» Blog » Kopniakiem w Ucho 2k16, część 0.4
15-10-2014 16:34

Kopniakiem w Ucho 2k16, część 0.4

W działach: rpg, polemika, parodia, pastisz, bół odbytu | Odsłony: 473

Kopniakiem w Ucho 2k16, część 0.4

(Uwaga: Notka ma charakter humorystycznego pastiszu, jednak celem jest nie tylko wyśmianie, lecz i polemika z pewnym wpisem blogowym, link: http://www.3k10.blogspot.com/2014/10/mim-czesc-4.html)

Poniższy tekst sponsoruje "szkolenie" w pracy

Spędzając czas ostatnio przy porannej kawie, zmuszony byłem dokonać czynu, który uważałem za abstrakcyjny, którego samą możliwość uznawałem za herezję gorszą niż stwierdzenie, iż Jar Jar Binks to dobra postać. Zgodziłem się z krytyką, którą napisał nikt inny niż Liczmistrz, czyli Laveris von Mansfred de Navajo, znany z Allgemeine Festung. Chodzi oczywiście o jego wpis pod nowym blogiem wprost z miasta bajgli i UJ, czyli Pięścią w Oko, część 4. Zaznaczę, że sam tekst specjalnie nie zaatakował ostoi mojego RPGowego jestestwa - w rpgi gram głównie w formie papierowej, 2 razy w tygodniu spotykając się ze znajomymi przy kostkach, kartkach i chipsach (świeczek niestety brak, jeden z graczy po kampanii w Wampira Maskaradę na sam widok świeczek dostaje drgawek i krzyczy coś o torach kolejowych w języku Trzęsiwłóczni*). Tyle tytułem wstępu -  jak mawiał wzór praktyk moderatorskich na forach RPGie, do rzeszy.

 Poranna kawa wyglądała tak

Gwoli uczciwości, autor zaczyna część merytoryczną tekstu od całkiem znośnego dowcipu:

 "Substytut Protezy - kilka słów o sesjach online" autorstwa Marcina "Nicrama" Kubiesa oraz Marty "Kucik" Kucińskiej.

Fajny tytuł. Pobudził potrzebę dowiedzenia się więcej i zagłębienia w tekst. Od dawna zastanawiałem się co ciekawego oferuje nam "sieć" w temacie grania on-line. Granie PBF1) uważam za stratę czasu i co za tym idzie "życia", ale wykorzystanie komunikatorów może być ciekawą alternatywą.

Każdy przecież wie, że o ile granie w RPGi jeszcze ujdzie, to już każdy posiadający blog RPGowy, jakichkolwiek pretensji do posiadania tzw "życia" zgłaszać nie powinien. Choć akurat trochę się zgodzę - ja też nie lubię PBFów, choć uważam je i tak za szlachetniejsze zajęcie niż pisanie bloga RPGowego poświeconego recenzjom nawet nie materiałów rpgowych, a artykułów rpgowych. Bystrzy czytelnicy zauważą zapewnę na tym etapie, że w takim razie ów tekst jest nie dość, że analizą analizy, to jeszcze hipokryzją. Jedynę co mogę zrobić, to zakrzyknąć w szlachetnej mowie moich przodków - aj waj!

Według Wikipedii, przodek wygląda tak

Ocenę merytoryczną samego przygotowania oryginalnego artykułu, zostawiam oczywiście autorowi siostrzanego bloga kung - fu, gdyż jeszcze nie miałem czasu sięgnąć po MiMa (no i się wydało, teraz to zamknięcie w stodole murowane). Uznaję zatem, że autorzy artykułu rzeczywiście napisali go po łebkach, bez popisania się przygotowaniem. Ale przejdźmy teraz do mięsa owego uderzenia pięścią w oko. Jak wygląda mięso, możecie zobaczyć na oryginalnym blogu - autor chyba zapomniał, że już nie trzeba chodzić do kina oglądać baleronu, tym bardziej mięsa z kurczęcia.

Stefan Bareja wyglądał tak

Temat został zaledwie liźnięty i to raczej od niechcenia, a szkoda, bo byłem naprawdę ciekaw jak to wygląda i jakie są możliwości. "Nicram" i "Kucik" ograniczyli się jedynie do arbitralnego stwierdzenia, że "granie na żywo" i "granie przez sieć" wcale się tak od siebie nie różnią. Dobry MG może przecież stworzyć klimat, siedząc ze słuchawkami na uszach i mikrofonem przy twarzy, a gracze w małych okienkach na monitorze komputera lub laptopa wejdą w postacie z pełną imersją i za dotknięciem magicznej różdżki wszyscy uczestnicy poczują się jak na normalnej sesji. A to przecież gówno prawda!

