» Recenzje » Księgi Magii

Księgi Magii


wersja do druku
Księgi Magii
Żyjemy w czasach, gdy te same historie opowiadane są po wielokroć przez rozmaitych twórców. Franczyzy, rebooty i spin-offy to znak dzisiejszych czasów. Ostatnio na półki księgarskie trafiła nowa wersja Ksiąg magii Neila Gaimana, teraz zaś czytelnicy mają okazję, by poznać pierwowzór opowieści.

Niedawno wydany w Polsce reboot Ksiąg magii nie wzbudził entuzjazmu: dziecięca kreska oraz chwilami wręcz infantylne dialogi uczyniły zeń pozycję zupełnie nieobowiązkową, co kłóciło się z bardzo pozytywnymi opiniami, jakie bez trudu można znaleźć na temat oryginalnej serii. Ta po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w roku 1990, niewątpliwie przyczyniając się do ugruntowania pozycji Gaimana jako niebywale kreatywnego pisarza oraz scenarzysty. Obecnie zaś polscy czytelnicy ponownie mogą zapoznać się z tą interesującą historią.

Tim Hunter z pozoru jest nastolatkiem jakich wielu na tym świecie: nosi okulary, jeździ na deskorolce i generalnie stroni od szkoły tak bardzo, jak to możliwe. Jednak pewnego dnia ten jakże przeciętny żywot dobiega końca: chlopak spotyka czterech tajemniczych, a zarazem natrętnych jegomościów, bredzących coś o magii i naukach tajemnych. Mimo sceptycznego stosunku do sił nadprzyrodzonych, Tim – głównie za sprawą nieustępliwości rozmówców – decyduje się przekroczyć wrota wiodące do innych światów i czasu.

Księgi magii dosłownie są księgami: historia została podzielona na cztery opowieści, w trakcie których Tim przemierza fantastyczne światy z jednym ze swoich opiekunów, odkrywając przy tym nie tylko arkana magii, ale i poznając znaną tylko nielicznym wybrańcom historię ludzkości. W ostatniej księdze chłopak poznaje również jedną z możliwych wersji przyszłości, średnio optymistyczną zresztą. A w międzyczasie musi wykazać się siłą charakteru i – co zapewne nie będzie niespodzianką – wykaraskać z tarapatów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Podróż Tima stała się dla Neila Gaimana polem do popisu nie tylko niesamowitą wyobraźnią, ale i umiejętnością żonglerki historią i mitami. Scenarzysta bez żadnych skrupułów wplata w wędrówkę głównego bohatera antyczne opowieści, legendę o królu Arturze czy wyobrażenia o religijności ludów pierwotnych. A kiedy czytelnik dochodzi do wniosku, że autor chyba się wystrzelał z pomysłów, ten sięga po znane baśnie, przerabiając je tak, by służyły opowieści. Ostatnią warstwą, swoistym lukrem, jest senna narracja, elegancko spajająca wszystkie elementy.

Ma to jednak swoje skutki uboczne: w trakcie lektury cel wędrówki Tima przestaje być czymś istotnym, zresztą w tym aspekcie historia jest dziurawa i niedopowiedziana. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest to cecha wielu komiksowych scenariuszy autorstwa Brytyjczyka, zabierającego bohaterów, a przede wszystkim czytelników w wędrówkę: inicjuje grę skojarzeń, sygnalizuje wątki poboczne, wiele z nich pozostawia jednak otwartych i podatnych na interpretację. Zjawisko jest szczególnie zauważalne w trakcie lektury omawianego komiksu. Mimo że zarówno powód, jak i cel podróży Tima są zrozumiałe, o tyle oba zbyt często znikają z pola widzenia, zaś historia rozpatrywana jest jako zlepek pomniejszych epizodów, tylko z obowiązku sklejonych w jedną całość. W tej sytuacji źródłem przyjemności staje się przeżywanie kolejnych stron, wyszukiwanie smaczków i podziwianie kreatywności Gaimana. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Księgi magii, mimo iż w teorii stanowią samodzielną historię, fantastycznie komponują się z Sadmanem i, spoglądając z szerszej perspektywy, uniwersum DC. Władca snów co prawda nie pojawia się w żadnej formie, jednak sposób przedstawiania świata oraz narracja bezustannie przywodzą na myśl tę właśnie serię. Zresztą fani uniwersum DC również będą zadowoleni, bo przewodnikami Tima są postacie znane z tegoż świata: Phantom Stranger oraz John Constantine.

