» Recenzje » Kroniki mutantów

Kroniki mutantów


wersja do druku

No i po co to było?

Redakcja: Iwona 'Ivrin' Kusion

Kroniki mutantów
Tego typu produkcji powinno się zakazać. To już lepiej by było pieniądze przeznaczone na budżet wrzucić do niszczarki, albo zmieszać z obierkami i świnie nakarmić. Oj, by się obżarły prosiaczki, bo – sądząc po nazwiskach w obsadzie – niemało ta szmira kosztowała.

Jest rok 2707. Ludzkość stoi na skraju zagłady, surowce są na wyczerpaniu, a światem targają wciąż na nowo wybuchające wojny między pięcioma korporacjami-molochami. Działania wojska otwierają drzwi magicznego więzienia, w którym setki lat wcześniej zamknięto Machinę, zdolną zamieniać ludzi w żądne krwi mutanty. Ostatnią nadzieją ludzkości na przetrwanie jest grupa śmiałków pod przewodnictwem pewnego mnicha (Ron Perlman). Brzmi ciekawie? Ha! Gdybym dostawał grosza, za każdym razem, gdy coś zapowiada się interesująco…


Sztampowa fabuła, sztampowi bohaterowie, tylko pomysły niesztampowe. A to dlatego, że nikt wcześniej na takie głupoty nie wpadł. Mnie osobiście najbardziej, z racji kierunku kształcenia, zadziwiło wytłumaczenie zmian mutacyjnych, które swoje źródło niby to miały w mitochondriach. Cóż, kto ma jakiekolwiek pojecie o biologii molekularnej wie jedno – wierutna bzdura! Wysoko w moim osobistym rankingu Największych baboli w historii kina plasują się także steampunkowe paroloty, czyli tak zwane transportery, którymi to bohaterowie chcieli dolecieć na Marsa, a które to napędzane były… węglem - łopata, dwa piecyki, "para buch, tłoki w ruch!". Nikt także nie martwił się faktem, iż w podróż międzygwiezdną wybierają się w pozszywanym byle jak z metalowych łat nieszczelnym blaszakiem. W pamięć zapadła mi jeszcze jedna ciekawostka z życia mutantów, czyli fakt, iż niespecjalnie zabić je można było za pomocą broni palnej, ale już najzwyklejszy mieczyk dawał radę. Ot, medyczne kuriozum!

Ale nic to. Pal sześć godne pożałowania pomysły; czort z nieprzemyślaną wizją przyszłości, która tak na dobrą sprawę niespecjalnie różni się od teraźniejszości (z tym że bohaterowie mają większe pukawki). Najgorsze były dialogi. I aktorzy, którzy je wypowiadali. Pierwsze, przesycone patosem, tak sztuczne, że aż mdłe; ci drudzy tak drętwi, że można z nich drzeworyty strugać. Nawet John Malkovich grał źle, od niechcenia, jakby miał całą tę produkcję w głębokim poważaniu.

Nie dziw zresztą. Nawet efekty specjalne były jakieś takie niemrawe. Komiksowa gra kolorów żywcem wzięta z 300 i Sin City nie zrobiła na mnie wrażenia, wręcz przeciwnie, powodowała skojarzenia z innymi nikomu niepotrzebnymi produkcjami, tak zwanymi mockbusterami z wytwórni Asylum. Film zrealizowano najwyraźniej w myśl zasady: "uczyć się na błędach", jako wprawkę dla niezbyt doświadczonego reżysera. Cóż, kursy korespondencyjne są tańsze.

W sumie, czego było się spodziewać? Nieopierzony reżyser, nie mający wcześniej styczności z fantastyką, niewiele bardziej doświadczeni scenarzyści; tylko ekipa pełna starych wyjadaczy, nad którymi jednak nikt nie potrafił zapanować. W efekcie powstała głupawa historyjka, która wymaga od widza nie tylko zawieszenia na kołku niewiary, ale także złożenia gdzieś w depozycie na czas seansu wszystkich swoich szarych komórek (co do jednej!). Nie zaszkodzi także pozbycie się poczucia gustu – ten może przeszkadzać podczas oglądania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
1.0
Ocena recenzenta
4.64
Ocena użytkowników
Średnia z 37 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: The Mutant Chronicles
Reżyseria: Simon Hunter
Scenariusz: Philip Eisner, Ross Jameson
Muzyka: Richard Wells
Zdjęcia: Geoff Boyle
Obsada: Thomas Jane, John Malkovich, Devon Aoki, Ron Perlman
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2008
Czas projekcji: 111 min.



Czytaj również

Mroczna kraina [DVD]
Pustynne noir
- recenzja
Pacific Rim [DVD]
Prawie jak porażka. Prawie jak sukces...
- recenzja
Drive
Legenda o Bohaterze
- recenzja
Polowanie na czarownice [DVD]
Na stos!
- recenzja
Polowanie na czarownice
Bring me the comfy chair!
- recenzja
RED
RED
Raczej Emerytura, Dziadku
- recenzja

Komentarze


18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+8
Malakh.

