» Artykuły » Uniwersum » Kroniki Bretońskie część II

Kroniki Bretońskie część II

Kroniki Bretońskie część II
Wieki wojny

Najeźdźcy z dalekiego południa napadają na Królestwa Estalii, naszego południowego sąsiada. Liczna szlachta estalijska przybywa na dwór naszego Króla z prośbą, by wsparł ich wysiłki w walce z demonicznymi hordami.
Kronika bretońska, autor anonimowy


471/1449 – Król Bretonii Louis Prawy zwołuje armię by rzucić wyzwanie "demonicznej" hordzie sułtana Jaffara. W swej łaskawości zezwala też rycerzom z Imperium na przemarsz przez swoją krainę. Zwycięskie armie zmasakrowały siły arabskie w Estalii i wyruszyły w pogoń za tymi, którzy uciekli.

Armie bretońskie odnoszą wielkie zwycięstwo w bitwie pod El Haikk. Pustynia zroszona krwią, jest niemym świadectwem tego, do czego pycha i chęć zysków doprowadzić może. Latające dywany, zmutowane konie o jednym garbie i inne demoniczne wytwory czarnej magii, nie mogły zatrzymać wojowników Pani Jeziora.
Kronika bretońska, autor anonimowy


473/1451 – Oprócz Bretończyków pod El Haikk walczyły także kontyngenty estalijskie i oczywiście zakony rycerskie z Imperium, która również miała niemały wkład w zwycięstwo. Jednakowoż żaden szlachetnie urodzony Bretończyk, nie mógł pogodzić myśli o dzieleniu zwycięstwa z jakimiś "poślednimi" nacjami.

Olbrzymia armia złożona z kwiatu rycerstwa bretońskiego, wyruszyła lądową drogą do Arabii. Pani Jeziora czuwała nad nimi, jednak nie dotarli do Arabii, lecz na dzikie ziemie, położone za Górami Przeskok. W kilku wielkich bitwach rozbijają oni plugawe plemiona zielonoskórych. Niektórzy powrócili do ojczyzny z podarkami od krasnoludzkich władców, inni postanowili utworzyć własne państewka.
Kronika bretońska, autor anonimowy


474/1452 – Przywódcą i pomysłodawcą owej wyprawy był baron Tybalt. Z racji tego, iż brakowało statków, obrał on niebezpieczną, lądową drogę do Arabii. W czasie podróży wsparli oni dzielne krasnoludy w walkach z zielonoskórymi w Księstwach Granicznych. W Barak Varn dotarła do nich wieść, że wojna skończyła się. Część rycerzy pozostała i objęła w posiadanie ziemie zdobyte na orkach, większość wróciła do domu po drodze rozbijając niedobitki goblinoidów, nieliczni zaś wyruszyli po złoto, do legendarnego królestwa Khemri.

Nieumarły potwór zwany Czerwonym Księciem pustoszył spokojne ziemie Akwitani, a przy tym wymordował znaczną część populacji księstwa. Kres jego istnieniu przynosi królewska kopia, która przebiła serce mrocznej istoty na Polach Cerenu.
Kronika bretońska, autor anonimowy


476/1454 – Bestia zwana Czerwonym Księciem - w istocie będąca wampirem - była niegdyś bretońskim rycerzem uczestniczącym w krucjatach. To tam został zarażony klątwą wampiryzmu, gdy wrócił do Bretonii wielu jego wiernych rycerzy i sług pozostało z nim, gdyż nadal był ich umiłowanym panem. Czerwony Książę wraz ze swą armią, wyruszył na podbój całego Księstwa Akwitanii.

Miłościwie nam panujący król Jules, wykazał się wielką biegłością w kopii, wysadzając z siodła elfiego jeźdźca znamienitego rodu. Lud wiwatował na cześć naszego Pana. Mimo znacznych umiejętności, co muszę przyznać członkowi dawnego ludu, elf ów nie miał szans równać się z naszym monarchą.
Kronika bretońska, autor anonimowy


600/1578 – Turniej w Guyenne to jeden z licznych przykładów nierozważnego, a wręcz ryzykownego, podejścia do życia wielu bretońskich władców. Kroniki mówią prawdę, gdyż nawet w imperialnych zapiskach znajduje się kilka wzmianek o turniejach za Górami Szarymi, w których udział brali nawet królowie.

Niewdzięczny tłum dokonał zamachu na władzę księcia Brionne daną mu przez bogów. Zamieszki trwały kilka tygodni, podczas których bezpiecznie było tylko w zamku Brionne oraz w nielicznych miejskich fortyfikacjach. Motłoch grabił, gwałcił i palił. Handel ustał i wszyscy tracili na nieposłuszeństwie poddanych. Buntownicy prawie wdarli się na zamek, na szczęście hufce z prowincji w porę dotarły do miasta i zaprowadziły ład.
Kronika bretońska, autor anonimowy


615/1593 – Rycerstwo dokonało okrutnej rzezi mieszczan, miasto zaścielone było porąbanymi zwłokami, ograbionymi z wszelkich kosztowności. Wielu z tych, którzy przeżyli szturm, przykładnie powieszono, aby dać przykład innym.

