Król Bólu - Jacek Dukaj

Zbiór powieści o historiach alternatywnych

Autor: Tomasz 'arakin' Czajka

Król Bólu - Jacek Dukaj
Na nową książkę Jacka Dukaja jego fani czekali już od bardzo dawna. Po głośnym i monumentalnym Lodzie przyszedł co prawda Wroniec, jednak jest to pozycja o nieco innym niż w przypadku poprzedniego dzieła charakterze, formie i grupie docelowej. Co więcej, oba teksty pierwotnie powstawały z przeznaczeniem do Króla Bólu, zbioru opowiadań, którego premierę autor planował na rok 2005. Okazało się jednak, że oba projekty mają na tyle duży potencjał, że wyrosły na samodzielne (i w przypadku Lodu bardzo obszerne) dzieła. Jednak Dukaj równoległe pracował nad pozostałymi opowiadaniami, dzięki czemu oprócz znanych już czytelnikom Cruxa, Szkoły, Serca Mroku i Aguerre w świecie w tomie znalazły się premierowe teksty: Linia oporu, Oko potwora, Król Bólu i pasikonik oraz Piołunnik.

Zbiór otwiera spora objętościowo Linia oporu i jest to moim zdaniem najlepszy tekst w książce. Jego akcja toczy się w niezbyt odległej przyszłości, kiedy ludzkie życie wyraźnie podzieliło się na egzystencję w cyberprzestrzeni i cielesność, pogardliwie nazywaną przez młodych Gnojem. Nowe pokolenie, choć fizycznie związane z ciałem, tak naprawdę większość czasu spędza w wyimaginowanych światach jako XVII-wieczni piraci lub elfi wojownicy, choć po zakończonej przygodzie zdarza im się wyjść na imprezę do prawdziwego klubu. Zaniknęło również zapotrzebowanie na pracę, która na swój sposób stała się przywilejem, prestiżem – swoje stanowiska zachowali jedynie Ci, których nie da się zastąpić maszynami. Ogrom ludzi nie muszących dłużej pracować na swoje utrzymanie z czasem zaczyna odczuwać bezsensowność własnej egzystencji i uciekać do życia w Gnoju. Z pomocą przychodzą im uprzywilejowani osobnicy pokroju Pawła Kostrzewy, głównego bohatera, zajmującego się projektowaniem idei. On sam zmaga się jednak z ogarniającym go uczuciem zbędności, ponieważ twierdzi, że nadmiar możliwości prowadzi do bierności i zgnuśnienia.

Tekst, który właściwie mógłby stanowić osobną powieść (aż szkoda, że nie podzielił losu Lodu), zawiera ogromną ilość trafnych obserwacji współczesnej cywilizacji informacyjnej, coraz silniej związanej z portalami społecznościowymi i uzależnionej od nieustannego dopływu wiadomości, w dukajowy sposób uzupełnionych o zaskakujące, ale też niezwykle trafne idee – generalnie po każdym z rozdziałów ma się ochotę usiąść w cichym miejscu, przemyśleć go i skonfrontować z własnymi spostrzeżeniami oraz poglądami. Ponadto pierwszoosobowa narracja oraz prowadzenie fabuły za pomocą krótkich, niemalże rwanych zdań, okraszonych wieloma neologizmami i słownictwem charakterystycznym dla gier RPG zdecydowanie wyniosło Linię oporu przed pozostałe teksty.

Równie mocno zachwyciło mnie Oko potwora. Choć zaczyna się jak klasyczna space-opera, to atmosfera szybko ulega zgęstnieniu, a uczucie przytłoczenia nie opuszcza czytelnika do ostatniej kropki tego tekstu. Z jednej strony opowiadanie ma najmniej filozoficzny charakter, a z drugiej główna idea w pewnym momencie uderza z olbrzymią siłą. Z pewnością jeszcze wiele razy powrócę do świetnego fragmentu dywagacji na temat granic rozwoju ludzkości.

Podobną siłę ma tytułowy Król Bólu i pasikonik, historia plastusia, osoby obdarzonej ponadprzeciętną wyobraźnią i ciekawością świata, jednocześnie cierpiącej podczas odbierania jakichkolwiek bodźców zewnętrznych. A otaczająca go rzeczywistość to zatrważające czasy terroryzmu totalnego, kiedy każdy fanatyk w przydomowym garażu jest w stanie wyhodować wirusa zdolnego do eksterminowania określonej przez siebie grupy ludzi. Podczas lektury niemalże naturalnie nasuwa się pytanie jak rozwiązać taką sytuację i czy istnieje inne rozwiązanie niż reagowanie terrorem na terror.