Ta recenzja utwierdziła mnie ostatecznie, że jeśli chodzi o Twoje teksty, zdumiewająco często zdarza Ci się pisać o czymś, oo czym nie masz zielonego pojęcia.
25-03-2009 19:31
malakh
   
Ocena:
-5
Tzn? Film oglądałem, o czym więc nie mam pojęcia?
25-03-2009 20:04
markol
   
Ocena:
+12
trochę bym się nie zgodził z recenzja, film co prawda arcydziełem nie jest, ale chyba nick się nie spodziewał że ma nim być. Dla mnie stylizacja na parowy świat przeszłości, jakiś retro pierwszo wojenne uniwersum, wyszedł całkiem nieźle. Co prawda stylizacja jest całkowicie inna niż w rpg czy bitewniakowym Techno gotyku.
Ja po obejrzeniu nie uznałem że marnowałem czas.
Co do jeszcze, dziwnych teorii naukowych, świat kronik mutantów, pełen jest demonów magi okultyzmu i innych nierealnych rzeczy. Wiec czemu film na motywach tego świata (bo ze świata zostały tyko nazwy korporacji i konflikt miedzy nimi) nie ma mieć takich wstawek. A poza tym w we wszystkich parowo fantastycznych swiatach, ze słów fikcja naukowa wy liczy się głownię pierwsze słowo i ono przeważa. ;)
25-03-2009 20:16
Furiath
   
Ocena:
+15
Man, na 1 to bym ocenił video ze ślubu albo film, gdzie mikrofon wcina się w kadr (a widziałem już takie). Gdzie monatażysta nie zna się na składzie, tekturowe dekoracje padają na planie, aktorzy zapominają tekstów, a reżyser wprowadza rozwiązania rodem z Eda Wooda.

To, jakie jest Twoje wykształcenie, nikogo nie interesuje w recenzji.

Mutanci nie jest filmem wybitnym, ale na pewno nie jest filmem beznadziejnym. To całkiem przeciętna produkcja, a dla miłośników Warzone'a nawet fajna, mająca pewien sentyment (początek w okopach był klimatyczny, szczególnie jeśli kogoś ulubionym oddziałem - jak u mnie - była okopówka).
25-03-2009 20:23
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+8
OMG. Oglądałeś film ale nijak nie wyczaiłeś klimatu mimo, że walił po oczach. Who's the more foolish: The fool, or the fool who follows him? Jak mogłeś czepiać się sensu latających pojazdów napędzanych kotłami z węglem, czy przewagi miecza nad pistoletem?

Ocena 1? OK... zajrzyjmy co dostało 10 od Malakha... Dracula i Wywiad z wampirem? Ale przecież wampiry nie istnieją. A pomysł z tym, że kogoś krzywdzi krzyż albo srebro - jak ktoś ma elementarną wiedzę z fizyki termonuklearnej to wie, że to durnota. WALL-E?
LOTR? Na bogów! Przecież tam były łażące Drzewce a pół świata uganiało się za pierścionkiem. No i jeszcze zamiast przelecieć się w kilka orzełków i wrzucić ten zafajdany pierścionek do wulkanu to oni popindalali pieszo. Get a life...
25-03-2009 21:06
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
kolejna genialna recenzja. oby tak dalej!
25-03-2009 22:16
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
No i jeszcze: profesjonalizm i znajomosc swiata przedstawionego porazil. :>
25-03-2009 22:28
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Film oglądałem, o czym więc nie mam pojęcia?

O realiach Kronik Mutantów. Choć nie, o pisaniu recenzji również.

Na wypadek, gdybyś chciał sprowokować kolejną dyskusję na X stron, z której nic nie wyniknie (a na którą nie mam czasu) - EOT.
25-03-2009 22:45
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A ja się przyczepię tylko literówki :"uczuć się na błędach",
25-03-2009 23:08
Ivrin
   
Ocena:
+1
poprawiona:)
25-03-2009 23:21
kitsune
   
Ocena:
+5
Z ciekawości zapytam, czy autor recenzji zna realia Warzone i erpega, na bazie których powstał film? Przecież to wszystko konwencja. To tak jakbyś się czepiał, że Gwiezdne Wojny to bzdury, bo Moc nie istnieje, a miecze świetlne to absurd.

Nie wyczułeś konwencji, więc z mojego punktu widzenia cała recenzja jest chybiona, ale o tym to już kilka osób powyżej napisało.
25-03-2009 23:39
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Filmu nie widziałem, ale już więcej recenzji tego pana się nie dotknę. Malakh - dajesz ciała. Realy.
25-03-2009 23:53
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
ja nie znam a wyczułem konwencję.

znajomość pierwowzoru nie jest obowiązkiem recenzenta.
25-03-2009 23:57
Neurocide
   
Ocena:
+8
"Gwiezdne Wojny to bzdury"
Niestety to też prawda. Jestem z wykształcenia fizykiem próżniowym i aż mnie pałka boli, jak słyszę, że strzały świszczą w próżni. :))
26-03-2009 00:23
8536