Król Filip Silny na czele armii liczącej podobno dziesięć tysięcy najznamienitszych rycerzy, rozbija najeźdźców zza morza pod miasteczkiem Castellet. Nigdy tak wielu rycerzy nie walczyło naraz pod wodzą jednego dowódcy.
Kronika bretońska, autor anonimowy


657/1635 – Nie jest do końca pewne kim byli owi najeźdźcy, najprawdopodobniej Norsmenami lub Mrocznymi Elfami, którzy chcieli zdobyć jeńców na swe krwawe ofiary. Nawet jeśli bretoński kronikarz ubarwił ilość rycerstwa, to wróg musiał być równie liczny i groźny. Prawdopodobnie w zgromadzeniu tak dużej liczby wojska musiała brać udział Czarodziejka i Wieszczki.

Szkielety powstały z grobów aby nieść śmierć. Wiele wiosek zniknęło z powierzchni ziemi, wielu ludzi odeszło do Królestwa Morra. Pani chroń nas, daj nam nadzieję.
Kronika bretońska, autor anonimowy


703/1681 – Po dziś dzień nie wiadomo, co ożywiło trupy. Pewnym jest, iż zdarzenia takie miały miejsce w całym Starym Świecie. Uczeni biegli w mowie innych ludów, sugerują nawet imiona Nagasha czy Drachenfelsa, ale na obecnym poziomie wiedzy, niczego nie można ani potwierdzić, ani wykluczyć. Jedynie Elfy Wysokiego Rodu mogą znać całą prawdę.

Duże ilości orków przekraczają naszą granicę przez Góry Szare oraz Marchię Couronne. Nasze dzielne rycerstwo wyżyna ich wszystkich ku chwale naszej Pani i dzięki jej opiece!
Kronika bretońska, autor anonimowy


737/1715 – Niedobitki armii Gorbada Żelaznego Szpona przekraczają przełęcze w Górach Szarych, a także w okolicach Bladych Sióstr. Ich niezbyt liczne oddziały szybko zostają unicestwione przez kwiat bretońskiego rycerstwa.

Czerwona ospa zabija trzecią część populacji naszego miasta. Niektórzy z kapłanów sądzą, że choroba ta rozprzestrzeniła się za sprawą gryzoni.
Kroniki Bordelaux, autor anonimowy


808/1786 – Po pladze w miejskich kanałach odnaleziono truchła licznych gryzoni. Na ulicach, w domach i magazynach, obok konających ludzi bardzo często zdychały szczury. Spotykano okrutne sceny: stada szczurów pożywiały się zwłokami ofiary plagi, a nawet jeszcze żywymi, lecz bezbronnymi ofiarami. Z rozkazu namiestnika księcia, barona Giscarda du Ponte, w celu zatrzymania zarazy spalono do gołej ziemi ubogie dzielnice miasta. Okrutne z pozoru działanie okazało się skuteczne i powstrzymało dalszy rozwój choroby.

Straszliwa plaga spada na ziemię bretońską, umierają zarówno możni jak i plebejusze. Gdy czarna śmierć zbiera swe żniwo, ze swych kryjówek wychodzą istoty Chaosu, mutanty wyglądające niczym przerośnięte szczury, oblegają Brionne i Quennelles. W godzinie próby ocalają Bretonię siły księcia Mousillonu oraz księcia Parravonu, któremu udało się w porę zawrzeć sojusz z Leśnymi Elfami. Obie armie jednocześnie uderzyły na wrogów, odnosząc wielkie zwycięstwo.
Hans von Ritterschloss, Imperialny ambasador


835-836/1813-1814 Czerwona Ospa była dziełem okrutnej rasy zwanej w Tilei Skavenami, które chciały osłabić ludzi wypróbowując swoją najnowszą zarazę. Niewielu ludzi łączyło oba te zjawiska ze sobą. W zapiskach z tego okresu, trudno doszukać się imienia księcia Mousillon, gdyż ledwie rok po wspaniałym zwycięstwie, zhańbił on siebie i swój ród wielką zbrodnią. Współcześni jemu możni i kronikarze, wymazali Merovecha z kart historii. W języku klasycznym taki akt zwie się "damnatio memoriae", czyli skazanie na niepamięć. Prawdopodobnie nie zachował się żaden portret ani podobizna księcia.

Przeklęty niech będzie mousilloński książę i cały ród jego. Nikczemna kreatura jaką się stał, rozszarpała naszego króla i spijała krew z jego martwego już ciała.
Kronika bretońska, autor anonimowy


836/1814 – Podczas wielkiej uczty, która odbyła się na wspaniałym ongiś zamku w Mousillon, wydało się szaleństwo Merovecha. Dziedzińce i sale pełne były nabitych na pale więźniów, zaś sam książę czerpał wielką przyjemność z tych widoków. Diukowie wdzięczni za ocalenie kraju, byli przerażeni, a sam Merovech uznał, iż drwią z jego gościnności. Książę Mousillon został wyzwany do pojedynku przez samego króla. Merovech walcząc niczym demon, zaszlachtował swego władcę. Książęta w pośpiechu opuścili zamek i ruszyli na czele swych, osłabionych plagą, armii na Mousillon. Merovech został zabity, zaś północne tereny księstwa przejęło Lyonesse.

