» Blog » Komiksy sieciowe: 8-bit theater
21-04-2007 21:48

Komiksy sieciowe: 8-bit theater

W działach: komiks | Odsłony: 4

www.nuklearpower.com

 

Tym krótkim tekstem zaczynam osobisty przegląd moich ulubionych komiksów sieciowych.

 

8-BT zawsze mnie śmieszy. Zawsze. Niemal każdy odcinek, od czasu gdy zacząłem śledzić losy czwórki tych kochanych psychopatów, bandytów, szaleńców i upośledzonych umysłowo herosów, w najgorszym razie wywołuje na mojej gębie szeroki uśmiech, a w najlepszym, zwala z nóg.

 

Saga Final Fantasy miała swoje lepsze i gorsze części. Można się śmiać z pikselowatych wojowników walczących z dziwnymi trollami na ekranie telewizorka, ale nie zapominajmy, że od pierwszej części sagi, na tzw 'pegazusie' wszystko się zaczęło.

 

"Niebo ciemnieje, potwory krążą po świecie... przerażeni mieszkańcy chowają się w domach. Ich jedyną nadzieją - stare proroctwo:

Gdy nadejdą mroczne czasy, pojawi się czwórka wojowników, a każdy będzie miał Sferę..."

Tak właśnie zaczyna się seria Final Fantasy, czyli pierwsza część sagi, fabułę której bezwstydnie ukradł Brian Clevinger.

 

W tym samym czasie, Czarny Mag, rozkoszny psychopata, nienawidzący wszystkiego co żyje, wraz ze swoim najlepszym (bo jedynym) przyjacielem, Wojownikiem, wyruszają na poszukiwanie Armor of Invinciblility. To znaczy, Wojownik zaciągnął Maga, który jednak szybko się nudzi, i niszczy sporą część drzewostanu, wraz z atakującym ich olbrzymem. Czarny Mag, bowiem, dzięki złożeniu w ofierze kilku dzieci i szczeniaczków, a także swojego własnego ślepego brata  ("byłoby obrzydliwością pozwolić mu żyć, po tym co zrobiłem z jego oczami"), zyskał możliwość używania ataku Hadoken, potężnej kamehamehy o sile atomówki.

 

W każdym razie, w mieście Wojownik przekonywuje Maga do wyruszenia w misję Wojowników Światła. Czarny M. zgadza się, ale pod warunkiem, że ten znajdzie jeszcze dwóch frajerów do dołączenia do drużyny. Ponieważ umysł Wojownika mieści tak naprawdę w sobie dwa słowa ("Lubię miecze") ten dość szybko daje się zmanipulować chytrzejszemu niż lis, który jest profesorem chytrości na uniwersytecie chytrości, chytremu Złodziejowi. Czerwony Mag, który chytrze ("Ja też lubię miecze, wiesz"), wygryzł z drużyny Białą Magiczkę, jest również szalony. Widzi świat jako jakąś dziwną grę, z kostkami, postaciami, i całkowicie bezsensownymi regułami. Czasem inni również ulegają temu szaleństwu, ale najbardziej niepokojące jest to, że czasem to działa ("słyszeliśmy, jak pożera cię potwór... To było... cudowne..." "Tak, ale zgubiłem ołówek między mackami, i nie zapisałem ile dostałem obrażeń").

Bohaterowie, zastępując prawdziwych wojowników światła, którzy są zmuszeni pracować w barze szybkiej obsługi, ruszają w podróż, podczas której:

- zanieczyszczą rzekę napojem gazowanym

- Czarny Mag zrezygnuje z pomysłu zrzucania kamieni na niemowlęta, oraz niemowląt na kamienie.

- przeżyją katastrofy w Zabójczej Pułapce Śmierci, którą nabyli zamiast statku powietrznego (z rozmysłem)

- dokonają holocaustu i masowych morderstw krasnoludów

- Czarny Mag wykona buty z ludzkiej twarzy

- Czerwony Mag zostanie głównym taktykiem drużyny, a jego podstawowe zadanie będzie polegało na obserwowaniu, jak się parzą Chocobo.

- Wojownik odkryje, że lubi miecze.

- Złodziej odsłoni swoją straszliwą przeszłość, i swoją dziwną niewiarę w smoki. Nawet jeśli jeden zjadł Czerwonego Maga

- Czarny Mag będzie tańczył na grobie Wojownika, wypluje swoje wnętrzności i wessie je z powrotem, zabije niewinne dzieci, staruszków i kobiety...

- Poznamy sekrety króla smoków, Bahamuta (nawet jeśli wolelibyśmy ich nie znać).

-  i wiele, wiele więcej.

 

Dlaczego o tym piszę? Cóż. Bawi mnie ten komiks, niesamowicie.

Poza uwielbianymi przeze mnie megatonami nawiązań do popkultury (ostatnio wojownicy światła zamordowali Martan, biegających półnago w czerwonych płaszczach), komiks jest zadziwiająco kliszowaty, a jednak właśnie przez to unika kliszy.

Bohaterowie są płascy, jednowymiarowi (w zasadzie dwu), ale może dzięki temu, mogę docenić np. to, że tak naprawdę tylko jedna walka z bossem zakończyła się walką na śmierć i życie.

Czarny Mag zabił króla złych elfów w sposób, który mnie osobiście zwalił z nóg. Obelgą. Tak głupią, że boss umarł.

 

Mam nadzieję, że spodoba się wam ten komiks. mam też nadzieję, że Brian Clevinger zostanie moim najlepszym przyjacielem, i będziemy razem chodzić do parku na lody, i na basen popływać, i zaproszę go na moje urodziny.

 

Next: Penny Arcade i PvP. 

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.