Ksionz

Bazgroły. Brudne, chaotyczne i bez sensu*

Autor: Kuba Jankowski

Ksionz
Jako mawia stare porzekadło – kto pyta, nie błądzi** – więc i my zadajmy sobie kilka pytań odnośnie tego komiksu:

Kim jest Ksionz? Według słów ojca Szcześniaka, "to kapłan krzewiący wiarę na obcej planecie, który zapomniał, że tak naprawdę jest zmiennokształtnym demonem. Komiks zaczyna się od akcji, w której ktoś mu o tym przypomina. Potem zaczyna się ostra jazda" (z wywiadu udzielonego Polterowi we wrześniu 2012). Ojciec Szcześniak stworzył ten komiks wraz z bratem Rusteckim i, począwszy od 23. MFKiG, postanowili głosić słowo Ksionza w całej Polsce.

Czym jest Ksionz? Na blogu projektu możemy doszukać się określenia tego komiksu mianem space opery, czyli terminem, który powstał na zasadzie analogii do soap opery (opery mydlanej). Początki zatem odwołują się do negatywnych konotacji, które jednak z czasem, jak się wydaje, zatarły się, bo dziś mianem space opery określamy takie klasyki serialowe jak Babylon 5 czy Star Trek. Według gatunkowej definicji zatem Ksionz powinien budować narrację wokół przygód bohaterów (związki z operą mydlaną mogą sugerować nawet wątki romantyczne) podczas podróży w kosmosie i toczonych tam bitew. Źródłem konfliktów mogą być zarówno osobiste kłopoty bohaterów jak też konflikt między różnymi rasami zamieszkującymi przestrzeń międzygwiezdną.

O czym jest Ksionz? Od pierwszej strony prologu zanosi się na to, że Polak, Rusek i Niemiec będą witać kosmitów. Kawał chwilowo się urywa (choć jego dramatis personae powrócą) i oto w rozdziale pierwszym poznajemy Diablo Boya, który przybywa do zmiennokształtnego Ksionza, zbieracza zinów, dzierżyciela boskiej gitary i poszukiwacza czystych dusz, aby uzmysłowić mu, jakie jest jego przeznaczenie. Oczywiście w momencie spotkania z Diablo Boyem Ksionz niezbyt zdaje sobie sprawę z tego, kim jest, no i nie posiada jeszcze na stanie gitary. Pierwszą jego misją będzie jej odnalezienie i zrozumienie, dlaczego postanowiono zrezygnować z oddawania czci jego osobie. Oczywiście droga pełna będzie krwawych perypetii a koleje losu zmienne. Pojawią się na niej nie tylko wyznawcy różnych religii, ale i przedstawiciele skłóconych ze sobą ras Twadów i Plonkersów.

Poznani i odnalezieni w trakcie podróży Diablo Boy, Ulf Ministrant, Bob i Ksionz stworzą dosyć specyficzny zespół, ale w historii kogoś jeszcze brakuje… Wampirów? Wilkołaków? Zombiaków? A, tu was mamy! Przekonajcie się sami.

Czyli? Czyli komiks Ksionz nie jest space operą w czystej postaci, bo dorzuca do gatunku science fiction jeszcze trochę horroru, westernu i natchnionej narracji o drodze do zbawienia lub zguby. Jest podróżą nie tylko postaci w świecie przedstawionym, ale i poszukiwaniem ze strony autorów – nowych form, kształtów, gatunków, rozwiązań. Zarówno ojciec Szcześniak, jak i brat Rustecki podkreślali, że w Ksionzu chodziło im o dobrą zabawę przy wymyślaniu historii, która w dużej mierze nie miała z góry określonego scenariusza. Ta dosyć karkołomna metoda twórcza zaowocowała nadzwyczaj spójnym komiksem, w którym wszystko ostatecznie składa się w logiczną całość. Jest to opowieść rozchodząca się w wielu kierunkach, ale nad każdym elementem układanki autorzy ostatecznie potrafią zapanować. My musimy uważać tylko, żeby ten komiks o zmiennokształtnym nie wymknął się naszej wyobraźni i nie zmienił w naszych rękach (i w wyobraźni!) w coś naprawdę przerażającego.

Autorzy już oficjalnie poinformowali, że pracują w tempie ekspresowym nad kolejnym kazaniem. W górę serca zatem - trwajmy w wierze, że nie będziemy musieli długo czekać na słowa mądrości ojca Szcześniaka i brata Rusteckiego.

Nota: 8,5

*swobodne cytowanie słów (fraza całkowicie wyjęta z kontekstu) brata Rusteckiego z wywiadu dla Poltera.
**w znanych mi językach, prawie literalnie tłumacząc, mówi się że "kto pyta, dojdzie do Rzymu, kto nie pyta, błąkać się będzie po wszystkich drogach" – po lekturze Ksionza możemy ewentualnie zastąpić "Rzym" "Sergenti"