Drugie nasze dziecko przyszło na świat, córeczka. Pan mój i mąż czekał na syna, lecz Pani Jeziora nie chce nas nim obdarować. Mimo rozgoryczenia czuję, że także to dziecko zazna ojcowskiej miłości.
pamiętnik Cecilii, matki Genevieve


861/1839 – Na świat przyszła Genevieve Sandrine du Pointe du Lac Dieudonné. Była drugim dzieckiem książęcego namiestnika. Mimo tego iż jej ojciec oczekiwał na syna, pokochał swoją córkę tak jakby narodził mu się spadkobierca płci męskiej. Jego córce nie było jednak dane wyjść za mąż ani wieść żywota jaki normalnie by wiodła bretońska niewiasta. Żyje do dzisiaj i jest prawdopodobnie jedyną wampirzycą, która nigdy nie uległa złu typowemu dla innych wampirów.

Potworna horda demonów pod wodzą przeklętego Drachenfelsa najechała nasz dom – miasto Parravon. Po krótkim oporze, zdjęte strachem miasto poddało się. W zamian za ocalenie własnych skór, wielki czarnoksiężnik zażądał od mieszkańców Parravonu, okupu oraz wydania w jego ręce tych, którzy dowodzili obroną. Mój ojciec i matka wraz z licznymi dworzanami zostali zamordowani, a mi i mej młodszej siostrze nakazano na to patrzeć. Po tysiąckroć wolałabym zginąć w walce, niż przeżywać śmierć moich bliskich w ten sposób.
zapiski Cirielle, starszej siostry Genevieve


873/1851 – Konstanty Drachenfels najechał na Parravon. Bretonia po walce z Merovechem nie była jeszcze w pełni sił, poza tym czarnoksiężnik uderza zimą, kiedy to zgromadzenie i poprowadzenie armii rycerzy, graniczy niemal z cudem. Rycerze Parravonu dzielnie stawili opór, a gdy ich rozbito, rozproszyli się po swoich zamkach, aby zebrać nowe zaciągi. Tylko nieliczni wrócili do Parravonu, w którym dzielnie stawiali opór, aż do zdrady części mieszczan. Cel działań Drachenfelsa do dziś nie został wyjaśniony, choć przypuszcza się, że chciał odebrać coś, co należało do niego i znajdowało się na terenie nieszczęsnego miasta.

Moje życie uległo zmianie, nie męczę się, ale światło słoneczne mnie razi. Słyszałam wiele legend o wampirach, ale na pewno nim nie jestem. Nie czuję pragnienia krwi, i brzydzę się okrucieństwem. Srebrne ozdoby rażą mnie więc pozbyłam się większości z nich. Tylko moja Cirielle zna prawdę i lęka się o mnie. Też się boję.
Genevieve Sandrine du Pointe du Lac Dieudonné


877/1855 – Genevieve otrzymała Mroczny Pocałunek. Chandagnac, który nim ją obdarzył, został przeistoczony w wampira, przez damę Melissę d'Acques z rodu Lamii. Klątwa wampiryzmu dotyczyła wielu znacznych Bretończyków i tylko bogowie wiedzą, który z tyranów w historii faktycznie był człowiekiem, a który istotą nocy. Genevieve mimo młodego wieku okazała się na tyle odporna na działanie pocałunku, że ten nie wpłynął na jej dobry charakter i zasady postępowania.

Moja ukochana siostra, która była mi oparciem w trudnych chwilach, odeszła do ogrodów Morra, mi samej nic się nie stało. Ile bym dała by to jej dane było żyć. Plaga zabiła wielu dobrych ludzi, nie widzę dla siebie miejsca w tym mieście. Wszystko się zmienia i zawsze będę cierpiała po śmierci bliskich mi ludzi. Postanawiam opuścić Parravon by zapomnieć o przeszłości.
Genevieve Sandrine du Pointe du Lac Dieudonné


923/1901 – Cirielle starsza siostra Genevieve umiera podczas plagi, która spustoszyła Parravon. Wampirzyca opuszcza miasto.

