» Blog » Krótkie podsumowanie 2015 roku
23-12-2015 12:06

Krótkie podsumowanie 2015 roku

W działach: RPG | Odsłony: 222

Krótkie podsumowanie 2015 roku

Podsumowanie 2015 roku wypadałoby rozpocząć od tradycyjnych statystyk: liczby zadanych obrażeń, uśmierconych bohaterów, TPK, zdobytego doświadczenia albo od chwalenia się, ile to nowych gier poznałem i przeczytałem podręczników. Mógłbym też rzucić żałosnym żartem, że w zasadzie powinienem wszędzie wpisać zera, bo granie przez bioprądy się nie liczy. Tym razem zacznę w inny sposób.

Moje granie

Rok 2015 był w zasadzie pierwszym, w którym ani razu nie poczułem się znudzony prowadzonymi kampaniami. Zawsze lubiłem długie opowieści – stopniowe poznawanie świata, budowanie relacji między bohaterami graczy a NPC, rozwój bohaterów i coraz to trudniejsze wyzwania. Nie potrafię jednak skupić się na jednym systemie przez dłuższy okres czasu. Ucierpiała na tym prowadzona przeze mnie kampania w Pathfindera – po trzydziestu sesjach miałem serdecznie dość i zamiast zrobić przerwę, a potem spokojnie dokończyć historię, ściąłem wszystko i uwinąłem się w 2-3 miesiące.

Nie robiłem przerw, bo takie przerwy zawsze kończyły się tak samo: śmiercią niedokończonej kampanii. Niby mieliśmy wracać, ale w kolejce czekały następne gry, jeszcze lepsze pomysły, ciekawsi bohaterowie…

W tym roku zaczęliśmy dzielić kampanie na sezony. Mamy równolegle rozpoczęte Nemezis, Fate (postapokalipsa) i Dark Heresy (1ed, teraz przekonwertujemy się na 2ed) plus jakieś jednostrzały z potencjałem do rozwoju oraz L5k i WFRP 2ed kolegi. Przy takim rozstrzale systemów, konwencji, światów i mechanik nie ma szansy, żebym potrzebował czegoś innego. Wystarczy zaplanować sezon na 10-12 sesji, trzymać się planu i po zamknięciu rozdziału opowieści przejść do nowej gry. Granie serialowe na pewno nie będzie dobre dla każdego, ale ja zdecydowanie polecam. Po dwóch sezonach Nemezis w ogóle nie jestem znudzony kampanią i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić po trzecim.

Nemezis swoją drogą to pierwsza kampania od jakiegoś czasu, w której udało mi się kilka ważnych dla mnie rzeczy. Po pierwsze, tak zbudować historię, by współistniały obok siebie główne wątki (globalny metaplot, który rozwija się w ślimaczym tempie podobnym do tego, co dzieje się w serialach), indywidualne dla każdego bohatera oraz krótkie, do domknięcia w jednym scenariuszu. Mam furę notatek dotyczących tego, co będzie się działo dalej – kampania w zasadzie prowadzi się sama. Po drugie, w końcu mam NPCów, na których nam zależy! Co prawda to jedynie dwoje członków załogi plus sojusznicza, opuszczająca grupę po zamknięciu sezonu, ale i tak jest świetnie. Człowiekowi cieplej się robi na sercu, kiedy słyszy „Szkoda, że Katarina nas opuszcza”. Fajnie. W takich momentach ciężka praca MG zwraca się z naddatkiem.

2015 rok to również rok, kiedy uczyłem się uczyć pisać raporty. Nie publikuję ich nigdzie, bo osobom spoza grupy na nic się nie przydadzą (to żadne AP, jedynie streszczenia tego, co działo się na sesji). Dla mnie to świetna pomoc – nic nie ginie, bez problemu można wrócić do wydarzeń sprzed pół roku grania. Polecam każdemu kto nie lubi robić notatek – szczerze, warto.

Moje czytanie

O ile ten rok wyglądał nieźle pod względem grania, nie najlepiej prezentował się jeśli chodzi o poznane nowości. Numerem jeden jest zdecydowanie RuneQuest 6ed – trudny, rozbudowany, ale absolutnie nie przegadany (jak np. Dark Heresy 2ed). System z własnym charakterem. Czytając czułem bagaż blisko czterdziestu lat istnienia – ale w przeciwieństwie do wielu gier, autorzy RQ nie skracali fragmentów, które ich zdaniem każdy szanujący się fan systemu powinien znać. Szkoda, że The Design Mechanism traci prawa do gry – w 2016 roku czeka nas RQ 4ed (sic!), pisane właśnie przez Chaosium.

Paskudnie zawiodłem się na Mutant Chronicles 3ed. Mechanika zaprojektowana przez Jay’a Little nie jest ani szybka, ani wygodna. Graficznie na plus wyróżnia się jedynie skład. Ilustracje (nowe) w większości paskudne, choć z tego co widzę w podręczniku do Legionu i pierwszej kampanii, jakość oprawy graficznej zdecydowanie się poprawiła. To wciąż to samo uniwersum, które znam z grafik Bonnera, Parente, Edwardsa i Bisley’a, ale podręcznikom Modiphiusa brakuje magii, jaką miały edycje Target Games.

Olbrzymim zaskoczeniem na plus było dla mnie Night Witches. Nie sądzę bym miał okazję poprowadzić to w swojej grupie (ani zagrać „na zewnątrz”), ale lektura podręcznika sprawiła mi wielką frajdę. Polecam każdemu, kto lubi Apocalypse Engine i nie boi się trudnego tematu systemu.

Plany na 2016 rok

Skromnie. Chciałbym poprowadzić drugi sezon Fate, trzeci Nemezis i pograć trochę w drugą edycję Dark Heresy. Byłoby świetnie, gdyby udało się poprowadzić albo zagrać w coś nowego, na przykład te nowe Star Warsy od FFG. Bądź co bądź premiera E VII była dla mnie najważniejszym, fantastycznym wydarzeniem roku. Szczytem marzeń jest zagranie na żywo, ale chyba jestem zbyt leniwy, by o to zadbać. Bioprądy są zdecydowanie wygodniejsze – zwłaszcza, jeśli trzeba jechać godzinę do mieszkania kolegi, u którego mamy grać.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.