» Recenzje » Kroniki Spiderwick

Kroniki Spiderwick


wersja do druku

Dla całej rodzinki

Redakcja: Iwona 'Ivrin' Kusion

Kroniki Spiderwick
Magia jest w modzie, zwłaszcza od czasów Harry'ego Pottera. Dziwnym by więc było, gdyby filmowcy z Hollywood nie próbowali wykorzystać swojej szansy, jaką niewątpliwie daje ogromny boom na fantastyczne kino familijne. Ostatnimi czasy widzowie zalewani są najróżniejszymi produkcjami z czarami, cudownymi stworkami i nastolatkami w tle. A jak to twórcom wychodzi? Na pewno swoje zarabiają, ale z poziomem dzieł bywa już różnie. Zdarzają się wpadki, jak na przykład Ciemność rusza do boju, ale nie brakuje też filmów wartych obejrzenia.

Kroniki Spiderwick zdecydowanie zaliczają się do tej drugiej grupy. W przypadku produkcji kierowanych do najmłodszych widzów należy pamiętać, że rzadko zdarza się, aby na seans wybierali się oni sami. Najczęściej ofiarą dziecięcych próśb padają zapracowani rodzice a ostatnim, czego potrzebują to męczenie się w niezbyt wygodnym fotelu. Prawdziwą sztuką jest więc trafienie w gusta zarówno dorosłych widzów, jak i ich pociech. Po tym względem Kronikom niczego zarzucić nie można.

Jeżeli chodzi o najmłodszych, to największym ukłonem w ich kierunku było oparcie scenariusza na fabule popularnej książki dla młodzieży pod tym samym tytułem. Dzięki temu głównym bohaterem jest kilkunastoletni chłopiec bez jakiś szczególnych zdolności, co ułatwia oglądającym identyfikowanie się z nim. I chociaż wcielając się w drugiego z braci bliźniaków grał raczej nieudolnie (miał być grzeczny i inteligentny, a tymczasem miałem nieodparte wrażenie, że jest wyłącznie nierozgarnięty), to reszta obsady dzielnie wywiązała się ze swojego zadania (było nawet kilka scen, w których aktorzy musieli pokazać, że grać potrafią).

Na pewno dobrym posunięciem było wybranie takiej książki, której fabuła nie przypomina chaotycznie poplątanego kłębka. Jest prosto i jasno, bez całej masy zbędnej mitologii, a podziały na "dobrych" i "złych" są wyraźnie zarysowane. Nie trzeba się zastanawiać kto z kim, po co i dlaczego.

Kilkadziesiąt lat wstecz pan Spiderwick spisał wszystkie sekrety magicznych istot w jednej książce. Na zawartą tam wiedzę czyha straszny Mulgarath, który z jej pomocą mógłby stać się bardzo potężny. Nasi bohaterowie muszą więc bronić księgi przed stworem i jego podwładnymi, goblinami, bo inaczej zawładnie on nie tylko tym, co magiczne, ale także światem ludzi, zabijając wszystkich, którzy staną mu na drodze.

Chyba najważniejszym elementem każdego filmu tego typu jest jego tak zwana magiczność. Stanowi to kolejny atut Kronik, w których jest jej taka ilość, aby widza oczarować, a jednocześnie twórcy zachowali umiar, dzięki czemu seans nie przypomina wycieczki po studiu efektów specjalnych. Mamy myszowatego Brownie (stworek z folkloru celtyckiego) i świniopodobnego amatora ptaszków - hobgoblina, którzy wprowadzają element humorystyczny. Jest także wspomniany wcześniej Mulgarath i jego pomocnicy, którzy mają straszyć najmłodszych (ale bez przesady), a także wróżki i gryf, wprowadzający element epickości (sugerują, ale nie do końca potwierdzają, istnienie jakieś cudownej krainy).

