» Blog » Kto chce ponad 1 milion euro?
25-08-2015 08:49

Kto chce ponad 1 milion euro?

Odsłony: 914

Jeśli ktoś ma potrzebę zarobienia ponad bańki, i lubi boje feministyczne, zerknijcie tutaj http://ted.europa.eu/udl?uri=TED:NOTICE:295671-2015:TEXT:PL:HTML&src=0

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Agrafka
   
Ocena:
0

​Adeptusie - ironia.

25-08-2015 21:03
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

@ Tyldo - tyle, że wage gap polega między innymi na tym, że kobiety na identycznych stanowiskach i z takimi samymi kwalifikacjami jak faceci, zarabiają statystycznie mniej od nich - a tego nie wytłumaczysz różnicami w wykształceniu i doborze kariery zawodowej.

25-08-2015 21:03
Adeptus
   
Ocena:
0

@ Adam Waskiewicz

A co tu tłumaczyć? Pracodawca zawarł z każdym z pracowników umowę. W każdej może zaproponować takie warunki, jakie chce, a jedyne, co w tej sytuacji pracownik powinien mieć prawo zrobić, to zadecydować, czy się na nie godzi, czy idzie szukać szczęścia gdzie indziej. I pracodawca ma prawo sobie postanowić, że kobiety U NIEGO będą zarabiać połowę tego co mężczyźni. Oprócz zielonookich brunetek i byłych zakonnic, bo one będą dostawać 120% podstawy. Pracodawca może sobie ustalić, że KAŻDY z pracowników na tym samym stanowisku będzie zarabiał trochę inną kwotę. To nie jest  żaden problem do rozwiązania. Umowa jest sprawą indywidualną pomiędzy pracodawcą i tym konkretnym pracownikiem i to, jakie umowy pracodawca zawarł z innymi pracownikami nie powinna być żadnym argumentem na rzecz tego, jak powinna wyglądać ta konkretna umowa.

Dlatego jeśli ktokolwiek zada pracodawcy pytanie "Jak pan wytłumaczy to, że A zarabia u pana 1000 zł, a B, który ma takie same kwalifikacje i wykonuje te same obowiązki zarabia 900 zł?" to pracodawca powinien mieć pełne prawo odpowiedzieć "A g. to pana obchodzi".

W niektórych firmach wprowadzono bardzo fajny pomysł - w umowach pracownicy podpisują, że nie będą ujawniać ile zarabiają - zwłaszcza innym pracownikom. Niestety, jak się domyślam, w razie czego jakiś lewacki sąd uzna, że to "niezgodne z zasadami prawa pracy" "z zasadami współżycia społecznego" "Konstytucją" czy B-g wie z czym.

25-08-2015 21:22
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2

https://41.media.tumblr.com/d11c7f5e7f3dc5f4e8527ae3d9d6643f/tumblr_nacpgvFg4N1rtdf2xo1_500.png

Żeby nie strzępić języka i rozwiać mitologiczne teorie spiskowe.

25-08-2015 21:41
Kamulec
   
Ocena:
0

@Adam

@ Tyldo - tyle, że wage gap polega między innymi na tym, że kobiety na identycznych stanowiskach i z takimi samymi kwalifikacjami jak faceci, zarabiają statystycznie mniej od nich - a tego nie wytłumaczysz różnicami w wykształceniu i doborze kariery zawodowej.

  • kobiety zachodzą w ciążę, a przerwa pracy (i – w razie umowy o pracę – konieczność ponownego zatrudnienia po niej) jest zwykle niekorzystna dla pracodawcy
  • sądzę*, że statystyczna kobieta jest mniej zaangażowana w pracę tj. jest większa szansa, że ze względu na sprawy rodzinne będzie chciała wziąć wolne czy też że nie zechce wziąć nadgodzin

Nie oznacza to, że na niższe pensje nie wpływają też uprzedzenia*.

*Nie widziałem badań potwierdzających, choć nie szukałem zbyt aktywnie.

