» Blog » Krajobraz po wybuchu bomby parowej...
12-07-2010 16:24

Krajobraz po wybuchu bomby parowej...

W działach: savage worlds, raporty z sesji | Odsłony: 8

Ostatnio wybrałem się do Warszawy aby załatwić parę spraw związanych z pracą i przy okazji postanowiłem poprowadzić sesję dla trójki znajomych z Poltera, którzy bez specjalnego namawiania przystali na ten pomysł. Byli to Draco Malfoy, Laveris de Navarro i Hezor. Jako system wybrałem oczywiście Savage Worlds - idealne do jednostrzałowych sesji. W praktyce co prawda wyszła pół, a może nawet ćwierćstrzałówka, ale nie ma co się martwić. Grunt, że wyżej wymienieni nie uznali tego czasu za zupełnie stracony. Przebąkiwali coś o tym, że lepiej bawiliby się grając w bierki, ale może to było in-game lub była to jakaś bardzo zawoalowana sugestia...

Na wstępie należy się trochę wyjaśnienia. To nie jest apek i to nie jest o Savage Worlds, wbrew pozorom. Po sesji było pewne parcie, abym opisał tą spektakularną porażkę na Polter blogu, co również czynię. Hmm, takiego zdania nie mogło napisać moje alter-ego...

Na początku przyjrzyjmy się w naszym nie-apeku postaciom graczy. Zaraz wyciągnę kartkę, gdzie pół strony zajmują wypisane miana ich trójki postaci, więc przytoczę skróty. Oby potomni mi to wybaczyli...

Jak już lekko ogarnąłem panujący w mej głowie bałagan, przyszło mi również na myśl, że graczy można by było przytoczyć w porządku alfabetycznym według ich pseudonimów, czego nie zrobiłem na początku. Uczynię to teraz, by okiełznać panujący w tej notce chaos i doprowadzić do kruchego sojuszu, który w każdej chwili będzie mógł zostać zerwany jakimś beznadziejnie głupim opałem...

Dwa słowa jeszcze o początku sesji (arghh! chaos zwycięża!). O jej absolutnej beznadziejności świadczył fakt, że oparta była na wstępnej rozpisce z pewnej sesji forumowej, do której nikt mi się nie zgłosił. Tu jest rekruta: http://forum.polter.pl/wiek-pary-vt58878.html

Draco Malfoy, znany również jako Ważka albo Ważek
Jack
Postać pirata, który dotarł do Convery po tym, jak jego statek został zniszczony, ograbiony, spalony i ... nie, to porządny blog (chyba?). Jack Sparrow innymi słowy (bogowie, nawet imiona się zgadzają!), który szukał swojego miejsca na świecie, najchętniej jednak miejsca z żaglami bujającego się gdzieś po środku bezkresnych wód. Po swym pierwowzorze Jack odziedziczył również skłonność do picia, która sprawiała, że kapitan piratów kołysał się niezależnie od siły wiatru i wysokości fal.

Hez(ł)or
Josza Almblaum
Gnom z pejsami, smykałką do nauki, magii, techniki i handlu. Wielki poszukiwacz Zwojów Płonących Równin, które ktoś podobno wwiózł do Covery a potem z nimi uciekł, hen za morze. Podążanie za właścicielem zwojów było niezłą motywacją do tego, by na kapitana statku nająć jedynego w mieście pirata i pewnego czyściciela broni, który czasem nawet potrafił z niej strzelić.

Laveris de Navarro
Borell Keltiezer
Rzeczony spec od wycierania broni, właściciel jakiegoś parowego "czegoś", co strzelało. Bardzo efektywny w walce, milczek poza walką.

Każdy, kto przeczytał załączony link dowiedział się pewnie, że mamy do czynienia ze światem, gdzie steampunk wszedł sobie nagle i zaczął ustawiać meble według własnego widzimisię. Wszedł w trakcie wojny i zrobił niezły pogrom wprowadzając rewolucje na polu uzbrojenia. Bohaterowie wychodzą z Convery - bastionu, który przetrwał wojnę obserwując jak wróg wypala do gołej ziemi cały otaczający krajobraz.

Drużyna zebrała się i odbywszy kilka rozmów z pewnym kupcem (nie obyło się bez epickich wyjaśnień nagradzanych fuksami), została oddelegowana do odległego o 50 km brzegu morza z ładunkiem tegoż kupca, aby sprawdzić co tam też się dzieje. Chodziło im głównie o wóz i ochroną, na którą kupiec nie pożałował pieniędzy. Samym, nieuzbrojonym, nie chciało się naszym bohaterom przedzierać przez spalone pustkowia.
Do negocjacji z kupcem przystąpił pierwszy Jack, który (o ile to jeszcze możliwe) zepsuł sobie reputację w mieście i dorobił się etykietki błazna i idioty. Gnom szybko umiał załagodzić spór i kupiec szybko się zgodził.

Gdy bohaterowie na swym wozie wyjeżdżali z miasta MG wziął się za opisywanie opustoszałych równin, które rozciągały się od bram przecięte nitką gościńca. Nieopatrznie i nieumyślnie (na prawdę! :>) użył słowa "posta-" - tu ugryzł się w język. Owa dziwna i wcale nie zaplanowana omyłka spowodowała wybuch dyskusji na temat wojen nuklearnych w steampunku, a szczególnie Bomby Parowej - odpowiednika bomby atomowej o równie wielkim polu rażenia.

