» Blog » Księgozbiór Iselora cz.2: Kanon fantasy wg mnie
24-05-2020 14:56

Księgozbiór Iselora cz.2: Kanon fantasy wg mnie

Odsłony: 372

Od razu zaznaczam że na liście brak Tolkiena i Sapkowskiego bo oba nazwiska to "oczywista oczywistość". Nie ma też Martina ani Eriksona. Stoją na półce i wezmę się za nich w tym roku, ale po prostu nie miałem kiedy ich przeczytać.

1.Ursula K. Le Guin

Cykl Ziemiomorze -  absolutny majstersztyk, najwybitniejszy cykl fantasy i mój numer jeden na liście najlepszego fantasy ever. Dla mnie pierwsze trzy tomy są wspaniałymi opowieściami o odpowiedzialności za własne czyny, o dojrzewaniu, ale też o miłości. I chociaż to Czarnoksiężnik z Archipelagu jest pierwszym i najważniejszym tomem cyklu, osobiście najbardziej lubię, drugi, choć najkrótszy z serii, tom pt. Grobowce Atuanu ze względu na niesamowity klimat. Ów "klimat" jest czymś charakterystycznym dla całego cyklu, narracja przypomina trochę bajanie indiańskiego szamana:) Szkoda tylko, że ostatnie trzy tomy za bardzo idą w stronę lewicującego, feministycznego fantasy (całe zło to faceci, a kobiety są ratunkiem dla świata), ale nie na tyle by nie dało się ich z przyjemnością czytać. Są "tylko" dobre, ale u Le Guin "tylko dobre" i tak oznacza lepszy poziom niż większość tego co teraz wychodzi.

Kolejność tomów: Czarnoksiężnik z Archipelagu---> Grobowce Atuanu---> Najdalszy Brzeg---> Tehanu---> Opowieści z Ziemiomorza---> Inny Wiatr.

To absolutny kanon i podstawa. Choć pani Le Guin jest też znana z książek science - fiction: rewelacyjnej powieści Lewa Ręka Ciemności (koniecznie!), Wydziedziczeni (nagrody Hugo i Nebula) czy bardzo dobrych, choć może nie kanonicznych powieści takich jak np. Świat Rocannona, Miasto złudzeń czy Planeta wygnania.

2. Jack Vance

Mityczne wyspy Elder, pomiędzy Wielką Brytanią a Hiszpanią są miejscem życia nie tylko ludzi, ale elfów i innych mitycznych stworzeń, które muszą przy okazji opierać się walczącemu z pogaństwem i magią chrześcijaństwem. Jednak trylogia Lyonesse (Lyonesse--> Zielona Perła---> Madouc)nie jest to w żaden sposób książka antychrześcijańska. Seria jest niesamowicie wielowątkowa, ale tak sprawnie napisana że Czytelnik się nie gubi:) To najlepszy przykład baśniowego, okraszonego humorem baśniowego fantasy. Mój numer dwa na liście najlepszego fantasy ever!

Vance jest także autorem powieści science - fantasy. Warto zapoznać się z jego powieściami Władcy Smoków (nagroda HUGO) i Ostatni zamek (HUGO i Nebula). Niestety, nie czytałem jeszcze jego science-fantasy znanego jako Umierająca Ziemia (wciąż czeka na półce).

3. Glen Cook

Autor rewelacyjnego (najlepszego?) militarystycznego dark fantasy jakie powstało do tej pory. Kroniki Czarnej Kompanii to majstersztyk, sprowadza wojnę, w której biorą udział świetnie wyszkoleni najemnicy do punktu widzenia zwykłego żołnierza. Absolutny klasyk i tytuł obowiązkowy (Kroniki Czarnej Kompanii---> Księgi Południa---> Powrót Czarnej Kompanii---> Zagłada Czarnej Kompanii). U mnie numer trzy na liście najlepszego fantasy ever.

Cook jest także autorem innego podobnego cyklu Imperium grozy, w Polsce niedawno wznowionego w trzech tomach: Okrutny Wiatr, Forteca w cieniu i Imperium nieznające porażki.