Jak mogę się nie zgodzić - bez świeczek i kadzidełek za 5 zł z przejścia podziemnego, to można sobie pograć co najwyżej w Agricolę (ewentualnie dedeczki), a nie Gry Fabularne. Chyba, że chodzi o inne wyznaczniki normalnej sesji. Na to pytanie ja też sam nie odpowiem - gram w RPGi od czternastego roku życia, i nadal na żadnej normalnej sesji nie byłem.

Przebijając do końca zaś napęczniały baloni- przepraszam, napęczniałą Pięść Ego - tak, można się poczuć jak na normalnej sesji. Wbrew nawet lepiej, bo ja na przykład o wiele lepiej osiągam imersję postaci, kiedy mogę siedzieć w samych gaciach - kwestia ucisku jąder, jak mniemam. Brakuje pewnych elementów interakcji międzyludzkiej (jedzenie chipsów samotnie przy monitorze, to trochę zbyt dużo, nawet dla tak wielkiego grubasa jak ja), ale zauważyłem, że akurat na części odgrywania, ludzie potrafią się skupić nawet bardziej niż kiedy gramy tradycyjnie - choć wiele tutaj oczywiście, zależy od graczy. Dlaczego więc nazywać czyjeś pozytywne przeżycia "gówno prawdą?" Może dlatego, że jak pisałem wyżej - uważamy, że bez zapachowo - chemicznego arsenału typowej katedry, ani rusz? Czy też, że medium pisanym nie da się zbudować nastroju grozy (w takim razie niech ktoś czym prędzej napiszę do Stephena Kinga!)?

Katedra (Ekonomiki i Organizacji Gospodarki Żywnościowej) wygląda tak

Jako osobnik od RPGów mocno uzależniony, zdażyło mi się czasem po sieci pograć (a za złotych czasów NWN 1, nawet sporo, choć to akurat inny temat). Ba, obecnie gram jedną kampanię od roku, po sieci z prostego powodu - czterech z graczy, w tym MG, to Amerykanie, w tym trzej starzy kumple którzy kiedy mogą, grają razem w RPGi jak Krakowski Bóg przykazał, siadając przy stole i turlając po nim kostkami. I tu pojawia się problem - jeden z nich poszedł w ślady Bronisława Piłsudskiego, i robi doktorat z kultury Ajnosów. Gdy jutro spotkamy się przy grze, przekażę mu ciepłe słowa polskiego gracza:

Argumentacja autorów jest prześmieszna i kręci się w okół tezy, że w ludziom jest się teraz trudniej zebrać na sesję, że znajomi wyjechali do innych miast i wiele innych. Nie chcę wam psuć całej zabawy, więc resztę doczytajcie sami.

Z pewnością  będzie ubawiony do łez.

Łzy wyglądają tak

Za zgrabny przykład autorzy dostają "+", bo wszystkie wymienione lokacje znajdują się w zbliżonych strefach czasowych. Sprawa robi się bardziej skomplikowana, kiedy chcesz zagrać z kimś z Brasilii lub Tbilisi, o Seattle lub Kioto nie wspominając. Nagle 5 lub 6 godzin różnicy utrudnia zabawę, bo u jednego jest północ a u drugiego szósta rano. Problemy z jakością obrazu i dźwięku pojawiają się częściej i nawet przy "dobrym internecie" często rwie lub najzwyczajniej zrywa połączenie. I jak tu grać proszę pana, jak tu grać!