Martwi powstali z grobów by zabrać do ziemi wszelkie życie w Akwitani. Liczne zamki i sioła zostały napadnięte przez chodzące trupy, ale dzięki łasce Pani, większości z nich udało się odeprzeć atak. Najgorzej było nad wodami rzeki Gilleau. Czarodziejska wieża została z trudem obroniona przez wieszczkę Iseldę. Okrutny los spotkał obrońców miasteczka Marcel, w którym obroną kierował Święty Rycerz. Mimo zaciętości obrońców, zginęli wszyscy z wyjątkiem jednego małego chłopca. Wiele innych osad nad wodami rzeki podzieliło los Marcel. Po pierwszych atakach, powrócił syn księcia Richemont. Miał on zesłaną przez Panią wizję, w której ujrzał mrocznego rycerza, dowodzącego hordą prącą na zamek akwitański. Doszło do wielkiej bitwy w której zginął książę Akwitani. Czerwony Książę zniknął w odmętach Lasu Klęski.
Kroniki Akwitanii, wpis dworzanina Jacques de Baldville


954/1932 – Dawne zło powróciło. Bretończycy nie byli gotowi na atak i mimo trzymania, na granicy Lasu Klęski, stałej kontroli przed pradawną magią, nie udało się ochronić wielu poddanych. Niektóre źródła wspominają o śmierci zarówno strażniczki wieży, jak i rycerza broniącego krypty ze szczątkami rycerzy. Pewne jest, iż jeszcze długo ludzie bali się osiedlać na północ od rzeki Gilleau.

1016/1994 – Louis Sinozęby, kronikarz opisujący wędrówki swego Pana Armanda le Virdan, gdy ten był jeszcze błędnym rycerzem, jako pierwszy odnotował, iż nie można odnaleźć grobu Merovecha. Początkowo nie przywiązywano do tego wagi, jednak miejsca spoczynku przeklętego księcia nie odnaleziono do dzisiejszego dnia.

Dziewica z Lyonesse, wiedziona mocą Pani, prowadzi do boju mężne hufce bretońskiego rycerstwa, odnosząc zwycięstwo nad hordą z północy, która pustoszyła nasz kraj. Chwała niech będzie Pani Jeziora i jej wiernej poddanej!
Kronika bretońska, autor anonimowy


1029/2007 – Król Louis Odważny poległ w walce pod murami Couronne, gdy próbował na czele armii zatrzymać najeźdźców z północy. Większość z rycerzy podzieliła los swego Pana. Couronne było oblegane, zaś królewski następca był jeszcze dzieckiem. Rozproszone po kraju rycerstwo, nie miało przywódcy, pod którego dowództwem mogłoby się zebrać. Wówczas to, w małej wiosce w Lyonesse, młoda dziewczyna o czystym sercu, prowadzona wizją Pani Jeziora, znalazła w starej kaplicy Graala relikwie poświęcone Pani - chorągiew oraz miecz. Zbroję ściągnęła z zabitego rycerza, rumaka znalazła przypadkiem. Wiedziona wiarą zebrała zastępy rycerstwa i przepędziła hordę Chaosu aż do morza. Jest to jedna z niewielu kobiet, które nie zostały potępione za wdzianie zbroi rycerskiej i walkę z wrogiem.

1113/2091 – rozliczne legendy i pieśni podają ten rok jako okres narodzin Wielkiej Maciory z Grismerie. Informacje na jej temat tyleż okropne, co śmieszne można odnaleźć w niemal wszystkich księstwach, przez które przepływa ta największa w Bretonii rzeka. Obcokrajowcowi zaiste trudno pojąć fascynację miejscowych tą, bądź co bądź, bestią.


Z woli króla tysiące rycerzy zgromadziło się, by wypędzić z kraju pięknego szkaradnych, zielonoskórych wrogów. Tylko nielicznym orkom i goblinom udało się uciec w góry, gdzie zapewne znowu będą czyhać na sposobną chwilę do ataku.
Kronika bretońska, autor anonimowy


1223/2201 – Król Louen Zabójca Orków ogłosił nastanie Wojen Rycerskich. W czasie ich trwania powstało wiele nowych osiedli, z których większość przetrwała do dzisiaj. Ludzie wyparli zielonoskórych oraz inne bestie głębiej w lasy i góry. Za czasów króla Louena założono wiele nowych miast.

Czas Zdrady

Diuk Maldred z Mousillon wraz z księżną Malfleur spiskowali przeciwko królowi, za co zostali ogłoszeni wrogami Królestwa. Przeklęci niech będą władcy tej przeklętej krainy, oby słuszny gniew Pani, dosięgnął ich jak najrychlej.
Kronika bretońska, autor anonimowy


1319/2297 – Niesławny książę Maldred przy pomocy rzezimieszków przebranych za rycerzy, uwięził Czarodziejkę w położonej na nadmorskim klifie baszcie. Księstwo Mousillon zaiste raz po raz wydaje na świat zdrajców, rządnych królewskiej krwi. Najrozsądniejszym wyjściem z tej sytuacji byłoby zmiecenie tego siedliska zdrady i zarazy z powierzchni tego kraju, gdyż jest ono niczym ropiejący, wiecznie niezaleczony wrzód. Jeden Sigmar raczy wiedzieć, dlaczego Mousillon ciągle jeszcze trwa.

