Kraken - China Miéville
Bóg zakonserwowany w formalinie
Autor: Rafał 'Capricornus' Śliwiak
Redakcja: Bartłomiej 'baczko' ŁopatkaChina Miéville to człowiek miasta i w jego prozie próżno szukać nieskończonych zielonych przestrzeni czy innych przejawów pięknych okoliczności przyrody. Nie należy się więc dziwić, że akcję większości utworów pisarz lokalizuje w miastach-molochach, wszechogarniających, wielopoziomowych i wielowarstwowych, ciągnących się po horyzont i stanowiących dla bohaterów cały świat (vide Nowe Crobuzon czy Besźel i Ul Qoma). Jak już przemógł się, by w Bliźnie wyprowadzić akcję powieści na – dosłownie – szerokie wody, to zaraz kazał bohaterom dotrzeć do unoszącego się na środku oceanu... miasta zbudowanego z połączonych ze sobą okrętów.
W Krakenie Miéville także daje wyraz urbanistycznej fascynacji. Podobnie jak w Mieście i Mieście i LonNiedynie, zgłębia ideę przenikania się dwóch współistniejących w jednym miejscu organizmów miejskich. W tym przypadku jeden z nich jest niewidzialny dla niewtajemniczonych, można by rzec "niewierzących" w jego istnienie, a dostać się do niego można tylko dzięki spełnieniu określonych warunków. Kto podejmuje próby przemieszczania się pomiędzy miastami, czyni to na własne ryzyko: musi bowiem liczyć się z nieoczekiwanymi konsekwencjami eksploracji tajemniczych miejsc "po drugiej stronie lustra". W przestrzeni niesamowitości, cudów i absurdów panuje dynamiczny chaos, ideowa anarchia, nie obowiązują prawa fizyki i logiki, przyczyn i skutków, więc zdarzyć się może dosłownie wszystko.
Zanim jednak wraz z bohaterami Krakena przejdziemy na drugą stronę króliczej nory, trafiamy do starego, dobrego i – co najważniejsze – "zwykłego" Londynu. Tu poznajemy Billy'ego Harrowa, kustosza Centrum Darwina, który podczas oprowadzania kolejnej wycieczki spostrzega, że z muzeum zniknął najcenniejszy okaz. To o tyle dziwne, że chodzi o ośmiometrową kałamarnicę olbrzymią, zamkniętą w pojemniku z formaliną. Podążając za poszlaką, że Krakena uprowadzili z muzeum członkowie sekty wierzącej w jego boską moc i zwiastowanie przez niego nadejścia apokalipsy, bohater dociera do "innego" Londynu, w którym toczy się bezpardonowa walka o powstrzymanie końca świata.
W nieustannych zmaganiach biorą udział nie tylko funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości i kryminaliści pod wodzą wrednego osobnika uwięzionego w... tatuażu, ale też magowie i przedstawiciele rywalizujących kultów. A imię tych ostatnich brzmi Legion. Na wolnym rynku idei, wierzeń i rytuałów religijnych można wybierać do woli – formułę wiary, pomysł na apokalipsę, najbardziej przekonującego proroka, formę obrzędu dostosowaną do indywidualnych upodobań, potrzeb, obsesji czy lęków. Każdy, nawet najbardziej niedorzeczny kult ma równe prawa i traktowany jest śmiertelnie poważnie. Choć niektóre budzą tylko śmiech, a niektóre – niekłamane przerażenie.
Wiele wskazuje na to, że znany z socjalistycznych przekonań autor, opisując sięgające absurdu formy wierzeń i obrzędów, prezentuje swój stosunek do religii jako takiej. Ludzką potrzebę transcendencji i doświadczania kontaktu z siłą wyższą, przekonanie o konieczności czynienia dobra i dociekanie prawdy o naturze rzeczy, wrzuca do jednego worka ze zbrodniczymi kultami i sektami samobójców oraz pociesznym oddawaniem boskiej czci sprzętom domowym czy obłędnym uwielbieniem prozaicznych czynności.