Użytkownik niezarejestrowany
    Neurocide
Ocena:
+2
To skad wiadomo, ze nalezy sie uchylic? ;)
26-03-2009 02:24
27532

Użytkownik niezarejestrowany
    @ Neurocide
Ocena:
+2
Naprawdę Cię pałka od tego boli? : P
26-03-2009 07:00
~chochlik

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
hmmm no właśnie nie jeden fizyk by powiedział strzelająca wiązka światła - buhahahaha. A dla tych co zbierali karty doom troopera, filmik ma klimat.:) Podsumowując recenzenta: niemalże wszystkie filmy sci-fi są z głupimi tłumaczeniami (swoją drogą jaka ocena recenzji taki i recenzent). Nazwa gatunku mówi sama za siebie - science fiction - naukowa FIKCJA! A życie osobiste recenezenta, to jakie szkoły skończył i czy skończył, to raczej mało obchodzi czytelników i na Twoim miejscu zostawiłbym je dla siebie.
26-03-2009 08:25
Canela
   
Ocena:
+5
Mnie osobiście najbardziej, z racji kierunku kształcenia, zadziwiło wytłumaczenie zmian mutacyjnych, które swoje źródło niby to miały w mitochondriach. Cóż, kto ma jakiekolwiek pojecie o biologii molekularnej wie jedno – wierutna bzdura!

Nie wiem na czym polegały mutacje opisane w filmie, ale... co jest wierutną bzdurą? Mutacje w genomie mitochondrialnym powodują liczne choroby mięśniowe/szkieletowe/neurologiczne , więc *teoretycznie* super przypakowany i powykręcany we wszystkie strony stwór może powstać na skutek mutacji w genomie mitochondrialnym.
26-03-2009 10:13
malakh
   
Ocena:
-4
@ Furiath
Mutanci nie jest filmem wybitnym, ale na pewno nie jest filmem beznadziejnym.

Skąd ta pewność? Ja uważam, że to gniot. Jak rozstrzygnąć, kto ma rację? Nie da się;P

BTW Filmik ze ślubu nie ma ani hollywoodzkiego budżetu, ani Johna Malkovicha w obsadzie;P

@ Craven
W mojej opinii, błędna retoryka. Stawiasz na przeciw siebie film SF i dzieła z konwencji fantasy i horroru - te drugie wywodzą się z folkloru i bardziej zbliżone są do baśni. Z kolei science-fiction powinno mieć fundamenty naukowe.
Śródziemie rządzi się innymi prawami, bo nie jest Ziemią, czyli "nasze reguły gry" nie ograniczają Tolkiena.
Hunter natomiast porwał się na wizję przyszłości, a więc sam sobie narzucił ograniczenia, których LotR, czy jakiekolwiek inne działa fantasy nie mają.

Oglądałeś film ale nijak nie wyczaiłeś klimatu mimo, że walił po oczach. Who's the more foolish: The fool, or the fool who follows him?

Mnie wykrzywiało, jak bohaterowie co chwila rzucali takimi tekstami-_-'' Cóż, nie wczułem się w konwencję, ale to też w jakiś sposób świadczy o filmie. Przecież nie możesz powiedzieć, że ja nie lubię SF; ja po prostu nie znoszę kiepskiego SF.

BTW 2 Co do "krzywdzenia" krzyżem - to da się wytłumaczyć, będąc w pełnej zgodzie z obecnym stanem wiedzy w zakresie nauk biologicznych - polecam "Ślepowidzenie" Wattsa;)

@ kitsune
"Gwiezdne wojny", m.in. z racji występowania Mocy, traktuję jako dzieło na granicy gatunków. Coś jak "Trylogia Zimnego Ognia" C. S. Friedman.
Zresztą, z tego co pamiętam, nikt nie rozprawiał tam o technologii mieczy świetlnych. Spryciarze. Czasami lepiej coś przemilczeć, niż rzucać na oślep mądrze brzmiącym "DNA mitochondrialnym".

Z ciekawości zapytam, czy autor recenzji zna realia Warzone i erpega, na bazie których powstał film?

Craven, pozwolisz, że cię zacytuję:
znajomość pierwowzoru nie jest obowiązkiem recenzenta.

@ Enc
zdumiewająco często zdarza Ci się pisać o czymś, oo czym nie masz zielonego pojęcia.

Prościej mówiąc, ty znasz pierwowzór, baaardzo ci się podobał, wiec wszelką krytykę przyjmujesz na zasadzie: "Co oni tam wiedzą?!".
Przykład: "Wiedźmin" ma całe rzesze fanów, ale gdy powstały na bazie prozy Sapkowskiego film okazał się gniotem, nikt nie oburzał się na krytyków.

Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że moje teksty oceniasz na zasadzie: "zgadzam się - jest dobrze", mam inne zdanie" recenzja śmierdzi";/

@ Canela
Racja, jednakże nie odpowiadają za tyle ważnych genów, aby wywołać tak szeroko zakrojone zmiany, jakie pokazywano w filmie.
26-03-2009 10:21
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+6
to nie jest SF -.-
26-03-2009 10:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.