Muszę przyznać, że zazdroszczę w tym momencie autorowi - w porównaniu z żonglerką  5 różnymi planami zajęc/grafikami pracy wymaganą, aby rozegrać co tydzień sesję przy porządnym, polskim, sklejko-dyktowym stole, problemy z dźwiękiem czy przerywanym połączeniem są dla mnie niczym. Bez obrazu graczy można sobie poradzić (a wręcz chyba nawet to pomaga - patrz podpunkt o siedzeniu w samych majtkach), mikrofon dorzuca się obecnie do każdych słuchawek, pal licho jakość, nie nagrywamy tutaj raczej rapu tylko gramy sesję, a w razie czego - sesje "pisane" wspominam chyba mimo wszystko najmilej, jeśli chodzi o granie po sieci. Co zaś do grania w różnych strefach czasowych - to prawda, tyle że...bez grania przez Internet, gra w ogóle nie wchodzi w grę. Trochę jak z piciem własnego moczu podczas oczekiwania na statek ratunkowy - rozwiązanie może nie jest idealne, ale alternatywą jest brak rozwiązania. A gra z kumplami przez Internet, kiedy wygnało nas z rodzinnego Sosnowca czy Krakowa na zmywak do Walii, jest jednak o wiele przyjemniejsza niż analizowanie, gdzie popełniliśmy błąd w naszej diecie, że ów mocz smakuje jak żelki lukrecjowe. Podobnie  co do komentarza o sesjach z ludźmi z innych stref czasowych - tak, nie jest idealnie. Ale brak ideału jest lepszy od braku czegokolwiek. Ot, jeden dzień w tygodniu idę spać tak, aby wstać o tej nieszczęsnej 3 nad ranem, i grać u MGa z Niu Jorku.

Lukrecja wygląda tak

Rozczulające są również wstawione w artykuł cytaty przykładowych graczy on-line: @auraya, @Mansfelda i @Sidsona (może to ktoś znany i znowu wykazuje się nieznajomością osobistości światka RPG?)wypowiadających się pochlebnie i z fantazją o graniu przez sieć. Można grać z "...kawą w ręku i w papuciach" albo, że "...są równie wartościowe i klimatyczne jak te na żywo" (chyba, że rozgrywane z kawą i w papuciach). Jak dla mnie brakuje jeszcze opinii @mariolli77 oraz @997badmadafaka.

I za ten fragment znowu muszę popełnić czyn, który wywołuję u mnie pragnienie prysznica. Mansfeldzie, pochwalam cię - zachowałeś niezwyklę zimną krew. Ja na taki akapit (szczególnie ironiczny wychodzący z klawiatury tego autora, biorąc pod uwagę tekst poprzedni, nawołujący do równości i miłości w fandomie) mogę odpowiedzieć tylko słowami Gruchy:

A kim ty k....** jesteś, pajacu?

Wykropkowane słowo wygląda tak

To tyle. Czekam teraz na fatwę od Lans Macabre, chociaż jako fandomowy odpowiednik @mariolli77, pewnie uda mi się przelecieć pod ich radarem. 

 

 

* Swoją drogą, zajebisty zamiennik słowa "masturbacja". Panie Szyndlerze, proszę śmiało dorzucić je do slangu niziołków.

** Wykropkowanie specjalnie dla administracji - nie chcę ukrycia notki za wulgaryzmy czy inne podśmieprącia.

 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Headbanger
   
Ocena:
+1

O ile panele Lanse Macabre na pyrze były najlepszymi panelami RPGowymi na jakich kiedykolwiek byłem (nie żebym się 100% z tezami lansiarzy zgadzał, ale kultura samego spotkania genialna) - tak ten blog pokazuje coś zupełnie odwrotnego, szpecącego ten obraz. Nie da to dobrego pijaru całej grupie... autor powinien iść na wódkę i przemyśleć swoje zachowanie.

15-10-2014 17:06
KFC
   
Ocena:
0

Fakt panele robią czasem sensowne, ale gry tylko kijowe.

15-10-2014 17:34
Hangman
   
Ocena:
0

Notka ukryta, Ricewind zbanowany, Póstak penknienty bardziej od jeża. Tyż śmisznie.

15-10-2014 18:30
Rincewind1
   
Ocena:
0

Hangman - piłeś, nie pisz.

15-10-2014 18:38
Hangman
   
Ocena:
0

Ale tylko dwa drinki.

15-10-2014 18:46
Nicram
   
Ocena:
+2

Ja też nie lubię PBFów :) Dlatego założyłem społeczność grającą również online i dla na życzenie redakcji napisaliśmy z Martą owyż sławny tekst o protezie. Cóż... mieliśmy dosłownie 48 h i ograniczenie 1000 znaków. Naszym celem było liźnięcie tematu, co osiągnęliśmy :) Cieszę się, że wielu ludziom dostarczył rozrywki :)

16-10-2014 16:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.