Pogaduchy w klimatach post-steam-atomowych poprowadziły nas prosto w objęcia drogi, która ciągnęła się dość powoli i monotonnie. Mijały długie chwile opisywania spalonych wiosek i martwego żołnierza na położonej na nieodległym wzgórzu strażnicy, któremu z pleców sterczał pióropusz strzał. W końcu ukazała się rzecz nieco mniej monotonna - wielki wąwóz, przez który przechodziła droga. Wąwóz jak to wąwóz - idealne miejsce na zasadzkę. Nie trzeba było więc długo czekać by wraże strzały ... a nie, wróć, strony się skleiły ... Droga zamknięta nie ma przejazdu dalej. Za lokalną dekorację służył obłupiony do reszty wóz z martwą załogą dokoła. Drogę zaś blokował wielki pień, który jednak udało się jakoś powoli odsunąć. Jazda!

Widać już było światło końca wąwozu, gdy wraże strzały zaczęły jedna po drugiej wbijać się w otaczające drogę drzewa. Niziołczy woźnica strzelił tylko z bata, milczący strzelec strzelił tylko z lufy swojego karabinu ... i tyle tego było. Udało im się zbiec, a gdy wyjechali z wąwozu na równinę, niedaleko zaświeciło się srebrem może, co prawie wywołało atak serca z wrażenia u spragnionego fal kapitana piratów.

Wóz zajechał powoli na keję i oczom bohaterów ukazał się wielki okręt piratów, podniszczony kapitanat portu i magazyn. Wszystko pilnowane przez nadgorliwych strażników. Na statku powiewał wesoło Jolly Roger. Nie trzeba było długo czekać, by Jack zorientował się, że statek należy do jego największej i najstraszliwszej nemezis - Rudego Johna, kapitana piratów. Jack spragniony morskich wrażeń natychmiast zaczął wspinać się na statek, skąd strącił go jakiś pirat .. nie! Jack złapał się kolanami liny, ściągnął pirata do wody i sam niedługo stanął na pokładzie...

Zaalarmowany przez jednego ze swych wiernych piratów, sam kapitan wyszedł ze swojej budy i udał się na negocjacje z gnomem, które w swym efekcie oznaczały wydanie człowieka posiadającego Zwoje Płonących Równin w zamian za Jacka spętanego zdradziecko czarem gnoma.

Drużynka poszła w krzaki aby nacieszyć się nowym nabytkiem i w drodze tortur dowieść skąd/jak/gdzie/kiedy/komu i dlaczego ich więzień zdobył Zwoje. Okazał się on być jedynie zwykłym złodziejaszkiem, którego skusiły ładne okucia.

W tym samym czasie czar gnoma przestał działać i Jack uwolnił się z towarzystwa dwóch niosących go piratów. Jednego chlasnął szablą, drugi zapoznał się z bliska z lufą parowego pistoletu. Skradając się cicho pirat zaczął swą wędrówkę spowrotem na pokład statku.

Na koniec - wielkie podsumowanie i walka z kapitanem, który sam wietrzył podstęp i sam planował przejąć ładunek i zwoje. No cóż, w czasie negocjacji był za grzeczny. Każdy głupi by się domyślił, że coś kombinuje. Po oplataniu piratów i dobiciu kapitana, drużyna, zdobywszy statek i żadną przygód załogę, ruszyła w stronę wschodzącego słońca...

KONIEC

W przygodzie działo się mało, więc nazwać ja spokojnie można półstrzałówką. Jakoś jednak zyskała ona sympatię graczy, więc może nie poszło aż tak źle. nie wiem, co by tu jeszcze dopisać, ale w sumie to nikt nie mówił, że ta notka na blogu miała być o sesji ... a może miała być o borsukach?

Wróciłem z Warszawy z podładowanymi bateryjkami i pracowym rozkładem jazdy na cały lipiec. Jest dobrze. Teraz mogę się rozglądać za sesjami we Wrocławiu. Nota bene - zapraszam na moją http://forum.wielosfer.pl/viewtopic.php?f=54&t=4533 Startuje w tym samym miejscu co ta. Ta trochę za bardzo zboczyła ze względu na specyfikę postaci, choć wyszło to jej zdecydowanie na dobre!

PS> Chciałbym też podziękować graczom za to, że ta sesja była jedyną taką na świecie, gdzie to gracze nagradzali fuksami MG ^^ (MG też rozdawał na prawo i lewo)

Komentarze


von Mansfeld
   
Ocena:
0
Moja postać to "Borrel Keltiesern", ale to szczegół. Zapomniałeś jeszcze o naprawieniu "Mostu Poniatowskiego". ^^

Mam tak, że często milczę, a raczej - mam chroniczną nieśmiałość i dysumiejętność do ekspresyjnego odgrywania. Po 3 latach gry w erpegi...

Sesja była fajna, niestety gdyby Hez(ł)or przyszedł wcześniej, z pewnością stałaby się "1-stzałówką". Przed sesją znęcaliśmy się nad "Płakającym Diabłem Dwa" oraz "Fretkami (Frytkami) w Ogniu", a do tego Dream zmienił nazwę wcześniej złapanego wirusa na komputerze Ważka. ^^
12-07-2010 16:41
Ważka
    gry
Ocena:
0
"Diabeł Może Płakać Cztery"
"Fretki w Ogniu"

Hezor zrobił co mógł by się pojawić wcześniej
a sesja była naprawdę śmieszna :D
13-07-2010 20:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.