Krew modliszki - Adrian Tchaikovsky

Owadzich kronik część trzecia

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Krew modliszki - Adrian Tchaikovsky
Niektórzy argumentują swą niechęć do kilkutomowych serii koniecznością długiego oczekiwania na kolejne części. Cykl Cienie pojętnych Adriana Tchaikovsky'ego wyróżnia się w tym względzie na plus, gdyż autor z regularnością szwajcarskiego zegarka, co kilkanaście miesięcy, zaopatruje fanów w kolejną książkę. Krew modliszki to trzecia powieść z planowanych dziesięciu, a przy tym najkrótsza z dotychczas wydanych.

Wojna Nizin z Imperium Osowców trwa: głowę władcy Imperium Czerni i Złota, cesarza Aldvana II, zaprząta jednak coś innego – wizja nieśmiertelności, którą według słów tajemniczego czarnoksiężnika Uctebriego ma mu zapewnić legendarna Szkatuła Cienia. Jako że przedmiot może przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron, z misją zdobycia jej zostają wysłani zarówno agenci Os, jak i szpiedzy Stenwolda Makera: Acheos, Tisamon i Tynisa, którym towarzyszą nie do końca godni zaufania Osowcy: Gaved i Thalryk. W tym samym czasie Stenwold stara się przypieczętować sojusz Kolegium z miastem Tarn, a jego siostrzenica Cheerwel nawiązuje kontakty w dalekim Solarno, które może się stać kolejnym celem ataku Imperium.

Fabuła powieści skupia się na tych trzech wątkach: podobnie jak w poprzednim tomie, bohaterowie nie mający z nimi bezpośrednich powiązań zostają odsunięci w cień (spotkało to między innymi Totho i Salmę). Krew modliszki jest krótsza od poprzedniczek - zamiast 600-700 stron otrzymujemy 430, co uważam za jedną z największych zalet książki, gdyż odchudzenie objętości powieści przyśpieszyło akcję, dzięki czemu śledzi się ją łatwiej i przyjemniej niż w poprzednich tomach. Motywem przewodnim, i jednocześnie najciekawszym wątkiem książki są poszukiwania Szkatuły Cienia, ze względu na klimat ciągłej niepewności i konspiracji.. Z drugiej strony, powieści zabrakło mocniejszego akcentu finałowego, przez co po lekturze zakończenia odczuwa się spory niedosyt.

Mimo że seria przekroczyła już półmetek, autor nie przestaje wprowadzać nowych bohaterów, wątków i miejsc: całkiem nieźle udało mu się wykreować, będące domeną przemytników, Jerez i zamieszkane przez Pająki Solarno. Co ważne, miasta te różnią się atmosferą od poznanych już Kolegium czy Tarnu. Na scenie pojawiają się również nieznane wcześniej organizacje i rasy, co dodaje nieco głębi steampunkowemu uniwersum, które wciąż pozostaje głównym atutem z racji swej niesztampowości. Pozytywne wrażenie budzą też nowe postacie, jak Taki i Cesta, choć nie poświęcono im zbyt wiele miejsca.

Niestety, wciąż daje o sobie znać główna wada cyklu, czyli kreacja bohaterów – niewielu z nich jest w stanie wzbudzić jakieś uczucie w czytelniku, przez co ich losy nie budzą większych emocji. Na szczęście widać postęp: Cheerwel irytuje mniej niż zwykle, Tisamon przestał być tylko i wyłącznie bezlitosną maszynką do zabijania, a duszą Acheosa wstrząsa konflikt wewnętrzny. Wprawdzie moi ulubieńcy, Totho i Drephos, odgrywają niewielką rolę w tym tomie, ale autor ich zdradza co nieco z ich planów, mogących mieć kluczowy wpływ na losy wojny. Kto wie, może biorąc pod uwagę wzrost umiejętności pisarskich autora, Tchaikovsky'emu uda się przed zakończeniem serii wykreować naprawdę sympatyczne postaci? Pożyjemy, zobaczymy.

Krew modliszki to powieść dobra, lecz nie wybijająca się: widać, że autor ma zaplanowana interesująca fabułę i świat, ale w zachwyceniu czytelnika wizją przeszkadza dość prosty styl i niedopracowani bohaterowie. Muszę jednak przyznać, że książkę tę czytało mi się najlepiej z jego dotychczas wydanych, i po zakończeniu miałem ochotę na więcej - tak więc mogę polecić najnowsze dzieło Tchaikovsky'ego, zwłaszcza, jeśli lubicie kilkutomowe serie i klimaty steampunku.