Wraz z Czarodziejką oraz tymi, którzy odważyli się z nią podążyć, wjechałem do uśpionego Mousillon. Nie dziwi mnie, że nikt już nie bronił potężnych murach miejskich. Wszędzie leżały ciała, niektóre zwłoki, te bliżej bramy, przeszyte były strzałami. Widać, niektórzy mieszkańcy próbowali opuścić miasto, gdy wybuchła plaga. Puste oczodoły baszt milczały, zaś wszędzie tak na murach jak i na brukowanych ulicach, pełno było trupów pokrytych krostami. Nad miastem panowała złowroga cisza, nasz orszak zaś powoli zbliżał się do pałacu przeklętego zdrajcy.
Balduin de Vries, rycerz królestwa z Gisoreux


1322/2300 – Czarodziejka została uwolniona przez dzielnego rycerza Gastona de Beau. Oblężone przez armie książąt Miasto Mousillon, padło ofiarą zarazy. Książę Maldred wraz z księżną Malfleur oraz wiernymi poddanymi, zamknęli się w pałacu i biesiadowali, gdy reszta miasta umierała. Lecz i im była pisana śmierć, ich żywoty pogasły jako ostatnie. Nie do końca wiadomo, co zobaczyła Czarodziejka oraz towarzyszący jej rycerze. Kronikarze niejasno wspominają, iż w pałacu ciała leżały w nienaturalnie poukładane, niektóre z nich nagie lub w połowie obnażone. Straszne rzeczy dziać się tam musiały. Najpiękniejsze niegdyś miasto Królestwa, nigdy nie wróciło już to świetności.

U zachodnich wybrzeży Królestwa pojawiły się dziwaczne konstrukcje, które jeśliby wierzyć wieśniakom, nie miały prawa pływać. Kilka portów zostało zaatakowanych i złupionych przez pływające szkodniki! Nie wiem jakim sposobem szczury mogą budować pływające krypy, azaliż nie jest to wbrew naturze? Nasz miłościwy król Gaston de Geste wydał dekret nakazujący budowę nowych i lepszych okrętów. To, co urąga naturze, będzie niszczone przez naszych ludzi tak w naszych spiżarniach, jak i na morzu.
Kronika bretońska, autor anonimowy


1343/2321 – Tileańskie źródła wspominają o inwazji wynaturzonych szczuroludzi, którzy napadli na Bordelaux, Brionne oraz kilka innych portów i niezliczoną liczbę wiosek, na zachodnim wybrzeżu. Król nakazuje książętom wzmocnienie istniejących flot oraz budowę nowych lepszych okrętów, a przedsięwzięcie owe wspiera złotem z własnego skarbca. Flota bretońska zostaje wzmocniona, a część nowych jednostek zostaje uzbrojona w proste działa. Po latach stagnacji, Bretończycy dysponują w końcu flotą, która jest na morzach realną siłą.

Z Lasu Loren wyszedł człowiek, twierdzący, że jest księciem Melmonem z Quenelles. Zaledwie w parę godzin później jego ciało postarzało się o dekady, by wkrótce obrócić się w proch.
Isoulde Hachette, arcykapłanka Vereny z Quenelles


1358/2336 – To niewiarygodne, ale człek ów chyba faktycznie był diukiem Melmonem! Przeżył on tysiąc lat wśród tajemniczej kniei! Las Loren ma niejedną tajemnicę, która dla ludzi może być wystarczająco straszna, aby się doń zapuszczać. Leśne Elfy strzegą pilnie strzegą sekretów dotyczących ich domu…

Chwała niech będzie na wieki Pani Jeziora, która prowadzi naszych królów ścieżką honoru i prawdy. Z objawienia Pani król Charlen nakazuje wyplewienie ze świata zastępów zielonoskórych. Armie błędnych rycerzy gromadzą się licznie pod sztandarami diuków i wyruszają na południe gdzie hordy goblinów szerzą chaos i bezprawie. Oby Pani była dla nich łaskawa i dała im chwalebne zwycięstwo lub dobrą śmierć.
Kronika bretońska, autor anonimowy


1442/2420 – Ogłoszono najdłuższą z wojen rycerskich. Armie bretońskie pokonują w Przeskoku liczne zastępy orków i goblinów, po czym ruszają w pogoń za niedobitkami. W Księstwach Granicznych znajdują dość liczne obszary, którymi władają potomkowie rycerzy z czasów krucjat. Ci, chętnie przyjmują przybyszy z ojczyzny swych przodków. Księstwa Graniczne zostają oczyszczone z zielonego pomiotu.

Barbarzyńskie plemiona orków napadają na Carcassone, odnosząc zwycięstwa w wielu starciach. Nieliczni rycerze mają olbrzymie problemy i nie są w stanie uchronić swych poddanych.
Kronika Carcassone, autor anonimowy


1444/2422 – Wielu rycerzy nie zdążyło powrócić jeszcze z południa, zza Przeskoku, co bezwzględnie wykorzystali zielonoskórzy. Osiedla, a nawet zamki Carcassone są zniszczone jedno po drugim. Dopiero po długim czasie udaje się przepędzić orki z powrotem w góry, ale poniesione straty są dotkliwe.

