Krzyż Południa. Rozdroża - Jakub Ćwiek

Autor: Tomasz 'arakin' Czajka

Krzyż Południa. Rozdroża - Jakub Ćwiek
Akcja najnowszej powieści Jakuba Ćwieka toczy się podczas wojny secesyjnej. Jest rok 1863 i trwa konfederacka ofensywa. Kolejne wiktorie generała Lee uświadamiają rebeliantom, że wojna jest już właściwie wygrana, a ich marzenie – niepodległe Południe – stanie się prawdą. Po glorii pod Bull Run i miażdżącym zwycięstwie pod Fredericksburgiem żołnierze Konfederacji, choć głodni i wynędzniali, jednak pełni nadziei stają na polach Gettysburga.

Krzyż Południa. Rozdroża nie jest wszakże powieścią historyczną, co zaznaczył w posłowiu sam autor. Po krótkim prologu pisarz przenosi akcję do Georgii, gdzie pojawił się demoniczny baron Samedi, podający się za Boga. Ów prorok-szaleniec dzięki pewnym tajemnym mocom, szybko zyskuje poparcie niewolników, potrzebne mu do zrealizowania planu podbicia Południa.

Wątki buntu i wojny secesyjnej łączy postać protagonisty, kapitana Jeremiaha Crossa, zwanego Krzyżem Południa. Opowiadane przy ognisku historie o jego czynach pokrzepiają serca konfederatów, natomiast krążące na Północy legendy napawają lękiem żołnierzy Unii. Kapitan jest wysokim, umięśnionym blondynem, a różowa blizna na twarzy sprawia wrażenie, jakby zawsze szyderczo się uśmiechał. Jeden człowiek, który odmienił losy niejednej bitwy.

Jakub Ćwiek dzięki nieustannie zmieniającej się narracji w umiejętny sposób buduje mit Crossa i otaczającą go aurę tajemniczości. Jego postać, a także historię wiążących się z nim wydarzeń, poznajemy z różnych perspektyw. Autor nigdy nie zatrzymuje się na dłużej w jednym miejscu – w jednej chwili słuchamy opowieści przy obozowym ognisku Konfederacji, by niedługo potem przenieść się do Waszyngtonu na naradę w gabinecie Lincolna. Ciekawym elementem są krótkie fragmenty opowieści o Jeremiahu autorstwa Wilkesa. Te baśnie opiewające heroizm i chwałę bohatera Południa utrzymane w gawędziarskim stylu są dużą zaletą książki. Ponadto fikcyjna postać ich autora jest zabawnym odniesieniem do sylwetki prawdziwego Wilkesa, ojca propagandy. Za nieco irytujące można z kolei uznać nagłe urwanie wątku Samediego. Na początku powieści dowiadujemy się o rozpoczynającym się powstaniu Murzynów, jednak później autor porzuca ten temat. Na jego rozwinięcie musimy czekać do czasu ukazania się drugiego tomu Krzyża... – Jakub Ćwiek zapowiedział, że już nad nim pracuje. Również historia Jeremiaha Crossa kończy się w kulminacyjnym momencie, dlatego tym boleśniej odczuwamy, że powieść jest częścią większej całości.

Zachwycony jestem natomiast kreacją poszczególnych bohaterów. Bardzo podobała mi się postać Donnera, gospodarza klubu dżentelmenów, zrzeszającego bogatych plantatorów bawełny. Również pozostali jego członkowie pokazują, jak niespójnym społeczeństwem byli mieszkańcy Południa. Jakub Ćwiek wysoki poziom zachował podczas tworzenia każdej z postaci, od zwykłych szeregowych po generałów. Szczególnie interesująca jest kompania Crossa, budząca grozę grupa niebezpiecznych indywidualistów. Pod koniec powieści akcja skupia się zaś na postaci sierżanta Reynoldsa, wygadanej i otwartej przeciwności zamkniętego, ironicznego kapitana.

Mimo że opisy są oszczędne, to nie można o nich powiedzieć: ubogie. Ich długość pozwala wyobrazić sobie szarżę konfederacji czy widok fabryki Unii, jednak nie przeszkadza w dynamicznym prowadzeniu akcji. Co ciekawe, miłośnicy steampunku także znajdą coś dla siebie, gdyż w świecie Krzyża... istnieje pierwiastek steaminum, metal, który pod wpływem wody rozgrzewa się do ogromnych temperatur.

Podsumowując, Jakub Ćwiek zaserwował nam świetny kawałek powieści quasi-historycznej, z wyrazistymi bohaterami i porywającą fabułą. Z pewnością przyciągnie ona wszystkich zainteresowanych tematyką militarną oraz miłośników wojny secesyjnej. Największą wadą powieści jest podzielenie jej na dwa tomy, dlatego miejmy nadzieję, że druga część cyklu Krzyż Południa będzie równie dobra.