» Recenzje » Koniec dzieciństwa

Koniec dzieciństwa


wersja do druku

Próba czasu

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Koniec dzieciństwa
Ludzkość przyzwyczaiła się do roli wiodącego gatunku, przynajmniej na Ziemi. Co jednak, jeśli w kosmosie istnieją siły zdolne sprowadzić ambicje ludzi do poziomu fochów niegrzecznego dziecka? Arthur C. Clarke szukał odpowiedzi na to pytanie jeszcze w połowie wieku XX.

Wszystko skończyło się nagle – nad największymi miastami świata zawisły gigantyczne, odporne nawet na atak atomowy, statki kosmiczne. Paradoksalnie zagadkowi przybysze nie tylko nie odpowiedzieli uderzeniem, ale wykazali się cierpliwością właściwą dla rodzica wychowującego niesforne dzieci, zaś dzięki ich przewodnictwu nastał złoty okres ludzkiej cywilizacji. Jedno tylko pozostało zagadką: prawdziwy motyw działania Zwierzchników, bo tak nazwano dziwnie altruistycznych kosmitów.

Znakomita seria Artefakty spod szyldu Maga chyba rozochociła kolejnego rodzimego wydawcę do odkurzenia klasycznych pozycji z gatunku science fiction. Mowa tutaj o Rebisie i serii Wehikuł czasu, która już na starcie rzuciła kilkoma świetnymi nazwiskami, pośród których znalazł się Arthur C. Clarke oraz Koniec dzieciństwa. Powieść to już niemłoda, bo z roku 1953, chociaż w roku 1989 przeszła delikatny lifting: doczekała się nowej przedmowy oraz delikatnego przesunięcia w czasie. To jednak ledwie detale i sama treść została nietknięta.

Wizjoner, filozof, futurysta – takim jawi się czytelnikowi Clarke, chociaż początek zdaje się zwiastować raczej rozrywkową literaturę, jako żywo przywodzącą na myśl widowiskowy, ale infantylny Dzień Niepodległości. Z niebios spływają olbrzymie statki kosmiczne, napięcie błyskawicznie rośnie... Po czym powieść okazuje się być utworem nieco innym niż sygnalizują to pierwsze strony. Po prawdzie, znacznie lepiej napisać jest o trzech zupełnie różnych w formie i treści opowiadaniach, połączonych ze sobą związkiem chronologicznym oraz przyczynowo-skutkowym.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pierwsza część dotyczy pierwszych kontaktów Ziemian z kosmitami i – uprzedzając fakty – jest to chyba najlepszy fragment powieści. Z jednej strony Clarke z gracją Alfreda Hitchcocka buduje napięcie, rozpalając ciekawość czytelnika do najwyższego poziomu. Z niezwykłą wprawą kreuje wizerunek ziemskiego rządu, na co dzień realizującego polecenia Zwierzchników oraz swoistej partyzantki, starającej się sabotować działania kosmitów. Argumenty obu stron jednakowo przemawiają do wyobraźni odbiorcy, intrygując i pobudzając ciekawość względem kolejnych stron.

Jakby tego było mało, pisarz raz za razem wykazuje się niezwykłą intuicją, odmalowując sytuację geopolityczną na Ziemi kilkadziesiąt lat po roku 1953. Znalazło się tu miejsce i na polski akcent, kapitalnie oddający złożoność polskiej historii i aż trudno uwierzyć, że ta część tekstu nie została przeredagowana. Ta część tekst kończy się kolejnym cliffhangerem – chociaż to pojęcie raczej nie funkcjonowało w latach pięćdziesiątych XX wieku – na który czytelnicy dadzą się złapać. Dotyczy on samych Zwierzchników oraz potencjalnych kontaktów tej razy z ludzkością, jakie mogły mieć miejsce w przeszłości.

Kiedy odbiorca czeka na dalsze pokłady fascynującej lektury, wszystko siada. Clarke omawia dalsze losy ludzkości, odmalowując idyllę, co jednak czyni nieciekawie, będąc raczej bajarzem niźli fantastą, czyniąc środkową partię powieści niemiłosiernie nudną. Ledwie poszczególne sceny potrafią jako tako podtrzymać zainteresowanie odbiorcy, chociaż i ten element wpisuje się w słabość rozdziałów - Clarke nieco zbyt szybko zaczyna odsłaniać karty, tracąc tym samym atut zaskoczenia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W końcu następuje finał, dziejący się 100 lat po przybyciu Zwierzchników, z nowym już zestawem bohaterów. Mimo, że gdzieś pozostaje niesmak po miałkich rozdziałach środkowych, Clarke ponownie dowodzi, że na swą renomę zapracował zasłużenie. Od strony warsztatowej niezwykle zgrabnie spina wszystkie wątki i pomysły, chociaż finał niektórych rodzi poczucie utraconych szans – mowa tutaj o dawnych relacjach na linii ludzkość – Zwierzchnicy. Clarke odchodzi od gawędy, przybierając rolę filozofa piszącego o samotności i poszukiwaniu sensu istnienia. Ostatnie strony mają wybitnie gorzki posmak, ale i nastrajają do refleksji nad kierunkiem, w którym może podążyć dowolna cywilizacja, tak na Ziemi, jak i w kosmosie.

I taka to powieść: fragmenty fascynujące mieszają się z rozdziałami mdłymi, a nawet irytującymi, świetne spostrzeżenia i analizy ustępują miejsca jednostajnej i pozbawionej ikry narracji, rozumienie procesów nie zawsze prowadzi do interesujących wniosków, zaś kilka świetnych pomysłów nie doczekało się satysfakcjonującego rozwinięcia. Być może powyższy odbiór spowodowany jest czasem jaki upłynął od premiery powieści – w tym czasie na półki księgarni trafiło mnóstwo innych wybitnych dzieł, które nic nie utraciły na swojej aktualności. Niestety można zaryzykować twierdzenie, które niestety jest chyba najbliższe prawdy, że Koniec dzieciństwa zestarzał się i niestety miejscami nie jest to ładna starość.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Koniec dzieciństwa
Autor: Arthur C. Clarke
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki, Andrzej Sawicki
Wydawca: Rebis
Data wydania: 23 kwietnia 2019
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Format: 135x215 mm
Seria wydawnicza: Wehikuł Czasu
ISBN-13: 978-83-8062-372-9



Czytaj również

Europa Report
One way ticket into space...
- recenzja
Spotkanie z Ramą - Arthur C. Clarke
Spotkanie z obojętnością kosmicznych bogów
- recenzja
Duch Wielkiej Ławicy - Arthur C. Clarke
Czy powiedzie się podniesienie Titanica?
- recenzja
Imperialna Ziemia - Arthur C. Clarke
Odwaga przewidywania przyszłości
- recenzja
Ostatnie twierdzenie - Frederik Pohl, Arthur C. Clarke
Pod urokiem matematyki i w cieniu zagłady prewencyjnej
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.