Co z kolei, może podobać się nieco starszym widzom? Przede wszystkim w filmie praktycznie brak jest pompatycznych tekstów o zbawieniu świata (coś tam wspominają, ale tak naprawdę liczy się bezpieczeństwo rodziny), a i sama historia wyzuta jest z naiwności i zbytniej prostoty. Wiadomo, że Władcy pierścieni spodziewać się nie należy, ale też trudno od kina familijnego oczekiwać jakiejś głębi, czy rozmachu. Jednakże największą zaletą tego filmu jest fakt, że ziewać nikt na nim nie może. Akcja prowadzona jest bardzo dobrze, a spowolnienia nie nużą, a wręcz przeciwnie – podkreślają charakter opowieści (wizyta u ciotki czy wyprawa do krainy sylfów).

Podsumowując, Kroniki Spiderwick to film familijny, a nie film dla dzieci. Rodzice bez strachu mogą wybrać się do kina ze swoimi pociechami i nie muszą obawiać się, że przez większość seansu będą ziewać i przewracać oczami. Produkcja ta na pewno nie zasługuje na miano klasyku, jak chociażby świetny Hook z Robinem Williamsem i Dustinem Hoffmanem, ale mimo wszystko świetnie spełnia się w roli dzieła dla każdego.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 4.5 / 6



Czytaj również

Komentarze


Ysabell
   
Ocena:
0
Dzięki za recenzję.

Czy wiesz może jak się ma "graficzna" strona filmu (mam tu na myśli głównie efekty specjalne, czyli stworzenia, oczywiście) do doskonałych ilustracji diTerlizziego do książek z serii Spiderwick? Potworki zachowały swój wygląd (i co ważniejsze - klimat)?
05-04-2008 21:57
malakh
   
Ocena:
0
Hmm... raczej nie.

Ilustracje do książek - przynajmniej te dostępne na stronie Spidrewick - mają fantastyczny (w sensie bardziej magiczny) klimat.
Brownie w filmie wygląda jak nieco podtuczony Stuart Malutki, hobgoblin to w sumie gadająca świnia z dwoma parami nozdrzy (co widać na screenie z filmu), a gobliny to po prostu przerośnięte żaby.

Bardzo fajnie twórcom wyszły sylfy, ale ich porównać z ilustracjami nie mogę, bo takowych na stronie nie ma.

Ogólnie rzecz biorąc, twórcy najwyraźniej korzystali z wizji diTerlizziego, ale sporo pozmieniali, dostosowując je do potrzeb kina familijnego.

Najbardziej zmienili Mulgaratha, który w filmie jest bardziej odrażający. Na ilustracji wygląda na łagodniejszego.

Niby sporo zmienili, ale mi się podoba. Od strony wizualnej produkcji nie ma co zarzucać. Owszem, nie trzymali się wizji z ilustracji, ale jak na nie spojrzeć, to naprawdę trudno byłoby oddać ich klimat.
Na ilustracjach wszystkie stwory nie tyle sa straszne, co po prostu "magiczne", może nawet cudaczne. A w filmie muszą być odpychające, bo tam nie ma czasu na budowanie postaci Mulgaratha opisami. On ma być straszny i tyle.


05-04-2008 22:28
Saise
   
Ocena:
0
Zupełnie się nie zgodzę z recenzją, gdyż film dla mnie to dno i wodorosty ;) Nudny, głupi, nielogiczny i płaski. Aktorzy grają poniżej przeciętnej a polski dubbing zasługuje na ostrzał z broni ciężkiej. Końcówka jest tak głupawa, że omal nie spadłem z fotela. Ale recenzja jest w drodze, to będzie miała odmienny nieco charakter :D
05-04-2008 22:39
malakh
   
Ocena:
0
Oj poczekam, bo z tego co piszesz sądzę, że nie brałeś pod uwagę, że to jest film familijny - trzeba na niego patrzeć pod innym kątem.

Co do polskiego dubbingu, ja już dawno zarzuciłem oglądanie filmów w polskiej wersji językowej. Wolę oryginały.
05-04-2008 22:41
~Ekhem.

