Autor:
Tomasz 'Asthariel' Lisek
W moim podsumowaniu najlepszych książek wydanych w tym roku nie mogło zabraknąć monumentalnego zakończenia
Malazańskiej Księgi Poległych, jednej z najpopularniejszych serii
fantasy. Ostatni tom nie wprowadza żadnej rewolucji do sprawdzonej formuły – ogrom wątków i bohaterów, skomplikowana fabuła, do której pełnego zrozumienia zalecana jest ponowna lektura ostatnich części cyklu, mnóstwo wzruszeń i pełne napięcia oraz emocji zakończenie, które z pewnością pozostanie na długo w pamięci każdego fana twórczości Kanadyjczyka. Oczywiście, typowe dla
Malazańskiej… wady (jak nadmiar filozoficznych rozważań) również odnotowują swój powrót, ale to tylko łyżka dziegciu w beczce pełnej miodu.
Po lekturze sześciu powieści Joego Abercrombiego jednego jestem pewien – mamy do czynienia z jednym z największych pisarskich talentów w fantastyce.
Bohaterowie to jak dotychczas najlepsza powieść Amerykanina, i choć można ją czytać bez znajomości pozostałych książek, to w takim wypadku ominie nas cała masa smaczków i nawiązań do fabuł poprzednich części. Największym atutem powieści są,
nomen omen, jej bohaterowie – Abercrombie jak nikt inny (no, może Martin również) potrafi stworzyć realistyczne, pełne słabości, ale i fascynujące postacie, których nie da się łatwo zaszufladkować w kategorii "dobra/zła", a każda z nich postrzega świat w zupełnie odmienny sposób. Jeśli nie macie ochoty ponownie czekać pięć lat na kolejną część
Pieśni Lodu i Ognia, powinniście zapoznać się z twórczością Abercrombiego, bo obecnie niewielu autorów jest w stanie mu dorównać.
Fani
Akt Caine'a kilka lat musieli czekać na kontynuację przygód jednego z najlepszych antybohaterów, jakich zna fantastyka. Czy było warto? Opinie są podzielone z racji kontrowersyjnego sposobu budowy fabuły i jej głównych wątków, ale ja zakończyłem lekturę bardzo zadowolony. Nie jest to wprawdzie poziom genialnego
Ostrza Tyshalle'a, ale Stover i tak po raz kolejny napisał naprawdę dobrą powieść, opartą na sprawdzonych już składnikach: interesującej intrydze, niejednoznacznych postaciach, barwnych opisach i świetnych scenach akcji. Caine wciąż jest jednym z najciekawszych bohaterów, jakich znam, i nie utracił ani joty ze swego łobuzerskiego uroku, co jest chyba najważniejszą z informacji dotyczących książki. Dla fanów poważnego, brutalnego
fantasy jest to lektura obowiązkowa.
Adrian Tchaikovsky zasługuje na szacunek czytelników – w przeciwieństwie do autorów, którzy po napisaniu pierwszej świetnej powieści spoczywają na laurach, twórca
Cieni Pojętnych, zamiast tracić formę, z każdą kolejną książką staje się coraz lepszym pisarzem.
Spadkobiercy ostrza to taka fabularna cisza przed burzą – większy nacisk położono na rozwój charakterów postaci i opisy kolejnych krain, podczas gdy gdzieś na drugim planie rozpoczynają się przygotowania do
grand finale… i wciąż nie mogłem się oderwać od lektury. Jeśli powieść będąca fabularnym
fillerem okazała się tak dobra, wprost nie mogę się doczekać trzech ostatnich tomów serii.
Daniel Abraham kariery w Polsce nie zrobił – ukazał się tylko jeden tom czteroczęściowego cyklu, po czym MAG zrezygnował z
Lobg Price Quartet. Nową serię,
Sztylet i monetę, zdecydowała się wydać Ars Machina, za co jestem jej bardzo wdzięczny. W
Smoczej drodze nie znajdziemy wiele dramatyzmu, bitew lub przesadnie mrocznego świata przedstawionego. Autor skupił się na bohaterach, z których niemal nikt nie jest tym, kim wydaje się na pierwszy rzut oka; to wokół ich rozwoju oraz relacji z innymi postaciami została zbudowana fabuła. Bycie optymistą po zaledwie jednym tomie nowej serii często okazuje się błędem, ale w tym przypadku ufam Abrahamowi i wierzę, że stworzy jeden z najciekawszych cykli dekady.