Księga Nowego Słońca - Gene Wolfe

Tańcząc w ciemnościach

Autor: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Księga Nowego Słońca - Gene Wolfe
Zabieranie się za recenzję Księgi Nowego Słońca – klasycznej tetralogii (a w Polsce – pentalogii) autorstwa Gene'a Wolfa, jest trochę jak porywanie się z motyką na słońce. Saga jest tak pełna znaczeń, że zostały jej poświęcone osobne, bardzo obszerne opracowania. Mimo iż jest to jednak pozycja ściśle kanoniczna, to nie każdemu przypadnie ona do gustu. Ten tekst powstał właśnie po to, by osoby zastanawiające się, czy po cykl sięgnąć, mogły dowiedzieć się, czego mniej więcej oczekiwać. Księga Nowego Słońca, na którą – w polskich wydaniach – składają się: Cień kata, Pazur Łagodziciela, Miecz liktora, Cytadela Autarchy oraz Urth Nowego Słońca, to historia życia Severiana. Młodzieniec ów wiedzie swe życie w konfraterii katów, ale spotkanie z pewną parą sprawi, że opuści ukochane mury i podąży na spotkanie nowego przeznaczenia. Po drodze na sam szczyt władzy spotka go wiele przygód, w przeważającej mierze zastanawiających i dość dziwnych. Na tym jednak polega główna zaleta, ale także – przynajmniej dla niektórych – główna wada Księgi Nowego Słońca.
Świat opisany przez Wolfe'a to uniwersum, w którym kiedyś istniała nasza Ziemia. Ludzkość jednak rozprzestrzeniła się po innych planetach, a na jednej z nich, tytułowej Urth, zdążyła także zapomnieć o większości nowoczesnych technologii, które sprawiały kiedyś, że ludzie mogli żeglować między gwiazdami. Teraz powietrznymi ślizgaczami dysponują tylko przedstawiciele najwyższych warstw społecznych, oddzieleni od maluczkich nie tylko murami na pół mitycznego Domu Absolutu, ale także ścianą ignorancji. Na Urth istnieją jeszcze inne punkty, gdzie zwykły "śmiertelnik" może zetknąć się z chwałą dawnych czasów, jednak dla prostych ludzi technologia przypomina raczej magię niż naukę. Można powiedzieć, że czytelnik zaczynający swoją przygodą z Księgą Nowego Słońca jest właśnie takim prostym człowiekiem, który – wraz z Severianem – poznaje kolejne sekrety ciała niebieskiego, na którym przyszło mu się urodzić. Wiele rzeczy długo pozostanie dla niego niezrozumiałe, ale niemal wszystko będzie tak nowe, że nieodmiennie zaskakujące. Severian, obdarzony perfekcyjną pamięcią, sprawia jednak wrażenie człowieka nieco autystycznego, a przynajmniej egocentrycznego. Jako że historię poznajemy z jego perspektywy, może ona przez to jawić się jako cokolwiek zagmatwana i nie pozbawiona wydarzeń opisanych w zagadkowy sposób. Najprościej mówiąc, wędrówka po Urth śladami Severiana nie jest rzeczą prostą. Autor rzuca w czytelnika garściami analogii i przeróżnych metafor, bohater napotyka na swojej drodze postacie, które śmiało można by obsadzić w nowoczesnej wersji Nieboskiej Komedii, a do tego wszystkiego dochodzi nieprzewidywalność kolejnych zdarzeń, podniesiona do rozmiarów wręcz groteskowych. Nie pomaga również język książki – pełen nazw i słów nie występujących w narzeczu, jakie znamy.
Mniej cierpliwi czytelnicy mogą określić Księgę Nowego Słońca mianem "dziwna". Do tego prawdopodobnie będzie to eufemizm, bo nie godzi się wyrażać dosadniej o klasyce literatury SF. Dzieło Wolfe'a ma jednak specyficzny klimat "trudnej" książki, który wymaga dużego wczucia się w opisywane realia i myślenia o pochłanianej treści, a nie tylko szybkiego przerzucania stron w poszukiwaniu coraz to nowych zawirowań akcji. Osobiście uważam, że czytanie sagi z pominięciem Urth Nowego Słońca (które w oryginalnej wersji językowej nie jest zaliczone do cyklu) da niepełny obraz tego, co autor chciał przekazać... Mało tego! Uważam, że taki zabieg wręcz utrudni zrozumienie i przetworzenie całości. Nie mówiąc już o tym, że piąty tom jest – w mojej opinii – częścią zdecydowanie najciekawszą. Niemniej, warto uważnie czytać. Księga Nowego Słońca to nie literatura dla wszystkich i jeśli ktoś dopiero zaczyna swoją przygodę z fantastyką (i nie wie, czy będzie kontynuował ją przez dłuższy czas), to przez tę lekturę może zostać nieco zniechęcony do gatunku. Księga... to bowiem przedstawiciel starej, klasycznej szkoły, kiedy fabuła była tylko pewnego rodzaju przekaźnikiem, dzięki któremu autor mógł pełniej wyrazić swoje myśli. Nie każdemu przypadnie to do gustu. Jednakże dla kogoś, kto fantastyki czyta dużo, Wolfe to pozycja obowiązkowa. Nie tylko z racji swojej "kanoniczności", ale także jako przykład niesamowicie szczegółowej konstrukcji fabuły i świata przedstawionego, a zarazem kreowania klimatu językiem i niestandardowymi posunięciami stylistycznymi i merytorycznymi. Księga Nowego Słońca składa się na cykl jedyny w swoim rodzaju – trudno ją z czymś porównać, podobnie jak trudno przebić się przez nią tak, by zrozumieć wszystko, co autor chciał nam przekazać. Jednakże właśnie dlatego po podobne książki sięga się częściej niż raz w życiu. Oceń książki: