinie, aby promocja pandy była taka, jak wspomniał szanowny kolega autor. Akcja szczytna, popieram promocje kina :) (mowie serio, no może trochę z gigantycznym przymrożeniem oka, ale plakatowanie tramwajów ogólnie popieram).

Wszystkim życzę zdrowia i większej samokrytyki a nie bufonady i oczywiście tylko dobrych filmów.
05-07-2008 12:03
Deckard
   
Ocena:
+3
Bambi

Bambi Reloaded

Bambi III

Odnośnie tekstów i komentarzy:

1. Beacon - jak chcesz zamieniać Polter w Story Games, gdzie nikt z zewnątrz nie będący w redakcji/układach nie może liczyć na poważne traktowanie - śmiało. W pewnym momencie ilość odsłon spadnie poniżej dolnych stanów suszy...

2. Jeżeli liczysz na przyciąganie userów flejmogennymi wstawkami - wiesz, językiem dziennikarskim tak właśnie posługuje się Wyborcza. Nie wiem jak inni, ja przestałem ją czytać po "humanitaryźmie redakcji".

3. Prześlizgujesz się po filmie - nic nie wiem o bohaterach, o historii, o wykonaniu, o twórcach (tak, to nie tylko Dustin Hoffmann - a gdzie w ogóle o nim napisałeś?). Jeżeli byłeś na tym seansie i Ci się nie podobał - nie pisz recenzji. Jeżeli nie byłeś - postaraj się nadrobić to reckami z innych miejsc i zwiastunami. Jeżeli dostałeś bilety od Redakcji... nie, chyba jednak nie. Oby...

4. Kto był targetem tej recenzji - 1 i 2 akapit zupełnie nie przystają konstrukcją do kolejnych - są pisane wg modelu kropka-kreska-kropka - bardzo krótkie zdania, często ocierające się o granice absurdu: Aż się łezka w oku kręci. Każdy chce być taki jak Po. Dzieci mają wzorzec do naśladowania. McDonald's ma nowe zabawki do zestawów.. I co to za sposób zainicjowania tekstu: słyszałem o..."???

4. Recepta na komercyjny sukces jest znacznie prostsza niż na uznanie krytyków. Kung Fu Panda z pewnością zaskarbi sobie serca widowni, a na opinie tych drugich i tak wszyscy pozostaną głusi.

WTF is this? Co to za passive-agressive wrzuta zupełnie nie przystająca do pozostałej części tekstu? Próbowałeś coś tutaj przemycić Czytelnikowi (np. wyjaśnienie oceny 4,5/6 zamiast 5,5/6) a propo swoich przemyśleń o filmie? No ok, jako łagodny i wyrozumiały człowiek pochylam się zatem nad krytykami i ich brakiem wiary w Widza jako głównym problemem upadku kina na świecie.

Bardzo jestem ciekawy jak zrecenzowałbyś takie animacje, jak Aachi & Ssipak bądź Dead Leaves - i o ile mniej znaków miałaby każda z nich.
05-07-2008 13:10
beacon
   
Ocena:
0
Do komentarzy zwykłych ludzi odnoszę się tak samo jak do komentarzy niezwykłych ludzi (bo to chyba będzie dopełnienie do ogółu ludzkości) pod watunkiem, że nikt nie robi z siebie mentora i nie strofuje mnie jak nauczyciel.

Wasze rady mają taką samą wartość jak moje, bo nie posiadamy żadnego kierunkowego wykształcenia ani autorytetu w dziedzinie. Tyle że ja, jeśli krytykuję czyjś tekst, staram się nie udawać speca, a tu każdy wie doskonale, jak należy napisać tekst, żeby był najlepszy na świecie. Otóż mówię Wam - nie wiecie. Cenię krytykę, ale uświadomcie sobie, że Wasze zdanie to nie zdanie ogółu czytelników. I bierzcie na to poprawkę - nie znacie recepty na idealny tekst, podobnie jak nie znam jej ja.

Sama sytuacja, w której komentuje się warstwę formalno-merytoryczną tekstu w komentarzach, zamiast napisać PW do autora z uwagami, jest wg mnie absurdalna. Warto się zastanowić na czym nam zależy. Jeśli chcemy podpowiedzieć autorowi, napiszmy mu na priwa o co cho. Będzie kameralnie, bez flejma. No bo po co prowokować jakieś takie kłótnie na ogólnodostępnym forum, skoro skutek będzie słabszy, a atmosfera znacznie gorsza?

Rozbieżności między tym co w tekście a tym co w ocenie pod tekstem nie widzę. Pisałem, że większości ludzi się spodoba, choć wtórny, no to wystawiłem dobry z plusem. Jakby było mniej wtórne, to pewnie bym wystawił piątkę albo piątkę z plusem. No i o co chodzi?

