Kolektyw #7: Siedem
Pierwotną formułą Kolektywu było publikowanie prac grupy twórców znanych z internetu. Kiedy dzisiaj spojrzeć na kolektywową listę płac, widać od razu, że od tego czasu wiele się zmieniło.
Magazyn dzieli się na dwie sekcje: serii, w której drukowane są odcinki stałych cykli oraz szortów. Tę drugą kategorię redaktorzy Kolektywu oddali pod konkurs. Każdy może przesłać pracę, która po znalezieniu sobie dziury w redakcyjnym sicie trafia na papier. Dzięki temu pismo pozwala nie tylko brylować nazwiskom dobrze już znanym, a czytelnikowi bawić się przy stałych seriach, ale i pokazywać się twórcom znanym mniej, których prace czytelnicy mogą zobaczyć po raz pierwszy. I wybrać spośród nich osoby warte zapamiętania.
W siódmym numerze Kolektywu znajdują się aż dwadzieścia trzy prace. Pomimo ogromnego rozrzutu pod względem tematyki czy gatunków nietrudno zauważyć, że większość z nich zawiera elementy humorystyczne. W tę większość wpisuje się między innymi wszystkie pięć odcinków stałych serii – od najeżonego żartami space operowego akcyjniaka Recours po pełnego ciężkiego humoru, znanego już z innych zinów zagadkowego Najwydestyluchniejszego, którego nikt, kogo znam, nie rozumie. W takim układzie najjaśniejszym blaskiem lśnią historie napisane i narysowane na poważnie.
W tej kategorii gwiazdą numeru jest Konrad Okoński. Popularny Koko nie dość, że prezentuje kreskę zupełnie odmienną od tej, z której go znaliśmy, to jeszcze jego króciutka historia o tragedii jednostki naciskanej przez społeczny nakaz jest naprawdę poruszająca. Drugim mocnym punktem jest baśniowy romans o utraconej miłości, którą bohater desperacko stara się zachować przy sobie, duetu Mazur/Kurowski. Trudno co prawda wyobrazić sobie bardziej wymuszone nawiązanie do motywu przewodniego numeru, liczby "siedem", ale emocje zamknięte w tej historii rekompensują to z nawiązką.
Dla kogo w ogóle jest Kolektyw? Wielbiciel pojedynczego gatunku będzie nim zawiedziony, znajdując dla siebie najwyżej jedną, dwie prace. Wydaje się zatem, że Kolektyw jest magazynem dla wielbicieli komiksu w całej jego różnorodności. Na szczęście odciął się od swoich korzeni i dziś jest wydawnictwem interesującym nie tylko krewnych i znajomych królika.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Magazyn dzieli się na dwie sekcje: serii, w której drukowane są odcinki stałych cykli oraz szortów. Tę drugą kategorię redaktorzy Kolektywu oddali pod konkurs. Każdy może przesłać pracę, która po znalezieniu sobie dziury w redakcyjnym sicie trafia na papier. Dzięki temu pismo pozwala nie tylko brylować nazwiskom dobrze już znanym, a czytelnikowi bawić się przy stałych seriach, ale i pokazywać się twórcom znanym mniej, których prace czytelnicy mogą zobaczyć po raz pierwszy. I wybrać spośród nich osoby warte zapamiętania.
W siódmym numerze Kolektywu znajdują się aż dwadzieścia trzy prace. Pomimo ogromnego rozrzutu pod względem tematyki czy gatunków nietrudno zauważyć, że większość z nich zawiera elementy humorystyczne. W tę większość wpisuje się między innymi wszystkie pięć odcinków stałych serii – od najeżonego żartami space operowego akcyjniaka Recours po pełnego ciężkiego humoru, znanego już z innych zinów zagadkowego Najwydestyluchniejszego, którego nikt, kogo znam, nie rozumie. W takim układzie najjaśniejszym blaskiem lśnią historie napisane i narysowane na poważnie.
W tej kategorii gwiazdą numeru jest Konrad Okoński. Popularny Koko nie dość, że prezentuje kreskę zupełnie odmienną od tej, z której go znaliśmy, to jeszcze jego króciutka historia o tragedii jednostki naciskanej przez społeczny nakaz jest naprawdę poruszająca. Drugim mocnym punktem jest baśniowy romans o utraconej miłości, którą bohater desperacko stara się zachować przy sobie, duetu Mazur/Kurowski. Trudno co prawda wyobrazić sobie bardziej wymuszone nawiązanie do motywu przewodniego numeru, liczby "siedem", ale emocje zamknięte w tej historii rekompensują to z nawiązką.
Dla kogo w ogóle jest Kolektyw? Wielbiciel pojedynczego gatunku będzie nim zawiedziony, znajdując dla siebie najwyżej jedną, dwie prace. Wydaje się zatem, że Kolektyw jest magazynem dla wielbicieli komiksu w całej jego różnorodności. Na szczęście odciął się od swoich korzeni i dziś jest wydawnictwem interesującym nie tylko krewnych i znajomych królika.
Galeria
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kolektyw #07: Siedem
Scenariusz: Różni twórcy
Rysunki: Różni twórcy
Wydawca: Dolna Półka
Data wydania: październik 2010
Liczba stron: 96
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Druk: offsetowy
Scenariusz: Różni twórcy
Rysunki: Różni twórcy
Wydawca: Dolna Półka
Data wydania: październik 2010
Liczba stron: 96
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Druk: offsetowy
Tagi:
Kolektyw | Kolektyw #7: Siedem