Na tle wyżej wymienionych tekstów trochę mniej przychylnie odbieram Szkołę. Niby jest to bardzo solidne opowiadanie z ciężkim klimatem i ciekawie prowadzoną fabułą, jednak brakuje w nim jakiejś konkretnej idei dającej do myślenia, rzeczy charakterystycznej dla pozostałych tekstów Dukaja. Podobne zresztą zastrzeżenie mam do następnego w kolejności tekstu, Cruxa. Połączenie technologii przyszłości z tradycjami staropolskimi to świetny pomysł, opowiadanie czytało się z przyjemnością, jednak nie dostrzegłem w nim jakiegoś bodźca lub idei, która sprawiłaby, że ponownie sięgnę po ten tekst.
Serce Mroku to niewątpliwie interesująca zabawa z literaturą Josepha Conrada. Dukaj słusznie zaleca słuchanie Rammsteina podczas lektury tekstu, gdyż opowiada on historię kapitana Erde, żołnierza III Rzeszy, podczas misji na odległej planecie Mrok. Podobnie jak Marlow w Jądrze ciemności brnął w głąb afrykańskiej dżungli, tak Erde oddala się od nazistowskiej bazy, by odnaleźć Leszczyńskiego, prawdopodobnie jedyną osobę, której udało się znaleźć sposób na przystosowanie do nieprzyjaznego świata.

Perełką wśród starszych tekstów jest dla mnie Aguerre w świecie: epicka wizja przyszłość, gdzie ludzkość zyskała zdolność Rzeźbienia – modyfikacji i zaginania czasoprzestrzeni. Wszystko to dzięki tajemniczej substancji niewiadomego pochodzenia, którą udało się połączyć z krwiobiegiem człowieka. Osoby poddane owemu zabiegowi zwane są xenotykami i zyskują niemalże boskie umiejętności. Fredericka Aguerre to przywódca Ordo Homo Xenogenesis, zakonu zrzeszającego i kontrolującego wszystkich xenotyków. Podczas opowiadania jego historii Dukaj powoli rozplata skomplikowaną pajęczynę intryg i spisków o niewyobrażalnych konsekwencjach, godną Franka Herberta.

Zbiór zamyka Piołunnik, czyli historia Czarnobyla, widziana z perspektywy PRL-owskiego milicjanta. Dopisany przez Dukaja jeden ze skutków skażenia kompletnie odmienia prawdziwy tok wydarzeń. W rezultacie otrzymujemy wciągającą i intrygującą opowieść o kwietniu 1986 w wersji jeszcze bardziej pesymistycznej, niż znana nam z podręczników do historii.

Król Bólu to zbiór bardzo różnorodny, obejmujący ponad dekadę twórczości Dukaja. Spotkałem się z głosami, że uzupełnienie premierowych tekstów przez te dobrze znane to skok na kieszenie czytelników, jednak odczuwam powinność zaprzeczenia tej teorii. Po pierwsze otrzymujemy ponad ośmiuset stronicową, ładnie wydaną księgę, której ponad połowę objętości zajmują opowiadania nowe. Po drugie, większość z publikowanych wcześniej dzieł Dukaja jest obecnie niemalże niedostępna, a ich wznowienie pozwala miłośnikom pisarza na zapoznanie się z początkami jego twórczości.

Inny element, na który narzeka spora liczba osób to trudny język Dukaja. Tu ciężko zaprzeczać, choć nie umiem sobie wyobrazić dotychczasowych książek pozbawionych skłonności autora do tworzenia neologizmów i zabaw z formą. Co więcej, muszę stwierdzić, że niektóre z tekstów napisane są nieco przystępniej, a dotyczy to przede wszystkim Oka potwora i Serca Mroku. Osobiście uwielbiam dukajowy styl i cieszę się, że w nowych tekstach kontynuuje dopasowywanie języka do treści utworu.

Podsumowując, Król Bólu to jeden z najlepszych zbiorów opowiadań, jakie miałem okazję czytać, a już z pewnością znajduje się w ścisłej czołówce dzieł rodzimych autorów. Niektórym tekstom bliżej do pełnowymiarowej powieści, niż krótkiej formy, jak zaznaczył sam Dukaj w posłowiu. Sprawia to, iż pojawia się swego rodzaju uczucie żalu, że nie zostały one rozwinięte. Mimo uczucia niedosytu to bardzo solidna i niezwykle inspirująca pozycja, która powinna stanąć na półce każdego miłośnika twórczości pana Jacka.