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
`...głównym bohaterem jest kilkunastoletni chłopiec bez jakiś szczególnych zdolności, co ułatwia oglądającym identyfikowanie się z nim. I chociaż aktor wcielający się w postać jego brata grał raczej nieudolnie...`

Freddie Highmore zagrał bliżniaków ? ;]

Filmweb i imdb nie gryzą...
06-04-2008 11:34
malakh
   
Ocena:
0
Wiem, wiem. Napisałem już do Irvin, żeby to zmieniła, ale widać jeszcze nie zdążyła.
06-04-2008 12:56
Ivrin
   
Ocena:
0
Nie zdążyłam, albowiem mnie nie było. Już podmienione;)
07-04-2008 10:19
Ysabell
   
Ocena:
0
Ogólnie rzecz biorąc, twórcy najwyraźniej korzystali z wizji diTerlizziego, ale sporo pozmieniali, dostosowując je do potrzeb kina familijnego.

No to już wiem, że nie dla mnie. Ja Spiderwick lubię tylko ze względu na diTerlizziego (którego kocham od czasów Planescape'a) i tę jego magiczną straszność. Taką "inność" tych potworków.

Więc skoro zmienili, to nie ma co się wybierać. Dzięki :)
09-04-2008 13:36
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Eee, bzdura. Wszystkie stworzenia są odtworzone BARDZO wiernie względem prac DiTerlizziego. Wystarczy zobaczyć kilka książek w Empiku, żeby nie mieć wątpliwości. Wielka szkoda, że zrezygnowano z dwóch moich ulubionych wątków książek, czyli krasnoludów i elfów. Za brak motywu paktowania i Królewny śnieżki - udusiłbym.

Kilka uwag o samej recenzji:

wróżki i gryf, wprowadzający element epickości (sugerują, ale nie do końca potwierdzają, istnienie jakieś cudownej krainy).

Hum, przecież gryf zabrał bohaterów bezpośrednio do Faerie, gdzie czas płynął inaczej... Poza tym jak rasa bohatera może wprowadzać epickość, która jest pojęciem strukturalnym, a nie estetycznym ;)

Co do kina familijnego: toż to prawie horror! Uważam, że twórcy filmu odrobinę przegięli: np. atak na dom bohaterów, kończący się masakrą, hektolitrami soku pomidorowego (a'la krew) i umierającymi potworami. To dość dziwne, książki stawiały raczej na aspekt psychologiczny, nie było tak drastycznie. W filmie nie tylko wyciągnięto te wątki, ale bardzo je wyolbrzymiono.

edit: kek, poprawione *^ ^*
09-04-2008 22:44
malakh
   
Ocena:
0
Hum, przecież gryf zabrał bochaterów bezpośrednio do Faerie, gdzie czas płynął inaczej... Poza tym jak rasa bohatera może wprowadzać epickość, która jest pojęciem strukturalnym, a nie estetycznym ;)

No gdzieś tam zabrał, ale czy to było Faerie, czy coś innego - tego nie wyjaśniono. Równie dobrze mógł to byc jakiś zapomniany kawałek lasu, w którym urzędowały wróżki.

Sugerowały - w sensie, że skądś musiał np taki gryf pochodzić, czyli że może gdzieś tam za horyzontem jest jakiś Neve-never land.

----edit----

O kurde, dopiero teraz zauważyłem:
gryf zabrał bochaterów
Ciuś ciuś, spało się na lekcjach polskiego;p
10-04-2008 13:45
Ysabell
   
Ocena:
0
Dzięki, Mayhnavea. No to się jeszcze zastanowię nad tymi kronikami w takim razie.
12-04-2008 12:38
malakh
   
Ocena:
0
Eee, bzdura. Wszystkie stworzenia są odtworzone BARDZO wiernie względem prac DiTerlizziego

Przecież zaznaczyłem, że moja opinia, co do odwzorowania opiera się wyłącznie na nielicznych ilustracjach zamieszczonych na stronie internetowej Kronik.
Wyraziłem własną opinię, więc bzdurą nie jest, bo nie możesz kwestionować cudzego zdania, jeżeli dotyczy subiektywnego porównania dwóch obrazków;p
12-04-2008 12:49
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Malakhu, mogę kwestionować cudze, co więcej to zrobiłem :) Na tym polega dyskusja - a po to jest opcja komentowania. I wszystko jest opinia, gdyby na Polterze umieszczano Prawdę Jedyną, to to byłby Kościół Oświecony (albo Głos Wielkiego Brata), a nie portal z możliwością wypowiedzi w komentarzach.

