Koralina - Neil Gaiman

Czyżby nowa Alicja?

Autor: Michał Sołtysiak

Koralina - Neil Gaiman
Było już wiele recenzji tej książki, wielu oceniło ją pozytywnie, kilku recenzentów się zawiodło, ale ogólnie mówiąc, książka została przyjęta bardzo dobrze. Jedno trzeba powiedzieć od razu, Koralina jest sympatyczną powieścią. Czyta się dobrze, nie nudzi i widać, że autor włożył w nią wiele serca.

Powieść opowiada o dziejach małej dziewczynki, tytułowej Koraliny, która ma zapracowanych rodziców i mało przyjaciół. Cierpi na bardzo rozpowszechnioną dzisiaj chorobę - samotność. I ta przypadłość skłania ją do, jak to sama nazywa, odkrywania nowego. Jej podróże po okolicy swojego domu (gdzie, jak to w typowych angielskich starych domach, mieszkają sami dziwacy i ekscentrycy) pozwala jej poznać dziwnego kota i odnaleźć tajemnicze drzwi, które oczywiście zaprowadzą ją do innego, magicznego świata. W owym świecie po drugiej stronie drzwi spotyka alter ego swojej rodziny i sąsiadów, którzy nie reprezentują bynajmniej ogólnie pojętego Dobra. Jej druga matka okaże się kimś zupełnie odmiennym od tego co znała w swym zwykłym domu. Nie obejdzie się bez magicznych poszukiwań, tajemnic i chwil grozy.

Porównuję się Koralinę z Alicją po drugiej stronie Lustra Levisa Carola. Bo i tu mamy dziewczynkę, która przechodzi do magicznego świata, spotyka dziwaków i ma wiele przygód. Oczywiście ważnym tropem ma być też kot, który podobnie jak ten z Alicji po drugiej stronie lustra jest cyniczny i udowadnia swój indywidualizm na każdym kroku. Ale czy rzeczywiście można porównywać te dwie książki?

Koralina jest dziewczynką bardzo samotną, poszukującą w życiu uczucia, którego w swym "zwykłym domu" ma zbyt mało. Alicja... Carolla nie miała takich problemów. W Alicji... mieliśmy do czynienia ze snem, przepełnionym surrealistycznymi obrazkami i fantasmagorycznymi postaciami. W Koralinie jest to dużo uboższy świat. Wszystkie postacie po drugiej stronie" mają jedna charakterystyczną cechę - zamiast oczu mają przyszyte guziki. Jedyne co mi się kojarzy z tym motywem, to szmaciane lalki, których oczy też są zrobione z guzików. Świat po drugiej stronie u Gaimana, jest więc uniwersum szmacianych zabawek. Nie jest snem, lecz bardziej wyobrażeniami Koraliny na temat dziecięcego świata zabaw. Wyobrażeniem wypaczonym, gdyż sama bohaterka nie ma wzorców miłości. Jej rodzice są wiecznie zapracowani, nawet jedzenie, które dostaje bardziej świadczy o snobizmie, niż trosce o nią. Jedynym towarzyszem zabaw jest kot, a wszyscy sąsiedzi to dziwacy. Jest to świat jak powieści grozy. Gaiman jest w końcu autorem dość mrocznych historii, świat Koraliny nie może więc być inny od jego ulubionego angielskiego mroku.

Dla mnie jest to książka o zabawie, w której lalki ożywają, pojawiają się magiczne przedmioty (np. kamyk z dziurką, przez którą widać prawdę), a kot urasta do roli istoty magicznej. Nie ma tu tylu symboli co w Alicji, symboli które można interpretować na tysiąc sposobów. Jest to po prostu dobra książka o dziecięcym świecie wyobrażeń, ale do roli Nowej Alicji jeszcze wiele jej brakuje. Dla mnie na przykład jest za krótka, za mało tu scen zapadających w pamięć. Ale polecam, warto przeczytać bo Koralina ma coś w sobie magicznego, choć ma się wrażenie, że czegoś brakuje. Najważniejsze jednak, że dzieciom się podoba. To dla nich w końcu jest Koralina.