4. Gene Wolfe

Lubię Wolfe'a. Za to, że każda z jego książek to coś wyjątkowego, oryginalnego. Najbardziej lubię jego cykl Księga Nowego Słońca (Cień Kata--->Pazur łagodziciela--->Miecz liktora--->Cytadela autarchy---.Urth Nowego Słońca). Ta klimatyczna seria przenosi nas do dziwnego świata, który jest prawdopodobnie zdegenerowaną Ziemią przyszłości. To tu poznajemy Severiana, kata, który łamiąc zasady zakonu zostaje za karę zesłany do odbywania służby na prowincję. Jednak, droga jaką przyjdzie mu przemierzyć zaprowadzi go znacznie dalej niż się spodziewa...

To absolutny klasyk i pozycja obowiązkowa dla każdego fana fantastyki. Najlepszy przedstawiciel nurtu science-fantasy.

Wole jest także znany jako autor genialnego zbioru opowiadań Śmierć Doktora Wyspy (zawierającego m.in. arcydzieło krótkiej formy - wg mnie - czyli Pieśń łowców czy nagrodzone Nebulą tytułowe opowiadanie Śmierć Doktora Wyspy) oraz osadzonego w starożytności cyklu o żołnierzu Latro (Żołnierz z Mgły--->Żołnierz Arete), który w wyniku klątwy nie pamięta niczego z poprzedniego dnia i musi prowadzić dziennik.

Wolfe'a radzę kupować w ciemno cokolwiek natraficie.

5. Guy Gavriel Kay

Chociaż posiadam w domu wszystkie książki Kaya, zdążyłem przez te lata przeczytać dwie jego rzeczy. Po pierwsze Tiganę, opowieść o narodzie, którego kraj został zagarnięty przez armie dwóch czarnoksiężników, a rzucona przez nich klątwa ma wymazać z pamięci ludzi informację o tym, że takie państwo w ogóle istniało. Zdesperowani mieszkańcy stawiają opór dwóm magom, choć ich walka wydaje się być skazana na porażkę...

To wspaniała powieść i chociaż osadzona w świecie fantasy, Polacy mają do niej sentyment i wspierają bohaterów, gdyż wiedzą czym jest kraj pod zaborami. Przeczytajcie koniecznie!

Jednak bardziej od Tigany lubię Sarantyńską Mozaikę (Pożeglować do Sarancjum---> Władca cesarzy), która przenosi nas do Bizancjum za czasów Justyniana. Nie będę wam tu streszczał fabuły bo to nie ma sensu. Macie jednak moje całkowite zapewnienie że to jedna z najlepszych rzeczy jakie fantasy wydała.

6. Peter S. Beagle

"Dwie powieści przyniosły mu duży sukces u krytyki i czytelników: neogotycka fantazja o duchach, której akcja osadzona jest na nowojorskim cmentarzu - "A Fine and Private Place" i zaliczany do klasyki fantasy, przygodowy i metaforyczny "Ostatni Jednorożec". "Śmierć na balu" i "Lila the Werewolf" to opowiadania. W ostatnich latach ukazały się dwie kolejne powieści fantasy:"Thy Folk of the Air" oraz "Pieśń Karczmarza".

To fragment z informacji w "Ostatnim Jednorożcu". Książkę czytałem i jeśli mnie pamięć nie myli jest też film ale nie pamiętam dokładnie. Co do książki:

Opowiada historię jednorożca - kobiety, która wyrusza na poszukiwania swoich pobratymców. Klimatem przypomina nieco opowieści osadzone w średniowiecznej Anglii. Jest tu mnóstwo humoru i ciekawi bohaterowie,ale że jako że książkę czytałem dawno temu dosyć dużo nie pamiętam, ale to może i lepiej:D Nie zdradzę za wiele:) Dodam tylko że to lekka, przyjemna, przygodowa fantasy, skierowana co prawda bardziej do młodszego czytelnika, ale myślę że starzy wyjadacze nie będą narzekać. Ręczę...ręką, lewą, bo głowa za cenna:P

"Pieśń karczmarza" (albo. w innym wydaniu: "Pieśń oberżysty") przeczytałem jednak dzisiaj więc mogę zdać relację od ręki. Książka mnie cholernie wciągnęła! Najpierw fabuła (przepisuje z tylnej strony okładki):

"Młody Tikat wyrusza na wędrówkę śladami zmarłej, a następnie zmartwychwstałej ukochanej. Los wiedzie go do tajemniczej karczmy na pustkowiu, gdzie spotyka przedziwnych ludzi. Dopiero tam poszukiwania rozpoczną się na dobre i zaprowadzą dzielnego młodzieńca daleko poza granice rzeczywistego świata".

