» Artykuły » Uniwersum » Kroniki Bretońskie

Kroniki Bretońskie


wersja do druku

Część pierwsza

Redakcja: Daniel 'karp' Karpiński
Ilustracje: ce2ar, paskud

Kroniki Bretońskie
Spisane ręką Maximiliana Raabe, skryby barona Heinricha von Hackle ambasadora Imperium Sigmara na dworze królewskim w Couronne, wiernego poddanego Księcia Elektora, Arcyksięcia Reiklandu, Księcia Altdorfu, Księcia Zachodniej Marchii Imperatora Karla Franza, będące kompendium nauki historii, sporządzonym ku naszych zachodznich sąsiadów lepszemu poznaniu.

W dziejach każdego państwa przeplatają się czasy wzniosłych czynów i klęsk. Kroniki Kraju Pani Jeziora, zawierają w sobie znacznie więcej fałszu i niedomówień, aniżeli dokumenty spisywane przez czcigodnych kapłanów Sigmara czy krasnoludzkich mędrców. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest chęć utrwalenia, przez możnych tego państwa, swych czynów w jak najlepszym świetle. Druga przyczyna tkwi w tym, iż najczęściej ich powstawanie, było finansowane prawie wyłącznie ze skarbców zainteresowanych nimi wielmożów. Zebrane poniżej i opatrzone mym skromnym komentarzem dokumenty, to nie tylko wycinki z kronik, wiele z nich to różnego rodzaju zapiski, tak mieszkańców Bretonii, jak i obcokrajowców.

Czasy pradawne, Mroczne Wieki

Wszelakie dane odnośnie tego okresu, pochodzą z kronik elfów, krasnoludów oraz zapisków kupców tileańskich. Barbarzyńskie ludy Bretonów w owym czasie nie znały jeszcze pisma, które z czasem przejęły od imperialnych i tileańskich kupców. Prawdopodobnie część wyrazów Bretończycy zaczerpnęli z języka leśnych elfów, z którymi okazjonalnie prowadzili handel. Na początku zaś, posługiwali się jedynie prostymi rysunkami, którymi ozdabiali grobowce swych wodzów.

Mroczne wieki skończyły się dla literatury na około sto lat przed nadejściem Gillesa le Breton. W tym czasie tworzyli już pierwsi skrybowie będący Bretończykami. Pismo nie było wtedy powszechne i zaledwie odsetek ludności umiał się nim posługiwać. Z bretońskich zapiskach widnieją informacje jeno o szlachcie, o prostym ludzie z kraju Pani Jeziora więcej informacji jest w źródłach imperialnych, krasnoludzkich czy tileańskich. Porównując spuściznę literacką Bretonów, do zasonów naszych biblioteka w Altdorfie czy Nuln, mogę śmiało stwierdzić, że w Bretonii nadal panują Mroczne Wieki. Znaczna część bretońskich dzieł jest anonimowa, gdyż nie tyle ważny jest autor, co czyny które było mu dane opisać. Zaledwie część utworów zza Gór Szarych nie jest anonimowa i wiadomo kto je napisał.

Rok wg KB/KI

Na rozkaz króla Feniksa opuściliśmy nasze piękne miasta i pałace by wrócić na Ulthuan, zagrożony ze strony naszych mrocznych braci. Krasnoludy także w pośpiechu ruszyły do odwrotu do swych górskich fortec i kopalń. Na tereny, które z żalem w sercu zostawiliśmy, wdarły się barbarzyńskie plemiona goblinoidów.
Iowinga z Athel Menya, obecnie obszar Lyonesse


-2478/-1500 – Elfy opuściły te ziemie, porzucając większość swoich osiedli. Wiele obecnych miast bretońskich stoi na elfickich ruinach. Takowoż i krasnoludy zarządziły odwrót do swych górskich siedzib. Opuszczona kraina dostała się pod panowanie plugawych istot, które niczym nie niepokojone zeszły z gór. Podobno nieliczne elfy ukryły się w lasach Imperium.

