» Recenzje » Koniec świata

Koniec świata


wersja do druku
Redakcja: Marigold

Koniec świata
Kiedy Richard Kelly w wieku 26 lat zadebiutował filmem Donnie Darko, pojawiły się liczne opinie, że oto na reżyserskim firmamencie zaświeciła nowa gwiazda. Przez długi czas film nie mógł znaleźć odważnego dystrybutora, lecz z miejsca rozpoczął marsz ku statusowi kultowego, a przez kilka lat od premiery w Sundance krąg jego fanów rozszerzył się na niemal cały glob. Niemalże w ekstazie oczekiwano nowego obrazu spod ręki młodego twórcy. Po pierwszych zapowiedziach Southland Tales fani byli pewni kolejnego dzieła. Pierwsze obawy pojawiły się, kiedy Kelly popełnił dość średni scenariusz do Domino Tony’ego Scotta. Po premierze Southland Tales na festiwalu w Cannes w 2006 roku przybrały one gigantyczne rozmiary (obraz został obwołany absolutną porażką, od dziennikarzy i krytyków dostał średnią ocen 1.1/5...). Ci, którym udało się film zobaczyć na różnego rodzaju festiwalach, atakowali fora internetowe całkowicie rozbieżnymi opiniami. Wtedy Southland po prostu zniknął. Dopiero pod koniec 2007 roku udało się wprowadzić kilkanaście kopii do amerykańskich kin, ale autorska wizja reżysera trafiła do szerszej publiczności dopiero w marcu 2008 roku, wraz z premierą DVD. Tyle szumu, oczekiwań, kokieterii, ambitnych planów (Kelly zamierzał przebić swój pomysł promocyjny z Donniego Darko i stworzyć najbardziej rozbudowaną stronę internetową w historii, popartą specjalnie narysowanymi prequelowymi komiksami i masą innych dodatków). A co z tego wyszło?

Coś kompletnie nietuzinkowego; film, którego nie da się zamknąć w żadnych szufladkach. Kino autorskie wypełnione po brzegi setką nakładających się motywów i przemyśleń. Southland Tales nie da się nawet porządnie opowiedzieć, bowiem znana z Donniego Darko wielowarstwowość osiągnęła tu niemal granice absurdu; równoległych linii fabularnych, które się nakładają pod różnymi kątami, jest co najmniej kilka. I właśnie przez to film Kelly’ego był z góry skazany na odrzucenie - poziomem zakręcenia bije na głowę scenariusze Charliego Kaufmana i Davida Lyncha, tyle że tym samym przekracza granice używalności, stając się w wielu momentach czymś na miarę strumienia świadomości skierowanego w stronę widza. Wygląda to jak wiwisekcja umysłu twórcy, który postanowił podzielić się tym, co go gryzie i uwiera. Film Kelly’ego to z założenia satyra kompletna, ale w efekcie tak mocna, tak rozległa, że popadają w sztuczność i brak klarowności. Natłoku symboli, nawiązań i odnośników nie będzie w stanie całkowicie odczytać nikt. Głównym tematem wydaje się być popkulturowy świat ugrzecznionych idei i fałszywej tolerancji, gdzie szum medialny zastępuje zdrowy rozsądek, zaś kult sławy wypacza każdego, kto choć raz go zazna. To jednak tylko otoczka, bowiem przy okazji popkulturowego zgiełku Kelly kreśli potężną krytykę Ameryki, jej imperializmu, sztuczności, masowości, Hollywood, Busha Jr., ideologicznej pustki itd. itp. Daje mu to okazję do nawiązania do bezsensu wojny w Iraku, pogonienia liberalnego relatywizmu, skarcenia służalczej głupoty showbusinessu, zmasakrowania amerykańskiej mentalności...

Uff... A to dopiero pierwsza warstwa. Southland Tales to film maksymalnie post-modernistyczny - zarówno w przekazie, jak i formie. Kelly sięga od komedii, parodii czy nawet musicalu poprzez film noir do akcji, dramatu i post-apokaliptycznego s-f. Dostaje się oczywiście mechanizmom politycznym, ale również ideowcom i rewolucjonistom. Religia zostaje wyszydzona i sparodiowana, a nawiązania mogą się niektórym wydać wręcz bluźniercze. Reżyser krytykuje wszystko i wszystkich, co skutkuje tak ogromnym przesytem, że nie tylko ciężko to wszystko przetrawić, ale również w jakikolwiek sposób przyswoić. Satyra jest dobra tylko wtedy, kiedy zawęża się ją do jakiegoś obszaru. Ale Kelly się tym nie przejmuje i kombinuje dalej – wciąga w fabularne odmęty motywy znane z Donniego Darko: względność czasu, czwarty wymiar i przeznaczenie, wpuszczając Southland Tales w obszary filozofii i teologii. Jakby tego było mało, dodaje kolejne poziomy znaczeń, testując naukowe teorie, atakując technokrację, trawestując literaturę i poezję i nawiązując do historii kina. I to ciągle nie koniec, bowiem reżyser nie zamierza poprzestawać na nawarstwianiu fabularnych powłok. Zawiązuje więc kolejne nitki fabularne wokół definicji tożsamości i moralności, niemal rozsadzając filozoficzny balon, którym w pewnym momencie staje się jego film. I jestem pewny, że kilka aspektów filmu pominąłem...

