» Recenzje » Królewska krew. Wieża elfów

Królewska krew. Wieża elfów


wersja do druku

Świetny początek wspaniałej przygody.

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka, Matylda 'Melanto' Zatorska, Tomasz 'earl' Koziełło

Królewska krew. Wieża elfów
Powieść łotrzykowska to gatunek bardzo lubiany, prosty w odbiorze, ale też niezwykle trudny w przygotowaniu. Autor musi stworzyć postacie, które, mimo swej niezbyt uczciwej profesji, zdobędą serca czytelników i przykują ich do lektury. Pisarz powinien zadbać o rozsądne proporcje akcji, intryg, rozterek wewnętrznych, a czasem nawet dodać wątek miłosny, by ocieplić awanturniczy wizerunek bohaterów. Czy Michael J. Sullivan poradził sobie z tym trudnym zadaniem? W mojej opinii, tak!

Royce Melborn i Hadrian Blackwater to stereotypowa para złodziei. Pierwszy jest typowym "łotrzykiem", specjalistą od kradzieży, włamań i skrytobójstw. Drugi zaś to niepokonany mistrz miecza i wszelkiej innej broni, która wpadnie mu w ręce. Razem stanowią "Riyrię", duet do zadań specjalnych, który działa na zlecenie możnych oraz podejmuje się misji niewykonalnych dla zwykłych rzezimieszków.

Główni bohaterowie początkowo wydają się wtórni i nieciekawi, jednak to tylko pozory, bowiem każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię, która z pewnością zaskoczy wielu czytelników. Autor nie odkrywa od razu wszystkich kart, wszak to dopiero pierwsze dwa tomy sześcioczęściowej serii. Losy dwójki złodziei, ich przyjaźni i przygód poznajemy wraz z postępem fabuły, we wspomnieniach samych bohaterów oraz historiach opowiadanych przez inne osoby. Początkowo taki zabieg może denerwować i wprowadzać zamęt. Otrzymujemy dwie zupełnie nieznane postacie, o których w pierwszej części książki nie dowiadujemy się praktycznie niczego. Sami musimy wyłapywać strzępki informacji i układać z nich historię Riyri. Przyznam jednak, że takie rozwiązanie okazało się skuteczne, gdyż pozwoliło głęboko wciągnąć się w powieść i czytać ją z prawdziwym zainteresowaniem, nie tylko po to, by poznać aktualne losy bohaterów, ale też ich przeszłość.

Fabuła pierwszej części książki, Królewskiej Krwi, kręci się wokół wydarzeń w Melengarze, jednym z licznych królestw świata wykreowanego przez autora. Royce i Hadrian podejmują się z pozoru łatwego zlecenia: kradzieży magicznego miecza należącego do jednego ze szlachciców. Szybko okazuje się jednak, że zostało ono zaaranżowane tylko po to, by wplątać bohaterów w spisek przeciw koronie oraz morderstwo. Wieża Elfów opowiada zaś o ich potyczce z tajemniczą bestią, która terroryzuje przygraniczną wioskę i pozbawia życia kolejnych mieszkańców osady. Po raz kolejny dość banalne zadanie okazuje się mieć drugie dno i staje się dla Ryiri morderczą przeprawą.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warstwa fabularna stanowi raczej tło do opowieści o przygodach i dokonaniach głównych bohaterów. Ratują oni królestwo, "porywają" dziedzica tronu, walczą z kościelnym spiskiem i ratują poczciwych wieśniaków przed stworem z zamierzchłych czasów. Z jednej strony nie ma tu nic odkrywczego, a większość rozwiązań opiera się na nieprawdopodobnych wręcz zbiegach okoliczności czy dziwnych decyzjach podejmowanych przez niektóre postacie. Przykładem może być księżniczka Melengaru, która zleca dwójce wcześniej nieznanych jej złodziei uprowadzenie brata tylko po to, by go chronić. Nie można jednak zaprzeczyć, że powieść wciąga czytelnika w wir akcji, a nieprzewidywalność wydarzeń sprawia, że jak najszybciej chcemy poznać dalsze losy bohaterów, gdyż nigdy nie wiadomo, co też wydarzy się na następnych stronach.

Świat wykreowany przez Sullivana to typowe uniwersum fantasy z magią (choć tej akurat nie ma w nadmiarze), krasnoludami, elfami i systemem feudalnym, który pozwala bogacić się szlachcie i wyzyskiwać plebejuszy. Standardowe danie, ale bardzo smakowicie przyrządzone i okraszone ciekawymi dodatkami. Elfy nie są tu spokojnymi istotami, które spędzają czas na przemykaniu pomiędzy drzewami, śpiewie i tańcu. Leśny lud został przedstawiony jako bezwzględni wojownicy – celem ich egzystencji jest eksterminacja ludzkości, która nie różni się dla nich od plagi szczurów. Przed wiekami przegrali oni wojnę decydującą o prymacie na kontynencie i zostali zepchnięci na margines, ale z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Styl autora idealnie wpasowuje się w klimat powieści. Jest na tyle przejrzysty, by nie przeszkadzać w śledzeniu błyskawicznie pędzącej akcji, ale też nie razi zbytnią prostotą. Na pochwałę zasługują dialogi toczące się między głównymi bohaterami, które nieraz potrafią wywołać na twarzy szeroki uśmiech. Sullivan, na szczęście, nie przesycił książki opisami historii czy geografii przedstawionego przez niego świata. Takie informacje wyławia się najczęściej z rozmów oraz przemyśleń, które stanowią jednak tylko krótkie wstawki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W Królewskiej Krwi. Wieży Elfów można znaleźć wszystko to, czego oczekuje się od dobrej powieści łotrzykowskiej. Doświadczy się w niej wartkiej akcji, wciągającej opowieści, sympatycznych postaci i przystępnego stylu. Książka nie ustrzegła się jednak, niestety, kilku mankamentów, jakimi są, przykładowo, wspomniane wcześniej nielogiczne rozwiązania fabularne. Jednak jeśli lektura sprawia czytelnikowi faktyczną przyjemność, to może on tak drobne przewinienia puścić płazem. Tak było właśnie w tym przypadku. Polecam tę pozycję każdemu miłośnikowi klasycznego fantasy. Warto poświęcić Royce’owi i Hadrianowi trochę czasu w te ponure jesienne wieczory.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Królewska krew. Wieża elfów
Cykl: Odkrycia Riyrii
Tom: 1 i 2
Autor: Michael J. Sullivan
Tłumaczenie: Edward Szmigiel
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 października 2011
Liczba stron: 736
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Seria Nowej Fantastyki
Cena: 45 zł



Czytaj również

Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm - Michael J. Sullivan
Czytadło na jesienne wieczory
- recenzja
Zdradziecki plan i Pradawna stolica
Kicz, sztampa i brak wyobraźni wchodzą do baru...
- recenzja
Królewska krew. Wieża elfów - Michael J. Sullivan
Przerażający duet Ririya
- recenzja
Epoka mieczy
Są miecze - będzie wojna
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.