Książę Persji: Piaski Czasu [DVD]

Niezapomniane piaski

Autor: Kamil 'New_One' Jędrasiak

Książę Persji: Piaski Czasu [DVD]
Banał goni banał... I dobrze!

Kiedy Książę Persji: Piaski Czasu wszedł na ekrany polskich kin, nie mogłem odmówić sobie wizyty w multipleksie. W towarzystwie dwójki znajomych udaliśmy się na seans w nadziei na lekką, przyjemną i nieabsorbującą rozrywkę. Nie dość, że chodziło o ekranizację platformowej, w gruncie rzeczy nieskomplikowanej gry komputerowej, to jeszcze za film odpowiada wytwórnia Disneya, która za target obrała sobie oczywiście nie tylko graczy, ale i dzieci z rodzicami.

Trudno rozpisywać się o fabule, gdyż ta jest bardzo klasyczna i prosta. Dastan – młody, odważny złodziejaszek, sierota o wielkim sercu – zaskarbia sobie łaskę perskiego króla. Władca postanawia włączyć biedaka do monarszej rodziny, czyniąc go swym synem. Szlachetne czyny zapewniają chłopakowi szacunek, zarówno ze strony króla, jak i ludności. W nagrodę za poprowadzenie sprawnej strategicznie akcji oblężniczej, ojciec pragnie zaślubić go z księżniczką podbitej miejscowości. Słowem – bajka. Niestety, król pada ofiarą zamachu, a głównym podejrzanym staje się właśnie Dastan. W efekcie, niewinny bohater musi uciekać i traci zaufanie braci i stryja. Chcąc odzyskać dobre imię, stara się rozwikłać tajemnicę śmierci ojca. Pomaga (choć w zasadzie może raczej przeszkadza) mu w tym wspomniana księżniczka, Tamina.

Jeśli ktoś zawsze oczekuje w kinie oryginalności, po przeczytaniu powyższego zarysu fabuły zapewne podejmie słuszną decyzję, by darować sobie oglądanie filmu. Również Ci, którzy liczyli na wierną adaptację historii przedstawionej w "piaskowej" serii gier mogą poczuć się rozczarowani (aczkolwiek docenić powinni pewne nawiązania, głównie wizualne, zarówno do Piasków Czasu, jak i Duszy Wojownika, Dwóch Tronów czy – zaskoczenie – Assassin’s Creed). Nie znaczy to jednak, że przekreślanie Piasków Czasu już na samym starcie jest słuszne. Jak to zwykle z tego typu produkcjami bywa, najważniejsze jest odpowiednie nastawienie. Dlatego też ani mnie, ani moich znajomych seans nie rozczarował. Od razu uznałem też, że kiedyś z chęcią wrócę do tego filmu. Nie spodziewałem się jednak, że stanie się to tak szybko.


Miłe milszego początki

Jakże miłą niespodzianką był mail od CD-Projektu, w którym dystrybutor zaproponował przysłanie DVD z Księciem Persji do recenzji. Jeszcze milsze było otwieranie przesyłki kilkanaście dni później. Uśmiech zadowolenia pojawił się na mojej twarzy już podczas pierwszego oglądu okładki, na której wdzięczy się zarośnięty Jake Gyllenhaal, złowieszczo mruży brwi Ben Kingsley i – co najważniejsze – uwodzi swoim zmysłowym spojrzeniem Gemma Arterton. Nieco mniej entuzjazmu wywołała lektura tylnej części, gdzie przeczytałem, że wydanie DVD zawiera tylko jeden materiał dodatkowy (Tajemniczy świat: tworzenie filmu "Książę Persji: Piaski czasu"). Trochę szkoda, że tak mało.

Niemniej, ochoczo umieściłem płytkę w odtwarzaczu DVD, wybrałem język, obejrzałem reklamy (można je przewinąć) i tu nastąpił pierwszy zgrzyt. Na ekranie telewizora pojawiły się mianowicie ogromne piksele, a z głośników wydobyły się przeraźliwe piski. Włączenie filmu było możliwe w zasadzie tylko techniką "na wyczucie", bo poruszanie się po menu nie wchodziło raczej w grę (trudno, kiedy nic się nie widzi). Na szczęście próba uruchomienia filmu na innym odtwarzaczu oraz na dwóch komputerach przebiegła już bez problemu, w związku z czym trudno uznać to za ewidentną wadę nośnika. Uznałem jednak, że warto uprzedzić, iż podobne problemy mogą się pojawić na części urządzeń.


Liczy się to, co jest w środku

Oglądanie Piasków Czasu na małym ekranie ponownie przysporzyło mi niemałej frajdy. Do tego stopnia, że z chęcią obejrzałem film dwukrotnie, dwa dni z rzędu, aby móc ocenić lektora. I trzeba przyznać – jest dobrze. Jeśli ktoś nie operuje biegle językiem angielskim, polecam właśnie wersję z lektorem (przy oglądaniu filmu z dziećmi to zresztą dość powszechny wybór), choćby dlatego, by móc docenić wizualną warstwę filmu, która prezentuje się całkiem nieźle.

Nietrudno docenić urok marokańskich plenerów, przemieszanych ze zdjęciami wykonanymi w studio i komputerowo generowanymi przestrzeniami, które razem tworzą konsekwentny wizerunek świata, wiernie odpowiadający rzeczywistości z growego pierwowzoru. Moją uwagę skupiła na sobie dodatkowo – a w zasadzie nawet w większym stopniu niż scenografia – olśniewająca uroda brytyjskiej aktorki, Gemmy Arterton.

Ładnym obrazkom towarzyszy równie atrakcyjna ścieżka dźwiękowa. Mam na myśli zarówno muzykę, sprawnie operującą orientalnymi instrumentami, jak i warstwę akustyczną związaną z wydarzeniami przedstawionymi na ekranie (tak zwane dźwięki diegetyczne). Odgłosy walki z użyciem broni białej, świst wystrzeliwanych bełtów i cała gama innych efektów przywołują na myśl stare, disneyowskie produkcje pokroju Aladyna. To tylko podkreśla beztroski, rozrywkowy charakter Księcia Persji.


Książę powrócił w pełnej krasie

Najważniejszy wydaje mi się fakt, że zmiana warunków odbioru (tym razem poza kinem) nie wpłynęła ujemnie na przyjemność płynącą z oglądania. To o tyle istotne, że niejeden widowiskowy obraz, wyświetlany na zwykłych monitorach lub ekranach telewizorów, z domowym nagłośnieniem (choćby nawet w systemie Dolby 5.1), tracił znacząco na atrakcyjności. W wypadku Księcia Persji nie odczułem na tyle znaczącej różnicy, by zniechęcić się do oglądania.

Co więcej, tak wspomniany wcześniej materiał z planu, jak również – standard wersji DVD – lektor, oraz generalnie bardzo sprawne, ładne i kompletne przygotowanie tego wydania przez CD-Projekt sprawiają, że Książę Persji: Piaski Czasu to tytuł godny umieszczenia w domowej filmotece. To niemal pozycja obowiązkowa dla każdego amatora familijnego oglądania, każdego fana serii gier stanowiących pierwowzór dla tego filmu czy wreszcie każdego miłośnika bajkowo-baśniowych historii w klimatach orientalnych (tu z niemałą domieszką humoru).