U celu naszej pielgrzymki nie zastaliśmy niczego innego prócz obżartych trupów, które według sugestii mego towarzysza Jana, biegłego w medycynie, należały do płci niewojennej. Kaplica Graala w Pied a`Cochon została zaatakowana przez straszliwego przeciwnika. Obawiam się, że mogły to być żywe trupy, bestie lub lubujące się w ludzkim mięsie ghule. Cokolwiek to było musiało być bardzo liczne i wytrwałe, bowiem niewielu wrogów Królestwa, jest w stanie z odwagą w sercu ruszyć przeciwko świętemu przybytkowi Pani, strzeżonemu przez jej wierne służebnice.
Cedric de Beauville, błędny rycerz z księstwa Montfortu


1472/2450 – masakra w Pied a’Cochon, historia po raz kolejny odnotowała, jak pełna zła jest ziemia Mousillon. Jak widać nawet moc Panien Graala nie była w stanie obronić ich samych przed przekletą potęgą.

Dzięki niech będą Maanannowi, patronowi naszego miasta albowiem naszej flocie udało się osaczyć rabusiów z południa. Mimo znacznej przewagi liczebnej, ich flota nie przywykła do bitew z równym przeciwnikiem i szybko uległa rozproszeniu. Nasze świetnie obsadzone galeony, ogniem swych dział z łatwością rozbijały kolejne okręty. Wszędzie było pełno płomieni, woda nabrała odcienia czerwieni, zaś liczne trupy stały się pożywieniem dla morskich stworzeń. Walczyliśmy cały dzień i każdy dał z siebie wszystko. Kolejnego dnia rano, na falach kołysały się dumnie wyłącznie nasze piękne okręty. Z osiemdziesięciu członków mojej załogi bitwę przeżyło sześćdziesięciu trzech, oby Maanann skierował tych, co polegli do krainy Morra. Postanowiłem nagrodzić moją załogę, z własnej kiesy wykładając po sztuce złota dla kazdego. Ojczyzna potrzebuje więcej takich ludzi, jak moja dzielna załoga.
Rademund de Rochelle, kapitan "Ludwigi" z Bordelaux


1480/2458 – Bitwa na Falach – tryumf floty bretońskiej. Trzon floty stanowiły okręty z Brionne oraz mającego marynistyczne tradycje Bordelaux. Okręty pirackie zmierzały na północ, jednakże z racji strasznie wzburzonego morza, musiały schronić się w zatoce, tuż koło Miasta Przeklętych. Tam dopadła je potężna flota bretońska, złożona z wielu okrętów wojennych, w tym także znanych dopiero od niedawna galeonów. Mogę stwierdzić, iż jeśli Bretończycy nadal dysponują tak dobrą flotą, obsadzoną bitnymi załogami, to ich kraj nie ma sobie równych na morzach i oceanach.

Z władzy nadanej mi z woli Pani, skazuję ciebie Nicoletto z Oisement na zamurowanie żywcem we własnym zamku. Winna jesteś dopuszczenia się licznych zbrodni na swoich poddanych, porwania oraz najbardziej bluźnierczego z twych czynów – parania się mrocznymi mocami. Zamurować ją!
Robert de Marsac, rycerz królestwa z Lyonesse


1501/2479 – Nicolette z Oisement dopuściła się licznych zbrodni wobec swoich poddanych. Czarę goryczy dopełniło przypisywane jej porwania córki książęcej z Lyonesse. Jeden z błędnych rycerzy, szukających księżniczki dotarł do zamku Nicolette, gdzie okazało się, że władczyni stoi za wieloma czarnymi sprawami. Powrócił on z kilkoma rycerzami, by postawić szlachciankę przed sądem. Udowodniono jej paranie się czarami, morderstwa, porwania oraz pakt z Mrocznymi Bóstwami. Została skazana na zamurowanie żywcem. Według mnie lepiej byłoby ją spalić, gdyż tylko ogień może oczyścić zbrodniarza, który para się sztuką czarnoksięską.

Po licznych zwycięstwach na obszarze Księstw Granicznych, bretońscy rycerze postanawiają wyplenić orki w całym Starym Świecie. Wielka armia pod wodzą Julesa de Fontainebleu wkroczyła na Przełęcz Śmierci.
Kronika bretońska, autor anonimowy


1510/2488 – Plemiona goblinoidów zjednoczyły się pod wodzą Morgluma Łamacza Karków i doszczętnie rozgromiły bretońską armię. Z okrutnej rzezi ocaleli jeno nieliczni. Po sześćdziesięciu ośmiu latach, król Filip V ogłosił koniec wojen błędnych rycerzy.