@Tyldodymomen

Jeżeli te dane są (brak źródeł, metodologii) prawdziwe dla jednego kraju, nie muszą być prawdziwe dla innego np. dla Polski. Aczkolwiek rozumiem je jako odpowiedź na manipulację danymi ze strony "medialnych feministek".

25-08-2015 21:47
Adeptus
   
Ocena:
+4
  • kobiety zachodzą w ciążę, a przerwa pracy (i – w razie umowy o pracę – konieczność ponownego zatrudnienia po niej) jest zwykle niekorzystna dla pracodawcy

Pamiętam taką uroczą reklamę społeczną - jest rozmowa o pracę, przesłuchiwany jest facet, pytają go o wykształcenie itd. i w pewnym momencie pada pytanie "Czy zamierza Pan w najbliższym czasie zajść w ciążę?", facet jest zszokowany, pojawia się napis 'Nie zadałbyś takiego pytania mężczyźnie, czemu zadajesz je kobiecie?". No nie mam pojęcia, dlaczego ktoś miałby zakładać, że w kwestii ciąży istnieją jakieś różnice między płciami.

25-08-2015 22:11
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
Może właśnie, celem równouprawnienia przy zatrudnieniu, pracodawca POWINIEN zadawać te pytania niezależnie od płci? Miało by to sens (sic!) i nikt nie miałby prawa się czepiać.
To tak jak w UK czy w Skandynawii gdzie zakazano podawania koloru skóry podejrzanego na liście gończym. Mogliby jeszcze zakazać podawania płci. Dzięki temu policja nie dyskryminuje w wymierzaniu sprawiedliwości, a takie dyrektywy bardzo ułatwiają pracę stróżow prawa.
26-08-2015 13:07
Agrafka
   
Ocena:
+1

A może "czy planuje Pan dziecko?", albo "czy zamierza Pan opiekować się dzieckiem?"

26-08-2015 15:16
Adeptus
   
Ocena:
+1

@ Agrafka

No właśnie nie, na pewno padło pytanie o ciążę.

@ Z Enterprise

Może właśnie, celem równouprawnienia przy zatrudnieniu, pracodawca POWINIEN zadawać te pytania niezależnie od płci? Miało by to sens (sic!) i nikt nie miałby prawa się czepiać.

Ja bym się czepiał i "dyskryminacja" nie ma znaczenia. Pracodawca zadaje pytanie jakie chce. Jak potencjalny pracownik nie ma ochoty odpowiadać, to wstaje i mówi do widzenia. Trzeba to jasno powiedzieć i żadnych ustępstw, bo bolszewicy wielokrotnie pokazywali, że jak dasz im palec, to urwą Ci całą rękę i potem tą ręką zatłuką Cię na śmierć, cały czas krzycząc, że ich krzywdzisz.

To tak jak w UK czy w Skandynawii gdzie zakazano podawania koloru skóry podejrzanego na liście gończym. Mogliby jeszcze zakazać podawania płci. Dzięki temu policja nie dyskryminuje w wymierzaniu sprawiedliwości, a takie dyrektywy bardzo ułatwiają pracę stróżow prawa.

W ogóle co to za faszystowskie metody, jakieś listy gończe, aresztowania, to wszystko uderza w nienaruszalną godność człowieka. Zresztą, uznawanie kogoś za podejrzanego uraża go. W sumie, to Policja powinna stosować zasadę zaufania do obywateli i czekać, aż sprawca sam się zgłosi.

 

26-08-2015 15:36
Kamulec
   
Ocena:
0

To co opłacalne dla pracodawców nie musi być opłacalne dla społeczeństwa. Pracodawca ma zwykle silniejszą pozycję, stąd jak najbardziej regulacje mają sens.

26-08-2015 18:08
L. Norec
   
Ocena:
+2

Kamulec, jako przedstawiciel kasty rządzącej (przynajmniej na Polteru) wie, co mówi.

