20-11-2010 00:27
Krótki przewodnik po węgierskiej kulturze; K. Mikszáth "Czarne miasto"
W działach: Nieudolna propaganda | Odsłony: 256
Postanowiłem trochę Was pomęczyć węgierskimi dziełami kultury. Będzie o literaturze, muzyce, filmie, sztuce, poleje się parę litrów Tokaju. Węgrzy nic mi za to nie płacą, więc robię wszystko na własną rękę.
---
Na pierwszy rzut idzie Kálmán Mikszáth. Ten węgierski pisarz tworzył głównie pod koniec XIX i na początku XX wieku. Dziennikarz, z arystokratycznej rodziny, a także polityk. Jako pisarz - osoba pisząca niezwykle lekkim językiem, interesująco i ze specyficznym humorem. Przede wszystkim tworzył powieści historyczne oraz obyczajowe z krwistymi bohaterami. W języku polskim dostępnych jest parę książek (niestety z dostępem do nich trudno) m.in.; "Parasol świętego Piotra", "Dziwne małżeństwo" czy "Czarne miasto". Właśnie tym ostatnim się zajmę w dzisiejszym wpisie.
Przełom XVII i XVIII wieku. Węgry dopiero co odetchnęły po długiej okupacji tureckiej, aby natychmiast znaleźć się pod "opiekuńczym" ramieniem Habsburgów. Sytuacja polityczna wygląda tak, że kraj jest podzielony między zwolenników aktualnej sytuacji a bojowników o niepodległość. Powstanie wisi w powietrzu, upadek Thökölyego, ciągle dochodzi do utarczek między labancami i kurucami (odpowiednio zwolennicy i przeciwnicy Habsburgów). W końcu bunt chłopów, a wraz z nim z Polski przybywa Franciszek Rakoczy, który stanie na czele niepodległych Węgier do 1711 roku...
W tych niespokojnych czasach rozpoczyna się akcja książki. Pál Görgey jest żupanem spiskim. Mieszka w pobliżu granicy z Polską, na terenach zamieszkiwanych głównie przez potomków niemieckich kolonialistów - Sasów. Człowiek dosyć porywczy i dumny, chociaż o ponurym usposobieniu, które pojawiło się po śmierci jego ukochanej żony. Przez pierwsze rozdziały poznajemy jego historię oraz perypetie związane z jedyną córką - Rozalią.
Jednak główną osią fabularną stanowi konflikt z burmistrzem miasta Lewocza. Osada ma specjalną autonomię, która wyłącza ich spod władzy żupana. Podczas polowania dochodzi do tragedii - Pal zabija burmistrza, co doprowadza do wściekłości mieszkańców Lewoczy. Miasto przybiera czarne, żałobne barwy, a wreszcie poprzysięgają zemstę na znienawidzonym żupanie.
To co dzieje się później, to niezwykle pogmatwana, ale ciekawa historia. A w finalnym momencie budzi się typowy węgierski duch - niby wydaje się, że jest dobrze, ale dochodzi do katastrofy, która pozostawia czytelnika w prawdziwym szoku.
Co ciekawe, Kálmán Mikszáth oparł powieść na prawdziwym konflikcie żupana Gorgeya z Lewoczą, chociaż zarówno okoliczności jak i finał były zupełnie odmienne. Zresztą to zarzucał ród Gorgeyów, że pisarz trochę za bardzo się zagalopował.
Nie wiem dlaczego, ale "Czarne miasto" trochę przypominało mi prozę Sienkiewicza. A jednak to zupełnie różne style. Nie znam jeszcze wszystkich dzieł Mikszátha, więc nie wiem czy to jego najlepsze dzieło (niestety ostatnie - nic więcej nie zdążył napisać). Na pewno mimo poważnej tematyki, wszystko jest napisane niezwykle lekko. Żupan dostaje list od ciotki pełen dowcipnych wstawek - mimo że w momencie jego pisania w mieście szalała dżuma i sama autorka zaczęła chorować. Albo Sasi, którzy zamiast ratować rannego burmistrza, usiłują wykorzystać tę sytuację z korzyścią dla miasta ("Burmistrz by tak chciał!").
Kálmán Mikszáth tworzył raczej bohaterów donkiszotowskich. Raczej mało im było to ideału. "Czarne miasto" nie jest długą powieścią, ma za to parę ciekawych postaci - jak chociażby Quendel czy Zsigmond Bibok.
