» Blog » Kolejny tekst o graczach czyli Warszawo co jest z tobą nie tak?
10-05-2016 16:49

Kolejny tekst o graczach czyli Warszawo co jest z tobą nie tak?

Odsłony: 445

Kiedyś dawno temu , gdy byłem jeszcze w liceum opracowałem zbiór pewnych cech który pozwalał mi określić czy ktoś jest moim zdaniem dobrym graczem bądź nie. Zrobiłem to na podstawie własnego doświadczenia w graniu z innymi. Po jakimś czasie pomysł porzuciłem. Uznałem że w swojej naturze nie ma sensu.

Po pierwsze:

Liczba cech zarówno pozytywnych jak i negatywnych dążyła by do nieskończoności.Wiadomo że pewna cecha  w połączeniu z innymi w określonych proporcjach jest pozytywna lecz w zupełnie innych negatywna. Daje to setki możliwości. Nie ma sensu.

 

Po drugie:

Ten gracz którego uważam za słabego i który jest dla mnie istną klątwą dla innego mg lub drużyny może być dokładnie tym czego szukają.

 

Uznałem więc że zamiast setek kryteriów będę stosował tylko jedno:

czy dany gracz zgrywa się ze mną czy nie

 

Na ogół wiadomo to było po pierwszej sesji. Jestem w 99% przypadków MG ale gdy ktoś sie ze mną nie zgrywa jako 'mój' gracz to tym bardziej nie zgram się z nim gdy będziemy w jednej drużynie. Nigdy nie było wyjątków. Graczom z którymi się nie zgrywam dziękuję za poświecony czas i żegnam się z nimi.

 

I tak sobie żyłem... aż ostatnia sesja sprawiła że postanowiłem rozbudować  swoją dewizę do:

1 czy dany gracz pochodzi z Warszawy i ma dużo doświadczenia

(jeżeli odpowiedź brzmi  'nie' można sprawdzać następny punkt)

2 czy dany gracz zgrywa się ze mną czy nie   

 

Przymierzam się do wprowadzenia jej w życieczyli skreślania wszystkich potencjalnych graczy z Warszawy z 'dużym doświadczeniem'.

Przejdźmy do meritum czyli skąd takie drastyczne kroki. W Warszawie mieszkam od 6 lat. Przez moje sesje przewinęło sie już trochę osób. Zauważyłem że graczy tutaj można podzielić na 2 grupy:

- tych co zaczynają przygodę z rpg bez względu na wiek

- tych co mają 'doświadczenie' (tu zaczyna sie dramat)

O pierwszej grupie nie będę pisał zbyt dużo. Jest taka sama jak w każdym innym zakątku kraju. (mieszkałem dosyć długo w 3 dużych miastach w Polsce więc mam porównanie). Ta grupa obecnie jest moim 'docelowym targetem' gdzie  szukałbym graczy gdybym musiał. Z tymi ludźmi po prostu da się grać. Jest też druga grupa. Ludzie którzy mają 'doświadczenie' w rpg. Na ogół są to ludzie w wieku 25+ lat(średnio 28-35). Gdybyśmy mieli stworzyć typową postać jaką gra 'doświadczony' gracz z Warszawy:

 

postawa: nadęty

natura: buc

 

Co najmniej 2/3 postaci jakie ludzie przy mnie odgrywali (chociaż co innego wynika z kart postaci i historii) to ‘nadęty buc. Pytanie po co? Z tego co zauważyłem jest to pokazanie swojego drugiego ja. Ci ludzie na co dzień w pracy nie mają możliwości poużywania sobie bo spotka ich z tego tytułu jakaś kara. Z tego powodu najlepiej to robić w rpg przecież to tylko gra. Oni nie próbują na sesji grać oni próbują się nachapać kosztem innych. Ci ludzie nie przychodzą integrować sie z MG i resztą drużyny aby razem tworzyć opowieść. Oni tego nie robią gdyż mają zupełnie inne cele. Mam wrażenie że rpg to dla nich jakaś wypaczona gra planszowa gdzie może wygrać tylko jeden.