26-08-2015 19:14
Adeptus
   
Ocena:
+1

Pracodawca ma zwykle silniejszą pozycję, stąd jak najbardziej regulacje mają sens.

To jeszcze wprowadźmy prawo, że biedniejszy/słabszy ma prawo bezkarnie strzelić bogatszego/silniejszego w ryj. Skoro sam fakt, że ktoś ma silniejsza pozycję jest argumentem za ograniczaniem jego praw.... Tylko pytanie - po co ludzie mają dążyć do poprawienia swojej sytuacji, skoro w efekcie będą za to karani przez państwo?

Wyrównywanie pozycji ludzi za pomocą przymusu państwowego jest ZŁE. Jest ohydne, faszystowskie, bolszewickie, niemoralne, grzeszne, jest dziełem Szatana. Jeśli w ramach wolnego, nieskrępowanego rynku dochodzi do sytuacji, w której jeden człowiek ma silniejszą pozycję od drugiego, to znaczy, że właściwym stanem jest ten, w którym jeden ma pozycję silniejszą od drugiego.

Jeśli jesteś wrogiem wolności, to owszem, takie rozwiązania mają sens. Podobnie, jak np. z punktu widzenia radykalnego islamisty kamienowanie za złamanie szariatu ma sens.

To co opłacalne dla pracodawców nie musi być opłacalne dla społeczeństwa.

Nie chodzi o to, co jest "opłacalne" dla pracodawcy. Pracodawca nie ma obowiązku robić tego, co opłacalne - ani dla niego, ani dla innych. Chce zatrudnić analfabetę zamiast absolwenta sławnej uczelni? Jego sprawa. Chce dać wysoką premię najgorszemu pracownikowi w firmie, a nie przedłużyć umowy z najlepszym? Jego sprawa. Jego pieniądze, jego własność. Jak chce, to może sobie te pieniądze spalić, albo zjeść, to powinna być wyłącznie JEGO sprawa. Nikomu tych pieniędzy nie ukradł, one są jego, innym od nich wara. One nie są własnością społeczeństwa i ich właściciel nie ma obowiązku używać ich w sposób "opłacalny" dla społeczeństwa, BO ONE NIE NALEŻĄ DO SPOŁECZEŃSTWA.

Jeśli zakładamy, że człowiek nie ma prawa zrobić ze swoją własnością tego co chce (pod warunkiem, że nie dokonuje agresji wobec innych), tylko powinien robić to, co ktoś u szczytów władzy uważa za "opłacalne dla społeczeństwa", to jedynym logicznym rozwiązaniem jest przywrócenie centralnego planowania - bo przecież jeśli pozwolisz ludziom na odrobinę wolności, to zawsze istnieje ryzyko, ze ktoś użyje jej w celu, który nie jest opłacalny dla społeczeństwa.

Art. 282 KK -  Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przemocą, groźbą zamachu na życie lub zdrowie albo gwałtownego zamachu na mienie, doprowadza inną osobę do rozporządzenia mieniem własnym lub cudzym albo do zaprzestania działalności gospodarczej,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Czemu ten sam czyn raz jest "wymuszeniem rozbójniczym", a innym razem "sprawiedliwością społeczną"? Gdybym powiedział "Ej, Zenek, zmuś Janka, żeby nam płacił co miesiąc 1000 zł, a jak nie, to zamkniemy go w piwnicy" to byłoby podżeganie do przestępstwa, a kiedy ktoś mówi, że państwo powinno przymuszać kogoś siłą, żeby zatrudniał jakąś osobę, to jest to walka o równość?

W chorym świecie żyjemy, skoro ludzie mówiący jak Ty nie są ścigani za podżeganie do przestępczości zorganizowanej, a wręcz przeciwnie, hołubieni i stawiani za autorytety.