Dziwne te człowiecze istoty, stale się przemieszczają wraz z bydłem, zbierają dzikie zboża, ale nie znają się na obróbce metalu - choć doceniają handel. Jeden z tych ludów, znany ze swych jeźdźców, przebył przełęcze Gór Szarych, w swej nieustającej drodze na zachód.
Dimzad Złotobrody, kupiec z Karak Norn


-1978/-1000 – Migracja ludów. Praprzodkowie obecnych Bretończyków, zwani Bretonami, pokonują Góry Szare i przedostają się na zielone równiny. Dzięki wykorzystaniu konnicy, pokonują część plemion zielonoskórych i zakładają pierwsze warowne osiedla. Przodkowie współczesnych Bretończyków są podzieleni na liczne na ogół niewielkie plemiona. Na czele każdego z nich stoi wódz, któremu podlegają konni wojownicy.

Po mych licznych podróżach do plemion Bretonów, jedno mogę stwierdzić - bez jednego władcy liczne plemiona, na jakie są podzieleni nie przetrwają próby czasu. Ludzie ci stale walczą z goblinami i ze sobą. Dobrze się z nimi prowadzi handel, gdyż tylko u naszych kupców mogą nabyć solidną broń. Nasze karawany udając się tam, zawsze ruszają z wyśmienitą ochroną.
Dimzad Złotobrody, kupiec z Karak Norn


-1678/-700 – W tym czasie około dwudziestu dużych plemion zamieszkuje bretońskie ziemie. Liczne, małe grupy zostają zasymilowane lub wyeliminowane w krwawych wojnach. Czas zatarł nazwy większości z nich. Bywa, iż w kurhanach pradawnych wodzów z tego okresu, odnajdowane są krasnoludzkie monety, oręż oraz różne inne akcesoria, jak ceramika czy biżuteria. Część z tych rzeczy została wykonana na miejscu, choć zdarzają się i takie, które importowano z innych krain.

Nasi sąsiedzi naruszają świętą ziemię naszego Lasu. Przykładne ukaranie pierwszych napastników nie przynosi rezultatu, dopiero gdy z Lasu Loren nie wraca kilka wielkich grup, Bretonowie z lękiem zaczynają spoglądać na nasz dom.
Angellandiril, czarodziej z pogranicza Lasu Loren


-1628/-650 – Bretończycy próbują skolonizować tajemniczy Las Loren. Wszelakie wyprawy wysłane do lasu, giną jednakowoż bez wieści. Nieliczni, którzy wracają, popadają w obłęd. Knieja uchodzić zaczyna za przeklętą. Te przypadki dały początek legendom o nadnaturalności tego miejsca. Podobno już wtedy las rozrastał się pochłaniając osady Bretonów położone w jego pobliżu.

Wraz z moją karawaną natrafiłem na spalone miasteczko pełne trupów ludzi. Od cudem ocalonej sieroty, którą zabrałem, dowiedziałem się, że rzezi dokonało sąsiednie plemię, z którym prowadzę handel. Pieniądz nie śmierdzi, więc dotarłem do miejsca wymiany. Sierotę zabrałem z litości w góry, by tam mogła żyć w spokoju u pasterzy, którym dane jest z woli króla hodować owce w naszych pięknych górach.
Grum Wielkimłot, potomek Dimzada z Karak Norn


-1478/-500 – Liczne wojny między plemionami Bretonów całkowicie wyludniają niektóre obszary. Jedynie wspólny wróg, w postaci zastępów orków i goblinów, chwilowo jednoczy niezależne księstwa. Bretończycy tamtych zamierzchłych czasów, w niczym nie przypominają dzisiejszych panów tych ziem, jeśli zaś chodzi o sposób prowadzenia wojen, można ich porównywać z grabieżcami z północy. Nie wiadomo, czy niektóre z plemion nie oddawały czci Mrocznym Potęgom, natomiast pewnym wydaje się, że liczne plemiona czciły Matkę Ziemię oraz innych bogów z dawnego panteonu. Oczywiście obrządki religijne znacznie różniły się od tych dzisiejszych, a sami bogowie mieli nieraz zupełnie inne aspekty niż w czasach nam współczesnym.