Jeśli pojmować Southland Tales całościowo, to film jest kompletnie niezrozumiały -wydaje się nieprzemyślany i zlepiony z pustych kawałków, które reżyserowi mogły się równie dobrze przyśnić. Jednak w pojedynczych elementach twór ten potrafi się wzbić na wyżyny filmowego rzemiosła, co, paradoksalnie, sprawia, że jest wart każdej minuty seansu. Bo nie można odmówić Kelly’emu umiejętności tworzenia klimatu, którym można by obdzielić kilka obrazów, niesamowitego umysłu, który stoi za tak wielowarstwową fabułą czy sugestywności wizji i zmysłu obserwatorskiego. Nasuwają się więc trzy myśli: albo Kelly w swojej megalomanii postawił się na szpicy awangardy, radośnie przyglądając się, jak jego film nie zostaje odpowiednio zrozumiany, albo postanowił, że pobawi się możliwościami jakie daje kino, albo po prostu Donnie Darko był przypadkowym sukcesem. Niestety, na odpowiedź trzeba nam jeszcze będzie poczekać, przynajmniej do jego kolejnego filmu, The Box, który wchodzi do amerykańskich kin jesienią.

Southland Tales nie zapisze się złotymi zgłoskami w annałach filmowej historii, ale to jeden z najoryginalniejszych filmów ostatniej dekady - intrygująca wiwisekcja popkulturowego świata, której los na zawsze zgotował istnienie poza marginesem filmowego mainstreamu, co tylko dodaje pewnego uroku niezależności. Nie wiem, co sądzić o filmie Kelly’ego, sama myśl o bawieniu się w rozszyfrowanie sprawia, że odczuwam wielką potrzebę alkoholizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam Southland Tales za jeden z tych filmów, które po prostu należy obejrzeć, bowiem to eksperyment, który wychodzi poza bezpieczne obszary filmowej eksploracji, sprawdza, co znajduje się poza odgórnie przyjętymi formułkami przemysłu rozrywkowego. I nawet jeśli całościowo jest mniejszym lub większym bełkotem, to ma u mnie plusa właśnie za odwagę. A, jak pisałem wcześniej, poszczególne elementy potrafią wywrzeć niesamowite wrażenie. Film nierówny, co najwyżej średni, ale w pewnym sensie wybitny. I nie widzę innej drogi opisania dzieła Kelly’ego jak poprzez paradoksy, które nim rządzą. Bardzo dobrze, że pojawił się w Polsce na DVD.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
5.58
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Southland Tales
Reżyseria: Richard Kelly
Scenariusz: Richard Kelly
Muzyka: Trent Reznor, Moby
Zdjęcia: Steven B. Poster
Obsada: Sarah Michelle Gellar, Dwayne Johnson, Seann William Scott
Kraj produkcji: Francja, Niemcy, USA
Rok produkcji: 2006
Data premiery: 21 maja 2006
Czas projekcji: 160 min.



Czytaj również

Departament prawdy (wyd. zbiorcze) #1: Koniec świata
Wybierz własną prawdę
- recenzja
Jumanji: Przygoda w dżungli
Zamach na legendę
- recenzja
Koniec świata!
Przygoda do Beasts & Barbarians

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Film nierówny, co najwyżej średni, ale w pewnym sensie wybitny. To film nierówny, miejscami bełkotliwy, ale w pewnym sensie wybitny.

Powtórzenie zamierzone?

Recenzja fajna, mnie zachęciła do obejrzenia.
29-04-2009 08:53
Savarian
   
Ocena:
0
Mnie również. Choć obsada przywodzi na myśl raczej mało ambitne i wybitne kinowe "hity" ;)
29-04-2009 09:31
greenbox
   
Ocena:
0
fajna recenzja. Film widziałem już wczesniej(chyba nawet 2 razy). jak ktoś lubi fantastykę eksperymentalną wodcieniach postapo- powinien to koniecznie zobaczyć. Wbrew ogólnej opini to bardzo dobry film, polecam.
29-04-2009 09:52
Beowulf
   
Ocena:
0
Powtórzenie niezamierzone. Wieczorem jedno zdanie zostanie usunięte :).
29-04-2009 14:41
Ivrin
   
Ocena:
0
Oj tam 'wieczorem', już zostało:P
29-04-2009 15:06
Siman
   
Ocena:
0
Bardzo dobra recenzja, ja też zostałem zachęcony (i przygotowany).
29-04-2009 22:21
~kolisz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
jest zajebisty
30-04-2009 09:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.