Królowa Pajęczych Otchłani

Justicar i spółka.

Autor: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Drizzta Do’Urden nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi świata Forgotten Realms, a właściwie żadnemu fanowi D&D w ogóle. Sytuacja w naszym kraju jest szczególna, gdyż całe pokolenia graczy niemal „wychowały się” na książkach R.A. Salvatore’a, opowiadających o przygodach odważnego drowa i jego niemniej odważnych przyjaciół. Jednak opowieści ze świata Greyhawk zagościły w naszych stronach stosunkowo niedawno, a gracze i Mistrzowie Podziemi (a także przygodni nie-RPG-owcy) otrzymali szansę na zapoznanie się z tamtejszymi bohaterami. Jednym z nich jest Justicar – bohater powieści Królowa Pajęczych Otchłani (autorstwa Paula Kidda) – pierwszej z serii książek opisujących legendy Flaness.

Fabuła powieści nie rzuca na kolana. Oto wspomniany już Justicar – właściciel dwóch inteligentnych przedmiotów: Popioła (ziejącej ogniem skóry piekielnego ogara) i Beneluxa (miecza o języku równie ostrym, co jego klinga stworzona z czystej energii pozytywnej) oraz jego kompani: Henry (najzwyklejszy na świecie ludzki młodzieniec i uczeń Jusa), Escalla (faerie, której według jej własnego mniemania nikt nie rusza), Enid (nieśmiały sfinks o nieprzeciętnej urodzie) i Polk (przemądrzalec zamieniony w borsuka) starają się uratować Flaness przed inwazją Pajęczej Królowej – Lolth. W tym celu nie tylko przemierzają swój ojczysty świat (jeżeli można tak powiedzieć w odniesieniu do Escalli), ale także parę innych wymiarów i płaszczyzn, w tym tytułową Pajęczą Otchłań. Oczywiście – akcja posuwa się naprzód w zawrotnym tempie, a pod mieczami i zaklęciami głównych bohaterów padają coraz to kolejne potwory (nieraz w sposób wyjątkowo finezyjny). Wszystko to okraszone jest sporą dawką dobrego humoru (często żarty są, o dziwo, naprawdę niezłe), a różnorodność postaci sprawia, że cała ta dziwna grupka doskonale wbija się w pamięć.

Królowa Pajęczych Otchłani ma w sobie, pomimo banalnych założeń i niezbyt oryginalnego pomysłu, pewną magię. Wynika ona z tego, że cała akcja przedstawiona w powieści doskonale obrazuje typowe D&D-kowe przygody. Lolth snuje intrygę (o ile można „intrygą” nazwać plan totalnej zagłady całego świata), demony zabijają niewinnych mieszkańców Flaness, a do rozgrywki włącza się stary nauczyciel Justicara (w „nieco” zmienionej formie), siostra Escalli i pewna żeńska Tanar’ri o przedziwnych zapędach, które na pewno rozbawią każdego fana RPG-owych powieści. To wszystko składa się na zdumiewająco wciągającą opowieść, którą czyta się z dużą dawką przyjemności od początku do końca. Co ciekawe i niespotykane w tego typu twórczości – główne postacie mają jako-taką głębię, a ich przygody nie sprowadzają się tylko i wyłącznie do przemieszczania się z miejsca na miejsce. Często za maskami bohaterów można niemal dostrzec prawdziwych ludzi, którzy doskonale bawili się na RPG-owej sesji, żartując co jakiś czas i po prostu doskonale się bawiąc. Jednocześnie w powieści nie wyczuwa się tendencji do nadania jej przesadnej głębi. Owszem, jeden z bohaterów ginie (chwilowo), a sytuacje, w których drużyna znajduje się na skraju wyczerpania nerwowego i psychicznego są dość częste, ale autor nie stara się epatować czytelnika smutkiem i grozą. Wręcz przeciwnie – podczas lektury miałem wrażenie, że książka była pisana tylko i wyłącznie po to, by czytający dobrze się bawił, co jakiś czas śmiejąc się do rozpuku i co ważne, nie żałował wydanych pieniędzy. Powstrzymam się od osądu, czy było to przedsięwzięcie komercyjne, czy też nie – ważne jest, że powyższy cel został osiągnięty, a Królowa Pajęczych Otchłani pozostanie dla mnie jedną z najbardziej realistycznych książek opisujących D&D-kowe światy. Nie dzięki wydarzeniom, ale dzięki temu, że w tle akcji słychać chrupane chipsy i toczące się kostki.


Królowa Pajęczych Otchłani