Jakbyś nie zauważył, po swoimi dobrymi tekstami otrzymujesz ciepłe słowa i pochwały
No chyba mi to faktycznie umyka, bo ciepłych słów za wiele nie pamiętam ;)
05-07-2008 13:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Do komentarzy zwykłych ludzi odnoszę się tak samo jak do komentarzy niezwykłych ludzi (bo to chyba będzie dopełnienie do ogółu ludzkości)"
Fajny przytyk Beacon, ale jakbyś nie zauważył są zwykli ludzie, którzy coś komentują i niezwykli czyli ludzie poltera, abyś nie był taki niezorientowany poczytaj komentarze np. Marigold czy ten: "beacon +1". Bo racja jest tylko jedna i zawsze wasza. Między bronieniem słusznych racji a pustych słów jest znaczna różnica, czasami niedostrzegalna dla niektórych. Nie wyobrażam sobie jak bardzo zły tekst musiałby być opublikowany, aby nikt z redakcji nie stanął do jego obrony. Po prostu jest to coś niewyobrażalnego dla mnie. Czy w redakcji nie ma osoby odpowiedzialnej za segregacje tekstów i ich ewentualne cofniecie, jak widać, że to marniutka lektura. I to pytanie jak najbardziej zadane na poważnie.

"I bierzcie na to poprawkę - nie znacie recepty na idealny tekst, podobnie jak nie znam jej ja."

Wyzej pisałeś tak:

"Dokonałem selekcji materiału, napisałem recenzję pod pewnym kątem. Nie lubię opisywać wszystkiego po kolei według jakiegoś sztucznego planu zawierającego wszystko, co da się o filmie napisać. No i tyle."

Podałeś pewną receptę, nagle zmieniasz zdanie?

"Jeśli chcemy podpowiedzieć autorowi, napiszmy mu na priwa o co cho"

Jak często piszesz do autorów na priwa? Apel do wszystkich czy czesto dostajecie od Pana Beacona info na priwa? I powiedz mi jedno jak to jest? Ty możesz komentować pod tekstami ile ci sie żywnie podoba, a innym każesz pisać sobie na priwa. Nie masz o sobie zbyt wielkiego mniemania???
A może obrażanie pozostałych przychodzi ci z taką łatwością?

"staram się nie udawać speca" Przypomnę ci ponownie - sam ludzi nazywasz specami, nie pretenduje do tej roli, to ty ją określasz.

"Wasze rady mają taką samą wartość jak moje, bo nie posiadamy żadnego kierunkowego wykształcenia ani autorytetu w dziedzinie"

Zgodzę sie z tym. Twoje rady są bezwartościowe, ale ponownie obrażasz mnie i zapewne nie tylko mnie, bo nie jesteś moim tatusiem ani mojego dyplomu nie widziałeś, aby od razu zarzucać brak wykształcenia.

I już ostatni cytacik na koniec, bo mam dość dyskusji z narcystycznym nastolatkiem - "No chyba mi to faktycznie umyka, bo ciepłych słów za wiele nie pamiętam"
Proszę: http://komiks.polter.pl/Pieklo-niebo-recenzja-w23725
Często zapominasz o tym co dobre, a to co złe wysławiasz ile tylko sił.
05-07-2008 14:35
beacon
   
Ocena:
0
Zdziwiłbyś się, jak wiele razy komentowałem np. teksty malakha poza publicznym forum.

Co do redakcyjnego klepania po ramieniu - będąc redaktorem inaczej patrzy się na cudzą pracę. Szanuje się ją znacznie bardziej. Stąd inne podejście członków redakcji. Poza tym, wolimy gadać prywatnie, żeby nie rozpętywać kolejnych flejmów. I akurat z malakhem i Marigold dyskutujemy o tekstach nie tutaj, ale via PW, skoro już się tak dopytujesz, jak często w taki sposób się komunikuję.

W przytoczonym przez Ciebie fragmencie napisałem, jak ja lubię pisać recenzje. Nie podałem tam uniwersalnej recepty. Szukasz sprzeczności w moim rozumowaniu na siłę.

Byłoby też miło, gdybyś jednak się podpisywał. Nie lubię gadać z anonimami.

Jeśli wykażesz, że masz kierunkowe wykształcenie z filologii polskiej albo dziennikarstwa, wycofam się z zarzutu o Twój brak profesjonalnego wykształcenia. Nie podważam żadnych Twoich dyplomów ani uprawnień.

Co do recki "Piekło, niebo" - tak, tam mnie pochwalono. Raz na ruski rok i mi się zdarza ;) Ale ten przykład to raczej odosobniona sprawa. I raczej nie ma wielkiego znaczenia w kontekście całej dyskusji.
05-07-2008 17:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.