» Blog » Kugiel marchewkowy
23-05-2012 16:37

Kugiel marchewkowy

W działach: Coolinaria | Odsłony: 107

Kugiel marchewkowy
Dziś, drodzy współbracia, przysmak kuchni żydowskiej, innymi słowy słodka zapiekanka z marchwi. Pyszna na ciepło, niezła na zimno, aromatyczna, treściwa, pyszna. Na deser idealna. Znana w szerokim świecie jako kugel. W zasadzie zwać się ją powinno u nas kugiel vel kugieł… Tu mała dygresja, irytuje mnie kopiowanie nazw angielskich, skoro polskie są znane od wieków. Podobnie powinno się mówić i pisać „bajgiel” lub „bajgieł” a nie „bagel”, czy też (z nieco innej kuchni) „szałarma” często nazywana i zapisywana jako „szawarma” a nawet – Boże, wspomóż! – „shoarma”. Zostawmy niuanse językowe, zajmijmy się naszym deserem. Otóż potrzebne nam będą:
 
- marchewki (a z pół kilo)
- mąka (ziemniaczana najlepiej, ze dwie kopiate łyżki)
- wino
- cukier (1/3 szklanki)
- cytryna
- rodzynki, figi, daktyle (nie ma że do wyboru, muszą być wszystkie)
- cynamon mielony (z łyżeczkę)
- imbir świeży (kawałeczek)
- 2 jajca
- szczypta soli
- masło do wysmarowania formy
 
Przepis jest prosty jak autostrada z Haify do Tel-Awiwu: marchewki trzemy na paski (w miarę długie, czyli trzeba trzeć pod niewielkim kątem), pół marchewki kroimy na cienkie plasterki i odkładamy na później. Białko z jednego jaja i 2 żółtka ubijamy razem z odrobiną soli, wlewamy do utartej marchwi, mieszamy. Dosypujemy powolutku, cały czas mieszając, mąkę. Niezły jest tez wariant z drobną kaszką kukurydzianą.
Na suchej patelni ląduje cukier, któremu pozwalamy się karmelizować. Dwie chwile przed spaleniem zdejmujemy z ognia i skrapiamy winem (można wodą jak się nie ma). Mieszamy wściekle i wrzucamy do utartej marchwi.
Na koniec lecą bakalie (imbir wycisnąć przez praskę) i sok z cytryny. Całość wyrabiamy rękami na jednolitą masę. Wkładamy do formy/brytfanki, uklepujemy, a na wierzchu układamy plasterki marchwi (symbolizujące dukaty, a więc bogactwo i pomyślność). Pieczemy godzinę w 180 stopniach, kwadrans przed końcem smarując powierzchnię białkiem. Można też rozpuszczoną w odrobinie wrzatku łygą miodu.
Po konsumpcji należy położyć się wygodnie i oddać kontemplacji, a nasz żołądek będzie szeptał cichutko „Mazeł tow!”.

Komentarze


Tyldodymomen
   
Ocena:
+2
Czekam na te jajecznice czekam i się doczekać nie mogę...:(
23-05-2012 16:40
Inkwizytor
   
Ocena:
+8
Po trzeciej części będzie. "Diabłu ogarek, a pisarzowi melisę".
23-05-2012 16:45
Aesandill
   
Ocena:
0
Biorę się do zrobienia :D. Dzięki Inki
26-05-2012 09:48
Aesandill
   
Ocena:
+1
Zrobiłem, dobre, ale na mój gust odrobinę za słodkie. Choć wrzuciłem masę bakalii, więc to może moja wina :).
W każdym razie, udało się. Dzięki
26-05-2012 21:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.