 

profesja: wojowniko-sędzio-mag

Od razu poznaję warszawskiego gracza z ‘doświadczeniem’ po tworzeniu postaci. Nigdy nie jest to postać która ma sens. Zawsze to będzie postać która ma być najlepsza we wszystkim i ze wszystkich (nic dziwnego przecież ma leczyć kompleksy i frustrację). Oni nigdy nie zastanawiają się skąd ta postać ma takie zdolności. Najczęściej albo nie są w stanie wcale tego wyjaśnić albo próbują wmawiać jakieś nie trzymające się kupy argumenty. Często też przekłamują zasady lub jawnie oszukują żeby tylko dostać kilka punktów więcej. Tu przecież chodzi o to żeby postać była najlepsza a nie miała sens. W tym miejscu pojawiają się już pierwsze zgrzyty bo u mnie 'mistrzowie wszystkiego' nie przechodzą.

 

atrybuty i umiejki: walka i moce

W tym miejscu robi się już słabo. K200 umiejętności do wyboru a oni zawsze wybiorą:

- te do walki

- te do mocy

Nigdy żaden punkt nie idzie w jakieś cechy hobbistyczne. Ja daje moim graczom za darmo parę dodatkowych punktów na hobby z zastrzeżeniem ze nie mogą iść na walkę i moce. Jedyne co trzeba zrobić to powiedzieć mi co to za hobby i cos o nim. Typowy 'doświadczony' gracz na ogół nie bierze tych punktów. On nie wie na co je wydać ani nawet nie chce mu sie wymyślić jakie hobby może mieć jego postać.

wady i zalety: tylko te nie szkodzące i tylko te najlepsze

Każda kolejna postać będzie miała ten sam zbiór wad i zalet. Jest to podparte tym kiedyś trzeba było przeczytać je wszystkie i wybrać takie co dają punkty a nie osłabiają statystyk. Po co czytać drugi raz. Ci ludzie nigdy nie wybierają wad i zalet pod katem historii postaci albo jej zarysu.

---------------------------------------------------------------------------------

Wszystkie te rzeczy nie były by aż tak straszne gdyby nie były preludium do

najważniejszego czyli: 'doświadczony' warszawski gracz na sesji. Ja naprawdę nie rozumiem czy te ileś lat temu gdy oni zaczynali tak tu się grało a oni od tego momentu nie zrobili nawet kroku do przodu

czy po prostu ktoś się tu kiedyś pojawił i ich wszystkich popsuł? W każdym bądź razie sytuacja prezentuje się tak że oni nie grają. Właściwie to źle się wyraziłem oni grają ale samych siebie. Problem w tym że nawet to robią nieudolnie. Oni grają samych siebie pozbawionych strachu, empatii, głębi i zawsze wiedzących najlepiej. Oni nie przyszli tu na 'rpgowy obiad' żeby razem z innymi coś ugotować oni przyszli tu na 'rpgowego kebaba'. Pojawili się, to coś im się należy. Ma być szybko, sprawnie a każdy ich pomysł ma być najlepszy i wychwalany pod niebiosa. Oczywiście nie mają zamiaru się nad nim wysilać. Pomysł będzie taki sam jak stosowany u setek innych osób wcześniej. Oni nie przyszli tu myśleć oni przyszli brać.

Wymagam od graczy odgrywania na moich sesjach. Nie wymagam jakiegoś tam poziomu tej umiejętności. Jedni są w tym lepsi inni gorsi - to nie jest konkurs talentów. Wymagam by ktoś starał się odgrywać. Spędzam kupę czasu nad scenariuszem i rzeczami z nim związanymi. W zamian wymagam tylko odgrywania. Niestety jak już pisałem 'doświadczeni' z Warszawy nie odgrywają. Tworzą sobie kolejne postacie w różnych systemach, z różnymi historiami i różnymi zdolnościami i na sesji zawsze jest to taka sama postać. Oczywiście po sesji mają na temat swojego odgrywania roli niesamowitą samoocenę. 

