» Recenzje » Ksin drapieżca - Konrad T. Lewandowski

Ksin drapieżca - Konrad T. Lewandowski


wersja do druku

Powrót kotołaka

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Ksin drapieżca - Konrad T. Lewandowski
Nie ukrywam, że jestem zadeklarowanym fanem science fiction i to raczej tego "twardego", ale chyba każdy zgodzi się z tym, iż zamykanie się w jednym tylko gatunku to najzwyczajniejsza w świecie głupota. Dlatego też, kiedy okazało się, że mogę zdobyć wznowienie książki Konrada T. Lewandowskiego – autora, którego bardzo lubię – nie wahałem się ani chwili, nawet mimo tego, że to najbardziej klasyczne fantasy pod słońcem.

Ksin od dziecka żyje w lesie. Młodość spędził pod okiem Starej Kobiety, która zajęła się jego wychowaniem – a było to dosyć ważne, gdyż nasz bohater był odizolowany od ludzi. Sam zresztą nie jest człowiekiem, lecz kotołakiem. Kiedy nadchodzi pełnia księżyca, jego ciało zaczyna porastać gęsta sierść, paznokcie zamieniają się w wielkie szpony, a zęby w ostre kły. Nadchodzi niestety dzień, w którym chłopak musi opuścić ukochany las i udać się do cywilizacji. Jak się okaże, będzie to największe wyzwanie w jego dotychczasowym życiu.

Wspominałem już, że Ksin drapieżca to fantasy z całym dobrodziejstwem inwentarza. Mamy tutaj więc ogrom magii, dobrych rycerzy, piękne kobiety, plugawe potwory i jeszcze trochę magii. Lewandowski nie silił się w kwestii realiów na jakąś wielką oryginalność, ale wcale nie jest to wada książki – sam dzięki temu od razu "wszedłem" w historię, czując się jak w domu. Zapewniam Was: tutaj nie będziecie przy setnej stronie zastanawiać się, co oznaczał neologizm z siedemnastej – bo będziecie już pochłonięci przez akcję.

Fabuła powieści (czy raczej dwóch bardzo mocno powiązanych ze sobą tekstów) rozwija się w zabójczym tempie i nie zwalnia ani na chwilę. Narracja prowadzona jest bardzo dynamicznie – ze świeczką szukać tutaj dłużyzn. Historia w sumie jest dosyć sztampowa i gdyby nie postać Ksina, byłaby ona kolejną z tysięcy podobnych. Nie można za to opowieści zarzucić nudy, bo intrygi polityczne połączone z magią potrafią zainteresować.

Zdecydowanie największy zaletą powieści jest kreacja głównego bohatera. Lewandowski świetnie oddał trochę zagubionego w ludzkim świecie drapieżcę, który tak naprawdę nie jest do końca "oswojony" – w drugiej części historii udowadnia, że nadal potrafi kąsać. To, jak pisarz ukazał cienką granicę między człowiekiem i bestią w psychice Ksina, jest godne podziwu.

Postacie drugoplanowe także nie zawodzą: na myśl przychodzą mi przede wszystkim Rodmin i Redren. Obaj bohaterowie świetnie łączą komizm i powagę, dzięki czemu bardzo łatwo zżyć się z nimi. Chwile spędzone z tymi postaciami zapadną mi w pamięć najdłużej (prócz, oczywiście, perypetii Ksina).

Lewandowski pisać potrafi i tego nie da się ukryć. Wspomniałem już, że bardzo łatwo zaaklimatyzować się w magicznym uniwersum – ma na to wpływ nie tylko "znajomość" realiów, ale także styl pisarza. Początkowe fragmenty są bardzo dynamiczne i wręcz "połykają" czytelnika, dzięki czemu trudno się od nich oderwać. Opisy potyczek i bitew są całkiem zgrabne i plastyczne. Dialogi często emanują komizmem, choć czasami pojawia się lekkie nadęcie. To właściwie jedyny większy zarzut, jaki mam do języka Lewandowskiego, gdyż książka napisana jest wzorcowo: bez żadnych eksperymentów, ale i bez potknięć.

Największą wadą Ksina drapieżcy jest to, że poza problemami głównego bohatera z własną tożsamością nie pojawia się żadne drugie dno. Przez książkę szybko "przelatujemy", tak jak przez każdą inną powieść przygodową – czegoś innego można by spodziewać się po autorze Mostu nad Otchłanią (doktora filozofii, swoją drogą).

Fantasmagoricon zdecydowanie powinno popracować nad redakcją. W powieści pojawia się dużo głupich literówek, których łatwo byłoby uniknąć wnikliwe czytając tekst. Dobrze, że pozostała część wydania prezentuje się zdecydowanie lepiej – na pochwałę zasługują czytelna czcionka i niezły papier.

Ksin drapieżca to wręcz idealny przykład "literatury relaksacyjnej". Przy książce świetnie się odpoczywa, zaś po jej skończeniu ma się poczucie całkiem nieźle spędzonego czasu. Jeśli potrzebujecie pozycji, przy której będziecie mogli odprężyć się po męczącym dniu – powieść Lewandowskiego będzie idealnym wyborem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.71
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ksin drapieżca
Cykl: Trop kotołaka
Tom: 1
Autor: Konrad T. Lewandowski
Autor okładki: Łukasz M. Pogoda
Wydawca: Fantasmagoricon
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 października 2008
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Format: 125 x 190 mm
Seria wydawnicza: Odmienne Stany Fantastyki
ISBN-13: 978-83-925540-3-5
Cena: 24,90 zł



Czytaj również

Ksin drapieżca - Konrad T. Lewandowski
Polską fantasy rozrywkową też na coś stać
- recenzja
Ksin drapieżca
Kotołak w opałach
- recenzja
Ksin Drapieżca - Konrad T. Lewandowski
Bajka dla dorosłych
- recenzja
Ksin na Bagnach Czasu
Potwór u władzy
- recenzja
Ksin koczownik
W stepie szerokim...
- recenzja
Różanooka
W zastępstwie Ksina
- recenzja

Komentarze


senmara
   
Ocena:
0
Swego czasu czytałam Ksina, wydanie z rysunkami, które bardzo mi się podobały (ten rysownik robił chyba też ilustracje do MiMa).

W tym wydaniu są też ilustracje?
15-01-2009 12:24
M.S.
    @senmara
Ocena:
0
Niestety nie.
15-01-2009 14:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.