Chwała niech będzie krasnoludzkim przodkom, Imperium nasze zostaje ocalone dzięki sojuszowi z Sigmarem i podległym jego władzy ludziom. Moc zielonoskórych została złamana na wschodzie Starego Świata.
Durak Mocnagłowa z klanu Brooków, Karak Norn


-993/-15 – Niedobitki plemion goblinoidów uciekają przez Góry Szare na zachód, jeno nielicznym udaje się przeżyć na ziemiach Bretonów. Giną w walce z jeźdźcami, tudzież z własnymi pobratymcami, żyjącymi na tych ziemiach od niemal 1500 lat. Zjednoczenie ludzi nie trwało jednak długo, dość szybko wrócili oni do dawnych sporów i waśni. Goblinoidy zaś powoli odbudowały swą potęgę i jeszcze nie raz napsuły krwi meszkańcom tych ziem.

Tylko dzięki szybkości naszego okrętu udało nam się uniknąć zderzenia z olbrzymią flotą, która przecięła naszą drogę. Olbrzymia magia biła od tych statków, a obdarzeni najlepszym wzrokiem dostrzegali na nich załogi złożone ze szkieletów. Ktoś obudził pradawne zło i skierował je na północ. Jak się okazało później, flota owa płynęła do ziem zamieszkanych przez plemiona Bretonów, skąd uprowadzono jeńców do bluźnierczych rytuałów nieumartych królów.
Laureanelia, pani kapitan Złotego Gryfa


-878/100 – Wiele z najstarszych zapisków elfów oraz krasnoludów wspomina, iż tego roku flota ożywieńców najechała tereny, które obecnie należą do Królestwa Bretonii. Prawdopodobnie w tym czasie zostaje wykute legendarne "Ostrze z Couronne", magiczny oręż mający dać nadzieję w walce z hordami ożywieńców. Nie jest jednakowoż wiadome, kto ów oręż stworzył, ani kto się nim posługiwał.

W czasach gdy żył i wiódł handel mój prapradziad, tereny Bretonów były o wiele bezpieczniejsze niż teraz. Karawany są nieustannie atakowane przez goblinów, owszem w zapiskach przodka zdarzały się informacje na ten temat, ale zielonoskórzy nie byli wówczas tak rządni krwi. Wczoraj ponieśliśmy pierwsze straty Gotrin Ironaxe i Durak Redbeard zginęli od parszywych goblińskich strzał. Ich śmierć zostanie pomszczona.
Dimzad potomek Gruma, praprawnuk Dimzada


-401/557 – Gobliny rosły w potęgę, być może wpływ na to miał fakt, iż ludzie zbyt często walczyli między sobą. Wiele mniejszych osiedli Bretonów zostało spalonych do zgliszczy. Konni wojownicy nie pozostali dłużni i wyprawili się na obozowiska orków, zabijając ich tysiące. Niestety wszystko ma swoją cenę, kilka wielkich plemion ginie z kart dziejów, historia zapomina o ich istnieniu. Tylko posępne, nieraz ukryte przez czas kurhany kryją tajemnice tych ludów.

-208/770 – Ziemie, które później weszły w skład królestwa Bretonii, zostały podzielone pomiędzy szesnaście największych plemion. Liczne waśnie i spory między tymi ludami nie ułatwiały im obrony przed wspólnymi wrogami. Jedynie większe zagrożenia potrafiły zjednoczyć dumnych wodzów w walce ze wspólnym zagrożeniem. Także w tym czasie podróżnicy z sąsiednich krajów zauważyli powstanie pierwszych miast oraz wzrost wymiany handlowej między poszczególnym księstwami.

-48/930 – Tegoż roku wielka horda zdziczałych orków pod wodzą Gradabaga – niech imię jego będzie przeklęte po trzykroć - najechała ziemię Cuileux. Doszło do bitwy, podczas której w walce z zielonoskórymi zginęli wszyscy rycerze księstwa. Orkowie wymordowali większą część ludności za wyjątkiem tych, którzy schronieni za grubymi wałami oczekiwali odsieczy. Do walki z armią orków ruszyli sąsiedzi Cuileux, panowie Brionne oraz Quenelles. Gdy armia orków została rozbita, doszło do pojedynku, który rozsądził o tym, kto został nowym władcą tych ziem.