Z tego chaosu czyni pisarz dziwowisko, ośmieszając wszystkie dodane do niego składniki. Nie wartościuje ich, nie próbuje szukać w nich jakiegoś sensu czy głębi, prześlizguje się jedynie po powierzchni, przytłaczając czytelnika mnogością pomysłów. Dla wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z religią, znajduje bowiem miejsce jedynie w aracjonalnym, a nawet antyracjonalnym wymiarze "innego" Londynu.
Oczywiście nie należy czynić autorowi zarzutu z takiej, a nie innej wymowy powieści. Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów i każdy pogląd może być przedmiotem dyskusji. Podobnie jednym spodoba się, a innym nie charakterystyczne dla Miéville’a, wręcz barokowe, bogactwo świata przedstawionego: dążąca ku nadmiarowi feeria pomysłów, karmiący się samym sobą konceptualizm, zagubienie spraw istotnych w morzu szczegółów. I spierać się możemy, czy nieposkromiona wyobraźnia pisarza zwodzi go na twórcze manowce, nie pozwalając na zakończenie dzieła satysfakcjonujące zwolenników tradycyjnej fabuły, czy też kształt powieści jest od początku do końca przemyślany i celowo dąży do entropii. Postępujący zamęt może wszak być skutkiem obcowania ze światem, który wszelką racjonalność i sens ma za nic...
Niezależnie od indywidualnych czytelniczych upodobań, podkreślić jednak należy, że Kraken to popis imponującej kreatywności, świadectwo niewyczerpalności skarbnicy fantastycznych pomysłów, wreszcie dowód na żywotność nurtu new weird, którego Miéville jest sztandarowym przedstawicielem. Podobnie jak w każdej z pozostałych książek, autor potrafi zaskoczyć świeżością i oryginalnością niektórych rozwiązań, co dobrze wróży jego przyszłym dziełom. Bo brytyjski pisarz jest wszak wciąż bliżej początku niż końca kariery literackiej. A parafrazując pamiętne słowa byłego premiera Leszka M., prawdziwego pisarza poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy. Dotychczasowe dokonania Miéville’a wskazują, że zwieńczenie jego kariery będzie bardziej imponujące niż miało to miejsce w przypadku wspomnianego polityka...
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
W Krakenie Miéville także daje wyraz urbanistycznej fascynacji. Podobnie jak w Mieście i Mieście i LonNiedynie, zgłębia ideę przenikania się dwóch współistniejących w jednym miejscu organizmów miejskich. W tym przypadku jeden z nich jest niewidzialny dla niewtajemniczonych, można by rzec "niewierzących" w jego istnienie, a dostać się do niego można tylko dzięki spełnieniu określonych warunków. Kto podejmuje próby przemieszczania się pomiędzy miastami, czyni to na własne ryzyko: musi bowiem liczyć się z nieoczekiwanymi konsekwencjami eksploracji tajemniczych miejsc "po drugiej stronie lustra". W przestrzeni niesamowitości, cudów i absurdów panuje dynamiczny chaos, ideowa anarchia, nie obowiązują prawa fizyki i logiki, przyczyn i skutków, więc zdarzyć się może dosłownie wszystko.
Zanim jednak wraz z bohaterami Krakena przejdziemy na drugą stronę króliczej nory, trafiamy do starego, dobrego i – co najważniejsze – "zwykłego" Londynu. Tu poznajemy Billy'ego Harrowa, kustosza Centrum Darwina, który podczas oprowadzania kolejnej wycieczki spostrzega, że z muzeum zniknął najcenniejszy okaz. To o tyle dziwne, że chodzi o ośmiometrową kałamarnicę olbrzymią, zamkniętą w pojemniku z formaliną. Podążając za poszlaką, że Krakena uprowadzili z muzeum członkowie sekty wierzącej w jego boską moc i zwiastowanie przez niego nadejścia apokalipsy, bohater dociera do "innego" Londynu, w którym toczy się bezpardonowa walka o powstrzymanie końca świata.