To jedna z najoryginalniejszych powieści jakie czytałem. Po pierwsze dlatego że jest opowiadana przez wszystkich (!!!) głównych bohaterów, na przemian:) Tylko Prolog jest pisany w trzeciej osobie.

Po drugie dlatego że przez całą książkę (no, prawie) większość bohaterów przebywa w karczmie lub ew. jej okolicach, a nawet jeśli część bohaterów jest daleko poza nią to część i tak tam siedzi:)

Po trzecie: takiej plejady bohaterów dawno nie widziałem: trzy tajemnicze kobiety; zabójcy; Lis (on też opowiada historię!); szalony mag; nawet takie postacie jak karczmarz, stajenny czy ów Tikat to naprawdę bardzo oryginalne postacii, z niesamowitymi osobowościami. A fabuła daleko wykracza poza to co tam u góry w opisie:)

Książki Petera Beagle'a muszą się znaleźć w biblioteczce każdego szanującego się fana fantasy:) A zwłaszcza te dwie wyżej opisane:)

7. Roger Zelazny

Mój uluieniec. Zelazny, autor o polskich korzeniach, stworzył kanoniczny i klasyczny cykl Kroniki Amberu. Równoległy świat zwany Amberem, jest pozbawiony króla. Nie wiadomo czy zginął czy zaginął. Jego dziewięciu synów rozpoczyna więc walkę o tron. I wciagają w ów konflikt swoje siostrzyczki, mieszkańców Ziemi i i innych światów, a intrygi, zdrady, sojusze i zabójstwa stają się wręcz codziennością i nie wiadomo komu ufać.

Lubię Zelaznego. Jego powieści czyta się niczym powieści sensacyjne osadzone po prostu w fantastycznym świecie. A Amber to absolutny must have dla każdego kto mieni się fanem fantastyki.

Zelaznego radzę jednak oprócz Amberu brać wszystko na co natraficie. Zwłaszcza rewelacyjną powieść Pan Światła, będącą teoretycznie science-fiction, ale czyta się jak fantasy, zaś całość zanurzona jest w orientalnym sosie, gdyż dotyczy konfliktu Buddy z bóstwami z panteonu hinduizmu. Wg mnie - najwybitniejsza rzecz jaką dał nam Zelazny. Tylko mała, acz istotna uwaga. Pana Światła kupujcie TYLKO i wyłącznie w wydaniu ISY. Jest rzetelnie wydane i przetłumaczone. Nie tykajcie wydawnictwa Atlantis, którego tłumacz nie za bardzo wiedział co tłumaczy i kompletnie nie orientował się w temacie.

8. Patricia A. McKillip

McKillip jest autorką bardzo kobiecego, baśniowego fantasy, jednak i ja i Sapkowski polecamy twórczość tej Pani:) Tu nie będę się zbyt rozpisywał. W Polsce zostały wydane powieści autorki: Wieża w Kamiennym Lesie oraz Zapomniane Bestie z Eldu oraz trylogię Mistrz Zagadek z Hed (Mistrz Zagadek--->Dziedziczka morza i ognia--->Harfista na wietrze). Powiem tylko tyle: czytać, czytać, czytać. Bo lepszego baśniowego fantasy po prostu nie ma, z wyjątkiem Lyonesse Vance'a

9. Andre Norton

Chociaż Andre Norton jest autorką wielu przeciętnych powieści science-fiction, to jednak w świecie fantastyki zasłynęła cyklem Świat Czarownic, który opowiada (na początku serii) o człowieku, który uciekając przed wrogami, niedługo po zakończeniu II Wojny Światowej ucieka (bez możliwości powrotu) do innego świata, świata w którym magią posługują się tylko kobiety. I przyjdzie mu odegrać w tym świecie naprawdę ważną rolę.