 

26-08-2015 20:27
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+4

Z perspektywy starego kawalera wyglada to tak: 

Przez ciezarne i mlode mamusie ciagle bakam zastepstwa i wykonuje cudza prace za groszowa rekompensate. Oczywiscie potem karmia cycem, wiec wychodza wczesniej, dzieci choruja wiec biora wolne itp. A ja do 67 bede za nie harowac...

26-08-2015 20:53
Adeptus
   
Ocena:
+2

I bardzo dobrze, jesteś na silniejszej niż one pozycje, więc trzeba Ci dokopać.

26-08-2015 21:04
Tyldodymomen
   
Ocena:
+3

I dobrze aniele, musisz ciężko zapracować , w końcu kawioru ciężko pracuje byś mógł mieć pracę z jego podatków !

26-08-2015 21:59
Kamulec
   
Ocena:
0

@Adeptus

Przynależność to tylko pewien rodzaj umowy społecznej. Jeżeli nie sprzyja społeczeństwu, nie widzę powodu, czemu społeczeństwo nie miało by w jej zakresie czegoś zmienić, jeśli jest to dla niej opłacalne. Chodzi o to, by się ludziom dobrze żyło, a nie by trzymać się takiej czy innej ideologii.

@Anioł Gniewu

Rekompensata nie powinna być groszowa, ale zgodzisz się chyba, że te dzieci są społeczeństwu potrzebne?

26-08-2015 22:00
Adeptus
   
Ocena:
0

Przynależność to tylko pewien rodzaj umowy społecznej. Jeżeli nie sprzyja społeczeństwu, nie widzę powodu, czemu społeczeństwo nie miało by w jej zakresie czegoś zmienić, jeśli jest to dla niej opłacalne.

Jeśli to jest kwestia umowy, to jedna strona nie może jej samowolnie zmienić. Zawsze śmieszyła mnie ta idea "umowy społecznej". Uważasz, że trzeba dać pracownikowi środki przymusu, bo jest on słabszą stroną w relacji z pracodawcą... A jednocześnie za w pełni akceptowalną uważasz "umowę", którą jedna ze stron ma prawo jednostronnie drugiej narzucić i jednostronnie zmieniać, jeśli to będzie dla niej "opłacalne".

Zresztą, co to za umowa społeczna nt. "przynależności? "Rób co Ci każemy, a nie zabierzemy Ci tego, co Twoje. No, prócz tego, co zabierzemy. A tym, co ci zostanie, nie będziesz mógł dysponować, jak chcesz, tylko jak my Ci pozwolimy. Widzisz, Twoje prawo własności jest zagwarantowane wyłącznie dzięki naszej łasce!".

I właśnie dlatego chcę być przegrywem i nie chcę niczego osiągnąć w życiu. Nie chcę, żeby moimi osiągnięciami karmiła się ta abominacja, którą Ty nazywasz społeczeństwem - i jeszcze perfidnie wmawiała mi, że robi mi łaskę.

Chodzi o to, by się ludziom dobrze żyło, a nie by trzymać się takiej czy innej ideologii.

1. No więc mnie się źle żyje z tego powodu, że narzucacie swoją równościową, antywolnościową ideologię. Wywołuje to u mnie znaczne cierpienie psychiczne. Piszę poważnie, to żadna ironia. Czy to wystarczy, abyś zmienił zdanie?

2. Co to znaczy "by ludziom dobrze się żyło"? W mojej definicji "dobrego życia" wolność zajmuje podstawowe miejsce. Może w Twojej nie. Dlaczego Twoja definicja ma być lepsza? Jak obiektywnie zdefiniujesz "dobre" bez sięgania do żadnej ideologii?

3. Zatem uważasz, ze wolność jest "ideologią" i władza (czy tam społeczeństwo) nie musi się jej "trzymać" o ile jest ona sprzeczna z tym, co wg niej sprawi, że ludziom będzie się żyło lepiej. Pozwól, że zapytam - preferujesz czerwony krawat, czy brunatną koszulę? Czy może wymyśliłeś jakąś własną, autorską wersję totalitaryzmu?