Hmm, to nie miała być recenzja, tylko krótka notka, ale i tak się trochę rozpisałem. Jeśli chcecie poczytać coś z węgierskiej literatury, coś innego niż "Chłopcy z Placu Broni" Molnara, to warto chwycić za "Czarne miasto". Jest madziarski duch i klimat. Można się wciągnąć.
---
Na pierwszy rzut idzie Kálmán Mikszáth. Ten węgierski pisarz tworzył głównie pod koniec XIX i na początku XX wieku. Dziennikarz, z arystokratycznej rodziny, a także polityk. Jako pisarz - osoba pisząca niezwykle lekkim językiem, interesująco i ze specyficznym humorem. Przede wszystkim tworzył powieści historyczne oraz obyczajowe z krwistymi bohaterami. W języku polskim dostępnych jest parę książek (niestety z dostępem do nich trudno) m.in.; "Parasol świętego Piotra", "Dziwne małżeństwo" czy "Czarne miasto". Właśnie tym ostatnim się zajmę w dzisiejszym wpisie.
Przełom XVII i XVIII wieku. Węgry dopiero co odetchnęły po długiej okupacji tureckiej, aby natychmiast znaleźć się pod "opiekuńczym" ramieniem Habsburgów. Sytuacja polityczna wygląda tak, że kraj jest podzielony między zwolenników aktualnej sytuacji a bojowników o niepodległość. Powstanie wisi w powietrzu, upadek Thökölyego, ciągle dochodzi do utarczek między labancami i kurucami (odpowiednio zwolennicy i przeciwnicy Habsburgów). W końcu bunt chłopów, a wraz z nim z Polski przybywa Franciszek Rakoczy, który stanie na czele niepodległych Węgier do 1711 roku...
W tych niespokojnych czasach rozpoczyna się akcja książki. Pál Görgey jest żupanem spiskim. Mieszka w pobliżu granicy z Polską, na terenach zamieszkiwanych głównie przez potomków niemieckich kolonialistów - Sasów. Człowiek dosyć porywczy i dumny, chociaż o ponurym usposobieniu, które pojawiło się po śmierci jego ukochanej żony. Przez pierwsze rozdziały poznajemy jego historię oraz perypetie związane z jedyną córką - Rozalią.
Jednak główną osią fabularną stanowi konflikt z burmistrzem miasta Lewocza. Osada ma specjalną autonomię, która wyłącza ich spod władzy żupana. Podczas polowania dochodzi do tragedii - Pal zabija burmistrza, co doprowadza do wściekłości mieszkańców Lewoczy. Miasto przybiera czarne, żałobne barwy, a wreszcie poprzysięgają zemstę na znienawidzonym żupanie.
To co dzieje się później, to niezwykle pogmatwana, ale ciekawa historia. A w finalnym momencie budzi się typowy węgierski duch - niby wydaje się, że jest dobrze, ale dochodzi do katastrofy, która pozostawia czytelnika w prawdziwym szoku.
Co ciekawe, Kálmán Mikszáth oparł powieść na prawdziwym konflikcie żupana Gorgeya z Lewoczą, chociaż zarówno okoliczności jak i finał były zupełnie odmienne. Zresztą to zarzucał ród Gorgeyów, że pisarz trochę za bardzo się zagalopował.
Nie wiem dlaczego, ale "Czarne miasto" trochę przypominało mi prozę Sienkiewicza. A jednak to zupełnie różne style. Nie znam jeszcze wszystkich dzieł Mikszátha, więc nie wiem czy to jego najlepsze dzieło (niestety ostatnie - nic więcej nie zdążył napisać). Na pewno mimo poważnej tematyki, wszystko jest napisane niezwykle lekko. Żupan dostaje list od ciotki pełen dowcipnych wstawek - mimo że w momencie jego pisania w mieście szalała dżuma i sama autorka zaczęła chorować. Albo Sasi, którzy zamiast ratować rannego burmistrza, usiłują wykorzystać tę sytuację z korzyścią dla miasta ("Burmistrz by tak chciał!").
Kálmán Mikszáth tworzył raczej bohaterów donkiszotowskich. Raczej mało im było to ideału. "Czarne miasto" nie jest długą powieścią, ma za to parę ciekawych postaci - jak chociażby Quendel czy Zsigmond Bibok.
Hmm, to nie miała być recenzja, tylko krótka notka, ale i tak się trochę rozpisałem. Jeśli chcecie poczytać coś z węgierskiej literatury, coś innego niż "Chłopcy z Placu Broni" Molnara, to warto chwycić za "Czarne miasto". Jest madziarski duch i klimat. Można się wciągnąć.