» Recenzje » Krwiopijcy - Christopher Moore

Krwiopijcy - Christopher Moore


wersja do druku

Makabryczne love story

Redakcja: Adam 'Aki' Kasprzak

Krwiopijcy - Christopher Moore
Christopher Moore ma prostą receptę na książki. Bierze jeden wątek – nazwijmy go tak – popularny (w przypadku Najgłupszego anioła były to Święta), jeden wątek fantastyczny (dajmy na to – zombie), wrzuca oba do shakera, dosypuje porządną dawkę dobrego, choć nierzadko mocno sprośnego i/lub makabrycznego humoru, po czym nastawia prędkość na "maks". Po otrzymaniu circa 400 stron wyłącza urządzenie i wlewa w formę okładki gotową książkę. Proste i genialne. Szkoda tylko, że wyłącznie w jego wykonaniu.

W przypadku Krwiopijców tematami dyżurnymi są – w lewym narożniku: czysta, romantyczna miłość; w prawym: wampiryzm w sensie jak najbardziej magicznym. Fani Stephenie Meyer (wykorzystującej w swojej bestsellerowej trylogii te same składniki) nie mają jednak czego szukać w nowej książce autora Baranka, bowiem jego opowieść jak zwykle przesycona jest konkretną dawką wyuzdanego erotyzmu, a także tym specyficznym typem poczucia humoru, które jednych doprowadza do seryjnej ekstazy, a innych - do odruchów wymiotnych.

Bohaterami Krwiopijców jest dwójka młodych ludzi. 26-letnia Jody to dziewczyna, której niewiele się w życiu udaje, choć na pewno nie może narzekać na brak zainteresowania płci brzydkiej. Ostatni kontakt z mężczyzną sprawił jednak, że rano obudziła się przywalona śmietnikiem, z parą wystających z podniebienia kłów i dużą awersją do światła słonecznego. Spanikowana Jody odkrywa, że jej nowy stan wiąże się z poważnymi komplikacjami w życiu osobistym i zawodowym, włączając w to trudności komunikacyjne z nadopiekuńczą matką. Na szczęście jej stanik – i nie tylko – wypchany jest dużą liczbą zielonych, szeleszczących banknotów, dlatego Jody zyskuje chwilę na to, by przygruchać sobie dziennego opiekuna. Owym opiekunem okazuje się niejaki Thomas C. Flood – początkujący pisarz z Indiany, którego rodzice wysłali do miasta po to, by zobaczył jak trudno jest człowiekowi iść przez życie, kiedy swoich opiekuńczych skrzydeł nie roztaczają nad nim związki zawodowe. Tommy zamierza jednak mimo wszystko zostać poczytnym pisarzem, a przy okazji ma niewielką nadzieję na poznanie miłej dziewczyny, z którą mógłby raz na jakiś czas (najlepiej – raz na godzinę) uprawiać boski seks.

Oczywiście, taka mieszanka nie byłaby zbyt wybuchowa, gdyby do gry nie włączył się ktoś jeszcze. Tym "kimś" jest wiekowy krwiopijca, który przeistoczył Jody w celu wychowania sobie towarzyszki w "nieżyciu". Ku jego ogromnej frustracji, Jody nie zakochuje się w jego mroczno-tajemniczej pozie, a w dodatku obdarza szczerym, pełnym wampirzej pasji uczuciem matołkowatego Tommy'ego, pracującego na nocnej zmianie w drugorzędnym hipermarkecie.

Krwiopijcy to książka niezwykle wciągająca, momentami porażająco śmieszna, a jednocześnie niosąca – pomimo "mrocznej" tematyki – oślepiająco pozytywne przesłanie. Na pewno nie jest jednak pozycją skierowaną do każdego. Przede wszystkim – czytelnik powinien mieć już kilka lat na karku, bowiem Krwiopijcy to chyba najbardziej pikantna ze wszystkich wydanych dotychczas w Polsce książek Moore'a. Po drugie – musi nastawić się na to, że sporo z przedstawionych w powieści śmiesznych sytuacji jest także sytuacjami skrajnie makabrycznymi. Za przykład wystarczy podać niezbyt miłe potraktowanie przez sąsiadów Tommy'ego dwóch egzotycznych żółwi.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to tu akurat można się przyczepić. W porównaniu do Najgłupszego anioła czy Brudnej roboty, Krwiopijcy nie zachwycają, a nawet pozostawiają pewien niedosyt. "Główny zły" jest tu bowiem wciągnięty niemalże na siłę, li tylko po to, żeby głównym bohaterom nie żyło się zbyt dobrze. Brakuje tu jakiegoś większego zaskoczenia czytelnika rozwojem wydarzeń. W rzeczy samej książkę czyta się czasem jak nasyconą elementami fantastycznymi powieść obyczajową, którą można by momentami zestawić z telewizyjnym Klanem czy Złotopolskimi.

Tak czy owak, Krwiopijcy pozostają dobrą powieścią rozrywkową, doskonałą na wiosenną depresję, o ile coś takiego istnieje. Po przeczytaniu całości uśmiech sam wpełza na twarz, a czytelnik ma ochotę wyjść na spacer i poskakać trochę w świetle słońca, ciesząc się wspaniałą aurą i losem bohaterów dopiero co zakończonej lektury. Nie jest to z pewnością najlepsza książka Christophera Moore'a, ale wciąż uznaję ją za jak najbardziej godną polecenia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.94
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Krwiopijcy (Bloodsucking Fiends)
Autor: Christopher Moore
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 30 maja 2008
Liczba stron: 434
Oprawa: twarda
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-7480-085-3
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Krwiopijcy - Christopher Moore
Czyli wampiry w wielkim mieście
- recenzja
Krwiopijcy
Śmierć. Odgrzewana śmierć
Gryź, mała, gryź - Christopher Moore
Co za dużo, to niezdrowo
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.