» Recenzje » Komornik – Arena Dłużników #1

Komornik – Arena Dłużników #1


wersja do druku

Déjà vu w czasach apokalipsy

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek, Michał 'von Trupka' Gola

Komornik – Arena Dłużników #1
Michał Gołkowski rozpoczął literacką działalność od przeniesienia na papier fascynacji grą S.T.A.L.K.E.R.. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że historia jego twórczości zatoczyła koło – za sprawą Sylen Studio Komornik doczekał się bowiem inspirowanej trylogią o Ezekielu gry z gatunku visual novel. Przy okazji trafia się okazja do ponownego przeżycia końca świata w literackim wydaniu w nowej serii autora otwartej przez Komornika: Arenę dłużników.

Powieść opowiada o wydarzeniach bezpośrednio następujących po zakończeniu Kantu. Były Komornik, Ezekiel Siódmy, pełni obowiązki Góry po nadejściu Apokalipsy, którą – jak jest przekonany – przeżył tylko on. Prędko przychodzi mu zweryfikować własną sytuację – w wielkim końcu świata nie brał udziału pewien zbuntowany anioł, teraz upominający się o władzę nad wszelkim stworzeniem. Ezekiel chowa klucz do biura Góry w jedynym miejscu, jakie uznaje za bezpieczne, po czym skacze w kierunku dopiero odbudowującej się Ziemi, aby na linii czasowej trafić w punkt tuż przed rozpoczęciem Apokalipsy – i tym razem jej zapobiec.

Jednoczesna premiera nowej książki i gry komputerowej osadzonej w świecie Komornika to zapewne korzystne rozwiązanie marketingowe, lecz literacko nie jest już tak różowo. W Arenie dłużników Gołkowski przedstawia czytelnikom tę samą wizję końca świata, co na łamach trzech poprzednich książek – lecz powtórka z rozrywki zwyczajnie nie robi już takiego wrażenia. Ponowne spojrzenie na działalność aniołów, cherubinów oraz nieustanne dbanie o koszerność w ubiorze i mowie niczym nie zaskakują. Z tego powodu nowy Komornik przypomina odgrzewanego kotleta, który mógłby być smaczny, gdyby kucharz pokusił się o inną panierkę. Tymczasem kiedy Gołkowski nie odwołuje się do Apokalipsy wdrażanej przez archaiczne metody Góry, to wpada w popkulturowe klisze spod znaku postapokalipsy. Arena dłużników przeradza się w powieść drogi, gdzie – mimo kończącego się w niewytłumaczalny sposób świata – grupka bohaterów pod przewodnictwem Ezekiela zdaje się zupełnie niezniszczalna, a przebycie z jednego kontynentu na drugi wcale nie takie trudne. Spora porcja uproszczeń to nic złego, wszak mowa o powieści nastawionej na lekką rozrywkę, zdarzają się jednak fragmenty, które spokojnie można było pominąć, zamiast stawiać przed Ezekielem i spółką bliźniaczo podobne wyzwania, co kilkadziesiąt stron wcześniej.

Irytująca jest także maniera pisarza do wplatania powiedzonek i memów tak w opisy, jak i dialogi, jak choćby "Hokus–Pokus, Czary–Mary, twoja stara to twój stary" czy "tam przecież musi być jakaś cywilizacja". Być może takie wtręty – których jest zresztą więcej – miały pokazać absurdalną wręcz desperację Ezekiela w obliczu presji czasu albo zwyczajnie rozbawić czytelnika, ale w połączeniu z o wiele większą dawką wulgaryzmów względem poprzednich tomów, zastosowana narracja pierwszoosobowa co jakiś czas zmuszała mnie do zrobienia sobie przerwy w lekturze. W większości zawodzą także kreacje postaci, nieszczególnie zapadających w pamięć z jednym chlubnym wyjątkiem – Reggie to bodaj najlepsze, co dostajemy w Arenie dłużników. Zachowanie tego bohatera bardzo przyjemnie kontrastuje z resztą walącego się, brutalnego świata, natomiast szczegóły dotyczące jego istnienia tylko ten kontrast podkręcają.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Do największych bolączek Areny dłużników należy powtarzalność i nieustanne wrażenie déjà vu. Gołkowski z nieco innej perspektywy próbuje przedstawić to, co już dobrze znamy, przez co wpada we wtórność dwójnasób – fragmenty charakterystyczne dla końca świata w wydaniu pisarza są wtórne względem poprzednich Komorników, pozostała część zaś nie wyróżnia się na tle poprawnych, ale nieszczególnie oryginalnych powieści utrzymanych w konwencji postapokaliptycznej czy postkatastroficznej. Dodając do tego narrację obrośniętą wulgaryzmami i niezniszczalne grono przewodnich bohaterów otrzymujemy najsłabszą odsłonę Komornika.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
4
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Komornik – Arena Dłużników #1
Cykl: Arena dłużników
Tom: 1
Autor: Michał Gołkowski
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 504
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7964-682-1



Czytaj również

Rozmowa z Michałem Gołkowskim
Komornik w stylu visual novel
- wywiad
Komornik. Kant
Komornicy łączcie się
- recenzja
Komornik
Cherubiny bywają groźne
- recenzja
Stalowe Szczury. Otto
Eksplozja czy niewypał?
- recenzja
Komornik. Rewers
Krocząc ciemną doliną z gladiusem u boku
- recenzja
Na nocnej zmianie
Fantastyka fandomowa
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.