Kwestia oprawy graficznej to materiał na osobny tekst. Cztery historie wchodzące w skład Ksiąg magii zostały zilustrowane przez czterech artystów operujących odmiennymi stylami. I, po prawdzie, trzech z nich popełniło kapitalne grafiki, a i po prawdzie najsłabsza z prac też nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Księga I: Niewidzialny labirynt została zilustrowana przez Johna Boltona. Artysta poszedł w kierunku niemalże fotorealistycznych grafik, na które następnie nałożony został gruboziarnisty filtr. A że mowa cały czas o tematyce fantasy, toteż końcowy efekt przypomina senne mary, sugestywne, bliskie, a jednak dziwnie nierealistyczne. Miejscami Bolton odchodzi od tego stylu, co wynika z potrzeby nawiązania do antycznych wierzeń, przełamując stylistyczną konwencję oraz nie zaburzając zwyczajowych wyobrażeń odnośnie – dla przykładu – antycznej Grecji. Można odnieść wrażenie, że tom ma oddać stan psychiczny Tima: wyraźnie zagubionego i jeszcze nieradzącego sobie z sytuacją, w jakie został postawiony.

Akwarelowy styl Scotta Hamptona oznacza wejście w Świat Cieni, czyli drugą opowieść. Choćby z racji techniki malarskiej kontury przestają być ostre oraz drapieżne. Zamiast tego otoczenie staje się bardziej rozmyte, oddając atmosferę magii i tajemniczości, jaka spowiła Tima. Po ilustracjach Boltona, styl Hamptona może nie robi tak piorunującego wrażenia, tym niemniej jest po prostu ładny oraz świetnie pasuje do części drugiej.

Kraina letniego zmierzchu to najbardziej bajkowy fragment Ksiąg magii. Charles Vess to właśnie najsłabszy z kwartetu ilustratorów, chociaż, widać w tym pewien plan. Ilustracje co prawda są zdecydowanie prostsze – czytelniejsze oraz bez głębi kadrów – jednak zdecydowanie pasują do fantazyjnej krainy, o wizycie w której opowiadają.

Ostatni artysta, Paul Johnson, autor ilustracji Drogi donikąd, po pozornie idyllicznej – choć w rzeczywistości niebezpiecznej jak każdy świat – wizycie w bajkowej krainie zabiera nas w przyszłość. Zwieńczenie opowieści jest przepełnione niepokojem, żadna z wersji nadchodzących czasów nie jest optymistyczna, co znalazło odzwierciedlenie w ilustracjach. Te są w sposób zaplanowany powykrzywiane, chaotyczne, wymagające skupienia, by dostrzec detale.

Chyba nie muszę zachęcać do lektury Ksiąg magii, to absolutnie genialne dzieło, wzorzec dla przyszłych autorów pokazujący jak zręcznie można łączyć mity z własnymi pomysłami i zaserwować to w interesującej formie, ozdobionej równie bogatą szatą artystyczną. To również świadectwo o najwyższej formie Neila Gaimana, twórcy ekstremalnie kreatywnego, sprzed czasów, zanim zaczął odcinać kupony i firmować swoim nazwiskiem rzeczy co najwyżej przeciętne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Scott Hampton, Charles Vess, John Bolton, Paul Johnson
Seria: Sandman, Księgi magii
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 11 sierpnia 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Nakład: 170x260 mm
ISBN: 9788328160729
Cena: 79,99 zł



Czytaj również

Księgi magii
Opowieść Wigilijna z piaskiem w oczach
- recenzja
Stwory nocy i inne historie
Komiks dla tych co Gaimana dopiero poznają
- recenzja
Śmierć
Młodsza, fajna siostra
- recenzja
Sandman #8: Koniec światów
Gaiman jakiego lubimy
- recenzja
Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie
Gaiman w formie
- recenzja
Sandman #2: Dom lalki (Wyd. III)
Wizyty w karczmie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.