-46/932 – Do zwycięskiej bitwy przeciwko orkom, na czele swej konnicy wyruszył Balduin z Brionne. Większość zapisków na ten temat zniszczył późniejszy pożar na zamku w Brionne. Orki nie były w stanie przeciwstawić się zmasowanym atakom kawalerii. Rycerze osłonięci kolczugami, sprawnie posługujący się długimi kopiami i ciężkimi mieczami, górowali nad przeciwnikiem pod każdym względem - z wyjątkiem liczebności. Rycerze tamtego okresu w niczym nie przypominali tych dzisiejszych. Nawet modły składali do Ulryka, bogów natury oraz innych bóstw, które w tamtym czasie czczono w Bretonii.

-30/948 - Północne ziemie zostały zaatakowane przez liczne szczepy zielonoskórych, wiele osad zostało puszczonych z dymem. Obrońcom z trudem udało się wytrwać, lecz jeno w większych osiedlach zdolnych do długotrwałej obrony. Podobno w tym czasie z Lasu Arden pierwszy raz wyszli w wielkiej liczbie zwierzoludzie. Wraz z pierwszymi w historii najazdami Norsów, wielu przepowiadało rychły kres państewek Bretonów. Przepowiednie owe, wraz z tymi, którzy je głosili, pochłonęły płomienie licznych stosów.

W sojuszu przypieczętowanym małżeństwem widzę szansę na przetrwanie ziem mego Pana Thierulfa. Albowiem wziął on za żonę Rosalindę z Bastonne córę z wielce potężnego rodu.
Kroniki Bastonne, autor anonimowy


-28/950 – Zawarto polityczny i wojskowy sojusz między Lyonesse i Bastonne. Brat Rosalindy - Gilles oraz jej mąż, stają się wiernymi przyjaciółmi. Trudna sytuacja w jakiej znalazły się bretońskie księstwa, zmusiła niejedno z nich do porzucenia dawnych niesnasek i połączenia sił.

Smok Smearghus ginie z ręki Gillesa z Bastonne. Plujący ogniem gad będący przyczyną cierpień wielu ludzi nareszcie padł martwy.
Kroniki Bastonne, autor anonimowy


-26/952 – O czynie tym głośno było w całej Bretonii, zaś smokobójca zyskał wielką sławę. Czerwony gad był ponoć długi czas utrapieniem dla ludności królestwa. Nie jeden zamek, nie jedno miasto i nie jedna o wiele lichsza osada, zostały zniszczone przez tego potwora. Po śmierci smoka, nastało kilka lat spokoju, dzięki którym lud Bretonii był gotowy na to, co miało dopiero nadejść.

Jeżeli nie znajdzie się ktoś, kto mógłby je zjednoczyć, ludzkie plemiona żyjące na tym obszarze przestaną istnieć. Tylko wybitna jednostka może je ocalić, ale czy jest im dane uświadczyć kogoś o potędzę boskiego Sigmara?
Dimzad potomek Gruma, praprawnuk Dimzada


-4/974 – Państewka Bretonów zagrożone były rychłym upadkiem, armie orków i goblinów uderzyły jednocześnie w wielu miejscach. Ziemie Glanborielle zostały doszczętnie spustoszone, nieliczni uciekinierzy szukali schronienia u władcy Carcassone. Znaczne połacie ziem Quenelles, Akwitani oraz Brionne zostały spustoszone, zaś ich ludność znalazła schronienie w twierdzach. Sytuacja w wielu miejscach była bardzo ciężka, horda zielonoskórych rozdzieliła się, po czym jej części wyruszyła na północ, aby złupić ziemie Bordelaux, Bastonne, Montfortu i Parravonu.

…roku ginie w walce z orkami, wielki rycerz jakim był ojciec naszego pana. Władzę po nim obejmuje jego syn Gilles le Breton. Dzięki sprawności oręża i wielkiej mądrości doprowadza do sojuszu ze swoimi sąsiadami, księstwami Lyonnese oraz Mousillon.
Kroniki Bastonne, autor anonimowy


-3/975 – Sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz gorsza. Gilles po objęciu władzy, doprowadził do sojuszu z Thierulfem z Lyonnes oraz Landuinem z Mousillonu. Z różnych zakątków ich ziem docierają do nich wieści o podjazdach goblinoidów i atakach istot Chaosu. Pogranicze tonie w morzu krwi i ognia. Wszyscy oni liczą na to, że razem będą w stanie stawić czoła hordom orków, lub przynajmniej zginąć z honorem.