Lubie ten cykl, ze względu na niesamowity klimat pierwszych tomów (tak z pierwszych pięciu, później jest już gorzej i gorzej ale można poczytać). Osobiście polecam, bo ksiażki walają się po antykwariatach i na aukcjach za psie pieniądze, ale naprawdę warto się z tym zapoznać.

10. C.J. Cherryh

Chociaż autorka zdobyła Hugo za powieść sf Ludzie z gwiazdy Pella, ceni się ją głównie za rewelacyjny, dosyć ciężki, ale niesamowcie klimatyczny cykl Morgaine (Brama Ivrel-->Studnia Shiuanu--->Ognie Azeroth--->Brama wygnania), który opowiada o tajemniczej wojowniczce Morgaine, która chce zamknąć międzyplanetarne bramy, umożliwiające podróże po całej galaktyce. Jeśli tego nie zrobi zło rozleje się po wszystkich światach...Książki już niedostępne w sprzedaży, ale antykwariaty i internet was poratują Radzę kupować gdy tylko natraficie na cokowliek tej pani:)

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0
Dzięki za fajne podsumowanie!

Mi akurat Czarna Kompania nie podeszła, choć wielu zachwala.
24-05-2020 16:06
Kaworu92
   
Ocena:
0

Hm, a Pratchett? ;-)

24-05-2020 21:04
Iselor
   
Ocena:
0

Hm, a Pratchett? ;-)

Nie ma. Po prostu: niecierpię humorystycznego fantasy. Czy po prostu humorystycznej literatury w ogóle. Fantasy zwłaszcza.

24-05-2020 23:14
Łodzianin
   
Ocena:
0

Część książek z listy czytałem, częścią się interesowałem, ale nie udało mi się ich zdobyć. Dziwne, że upchnąłeś "Umierającą Ziemię" gdzieś na końcu części o Jacku Vance, bo jest to tytuł, który najczęściej z jego książek migał mi w internecie, ale to może kwestia pewnej bańki, w której się obracam. Zastanawia mnie jeszcze twój wtręt o braku antychrześcijańskiego przekazu w "Lyonesse", bo z innych miejsc w internecie kojarzę cię właśnie z antychrześcijańskiego (może bardziej antymonoteistycznego) zacięcia.

Czarna Kompania, jako całość była serią naprawdę dobrą, ale z kolejnymi tomami coraz bardziej oddalała się od punktu widzenia zwykłego żołnierza. Czytałeś może "Port Cieni", bo nie znalazł się na liście?

24-05-2020 23:23
Iselor
   
Ocena:
0

Łodzianin----> bo "Umierająca Ziemia" wciąż czeka u mnie w kolejce :) Swoją drogą, wpis ma już nieco....czasu i zaliczyłem Martina z jego "Pieśnią Lodu i Ognia". Szkoda że z każdym tomem było gorzej i gorzej, a moje dwie ulubione postacie (Arya i Tyrion) są już traktowane po macoszemu w ostatnich tomach....Lyonesse czytałem lata temu i  w sumie zapomniałem że była to książka de facto antychrześcijańska; w sumie antychrześcijańskie bardziej było dla mnie dzieło Kaya czyli dylogia "Sarantyńska mozaika".

Swoją drogą: wśród pogan wzięcie mają "Mgły Avalonu" Marion Zimmer Bradley. Cholera wie co w tym ludzie widzą, usnąłem po około 40 stronach i sprzedałem.