W nieustannych zmaganiach biorą udział nie tylko funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości i kryminaliści pod wodzą wrednego osobnika uwięzionego w... tatuażu, ale też magowie i przedstawiciele rywalizujących kultów. A imię tych ostatnich brzmi Legion. Na wolnym rynku idei, wierzeń i rytuałów religijnych można wybierać do woli – formułę wiary, pomysł na apokalipsę, najbardziej przekonującego proroka, formę obrzędu dostosowaną do indywidualnych upodobań, potrzeb, obsesji czy lęków. Każdy, nawet najbardziej niedorzeczny kult ma równe prawa i traktowany jest śmiertelnie poważnie. Choć niektóre budzą tylko śmiech, a niektóre – niekłamane przerażenie.
Wiele wskazuje na to, że znany z socjalistycznych przekonań autor, opisując sięgające absurdu formy wierzeń i obrzędów, prezentuje swój stosunek do religii jako takiej. Ludzką potrzebę transcendencji i doświadczania kontaktu z siłą wyższą, przekonanie o konieczności czynienia dobra i dociekanie prawdy o naturze rzeczy, wrzuca do jednego worka ze zbrodniczymi kultami i sektami samobójców oraz pociesznym oddawaniem boskiej czci sprzętom domowym czy obłędnym uwielbieniem prozaicznych czynności.
Z tego chaosu czyni pisarz dziwowisko, ośmieszając wszystkie dodane do niego składniki. Nie wartościuje ich, nie próbuje szukać w nich jakiegoś sensu czy głębi, prześlizguje się jedynie po powierzchni, przytłaczając czytelnika mnogością pomysłów. Dla wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z religią, znajduje bowiem miejsce jedynie w aracjonalnym, a nawet antyracjonalnym wymiarze "innego" Londynu.
Oczywiście nie należy czynić autorowi zarzutu z takiej, a nie innej wymowy powieści. Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów i każdy pogląd może być przedmiotem dyskusji. Podobnie jednym spodoba się, a innym nie charakterystyczne dla Miéville’a, wręcz barokowe, bogactwo świata przedstawionego: dążąca ku nadmiarowi feeria pomysłów, karmiący się samym sobą konceptualizm, zagubienie spraw istotnych w morzu szczegółów. I spierać się możemy, czy nieposkromiona wyobraźnia pisarza zwodzi go na twórcze manowce, nie pozwalając na zakończenie dzieła satysfakcjonujące zwolenników tradycyjnej fabuły, czy też kształt powieści jest od początku do końca przemyślany i celowo dąży do entropii. Postępujący zamęt może wszak być skutkiem obcowania ze światem, który wszelką racjonalność i sens ma za nic...
Niezależnie od indywidualnych czytelniczych upodobań, podkreślić jednak należy, że Kraken to popis imponującej kreatywności, świadectwo niewyczerpalności skarbnicy fantastycznych pomysłów, wreszcie dowód na żywotność nurtu new weird, którego Miéville jest sztandarowym przedstawicielem. Podobnie jak w każdej z pozostałych książek, autor potrafi zaskoczyć świeżością i oryginalnością niektórych rozwiązań, co dobrze wróży jego przyszłym dziełom. Bo brytyjski pisarz jest wszak wciąż bliżej początku niż końca kariery literackiej. A parafrazując pamiętne słowa byłego premiera Leszka M., prawdziwego pisarza poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy. Dotychczasowe dokonania Miéville’a wskazują, że zwieńczenie jego kariery będzie bardziej imponujące niż miało to miejsce w przypadku wspomnianego polityka...
Mają na liście życzeń: 4
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kraken
Autor: China Mieville
Tłumaczenie: Krystyna Chodorowska
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 23 sierpnia 2011
Liczba stron: 620
Cena: 39,90 zł
Autor: China Mieville
Tłumaczenie: Krystyna Chodorowska
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 23 sierpnia 2011
Liczba stron: 620
Cena: 39,90 zł
Tagi:
China Miéville | Kraken