» Recenzje » Księga cmentarna - Neil Gaiman

Księga cmentarna - Neil Gaiman


wersja do druku

Gaimana powrót do formy

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Księga cmentarna - Neil Gaiman
Ostatnimi czasy Gaimana czytam bardziej z sympatii niż w związku z oczekiwaniem godziwej lektury. Ostatnią książką autora Nigdziebądź, którą pożarłem z prawdziwym entuzjazmem, byli wydani kawał czasu temu Chłopaki Anansiego i jak do tej pory nic napisanego przez Neila Gaimana nie zachwyciło mnie równie mocno, a wręcz przeciwnie, jeśli wspomnę choćby InterŚwiat. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że Księga cmentarna, ogłaszana szumnie wielkim powrotem autora do powieści młodzieżowych, okazała się jednak książką znacznie lepszą od przygód Joego Harkera czy Koraliny.

Na początku warto poruszyć wątek targetu. Być może jestem już starym grzybem, ale niech mnie piorun strzeli, jeśli potrafię dziś zdefiniować "powieść młodzieżową". "Za moich czasów" te dwa słowa określały książkę, w której na podłogę nie spadała ani kropla krwi, a główny bohater radził sobie z antagonistami wyłącznie za pomocą wrodzonego sprytu i inteligencji. Nie mówiąc już o tym, że w finale ci ostatni zwykle lądowali związani i zakneblowani, a nie uciszeni na zawsze w ten lub inny sposób. Ostatnio jednak zauważam, że chyba czas zredefiniować pewne terminy i przyswoić sobie nowoczesne trendy. No, choćby dlatego, że...

... Nowa książka Gaimana zaczyna się od morderstwa. I to morderstwa nie byle jakiego, bo krwawego jak sto pięćdziesiąt i dokonanego na bezbronnej rodzinie. Z jatki cało uchodzi wyłącznie mały, niespełna dwuletni szkrab, który – nieświadomy tragedii – wymyka się z domu i trafia na pobliski cmentarz. Jak się okaże, owego cmentarza nie będzie mu dane opuścić przez najbliższe kilkanaście lat, podczas których rolę rodziców chłopaka – nazwanego oryginalnie "Nikt" – będzie spełniać dawno zmarłe małżeństwo, obarczone tą rolą ostatnią wolą zamordowanej matki berbecia. Dorastając, Nikt (zwany Nikiem) pozna wszystkich "mieszkańców" cmentarza, włączając w to tajemniczego Silasa, a także kilku mieszkańców świata na zewnątrz. Okaże się przy tym, że życie w zamkniętej społeczności nie będzie dla chłopaka aż tak wielką przeszkodą, kiedy przyjdzie do stawiania czoła cieniom przeszłości.

Księga cmentarna to, pomimo dość mrocznej otoczki, bardzo sympatyczna książka. Główna oś fabuły jest w niej niejako tylko tłem, na którym autor odmalowuje różne epizody z życia Nika, podczas których chłopiec uczy się koegzystencji ze światem – zarówno duchowym, jak i stricte fizycznym. Opowieściom poskąpiono na szczęście tonu moralizatorstwa; Nik raczej uczy się na własnych błędach i sam wyciąga wnioski, a rolą jego opiekunów jest wyłącznie lekkie popychanie go we właściwym kierunku. Wszystkie historie (z których jedną – Nagrobek dla czarownicy – wierni czytelnicy Gaimana poznali już przy okazji lektury zbiorku M jak Magia) czyta się bardzo szybko i miło. Byłem niezwykle (i pozytywnie) zaskoczony, kiedy okazało się, że skończyłem Księgę cmentarną w ciągu zaledwie połowy dnia.

Jeśli coś w Księdze cmentarnej razi, to fakt wystąpienia zjawiska, które nazywam überbohaterstwem. Nik to niemal nieskazitelny, młody heros, który – pomimo oczywistych luk w wiedzy i braku doświadczenia – zawsze wychodzi cało ze wszystkich tarapatów, ucząc się przy tym nowej lekcji i rosnąc w MOC. Na szczęście ten zabieg został nieco "osłodzony" pewną dość ważną porażką, nadającą końcówce powieści bardziej dorosłego wymiaru, który to powinien zostać doceniony przez starszych fanów autora.

Księga cmentarna może nie zbiła mnie z nóg, ale dała zastrzyk nowej wiary w jednego z moich najdłużej lubianych i czytanych pisarzy. Historia opowiedziana przez Gaimana lśni jego charakterystycznym stylem i odpowiednią dawką surrealizmu, którą jego czytelnicy tak kochają. Do tego dochodzi oryginalne obsadzenie fabuły (bo sama jej oś do zbyt nowatorskich nie należy), co składa się na książkę godną polecenia, także młodszemu rodzeństwu. Bo – pomimo tego, że sam wychowałem się na nieco innej estetyce – myślę, że będąc nieco młodszym odbiorcą, czerpałbym z Księgi cmentarnej jeszcze więcej przyjemności niż teraz.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.99
Ocena użytkowników
Średnia z 52 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Księga cmentarna (The Graveyard Book)
Autor: Neil Gaiman
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Autor okładki: Irek Konior
Autor ilustracji: Irek Konior
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 3 października 2008
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-7480-109-6
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Księga cmentarna
Cmentarz to nie miejsce dla żywych
- recenzja
Księga cmentarna - Neil Gaiman
Dorastanie na cmentarzu
- recenzja
Księga Cmentarna: Rozdział pierwszy
Jak Nikt nie odszedł z cmentarza
 Sandman. Senni Łowcy
Sandman dla każdego
- recenzja
Śmierć
Młodsza, fajna siostra
- recenzja
Sandman #8: Koniec światów
Gaiman jakiego lubimy
- recenzja

Komentarze


triki
   
Ocena:
0
Może się czepiam, ale:
Na początku warto poruszyć wątek targetu. - po polsku grupa docelowa.