Świętym niech będzie dzień, w którym przecudna Pani objawiła się Gillesowi i jego dwóm towarzyszom. Cny ten dzień niech pozostanie w pamięci ludu bretońskiego, jako czas radości, gdyż Ta, która objawiła się nad wodami Jeziora ocaliła nasz ród.
Kroniki Bastonne, autor anonimowy


-2/976 – Pani z Jeziora ofiarowała Graala Gillesowi le Breton oraz jego dwóm towarzyszom Landuinowi oraz Thierulfowi. Wsparci mocą bogini wyruszyli z wiarą w ostateczne zwycięstwo. Kolejnego dnia rano rozegrała się bitwa, która mimo przewagi wrogów została wygrana. Władca Marcus z Bordelaux oraz Fredemund z Akwitani dołączyli ze swoimi wojskami pod dowództwo Gillesa. W trakcie wojny pod sztandar Gillesa le Breton dołączyli kolejni książęta wraz ze swoimi wojskami. Wszyscy oni zostali nagrodzeni przez Panią Jeziora zaszczytem skosztowania z Graala i obdarzeni wielką mocą.

-1, 977-978
Gilles le Breton dokonuje wielkich czynów, o których trubadurzy będą śpiewali jeszcze wiele lat po tym, jak stąpał po świętej bretońskiej ziemi. Czystością serca i mocą oręża wyplewia wszelkie zło, jakie panowało na naszych ziemiach. Liczne zastępy rycerzy zebrały się pod rozkazami najznamienitszego z wodzów by wraz z nim usunąć w cień zagrożenia ze strony zielonego pomiotu, zmutowanych kreatur, ludzi o głowach bestii i innych okropnościach, jakie śmiały plugawić swym istnieniem ziemię Bretonów.
Kroniki Bastonne, autor anonimowy


Okres wczesnego królestwa

Plugawe plemiona orków oraz innych potworów żyjących za Górami Szarymi, zostają pokonane w krwawych bitwach z jeźdźcami Gillesa le Breton. Na wschodzie powstaje kraj pzrypominający nieco nasze Imperium. Podobnie jak Sigmar niespełna dziesięć wieków wcześniej stworzył Imperium, tak Gilles le Breton z pomocą tajemniczej Pani Jeziora łączy plemiona w królestwo.
Ingrid Weisskopf, arcykapłanka Vereny z Altdorfu


1/979 – W tym czasie ukształtowało się Królestwo Bretonii. Liczne plugawe stworzenia do tej pory zamieszkujące znaczne połacie tych ziem, zostały wytrzebione. Nowe obszary wydarte zielonoskórym, zmutowanym szczurom oraz innym stworom, zaczęły być kolonizowane. Na dworze księcia Folgara odbyła się wielka uczta, na której zatwierdzono istnienie księstw. Od tego roku ma swój początek Kalendarz Bretoński – resztki dokumentów spisanych w tamtych dniach, ponoć zachowały się w skarbcu w zamku Artois. Wygłoszono liczne przysięgi i podjęto zobowiązania. Pierwsi rycerze Graala zostali książętami swoich ziem. Książę Akwitanii pojął za żonę najmłodszą siostrę Gillesa, pannę Annabel.

Pan nasz i władca, wraz z pocztem towarzyszących mu rycerzy, wpadł w zasadzkę podłych orków, z którymi walczył całe swoje życie. Mimo olbrzymiej przewagi przeciwnikom nie było dane odnieść zwycięstwa. Dzielny wódz, z garstką towarzyszy, wybił do nogi wszystkie plugawe stwory, których sama obecność przynosiła wstyd naszej pięknej ziemi. Przeklęty na wieki niech będzie oręż, za którego pomocą raniono śmiertelnie Gillesa le Breton. Wielkie były jego czyny za życia, w całości poświęconemu Pani, która nie zapomniała o swym rycerzu i jak powiadają przybyła na łodzi, by zabrać wielkiego wodza do swego królestwa.
Kronika bretońska, autor anonimowy