Umarli powstają ze swych grobów i wraz z przeklętymi gryzoniami niszczą klasztor la Maisontaal, położony na wschód od miasta Parravon. Mimo dzielnej obrony jaką stawili zamieszkujący klasztor mnisi oraz nieliczni przebywający w tej okolicy rycerze świętego przybytku nie udało się ocalić przed zniszczeniem. Wszyscy obrońcy zginęli.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1513/2491 – Według "Dzienników bretońskich", tileańskiego podrónika Bruna Finecci, ów niespodziewany atak spowodowany był tym, że Bargain opat z la Maisontaal ukradł Skavenom przeklęty artefakt zwany Czarną Arką. Licz Heinrich Kemmler już od dawna miał w planach kampanię wymierzoną przeciwko księstwu Parravonu. Wraz z pojawieniem się szczuroludzi, pojawiła się wielka szansa na pokonanie żywych. Mimo początkowych sukcesów plugawy sojusz został pokonany przez siły diuka Tancreda z Quenneles.

Louen Lwie Serce z namaszczenia Czarodziejki, najwyższej służebnicy Pani, zostaje królem Bretonii. Cała szlachta i pospólstwo wychwala cnoty nowego władcy.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1522/2500 – Wielu ludzi nadal porównuje króla do samego Gilesa le Bretona, nie brakuje i takich, którzy sądzą, że w jego żyłach płynie krew zjednoczyciela Królestwa. Ten odważny rycerz i utalentowany strateg, który nigdy nie posmakował goryczy porażki, często osobiście dowodzi swymi rycerzami w bitwach. Walczył między innymi w starciach na pograniczu Mousillon i podczas odpierania inwazji Norsmenów. Król Louen bacznie przygląda się miastom. Szanowany jest zarówno wśród szlachty jak i gminu.

Olbrzymie hordy orków ponownie napadły nasze Królestwo. Wiele zamków było obleganych, wiele wsi zostało zniszczonych. Miłościwie nam panujący Louen Lwie Serce zgromadził znaczną liczbę rycerzy i zbrojnych, z którymi wyruszył przeciwko orkom.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1530/2508 – Wielka armia orków została rozbita w bitwie pod "Bagienną Twierdzą". W starciu wzięło udział ponad kilkadziesiąt tysięcy wojowników. Król Louen mógł zebrać znacznie większe siły, ale nie chciał dłużej wyczekiwać wieści z płonącego pogranicza i wzruszył z zaledwie czwartą częścią wojsk Królestwa.

Nieprawdą jest jakoby zamieszki w Brionne wybuchły z przyczyn politycznych, czy też niezadowolenia mieszczan. Spowodowane one były tym, iż pospólstwo nie zna słowa umiar i gdy przyjdzie do picia, nie wie kiedy skończyć.
Kronika Brionne, Conrad Schreiber, były uczony z Nuln


1534/2512 – Wszystko zaczęło się od przedstawienia, w trakcie którego czterech aktorów przebranych za smoka, przypadkowo zabiło innego aktora odgrywającego rycerza Graala. Niewykluczone, iż wino, które z okazji święta podarował diuk Alberic znacznie przyczyniło się do takiego stanu rzeczy.

Panna Ariadna została ocalona przed potwornymi zwierzoludźmi, przez prostego człeka imieniem Huebald. W zamian za uratowanie niewiasty przed pohańbieniem, człowiek ów został podniesiony do stanu rycerskiego przez miłościwie nam panującego króla Louena Lwie Serce.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1537/2515 – Niestety to zaiste przypadek, w swych dotychczasowych badaniach historii tego kraju, natknąłem się na zaledwie trzy wzmianki o chłopach, którzy zostali wyniesieni do stanu rycerskiego. Dodam jeszcze, iż ów Huebald, poległ w pierwszej bitwie, do której stanął i wcale nie pewne, czy nie zginął dlatego, iż nie wszystkim podobało się, że w szeregi szlachty trafił prosty chłop. Ariadna jeśli nadal żyje, nie jest zwykłą szlachcianką, lecz Panną Graala bądź córka diuka. Wszak nikt inny nie byłby w stanie zwrócić uwagi na bohaterski czyn chłopa.

Na dworze od czasu do czasu, powtarzana jest plotka, iż w Mousillon gromadzona jest armia. Nikt nie wie skąd miałyby się wziąć fundusze na jej powstanie, wszakże przeklęte tereny u ujścia rzeki Grismerie, nie należą obecnie do obfitujących w jadło, ani w inne dobra. Niektórzy powiadają, że za całą sprawą stoi tajemniczy Czarny Rycerz, inni zaś sugerują nekromantę czy nawet zdesperowanych chłopów, którzy mają zamiar ruszyć na zasobne ziemie na północy.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1539/2517 – Port Mousillon nie jest już tak świetny jak dwieście z górą lat temu, ale nadal przynosi pewne dochody. Wielu szlachciców ma dawne majątki rodzinne, które nieraz w znacznej części oddają swemu tajemniczemu przywódcy. Czy jest prawdą, że na tej przeklętej ziemi znowu gromadzą się siły zdolne zagrozić sojusznikowi naszego Imperatora, królowi Louenowi? Listy kupieckie od imperialnych kupców, prowadzących interesy wzdłuż Grismerie, zdają się to całkowicie potwierdzać.