I to morderstwa nie byle jakiego, bo krwawego jak sto pięćdziesiąt w mojej skali to było z dwieście, a tak poważniej to dla mnie zdanie do wymiany.

Recenzja krótka i treściwa. W dużej części się z nią zgadzam. Mi też umknął przeskok literatury młodzieżowej, ze Złota Gór Czarnych i Tomka w Gran Chaco na literaturę pokroju Księgi cmentarnej.
03-11-2008 09:08
senmara
   
Ocena:
0
Jak dla mnie, ksiażka ta, obok Koraliny to odpowiednia lektura dla gimnazjalno-licealnych gotów. Fajnie sie czyta, ale najciekawsze momenty czyli miasto ghuli, tylko zarysowane.
Miła i sympatyczna. jak na literaturę młodzieżową przystało.
03-11-2008 10:01
Mandos
   
Ocena:
0
Ja bym dodał jeszcze jedno zdanie do redakcji:
dała zastrzyk nowej wiary w jednego z moich najdłużej lubianych i czytanych pisarzy

Co do recenzji to przydatna. Gaimana odkryłem stosunkowo niedawno więc mam jeszcze trochę jego "dorosłych" książek do przeczytania. Jakoś nie spieszy mi się do tych przeznaczonych dla młodszego odbiorcy, ale kto wie.
03-11-2008 11:44
teaver
   
Ocena:
0
@triki - termin 'grupa docelowa' niestety nie jest używana. Pracuję z językiem biznesu i z ubolewaniem stwierdzam, że polskie terminy praktycznie nie są stosowane. Używa się tego nawet - o zgrozo - jako czasownika/ rzeczownika, np. targetować i targetowanie. Jest po prostu krótsze niż "określanie grupy docelowej". :P
03-11-2008 12:56
~Ina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja wiem, że to może niekonieczne i nieobowiązkowe, ale w kontekście tej książki warto wspomnieć o Kiplingu.
03-11-2008 15:09
Rebound
    :)
Ocena:
0
Jestem zwolennikiem podejścia inteligentnego przez czytelnika i staram się poruszać w swoich recenzjach aspekty najwanżniejsze, a nie tylko najbardziej oczywiste. Gaiman nieco wzorował się na Księdze Dżungli i tyle. Co z tego wynika? Właściwie nic, więc nie widzę sensu, by epatować czytelników tekstu tym tematem ;).
03-11-2008 16:06
~Ina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo to jest ważne. Tribute. Ukorzenienie w tych ważnych starych książkach przygodowych. Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie biała kobra była jednym z horrorów dzieciństwa.
03-11-2008 17:17
~Ina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Można nie "epatować", ale trzeba napomknąć.
03-11-2008 17:18
senmara
   
Ocena:
0
W zasadzie są tu też motywy typowo nekroskopowe :P
03-11-2008 17:22
MadMill
   
Ocena:
0
I pewnie zafascynowany był "Gnijącą panną młodą" Burtona...
03-11-2008 22:24
Maeghkelek
   
Ocena:
0
i jeszcze "Beetle Juice", na pewno "Beetle Juice" (reżyser ten sam :P)
03-11-2008 23:34
~Ina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie piszę przecież, że OMG FTW GAIMAN RPIS OFF KIPLING, tylko że cytuje całe akapity "KDż", jakby ktoś nie zauważył i robi to jak najzupełniej świadomie, jest to ładne i aż się prosi, żeby o tym napisać i trochę popiszczeć z zachwytu. Ale co ja tam w sumie wiem, jestem tylko prosty biolog, komórki, teges, panie, hodujem.
04-11-2008 11:06
senmara
   
Ocena:
0
No to stąd te ciągoty do gadów :P

Ja też jestem biolog, ale lubię stwory typu zombie i wampiry. Zatem - wszystko zależy od tego, czym kto się zachwyca.
04-11-2008 11:45
teaver
   
Ocena:
0
A tak w ogóle to czerpał pełnymi garściami z tradycji judeochrześcijańskiej, gdzie wierzy się w życie pozagrobowe... :D lol, widzę, że każdy widzi w tym co chce. Typowe dla książek Gaimana.
05-11-2008 12:37
~Wojtaz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Witam. Właśnie jestem po lekturze "Księgi...". Jak dla mnie bomba - fajnie się czytało, akcja wciągała, aż ciężko było się odrywać od niej choćby na chwilę. Szkoda, że taka krótka... może autor wróci jeszcze do tego wątku w innej książce?
29-11-2008 18:09
~schowek

Użytkownik niezarejestrowany
    księga cmentarna
Ocena:
0
Książka jest świetna, przedstawia pozytywne strony cmentarza zero strachu i lęku . Nik super łapie wiadomości, które dostaje od opiekuna . jest inteligentnym i śmiałym chłopcem . super poradził sobie z jackami . Książka bardzo mi się spodobała mam ochotę przeczytać ją ponownie.
14-08-2010 18:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.