17/995 – Gilles le Breton został śmiertelnie raniony przez przeklętą orkową broń, podczas potyczki w Górach Szarych, niedaleko Lasu Loren. Ostatnim tchem wydał swoim ludziom rozkaz, aby przenieśli go nad brzeg jeziora i położyli w łodzi, która odpłynęła w mgłę. Legendy mówią, że w chwili wielkiej potrzeby, podobnie jak nasz boski Sigmar, powróci by raz jeszcze ocalić swój lud. W niektórych bajkach opowiadanych po zamkach i wsiach Królestwa, mówi się że Gilles le Breton nie odszedł, lecz cały czas strzeże Bretonii pod postacią legendarnego Zielonego Rycerza.

Ludwik – syn Gillesa le Bretona - z błogosławieństwem znamienitych władców, wielkich książąt Bretonii wyrusza w świat by znaleźć Graala. Wszyscy towarzysze Graala uznają, że tylko szlachetnie urodzony, któremu dane było dostąpić zaszczytu skosztowania z Graala, może być władcą królestwa.
Kronika bretońska, autor anonimowy


18/996 – System obierania króla wówczas nie istniał. Chcąc postąpić godnie, towarzysze Graala zrobili tak jak nakazuje tradycja, obrali na władcę dziedzica ich wodza. Oczywiście aby zostać władcą musiał uzyskać namaszczenie z rąk Pani Jeziora, czyli dostąpić zaszczytu ujrzenia i napicia się z Graala. Podobno z tego okresu pochodzą pierwsze wzmianki o tajemniczym Zielonym Rycerzu.

Błogosławiony niech będzie dzień, w którym Ludwik otrzymał z rąk Pani Graala i w chwale powrócił by sprawiedliwie rządzić Królestwem. Korona, którą na skroń nałożyła mu Czarodziejka, stawia go na czele wszystkich pozostałych władców królestwa.
Kronika bretońska, autor anonimowy


23/1001 – O podróżach Ludwika Pochopnego powstały liczne legendy, wszakże podróżował aż pięć lat i dokonał wielu bohaterskich czynów. Za jego panowania zostały określone podstawy kodeksu rycerskiego, które w niezmienionej formie przetrwały do dziś.

Tegoż lata dochodzi do konfliktu między dwoma przyjaciółmi; Landuinem panem Mousillonu i Thierulfem władcą Lyonnesse. Landuin udowadnia sprawność władania orężem i pokonuje przeciwnika w pojedynku na granicy obu ziem.
Kronika bretońska, autor anonimowy


25/1003 – Mało które źródło wspomina, że przyczyną konfliktu była Rosalinda, żona Thierulfa, a siostra Gillesa le Breton. Prawdopodobnie doszło do zdrady lub innej niegodziwości, jednakowoż ktoś wysoko postawiony zadbał o zlikwidowanie wiarygodnych źródeł. Kobiety były przyczyną niejednego konfliktu w Bretonii.

Parravon opłakuje swego księcia Agilgara. Zginął w walce z wywernami, śmiercią wielkiego rycerza jakim był przez całe życie.
Kroniki Parravonu, autor anonimowy


46/1024 – Niewielu kronikarzy wspomina, że Agilgar zginął uderzając o ziemię, gdy jego wierny pegaz Glorfinial został zabity przez parę wywernów, wysoko nad szczytami Gór Szarych.

Landuin – najznamienitszy z towarzyszy Graala odchodzi z tego świata. U stóp jego marów składają hołd najzacniejsi z rycerzy tamtych dni. Odszedł wielki człowiek, a wraz z nim wieczny cień spoczął nad Mousillon.
Kronika bretońska, autor anonimowy


67/1045 – Niewiele zachowało się zapisków na temat sposobu w jaki odszedł. Prawdziwą wydaje się wersja, utrwalona w starej mousillońskiej pieśni, iż zmarł on we śnie. Niezbyt to honorowa śmierć jak na tak zacnego rycerza.