Kolejnym elementem 'doświadczonego' na sesji jest  znajomość wszystkich zasad oraz wykłócanie się o nie oraz o swoje psudo dobre pomysły. Zapominają tylko o jednej: 'zanim będziesz chciał skorzystać z tej bardzo opcjonalnej zasady nr 2321 najpierw zapytaj MG'. Tak samo jest z ich pomysłami. Udowodnianie  że ciężkie drewniane schody spalą się w 3 tury od zwykłego ognia, przekombinowane akcje w 3 sekundowej turze walki sprawiające że 2 minutowa scena w świecie gry rozciąga się na 1,5 godziny , 3 godziny(to nie metafora) duposchronów zanim zaczną coś robić albo paranoiczne wyszukiwanie podstępu w każdym napotkanym papierku po cukierku. Oczywiście jak jakiś normalny gracz będzie miał to gdzieś(bo rpg to nie saper) to go zakrzyczą że jest głupi albo że pewnie zaraz starci postać. Oczywiście to nie koniec bo 'doświadczony' będzie także próbował udowadniać swe niezwykłe zdolności 'negocjacyjne'. Wiec będzie negocjował próbował negocjować z lecą kulą ognia, powodzią, uderzeniem pioruna no po prostu ze wszystkim. Niestety gdy już się pojawi scena negocjacji a 'doświadczany' będzie brał w niej udział zakończy się ona totalnym fiaskiem. Myślę że nie trzeba tego bardziej komentować.

Jak już pisałem 'doświadczeni' znają każdą zasadę z podręcznika. Problem w tym że oni nigdy nie rozumieją systemu jako całości. Dla nich Zew to nie czytanie ksiąg i nie patrzenie na potwory. Nic więcej. Tym co odróżnia dla nich zew od Cyberpunka jest nie czytanie ksiąg i nie patrzenie na potwory. To wszystko doskonale jest widać na sesji. Ja jako mg po prostu mam ochotę wyjść. Raz tak nawet zrobiłem. Ściąłem scenariusz o końcową najfajniejszą (według pierwszej drużyny ) scenę bo uznałem że to nie ma sensu. Przerażające jest to że wystarczy jeden 'doświadczony' by popsuć frajdę wszystkim innym.

Dla mnie rpg to przyjemność. Czerpię ją z tego że spotykam się z moimi graczami lub drużyną i razem tworzymy nastrój i opowieść. Jako mg nie jestem ich wrogiem ani przyjacielem. Każdy opadający z drzewa liść to nie jest śmiertelna pułapka a przeciwnicy nie są wszechwidzący. Nie widzę  powodu dla którego mam być czyimś psychologiem albo znosić cudze kompleksy. Nie będę też ani jego klakierem ani też podwładnym. Nie wyobrażam też sobie rpg jako nieustannej walki o dominację czy też znoszenia cudzych fochów gdy zdominować się nie pozwolę. Nie wyobrażam też sobie nieustannej walki z tym co opisałem powyżej czy to przed sesją czy w jej trakcie. Jeżeli miałbym marnować czas na spotkania z takimi ludźmi to wolę nie grać.

                Oczywiście nie wszyscy tacy doświadczeni graczem z Warszawy to 'doświadczeni' gracze z Warszawy. Moim zdaniem Ci normalni gdzieś się pochowali i poza swoją aktualną drużyną nie szukają innych(bo nie chcą się natknąć na 'doświadczonych') ale to tylko przypuszczenia... Mistrzom szukającym graczy w Warszawie mogę jedynie polecić szukanie ich w grupie ludzi którzy chcą zacząć albo dopiero od niedawana grają gdyż tylko tu są realne szanse stworzenia rozsądnej drużyny.

 

...a propos ostatniej sesji na której byłem to dzięki 'doświadczanym' graczom i mg była to pierwsza w moim życiu sesja z której wyszedłem bo szkoda było dłużej marnować wolny czas...

  

 

 

Komentarze pod tą notką zostały zablokowane przez autora.