25-05-2020 15:03
Kaworu92
   
Ocena:
0

Mgły Avalonu nie są złe, właśnie to czytam ;-) Fakt, nieco anty-chrześcijańskie i pro-pogańskie, ale Boże, ten feminizm :D I w sumie jeszcze nie usnąłem, raczej nie usnę, ale nie wiem kiedy skończę to czytać, stron jest ponad 1000 i to A4 xD

25-05-2020 15:45
Adeptus
   
Ocena:
0

"Mgły Avalonu" są chyba głównie dla znawców legend arturiańskich, którzy wyłapią wszystkie nawiązania. I owszem, są zdecydowanie antychrześcijańskie... no dobra, pod koniec pojawia się stwierdzenie w stylu, że chrześcijaństwo może w najlepszym wypadku stać się substytutem misteriów pogańskich i lepsze to, niż nic.

niesamowcie klimatyczny cykl Morgaine (Brama Ivrel-->Studnia Shiuanu--->Ognie Azeroth--->Brama wygnania), który opowiada o tajemniczej wojowniczce Morgaine, która chce zamknąć międzyplanetarne bramy, umożliwiające podróże po całej galaktyce

W pierwszej chwili mnie zaskoczyło, że do kanonu trafiły jakieś warcraftowskie produkcyjniaki, ale rozumiem, że to jest inne Azeroth (ale bramy między światami odgrywają dużą rolę i tu, i tu).

Zwłaszcza rewelacyjną powieść Pan Światła, będącą teoretycznie science-fiction, ale czyta się jak fantasy, zaś całość zanurzona jest w orientalnym sosie, gdyż dotyczy konfliktu Buddy z bóstwami z panteonu hinduizmu. Wg mnie - najwybitniejsza rzecz jaką dał nam Zelazny. Tylko mała, acz istotna uwaga.

Popieram, bardzo dobra rzecz, zwłaszcza jak ktoś się trochę interesuje religiami Wschodu (ale nawet bez tego warto).

Hm, a Pratchett? ;-)

Nie ma. Po prostu: niecierpię humorystycznego fantasy. Czy po prostu humorystycznej literatury w ogóle. Fantasy zwłaszcza.

Pierwsze dwie książki Pratchetta dla mnie też są przefajnowane. Ale późniejsze, które już są nie tyle parodią fantasy ile fantasy z elementami humoru (często dość gorzkiego) są świetne.

Cook jest także autorem innego podobnego cyklu Imperium grozy, w Polsce niedawno wznowionego w trzech tomach: Okrutny Wiatr, Forteca w cieniu i Imperium nieznające porażki.

"Czarnej Kompanii" nie czytałem, zaliczyłem właśnie jeden tom "Imperium Grozy" - w porządku, ale szału nie było.

25-05-2020 16:23
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

A Howard? A Dunsany?

25-05-2020 17:12
Iselor
   
Ocena:
0

Dunsany stoi na półce i czeka....A Howard....Po prostu zapomniałem, choć mam wielkie śliczne wydanie w twardej oprawie - ale czy wszystko z Conanem Howarda warte uwagi ? No i o ile jest to jakiś kanon faktycznie, to arcydzieła to to nie są ;)

25-05-2020 17:16
Adeptus
   
Ocena:
0

Z naszej perspektywy "Conan" może być sztampowym sword and sorcery, ale obiektywnie patrząc, to podwaliny gatunku.

25-05-2020 17:20
Iselor
   
Ocena:
0

Ależ ja lubię Conana i wiem że to podwaliny! Ot, sam nie wiem czemu tego nie umieściłem na liście.

25-05-2020 17:22
Kaworu92
   
Ocena:
0

Heh Iselor, coś mi się widzi, że mamy odmienne gusta literackie xD Strasznie mnie to śmieszy, LOL :D

25-05-2020 18:13
Iselor
   
Ocena:
0

Nie sprecyzowałeś czemu mamy odmienne.....W sumie każdy ma inne ;)

25-05-2020 18:29
Kaworu92
   
Ocena:
0

No np: nawet lubię Mgły Avalonu, a Pana Światła z kolei uznaję za dosyć przeciętną książkę? :-P

25-05-2020 20:35
trenth
   
Ocena:
0

Fajny wpis, czekam na wiecej :) btw. byles na gram.pl?

26-05-2020 09:16
Iselor
   
Ocena:
0

Na gram.pl ? Kiedyś, dawno temu, ale niewiele tam sie udzielałem.

26-05-2020 11:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.