Bitwa pod Amandurem, król Guillaume zwycięża w chwalebnej szarży niezliczoną hordę orków. Zdziesiątkowani zielonoskórzy uciekają w głębokie lasy i góry, lecz dzielni rycerze króla dopadają ich w ich leśnych kryjówkach. W trakcie bitwy ginie ostatni z towarzyszy Graala – książę Thierulf, który zabił wielu wrogów Pani nim oddał jej swojego ducha.
Kronika bretońska, autor anonimowy


164/1142 – Książe Thierulf dzięki mocy Pani Jeziora żył bardzo długo, zginął w nierównej walce z wodzem orków i jego strażą. Zaiste mężnym musiał być wojem.

Straszliwa flota ożywieńców przypłynęła z południa by siać zamęt na naszych pięknych ziemiach. Nieliczne, naprędce zebrane okręty, dowodzone przez admirała Henriego Lamorte z L`Anguille, wydają żywym trupom bitwę rozpraszając ich flotę w Dzikim Punkcie.
Kronika bretońska, autor anonimowy


197/1175 – Nieliczne znalezione w wodzie tarcze i sztandary sugerują, że flota ożywieńców należała do Settry i pochodziła z legendarnego Khemri, a dowodzona była przez Amenemheta Wielkiego.

Król Balduin zabija smoka Mergaste, podłą bestię, która tak wiele zła wyrządziła szlachcie i ludowi. Potwór miał olbrzymie rozmiary, gdy rozszerzał swe skrzydła był w stanie zakryć słońce, zaś w jego paszczy zmieściłby się rycerski kasztel.
Kronika bretońska, autor anonimowy


267/1245 – Oczywiście prości skrybowie przesadzają, zwłaszcza opisując czyny wielkich tego świata. Nie zdziwiłbym się gdyby stwór ów okazał się być jeno poślednim wywernem.

Nieznani sprawcy, zapewne czczący mroczne bóstwa, kradną z rodzinnej krypty szczątki Henriego Lamorte. Pogrążonej w żałobie rodzinie przychodzą z pomocą błędni rycerze, pragnący zapewnić zmarłemu ponowny pochówek.
Lambert Therdan, kronikarz rodu Lamorte


297/1275 Gdyby znali całą prawdę mogliby pogrążyć się w obłędzie, albowiem kroniki Abelarda Therdan, syna Lamberta, wskazują, iż szczątki wielkiego męża zostały skradzione przez wrogów których niegdyś pokonał.

347/1325 – Odbył się turniej rycerski o rękę panny z Artois, w którym potykało się ponad stu rycerzy. Do dzisiejszego dnia, jest to jeden z największych turniei, o jakich wspominają karty historii. Niestety, do dziś dnia można znaleźć co najmniej cztery kroniki, przyznające zwycięstwo innym rycerzom. Zapisy te, były przyczyną długotrwałych waśni rodowych.

Miłościwie nam panujący książę Melmon znika w trakcie przejażdżki konnej po swych ziemiach. Władzę po ojcu obejmuje najstarszy z synów.
Kroniki Quenelles, autor anonimowy


358/1336 – Władca ów zaginął pewnej przeklętej nocy, którą w Imperium zwiemy Nocą Wiedźm. Podobno zabłądził on w Lesie Loren i uległ mocy drzemiącej w prastarej kniei.

Turniej w Ravoli rozstrzygnął wszelkie nasze kłopoty z krnąbrnymi Bretończykami. Nigdy nie zapomnę ich miny po tym jak poznali całą prawdę dotyczacą naszego sukcesu. Upokorzeni przez zwykłych - w ich mniemaniu - kupców i złodziei, szybko opuścili naszą krainę by nigdy więcej nie żądać ziem położonych na północ od Miragliano.
Marcus Cicernus, kronikarz doży z Miragliano


447/1425 – Turniej w Ravoli zakończył bretońskie pretensje do spornych ziem. Tileańscy rycerze, dzięki oszustwu wymyślonemu przez swego władcę, odnieśli piękne zwycięstwo nad kwiatem bretońskiego rycerstwa. Żaden Tileańczyk nie został wysadzony z siodła. Dopiero po turnieju, Bretończycy zauważyli, że kopie przeciwników były zbyt długie. Było już jednak za późno. W hańbie powrócili do domów wygwizdani przez fetujących zwycięstwo Tileańczyków.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Mathius Gabriel
    Redakcja...
Ocena:
0
... trochę leży.