Okres panowania Louena Lwie Serce

Po śmierci swego brata Armand z Akwitanii, mężny rycerz, który nie jeden raz własną piersią bronił kraju Pani Jeziora i jej poddanych, będący dotąd chorążym armii bretońskiej, z woli króla Louena Lwie Serce zostaje księciem Akwitanii.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1541/2519 – Prawda jest taka, że Armand z Akwitanii, nie palił się do objęcia schedy po swym bracie, lecz królowi się nie odmawia. Nowy książę objął władzę w niezwykle skłóconym księstwie. Od czterech lat stara się zażegnać liczne spory w powierzonej mu prowincji, ale waśniom ciągle nie widać końca.

Liczne drakkary Norsmenów pustoszą północne wybrzeża Bretonii. Wiele wiosek a także kilka klasztorów, zostaje złupionych przez żądnych krwi barbarzyńców, którzy są liczni jak gwiazdy na niebie. Łupem Norsmenów padają liczne plony oraz nieszczęśnicy, którzy dali się pojmać żywcem, do niewoli. Oby Pani pomogła im znaleźć drogę do domu.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1543/2521 – Nie wykluczone, iż za owym wielkim najazdem z północy nie stał sam Archaon, przeklęty na wieki Pan Końca Czasów. Część łupów, w tym także jeńców, sprzedano w Marienburgu, reszta zaś trafiła do Norski, by służyć nowym znacznie okrutniejszym panom.

W swej szlachetności i mądrości miłościwie nam panujący z woli Pani Louen Lwie Serce ogłasza Wojnę Błędnych Rycerzy. Sam wyrusza na czele garstki rycerzy by zanieść światło pogrążanemu w Chaosie Imperium. Z każdego księstwa wyruszają siły, które mają dotrzeć do punktu zbornego pod Middenheim.
Kronika bretońska, Jean-Claude z Couronne, kronikarz


1544/2522 – Król Bretonii nie jest bezinteresowny, a roztropny. Jako świetny strateg, wie, iż po ewentualnej klęsce Imperium, Chaos stanie u jego bram. Dlatego bez wahania wyruszył, aby wesprzeć nas w godzinie próby.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Du Lac... Zabawne nawiązanie : P Za to zassanie Dziewicy (Joanny) jest całkiem nietrafne i nieadekwatne mym zdaniem... Chociaż nie zostanę fanem Bretonii, to jest to, w mej opinii, znacznie ciekawsza część pracy. Może nawet przydać się na sesj. : )

Autorze: czy mógłbyś podać więcej informacji o pani Du Lac, Której Imienia Nie Sposób Zapamiętać? Jak jej wampiryzm się przejawia? Czyżby nie musiała pić krwi? Gdzie obecnie stacjonuje i czym się zajmuje?
29-02-2008 14:44
Tancred_de_Beauville
   
Ocena:
0
Mówisz o Repanse de Lyonesse - która w 2007 ocaliła Bretonię? Teraz zauważyłem błąd... wszelkie wzmianki o niej można znaleść w podręczniku bretońskim do V edycji. Jeśli cokolwiek się przyda to cieszy mnie to;).

W drugim przypadku chodzi Tobie o Genevieve? Obecnie zapewne przesiaduje w Altdorfie, chyba że znudził się jej.

P.S. O Genevieve można poczytać bodajże w Czarnoksiężniku Drachenfelsie oraz w Czerwonym Pragnienu. Nie pamiętam czy jakiegoś tytułu przypadkowo nie pominąłem. Niestety nie mam ich, a dodruku niestety nie miały i pewnie szybko nie będą miały.
29-02-2008 15:14
KRed
   
Ocena:
0
Pani Genevieve Sandrine du Pointe du Lac Dieudonne (pamiętam :)) najlepiej opisana została w pierwszoedycyjnym dodatku "Mroczny Cień Śmierci".

Jeśli chodzi o jej wampiryzm to ta pani się nie starzeje, ale też nie musi unikać światła słonecznego i jest w stanie opanować swój głód krwi. Zwykle żywi się krwią osób, które godzą się na to dobrowolnie (liczni kochankowie). Posiada mnóstwo umiejętności, nawet uczyła się jakiś egzotycznych odmian magii. Jest odporna na ciosy zwykłej broni, magiczna raniła ją zwyczajnie, a srebrna zadawała podwójne obrażenia (przynajmniej tak było w poprzedniej edycji).

Genevieve może przebywać wszędzie. Przez sześćset lat wędrowała po całym świecie i nie potrzebuje powodu aby gdzieś się udać. Jeśli czymś się zajmuje to tylko dlatego, że w danej chwili właśnie na to ma ochotę.
29-02-2008 18:05
~Hadrian Samoracci

Użytkownik niezarejestrowany
    Genevieve...
Ocena:
0
O "Czerwonym pragnieniu" pierwszy raz słyszę, natomiast wiem, że jest ona również bohaterką powieści pt. "Wieczna Genevieve"
02-03-2008 02:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.