Rekompensata nie powinna być groszowa, ale zgodzisz się chyba, że te dzieci są społeczeństwu potrzebne?

Rozumiem, że jesteś za zakazem antykoncepcji i aborcji?

 

26-08-2015 22:24
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2

@ Anioł
Skoro pracodawca dokłada Ci dodatkowe obowiązki, to widocznie zawarłeś z nim umowę, która zakłada taką możliwość. Pracodawca nie wykorzystuje przecież przeciwko Tobie swojej uprzywilejowanej pozycji - w końcu jesteś wolną jednostką, której nie może do niczego zmusić wbrew jej woli. Jeżeli warunki umowy, jaką zawarłeś z pracodawcą, przestały Ci odpowiadać, zawsze możesz je renegocjować lub - jeśli pracodawca nie przystanie na zaproponowane przez Ciebie zmiany - wypowiedzieć ją. Jeśli wyrażasz zgodę na warunki umowy, jaką zawarłeś (przecież dobrowolnie) ze swoim pracodawcą, to do kogo masz o to pretensje?
Adeptus zresztą pisał to samo kilka postów wyżej.

26-08-2015 22:47
Adeptus
   
Ocena:
0

@ AdamWaskiewicz

Alleluja, niech Cię Bóg błogosławi za te słowa. Aczkolwiek powinieneś zauważyć, ze te praktyki są reakcją obronną pracodawcy na przymus "społeczeństwa". Więc zarzuty Anioła są po części uzasadnione.

26-08-2015 22:51
Lord Koniu
   
Ocena:
0

Wyrównywanie pozycji ludzi za pomocą przymusu państwowego jest ZŁE

To zależy, co przez to rozumiesz. Jeśli przymusowe przyduszanie, żeby przypadkiem nierówności nie były za duże (w uznaniu ustawodawcy, wiadomo) - pełna zgoda. Jeśli inwestowanie w szanse edukacji i rozwoju we wszystkich regionach - niestety zgodzić się nie mogę.

Jeśli w ramach wolnego, nieskrępowanego rynku dochodzi do sytuacji, w której jeden człowiek ma silniejszą pozycję od drugiego, to znaczy, że właściwym stanem jest ten, w którym jeden ma pozycję silniejszą od drugiego.

Z bytu nie wynika powinność. Sam fakt, że jakieś zjawisko występuje nie znaczy że jest dobre. No, chyba że jesteśmy fatalistami do tego stopnia, że uważamy za ROLĘ biednych, by pozostali biedni, a bogatych, by pozostali bogaci.

w końcu jesteś wolną jednostką, której nie może do niczego zmusić wbrew jej woli. Jeżeli warunki umowy, jaką zawarłeś z pracodawcą, przestały Ci odpowiadać, zawsze możesz je renegocjować lub - jeśli pracodawca nie przystanie na zaproponowane przez Ciebie zmiany - wypowiedzieć ją

Pracownik prawie nigdy (poza wybitnymi specjalistami i przedstawicielami zawodów z jakiegoś powodu szczególnie w danym miejscu poszukiwanych) nie ma równej pozycji z pracodawcą. Jeśli odejdzie - np. z powodu konfliktu z pracodawcą, który wcale nie musi wynikać z winy pracownika - nie jest wcale powiedziane, że znajdzie nową pracę, a jeśli nawet, to często jest ona znacznie gorzej płatna, wymaga wyuczenia się nowych umiejętności, zmiany trybu życia czy miejsca zamieszkania. Co pracodawca robi po zwolnieniu pracownika? Idzie na piwo, następnego dnia zatrudnia innego.

Właśnie po to - do negocjacji z pracodawcą i wyrównywania oczywistej nierówności - wymyślono związki zawodowe. Można się spierać, co do tego jak powinny działać, ale są potrzebne choćby po to, by zapewnić zdrowy rozwój rynku pracy.

27-08-2015 09:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.