Co do porównania obrazków - nie wierzę w obiektywizm, ale chyba jednak można mówić o pewnym stopniu obiektywizacji, jeśli chodzi o analizę formy, a nie interpretowanie treści. Bo sytuacja jest taka: DiTerlizzi zrobił obrazek, a ludzie od animacji wiernie przełożyli go na 3D z opcja ruchu.

Specjalnie wszedłem na stronę Spiderwicka, ok. połowa stworów w ogóle sie nie pojawiła w filmie, ale tacy bohaterowie, jak Naparstek, Gobliny, ich przywódca - raczej nie pozostawiają wątpliwości. Nawet Hogsqueak (ten hobgoblin) ze screenu w recenzji jest identyczny z tym ze stronki S.

Ale to ogólnie szczegół - zwracałem się głównie do Ysabell, żeby nie porzucała myśli o obejrzeniu filmu.

Pozdrawiam.
12-04-2008 18:11
malakh
   
Ocena:
0
Na tym polega dyskusja

Dyskusja to omawianie merytorycznych argumentów, a nie konfrontowanie opinii opartych na subiektywnym porównaniu.

Ja uważam, że nie są podobne, ty uważasz, że są.

Żadna z tych opinii bzdurą nie jest.

gdyby na Polterze umieszczano Prawdę Jedyną

Pisząc, że moja opinia to bzdrura, sama stawiasz siebie w pozycji osoby wygłaszającej Prawdy Jedyne.
12-04-2008 19:01
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Skoro mają być argumenty merytoryczne, to zacytuję za Wikipedią (marne źródło, ale łatwiej skopiować-wkleić):

Dyskusja - jeden ze sposobów wymiany poglądów [...]. Poparte argumentami. W wyniku dyskusji dochodzi zwykle do ścierania się różnych poglądów, czasami wypracowywania kompromisów i określania wspólnych stanowisk.

Ja bym sie nie upierał, że prezydent na zdjęciu w prasie i na spocie w Wiadomościach są niepodobni albo są dwiema różnymi osobami - ale jak wolisz. A skoro już porównujesz ilustracje książkowe z filmem, lepiej sięgnąć do samej książki, a nie strony internetowej. Może wtedy nie byłoby tylu różnych opinii, a Polter stałby się wreszcie ostoją Prawdy ;)))

Ustawiliśmy swoje perspektywy, raczej rozbieżne, więc na razie EOT.

Pozdrawiam.
12-04-2008 19:41
malakh
   
Ocena:
0
A skoro już porównujesz ilustracje książkowe z filmem, lepiej sięgnąć do samej książki, a nie strony internetowej

U!U! A kupisz mi książki?;]
12-04-2008 20:04
Mayhnavea
   
Ocena:
0
A przejść się do Empiku na 20 minut nie łaska? ;P
13-04-2008 00:03
malakh
   
Ocena:
0
Byłem, nawet dzisiaj, ale "Kroniki..." są tylko w postaci dużej, zapakowanej folią książki, i nijak nie idzie do środka zajrzeć.
13-04-2008 00:10
Mayhnavea
   
Ocena:
0
No to wyszło szydło z worka i błąd merytoryczny, o którym wcześniej nie wspomniałem ;P "Kroniki Spiderwick" to 5 książek, nie jedna. Ta, o której mówisz (taka duża, beżowa?) to zapewne "Przewodnik", czyli wydana osobno książka, która pojawia się w powieści (i w filmie).

Na marginesie: książki można odfoliować albo poprosić o to pracownika sklepu ;) To na wypadek, jakbyś znalazł coś naprawdę wartego uwagi, a zapieczętowanego.

Pozdrawiam.
13-04-2008 14:03
malakh
   
Ocena:
0
Byłem, nawet dzisiaj, ale "Kroniki..." są tylko w postaci dużej

Wyboltowałem kluczowe słowo. Wiem, że Kroniki to kilka książek. Ale tych mniejszych po prostu nie było;p
13-04-2008 14:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.