Pomijając błędy literowe w rodzaju "do zasonów naszych", tekst został źle sformatowany. Widać znaczniki, a jak łatwo wywnioskować po wcześniejszych fragmentach, spora część jest wyświetlana kursywą, mimo że inny był zamysł autora.

Tyle na pierwszy rzut oka.

Pozdrawiam.
24-02-2008 21:18
karp
    Dzięki za uwagi
Ocena:
0
Tagi zostały poprawione po kwadransie od wrzucenia tekstu, faktycznie nieco się tekst "rozjechał".
Nie wiem skąd znasz zamysł autora lepiej od niego - Tancred jest autorem tekstu i akceptował go w takiej właśnie formie, jaka jest na stronie.
24-02-2008 21:33
Tancred_de_Beauville
   
Ocena:
0
Zamysł był taki, tylko w doc. wyglądało to całkiem zgrabnie i faktycznie coś mogło ujść uwadze. Trochę głupio ale cóż; hominis est errare;).

Teraz wygląda tak jak powinno. Obrazki takie jakie być powinny i pasują; ork stracił głowę, a drugi przyrównałbym do tkaniny z Bastonne.

Pozdrawiam
M.

24-02-2008 21:49
Mathius Gabriel
    Cóż...
Ocena:
0
... wyszedłem z założenia, że skoro pierwsze trzy fragmenty były napisane na zasadzie - kursywa - fragment jakiegoś dzieła, po czym następował komentarz do tego fragmentu normalnym tekstem, to tak miało być domyślnie dla całości.

Pozdrawiam.
24-02-2008 22:07
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tekst przeczytałem bez większych emocji. Został dobrze rozplanowany, jakieś tam sporadyczne wpadki językowenie przeszkadzają w odbiorze, ciekawy wydaje się też pomysł podwójnej narracji; niemniej sama treść jest dosyć nudnawa. Większość faktów, zwłaszcza pod koniec, wydaje się być jednynie liżnięta. Informacja o tym, że ktoś kiedyś zabił smoka, który zły był w zasadzie, na nic się raczej nikomu nie przyda. Najbardziej mnie zaciekawiły informacje poprzedzające rok 17 z nim włącznie, gdyż nie mam dostępu do przewodnika do Bretonii i takie konkretne rzeczy przydać się mogą, by nie zdradzić swojego noobostwa w towarzystwie ^^

Niemniej dzięki za pracę - nie jest w moich oczach przebojem, raczej też jej nie zastosuję ani mojego patrzenia na grę nie zmieni, ale może coś kiedyś się przyda...
29-02-2008 13:49
Tancred_de_Beauville
   
Ocena:
0
Przed rokiem 17, rozumiem że zapewne chodzi o czasy gdy w Bretonii były elfy?

Chciałem aby Bretonnia miała pełną chronologię, dla każdego bo w Rycerzach Graala jej nie ma.

Pod koniec też miałem wątpliwości co do publikowania tego co napisałem.

Próbowałem do historii podłączyć i opisać z głową daty dotyczące Drachenfelsa oraz Genevieve.

Pozdrawiam
M.
29-02-2008 15:24
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie, rok 17 to taka jeszcze niemal prehistoria - dzikie ludy, wielki, na poły mityczny przywódca. To są tak zwane Ciekawe Czasy. Potem jest już trochę nudniej... Ale to bardzo subiektywna opinia i się tym nie kieruj.

Poza tym zauważ, że tekst poszedł na stronę, czyli musiał się komuś tam spodobać. To, że ja nie jestem zachwycony, o niczym nie świadczy ; )
29-02-2008 16:45
Tancred_de_Beauville
   
Ocena:
0
Myślałem aby pewne rzeczy pociągnąć trochę bardziej po własnej wizji. Może kiedyś pokuszę się o opisanie tych zamierzchłych czasów, zobaczę. Nie chcę za bardzo w paradę wchodzić wizji twórców.

Sam widzę w dawnych Bretończykach Galów. W czasach Gilesa już coś w stronę królestwa Karola Wielkiego.

Tak czy inaczej mam nadzieję że ta chronologia się komuś przyda;).
29-02-2008 17:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.